Jeśli można.
Panowie uważam, że nie ma co się napinać, bo żyłka pęknie i co wtedy ?
Trzydziestoczterowęzłowa kieszonka z poprawionym opancerzeniem byłaby dobra na krążowniki waszyngtońskie. Zwłaszcza europejskie. O Francuzach poza Algerie, to wolę nie wspominać.
Weźcie pod uwagę, że tak naprawdę poza zasięgiem tego hipotetycznego okrętu mogły być tylko włoskie okręty o oficjalnej prędkości 36 węzłów, czyli Trenta z Bolzano. I oczywiście lekkie krążowniki Regia Marina, które oficjalnie były szybsze od wielu niszczycieli. Jednak rzeczywistość pokazywała, że różnie z tym było.
Natomiast w kwestii japońskich krążowników, to były jak najbardziej w zasięgu takiej wzmocnionej kieszonki. Przynajmniej oficjalnie, bo wyciągały 34 - 35 węzłów. Ale nikt nie wykazał, że nie mogły więcej.
I jeszcze o Niemcach.
To, że sprowadzali surowce ze Skandynawii wcale nie wymusza na nich posiadania wielkiej floty. Zwłaszcza w przypadku posiadania przewagi w powietrzu oraz silnej floty podwodnej. Powiedziałbym, że bardziej potrzebowali silnych eskortowców do obrony konwojów niż pancerników.

Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.