Witam!
Wrzucę ten post tutaj, bo zdaje się, że tu trafiła odpowieź na niego:
Mitoko pisze:Darth Stalin pisze:Dzięki za to ostatnie - chociaż tu od razu pytanie - na jakiej podstawie wyliczono koszty utrzymania brygady zmotoryzowanej ("na samochodach")??
O ile się nie mylę - to na podstawie doświadczeń z 8 SBKaw ze Starogardu, która funkcjonowała jako jednostka doświadczalna w okresie (o ile db pamiętam) 1925-27.
I na podsytawie tabel należności i innych stałych znanych Administracji Armii
Darth Stalin pisze:W każdym bądź razie, skoro w okresie 15-letnim mamy oszczędność ~75 milionów złotych, to w okresie 5-letnim ~25 milionów
Darth Stalin pisze:nie wiem, jakie były koszty pozyskania sprzętu dla takiej brygady - jakie były ceny samochodów itp.
Niezupełnie tak - to są koszty zarówno zakupu jak i utrzymania i amortyzacji - czyli w pierwszym okresie byłyby najwyższe.
Niestety nie wiadomo czy analiza ta ujmuje koszty wymiany sprzętu w międzyczasie.
Nie nie obejmuje, ale przez 15 lat to sprzętu się nie zmieniało w ówczesnym WP
Darth Stalin pisze:- ale tak mi się coś wydaje, ze od ~1933 roku można było przeformować ze 4 brygady kawalerii na zmechanizowane (analogicznie do 10 BK) - nie wiem tylko, czy wg etatu 2-pulkowego (jak Maczek czy Rowecki) czy 3-pułkowego. Oszczędności w kosztach utrzymania możnaby przeznaczyć na zakup sprzętu (na początek - zakupy zagraniczne; chyba w tym czasie byly dostępne odpowiednie pojazdy?) i przezbrajać się stopniowo.
Jak wspomniałem wyżej - planowano 5 LDM-ów (Lekkich Dywizji Mieszanych) mobilizowanych na czas wojny - miały je tworzyć 2-pułkowa BKaw i 2 bs.
I tu akurat ćwiczenia, manewry, gry sztabowe i aplikacyjne były robione "w te i we wte" i bardzo dokładnie.
Darth Stalin pisze:Wtedy mamy co prawda mniejsze oszczędności, ale za to przezbrojenie wychodzi bardziej "gładko". Jeżeli do tego produkujemy czołgi 7 TP (od 1935) w większym tempie (spokojnie 200 sztuk można byłoby mieć) to wtedy mamy porządne 4 brygady zmechanizowane, po 3 pułki kawalerii zmot. i batalionie czołgów lekkich każda; do tego TKS-y rozpoznawcze.
Faktycznie możliwości produkcyjne były większe - aczkolwiek nie należy zapominać iż:
- na linii 7TP powstawały także C7P
- produkcja ciężarówek na dobre ruszyła po 1934
Ponadto: Plan mobilizacyjny S (1926-37), który z poprawkami obowiązywał do 1936 zakładał motoryzację armii na większą skalę dopiero po 1935-ym. Nigdy nie został zarzucony, a wydumany "sześcioletni plan rozbudowy WP" był własciwie trzecim etapem palnu "S" - który nie był w gruncie rzeczy planem mobilizacyjnym, a planem rozbudowy i modernizacji WP.
Ogólnie wszystkich czołgów 7tp wyprodukowano około 180 - łacznie z 11 sztukami w wrześniu. Nie zapominaj jednak Darth Stalinie, że dopiero w marcu 1939 roku pojawiła się groźba wojny jeszcze w 1939 roku. Baony Pancerne miały być uzbrojone w nowy sprzęt (najprawdopodobniej 14TP w 1942 roku)
Darth Stalin pisze:Vickersy możnaby zebrać w jednostce doświadczalnej/zapasowej/szkolnej, ew. zrobić z nich (+pierwszych 7 TP, dwuwieżowych) 3-kompanijny batalion szkolny, użyty ew. do stworzenia dodatkowej brygady (o słabszym stanie) z ośrodka zapasowego kawalerii zmotoryzowanej (wtedy by taki musiał powstać) - powiedzmy dwa pułki zbiorcze. Tak, jak powstawały pułki zbiorcze kawalerii z ośrodków zapasowych, tak możnaby mieć jeszcze jeden zmotoryzowany związek taktyczny. A te 4 brygady zmech to już byłoby coś; i chyba leżały w naszych możliwościach.
W 1931 utworzono eksperymentalny OP-M (na brygadę nie zgodził się Piłsudski) w sile pluton czołgów, kompania TK-ów i inne pododdziały.
Dokładnie w ten sposób zrobiono Vickersy były używane jako pojazdy doświadczalne.
W sumie w 1942 roku miały to być 1 043 czołgi:
479 czołgów rozpoznawczych (w 18 kompaniach po 13 wozów dla oddziałów rozpoznawczych 36 dywizji piechoty, 11 kompaniach po 13 wozów dla dywizjonów pancernych 11 brygad kawalerii, 4 kompaniach po 13 wozów dla baonów czołgów brygad zmechanizowanych, 10 plutonach po 5 wozów na prowadnicach dla pociągów pancernych)
88 samochodów pancernych (w 11 szwadronach po 8 wozów dla brygad kawalerii)
412 czołgów lekkich (w 8 batalionach czołgów lekkich po 49 wozów, 10 plutonach po 2 wozy na prowadnicach dla pociągów pancernych)
64 czołgi pościgowe (w 4 kompaniach po 16 wozów dla baonów brygad zmechanizowanych).
A co robiono, na co "tracono" czas: przede wszystkim należało zadbać o infrastrukturę: na nią przeznaczone było 11 629 000 złotych z ogólnej sumy 148 000 000 złotych przeznaczonych na rozbudowę broni pancernej oraz pieniądze z ogólno wojskowego budżetu budowlanego przeznaczone na nowe budynki koszarowe, magazyny i garaże i parki. Zaadaptowano między innymi pomieszczenia twierdzy brzeskiej na pomieszczenia dla pojazdów mechanicznych, w wielu ośrodkach koszarowych budowano podziemne zbiorniki na paliwo, powołano do życia nowe jednostki czołgów – 12 batalion pancerny w Łucku, rozbudowywano specjalistyczne szkolnictwo otwierając jesienią 1936 roku w Modlinie Szkołę Podchorążych Broni Pancernej, która w następnym roku uczyła 180 podchorążych – a więc o 40 więcej niż w Szkole Podchorążych Kawalerii w Grudziądzu.
I jeszcze kilka słów popierających Mitoko:
W gruncie rzeczy programowo WSZYSTKIE dywizje piechoty WP były dywizjami - jak chce Smok Eustachy - rezerwowymi, Większość "pułków" miała po jednym słabym batalionie. Zdarzały się jednak pułki dwubatalionowe - pełniące służbę osłony granic, niektóre dywizje (np. 13 DP. w Równem) miał 3 takie pułki. "Aktywnymi" związkami - w rozumieniu Smoka - były brygday kawalerii (niektóre). Miały one pełnić funkcję mobilnych pułów piechoty wzmocnionych dywizjonem artylerii, które osłoniłyby mobilizację skadrowanych dywizjii piechoty. Więc - licząc jak Smok - powinniśmy mieć -
6 rezerwowych dywizji piechoty 2 fali
30 rezerwowych dywizji piechoty
11 czynnych pułów piechoty przewożonych konno.
Obroną przeciwpancerną zajęto się dopiero w latach trzydziestych - wcześniej WSZYSTKIE "pojazdy pancerne" dało się ustrzelić za pomocą przeciwpancernych pocisków karabinowych, w związku z tym akurat obronę przeciwpancerną WP miało rozwiniętą na bardzo wysokim poziomie - może Niemcy byli lepsi, ale to z powodu Wersalu - po prostu nie mogli mieć czołów, więc inwestowali w broń ppanc.
SmokEustachy pisze:Mitoko pisze:SmokEustachy pisze:Gdyby "Pocisk" był zamówiony jako działko ppanc. przede wszystkim, to raczej by się udał, a może potem by się zaimprowizowało odłamkową amunicję dla niego.
W tym czasie NIKT nie zamawiał działek ppanc
No to pierwsi bysmy byli.
Byliśmy drudzy.
A propos - nie ma większego sensu na zwracanie uwagi na zdolności zwalczania czołgów przez czołgi we wrześniu 1939 roku, gdyż czołgi służyły do zwalczania piechoty, a nie do niszczenia czołgów. Toteż TKS był mniej więcej tak samo skuteczny jak Pz I i niewiele gorszy od PzII. Wszytskie te czołgi dało się natomiast zestrzelić z każdej przeciwpancernej broni piechoty.
Darth Stalinie - organizacja polskiego lotnictwa była dokładnie taka sama, jak lotnictwa innych krajów - jednostki pokojow mobilizują jednostki czasu wojny. Nawet Niemcy tak mieli, tylko że mobilzację przeprowadzili duuuużo wcześniej.
Darth Stalin pisze:A co szkodziło pogrupować poszcvzególne jednostki lotnicze w pułki jednolite? => wtedy mamy jeden typ sprzętu, łatwiej operować dużą jednostkę itp.; w ogóle rozbicie lotnictwa na jednostki armijne to duuuży błąd; te 10 Karasi na armię niewiele moglo zdziałać; zebrać je do kupy to już może być 50 sztuk na jeden nalot; drugie 50 z BBomb i jest całkiem fajnie?
W 1940 roku miały powstać dwa jednolite pułki (mobilizowane w Brygady),a w 1941/42 kolejna dwa.
Dwie brygady łosi miały bombardować stacje kolejowwe i inne operacyjne powierzchniowe, a dwie brygady lamaprtów maiały bombardowac mosty i inne operacyjne cele punktowe.
Po raz kolejny powtarzam też, że idiotyczna "dwutorowość" to norma w nowoczesnym państwie - zobaczcie sobie, jakie problemy z tym mieli Niemcy - aż sobie generałowie w łeb strzelali!
A Edward Malak to wrocławski prawnik (czemu więć lubi go Mitoko?), który doktorat napisał z historii o polskim przemyśle lotniczym 1931-39 (wyszły dwie książeczki w 1990 roku - maszynopis - praktycznie nie do dostania), a teraz habilitował się z zarządzania wydając książkę p.t "Administrowanie lotnictwem poslkim 1926-1939". Można ją nabyć via internet w wydawnictwie Marszałka w Toruniu.
Warto, choć jest to praca oparta o dwie poprzednie ksiązki - tam jest więcej o lotnictwie, tu jest więcej o zarzadzaniu. (czyli o Rayskim)
Pozdrawiam
Ksenofont
P.S. Dziesięć lat temu wyszła biografia Rayskiego p.t. "Orły i pingwiny", jak to pingwiny nie powinny oceniać stylu lotu orłów.
X