Strona 13 z 34

: 2010-10-11, 20:04
autor: Halsey
Fereby pisze:
Halsey pisze:
Fereby pisze: Tam to akurat stoi "nierozpoznany kontakt radarowy", "nierozpoznany okręt wroga", itp. Natomiast Musicant twierdzi, że dokonano rozpoznania wizualnego
W raporcie Washingtona to akurat stoi, że cel zweryfikowano optycznie (wprawdzie nie do końca dokładnie):

Obrazek
A która to jest wersja tego raportu? Bo wygląda, że ja i Jogi Balboa widzieliśmy inne?
To jest raport, który znam ja.
Pytam: czy jest to ten, który znasz ty?
Jeżeli nie - przytocz ten, który (jak dajesz do zrozumienia) znasz.

Kolejna sprawa - znasz ponoć Musicanta. Możesz coś w nim sprawdzić? Chyba nie tylko ja byłbym zainteresowany.

: 2010-10-11, 20:29
autor: Fereby
Maciej3 pisze:
ile trzeba wystrzelić salw żeby zmienć rodzaj amunicji, pamiętając, w której salwie Washington (czy Bismarck) trafił porzeciwnika i jakie to mogło mieć znaczenia na dlaszy przebieg bitwy, gdyby nie były to pociski przewipancerne tylko burzące.
To raz. A dwa to poziom ówczesnych przeliczników. To nie współczesny komputer, gdzie się podstawia inną tabelkę kątów podniesienia w zależności od odległości w pamięci maszyny, gdzie czasy przełączenia z jednego obszaru pamięci na inny to rzędy mikrosekund ( powiedzmy mili jeśli trzeba całą tabelkę wczytać z kądś tam).
Do zmiany tego rodzaju parametrów w przeliczniku analogowym wystarczy z reguły przestawienie jednego przełącznika.
"przeprogramowanie" komputera analogowego to przełączenie sterty kabli, przełączników a czasem nawet przemontowanie jakiś podzespołów.
Chcesz zmodyfikować algorytm? Ale po co ci to? Przecież chcesz zmodyfikować jeden parametrow równania, który przecież sam w sobie wchodzi w jego skład!
Nawet w starszych lampowych cyfrówkach zmiana oprogramowania, czy danych w pamięci oznaczała przemontowanie podzespołu wielkości porządnej szafy 3 drzwiowej i co najmniej kilkudziesięciu minut pracy paru techników. Przeliczniki na pewno nie wymagały aż takich operacji, ale poziomu techniki nie przeskoczysz.
Nie dalej jak w czwartek używałem specyficznej odmiany analogowego przelicznika naświetlając baryty i wprowadzenie nawet bardziej skomplikowanych zmian załatwiałem jednym przestawieniem przełącznika.
Nie przypadkiem Niemcy którzy stosowali generalnie 3 rodzaje pocisków do dział artylerii głównej, dbali o to, żeby wszystkie miały identyczne parametry balistyczne.
W przeciwnym wypadku zmiana rodzaju pocisku wiąże się z długotrwałym przestawianiem komputera i/lub ponownym wstrzeliwaniu się w cel.
Gdyby tak było, urządzenia tego rodzaju byłyby skrajnie nieprzydatne - przy każdej zmianie kursu okrętu, niezbędne byłoby długotrwałe przestawianie komputera, by uwzględnić zmiany w kierunku wiatru, oddziaływania przez siłę Coriolisa, etc. Zauważ, że w lżejszym i mniej skomplikowanym przeliczniku zastosowanym na B-29, przestawianie między parametrami balistycznymi pocisków 0.5" i 20 mm nie wymagało "długotrwalego przestawiania komputera".

Fereby

: 2010-10-11, 21:16
autor: ALF
Fereby pisze:
ALF pisze:
Fereby pisze:O rozkazie Abe zamiany pocisków burząco-zapalających na przeciwpancerne pisze Hara - a on w wojsku był bez wątpienia.
A tenże Hara policzył ile czasu będzie trwała owa wymiana i czy na pewno zdążą zanim ów pancernik ich rozniesie? ;)
Chyba chodzi ci o Abe, a nie Harę, bo to Abe miał wydać ów rozkaz wymiany pocisków.

Sam Hara tego bynajmniej liczyć nie musiał - wystarczyło spytać oficerowów i marynarzy służący na "Hiei" tej feralnej nocy (i zresztą o ich zeznania oparł ten fragment swych wspomnień).

Fereby
Ty pisałeś, że Hara pisał, więc się czepiam Hary. Wątpię żeby Hara pytał marynarzy ile czasu trwa rozładowanie ;)
Poza tym samo wydanie rozkazu wcale nie oznacza jego wykonanie.
Owszem - trafienia w częsci nieopancerzone, nie powinny mieć znaczącego wpływu na zdolność bojową pancernika,
Owszem, mają...SoDa została wyeliminowana bez naruszenia części opancerzonej. To samo dotyczy każdego pancernika któremu zdemolujemy SKO, radary, dalmierze, pozrywamy łączność oraz zasilanie, spowodujemy pożary itd.

: 2010-10-11, 21:33
autor: Halsey
Fereby pisze: dlatego pancerniki Lee raczej zabrały także pociski burzące i najpewniej to te pociski zostały jako pierwsze wystrzelone w krążownik "Sendai".
Fereby pisze:mogli rozpoznać odbicie "Sendai" jako... pancernik, co potem zostało ładnie zatuszowane." W tym przypadku obstawiałbym pociski przeciwpancerne, jeśli jednak cel został zidentyfikowany jako lekki krążownik, to poprawne byłoby użycie pocisków burzących z zapalnikiem zwłocznym.
... I znowu się Fereby plączecie w zeznaniach. :czytaj:

To jak będzie z tym Musicantem?

: 2010-10-11, 21:57
autor: Maciej3
Zauważ, że w lżejszym i mniej skomplikowanym przeliczniku zastosowanym na B-29, przestawianie między parametrami balistycznymi pocisków 0.5" i 20 mm nie wymagało "długotrwalego przestawiania komputera".
Może po kolei.
Dołożenie balistyki kolejnego rodzaju pocisku wymagało fizycznej ingerencji w przelicznik. Na tyle skomplikowanej, że raczej nie do zrobienia na morzu - choć może byli tacy magicy, ale jakoś w to wątpię.
Potem już przełączanie na inny rodzaj pocisku było szybsze.
Ale żeby wpisać dane balistyczne do przeliczników to trzeba było je znać, a nie można było znać tych danych dla pocisków których nie było.
Gdyby tak było, urządzenia tego rodzaju byłyby skrajnie nieprzydatne - przy każdej zmianie kursu okrętu, niezbędne byłoby długotrwałe przestawianie komputera, by uwzględnić zmiany w kierunku wiatru, oddziaływania przez siłę Coriolisa, etc.
Ależ tak właśnie było!!!!!!
Konstrukcje wszystkich przeliczników artyleryjskich II wojny przewidywały, że cel będzie szedł ze stałą prędkością ( czyli kurs i szybkość ).
Jeśli któryś z tych parametrów się zmienił, trzeba było "resetować" przelicznik i zaczynać procedurę od zera!! Co trwało (małych) kilka minut.
Te I wojenne były jeszcze lepsze bo zakładały również stałą prędkość okrętu strzelającego i do tego nie radziły sobie z szybkimi zmianami odległości i/lub namiaru na cel!
Co do przydatności przeliczników - to jednak się przydawały, ale ilość trafień w ostro manewrujący cel była niezmiennie żenująco niska.

EDIT:
A jeśli ktoś strzelał bez "zresetowania" komputera balistycznego, jak cel zmienił prędkość to strzelał na poprawienie sobie samopoczucia lub ewentualnie później ułożeniem salw w zigzag. Ale ten zigzag działał bardzo krótko. Powiedzmy na dwie trzy salwy. Potem trzeba było resetować sprzęt. ( no chyba że przeciwnik wrócił na pierwotny kurs )

: 2010-10-11, 22:06
autor: Maciej3
Owszem, mają...SoDa została wyeliminowana bez naruszenia części opancerzonej. To samo dotyczy każdego pancernika któremu zdemolujemy SKO, radary, dalmierze, pozrywamy łączność oraz zasilanie, spowodujemy pożary itd.
Pewnie, dlatego wcześniej napisałem że "teoretycznie nie powinny mieć"
W praktyce mają nawet bez pożarów. Choćby zalanie pomieszczeń poza cytadelą na pewno zmniejsza prędkość, manewrowość itd.

A jak się popatrzy na zdjęcia Jean Barta potraktowanego bombami burzącymi ( czy może pół przeciwpancernymi już nie pomnę ), to mimo zniszczenia wyłącznie "nothing" jego zdolność prowadzenia walki na pewno ostro ucierpiała. Pewnie że do takich zniszczeń trzeba by nieco więcej pocisków niż bomb, ale to też do zrobienia.
Czy kogoś interesuje, ile i jakich pocisków 356 mm zużyła Kirishima w Piątek 13?

Czy interesuje kogoś ocena zniszczeń na Portlandzie w oparciu o raport z tego okrętu?

Mogę podzielić się ta wiedzą. Spooooczko
Mnie interesuje. Poproszę.
Nie były wadliwe (w każdym razie oficjalnie - występuje podobna kwestia, co z pierwszymi generacjami pocisków "ciężkich" amerykańskich pancerników) - sama koncepcja pocisków "nurkujących" była nietrafiona, ponieważ pogarszała skuteczność trafień w części nawodne i komplikowała konstrukcję pocisków, nie dając w zamian adekwatnej do poniesionych starań wzrostu skuteczności trafień w części nawodne.
I nadal nie rozumiem - widać idiotą jestem.
Otóż
1. "komplikacja" pocisku przystosowanego do nurkowania polegałą na innym kształcie czepca. Jak się popatrzy na kształt czepca pocisku "zwykłego" i tego "nurkującego" to jakoś większych kłopotów przy wytwarzaniu nie widzę, więc teza o braku wykwalifikowanych ludzi odpada. Nie musimy myśleć o opracowywaniu, bo to już było wcześniej zrobione.
A co do reszty - jak się trafi pod takim kątem, że pocisk ma zrykoszetować, to złamać się może każdy niezależnie od długości zwłoki, więc argument odpada ( przerobione choćby na Dunkierce czy Jean Barcie ), albo się nie zaktywuje więc znów odpada ( przerobione na Prince of Wales ). Jeśli przebije cytadelę, to przy systemie AoN pancerz był tak gruby, że prędkość podczas przebijania została tak wytracona, że pocisk i tak daleko nie zaleci. A jeśli nawet to już ma tak małą szybkość, że raczej nie pęknie. Zresztą w środku cytadeli to raczej dość miękkie rzeczy są.
Znów argument odpada.
A jeśli chodzi o to że nie wiadomo o co były tabelki robione, to może o założenia dużo ostrzejsze od założeń alianckich? Jak nie wiadomo, to nie można zaraz zakładać, że na pewno o gorsze założenia.

: 2010-10-11, 23:04
autor: jogi balboa
Ja znam taki raport:
Obrazek
2. Pytanie pokrewne poprzedniemu: skoro twoim zdaniem były wątpliwości co do rodzaju celu ("nierozpoznany kontakt radarowy", "nierozpoznany okręt wroga"), to czy Washington nie powinien mieć załadowanych pocisków AP miast owych hipotetycznych HC?
"Z drugiej strony, choć co prawda radarzyści na "Washingtonie" byli szkoleni jeszcze wedle przedwojennego wzoru (na "South Dakocie" szkolenie zostało uproszczone i ograniczone), to mogli rozpoznać odbicie "Sendai" jako... pancernik, co potem zostało ładnie zatuszowane." W tym przypadku obstawiałbym pociski przeciwpancerne, jeśli jednak cel został zidentyfikowany jako lekki krążownik, to poprawne byłoby użycie pocisków burzących z zapalnikiem zwłocznym.
Halsey pisze:
Fereby pisze: dlatego pancerniki Lee raczej zabrały także pociski burzące i najpewniej to te pociski zostały jako pierwsze wystrzelone w krążownik "Sendai".
Fereby pisze:mogli rozpoznać odbicie "Sendai" jako... pancernik, co potem zostało ładnie zatuszowane." W tym przypadku obstawiałbym pociski przeciwpancerne, jeśli jednak cel został zidentyfikowany jako lekki krążownik, to poprawne byłoby użycie pocisków burzących z zapalnikiem zwłocznym.
... I znowu się Fereby plączecie w zeznaniach. :czytaj:
Zgodnie z powyższym oraz treścią raportu, oficer artylerii na Washingtonie powinien wydać rozkaz: „przeciwpancernym lub burzącym ładuj!” :D
Ciekawe co na to załoga? :glupek2:
Rykoszetujący od dachu cytadeli pocisk eksploduje poza okrętem, czego efektem będą mniejsze uszkodzenia części nieopancerzonych.
Albo przeleci przez pół okrętu demolując wszystko na swojej drodze, jak jeden z tych które trafiły Jean Bart w Casablance ;)
Halsey pisze:
Fereby pisze:W ogóle cała koncepcja strzelania pociskami zapalająco-burzącymi jest typowo poszlakowa - oparta na relacji jednego z amerykańskich oficerów, któremu uświadomiono po bitwie, że zjawisko, które dostrzegł w chwili rozerwania się pocisków Kirshimy, było efektem działania "środków zapalających" (relacja owa jest we Flisowskim). Problem w tym, że "środki zapalające" zdarzają się także w składzie pocisków przeciwpancernych, a rozróżnienie pocisków "po wyglądzie" wzbijanych słupów wody w środku nocy, należy uznać za raczej trudne.
Czy kogoś interesuje, ile i jakich pocisków 356 mm zużyła Kirishima w Piątek 13?

Czy interesuje kogoś ocena zniszczeń na Portlandzie w oparciu o raport z tego okrętu?

Mogę podzielić się ta wiedzą. :spoko:
Mnie. :)

: 2010-10-12, 13:08
autor: Halsey
jogi balboa pisze:Ja znam taki raport:
Obrazek
To znamy ten sam (wprawdzie "mój" to inna kopia, sądząc po tym fragmencie maszynopisu). Ale twój skan jest z początkowego Summary, a o rozpoznaniu optycznym "krążownika lekkiego typu Tenryu" jest dopiero w dalszej części, Chronological log of battle.
jogi balboa pisze:
"Z drugiej strony, choć co prawda radarzyści na "Washingtonie" byli szkoleni jeszcze wedle przedwojennego wzoru (na "South Dakocie" szkolenie zostało uproszczone i ograniczone), to mogli rozpoznać odbicie "Sendai" jako... pancernik, co potem zostało ładnie zatuszowane." W tym przypadku obstawiałbym pociski przeciwpancerne, jeśli jednak cel został zidentyfikowany jako lekki krążownik, to poprawne byłoby użycie pocisków burzących z zapalnikiem zwłocznym.
Halsey pisze:
... I znowu się Fereby plączecie w zeznaniach. :czytaj:
Zgodnie z powyższym oraz treścią raportu, oficer artylerii na Washingtonie powinien wydać rozkaz: „przeciwpancernym lub burzącym ładuj!” :D
Ciekawe co na to załoga? :glupek2:

Jak to co: Albercik, wychodzimy!!! :hahaha:
jogi balboa pisze:
Czy kogoś interesuje, ile i jakich pocisków 356 mm zużyła Kirishima w Piątek 13?

Czy interesuje kogoś ocena zniszczeń na Portlandzie w oparciu o raport z tego okrętu?

Mogę podzielić się ta wiedzą. :spoko:
Mnie. :)
Maciej3 pisze:
Czy kogoś interesuje, ile i jakich pocisków 356 mm zużyła Kirishima w Piątek 13?

Czy interesuje kogoś ocena zniszczeń na Portlandzie w oparciu o raport z tego okrętu?

Mogę podzielić się ta wiedzą. Spooooczko
Mnie interesuje. Poproszę.
A proszę bardzo. :-)
Gwoli solidności - coś nie do końca dokładnie zapamiętałem i w rezultacie ciut przesadziłem. Ale tylko odrobinę. Mogę podzielić się wiedzą, ile pocisków Typu 3 zużyła Kirishima (bo z tego, co napisał ostatnio Lundgren wynika, że poza AP mogła strzelać jeszcze HE, tak jak dwie noce później).
A zatem Kirishima w Piątek 13 wystrzeliła ogółem 59 pocisków 356 mm. Z tego 22 stanowiły pociski rozpryskowo-zapalające (czy jak je tam zwać) Typu 3. Pozostałe 37 to AP lub HE, zapewne głównie te pierwsze, no ale dokładnej liczby nie mam. Niemniej najważniejsze, że z całą pewnością Japończycy strzelali pociskami Typ 3.

Z raportu Portlanda:
Examination [of] two fourteen-inch hits ... clearly indicates Japanese battleships were loaded with bombardment shell instantaneous[ly] fused. Practically no petentration and little damage.
I jeszcze jeden wymowny fakt: jeden z trzech pocisków trzeciej salwy Hiei, które ugodziły San Francisco i zostały uznane za Typ 3 (spowodowały wiele drobnych pożarów), nie zdołał spenetrować 127 mm pancerza trafionej przezeń wieży nr 2.

: 2010-10-13, 20:30
autor: Halsey
Fereby pisze: W ogóle cała koncepcja strzelania pociskami zapalająco-burzącymi jest typowo poszlakowa - oparta na relacji jednego z amerykańskich oficerów, któremu uświadomiono po bitwie, że zjawisko, które dostrzegł w chwili rozerwania się pocisków Kirshimy, było efektem działania "środków zapalających" (relacja owa jest we Flisowskim).
Warto zajrzeć do książki przed powołaniem się na nią - Fereby najwyraźniej zaniedbał tego pierwszego, wskutek czego... pomylił Hiei z Kirishimą! :hahaha:
Oto owa relacja (autorstwa słynnego Bruce'a McCandlessa) cytowana przez Flisowskiego:
Zobaczyliśmy wielki okręt, przecinający nasz kurs. Rozpoczęliśmy zwrot w lewo, aby móc użyć naszą rufową wieżę. Był to, jak się okazało, pancernik "Hiei". Jego potężne wieże z działami obróciły się w naszą stronę. Ten pojedynek, w którym flagowy okręt miał walczyć z okrętem flagowym, miał w sobie coś z przeszłości... Pancernik i krążownik mijały się na kursach w odległości 2500 jardów, przy czym każdy z przeciwników robił zwrot w lewo. Walka była krótka, ale gwałtowna. Pierwszy począł strzelać krążownik "San Francisco" z odległości około 2200 jardów. Salwa była krótka. "Hiei" otworzył ogień z opóźnieniem i strzelał niezbyt szybko. Pierwsze jego salwy chybiły. Dwie salwy oddane z czterech dział uderzyły w wodę przed nami, rozrywając się na powierzchni i wyrzucając jasnozielony płomień - środki zapalające, jak dowiedzieliśmy się później.

: 2010-10-15, 19:25
autor: Fereby
Halsey pisze:
Fereby pisze:Nawet, gdyby przyjąć, że torpedy odpalono przed otwarciem ognia z artylerii krążowników i niszczycieli
Jak to "gdyby przyjąć"? Toż to standardowa procedura w walce nocnej.
Stosowane procedury ataku zależą od przyjętej taktyki, a Kimura przyjął typową taktykę "liderską", gdzie lekki krążownik miał zdezorganizować ogniem próby ataku przeciwnika, umożliwiając kontratak własnym niszczycielom.
Fereby pisze: Nawet, gdyby przyjąć, że torpedy odpalono przed otwarciem ognia z artylerii krążowników i niszczycieli, nie dowodzi to bynajmniej, że była to główna broń. Zresztą, gdyby Kimura postąpił w taki sposób, oznaczałoby to że Kondo wcale nie planował wykorzystać przewagii broni torpedowej jego zespołu, przeciwko ciężkim okrętom przeciwnika - mógłby nie zdążyć przeładować wyrzutni.
Ależ Kimura wystrzelił torpedy w "krążownik" (miały być cięższe okręty?) i trzy niszczyciele.
Gwin wystrzelił pociski oświetlające, a potem - o 23:26 - otworzył ogień do Nagary. Okręty Kondo zaczęły wystrzeliwać torpedy o 23:35 - oznaczałoby to, że Nagara była pod ogniem Gwina przez 9 minut, nim w ogóle odpowiedziała ogniem działowym (!) - Gwin wystrzelił w tym czasie nawet ponad 200 pocisków 5". Dlatego uznaję koncepcję "okręty Kimury najpierw wystrzeliły torpedy, a potem otwarły ogień", za nieprawdpodobną.
Fereby pisze:
Nie odnosiłem się do wspomnień Hary, który zresztą znał sprawę z drugiej ręki. Przyjmuję punkt widzenia Franka, którego szanuję za jego imponującą monografię o Guadalcanalu. Wątpliwości kogoś takiego mają dla mnie swoją wagę.
A Frank zna sprawę z pierwszej ręki?
Powtarzam: szanuję kompetencję Franka. Wątpliwości przezeń wysuwane to nie wątpliwości dyletanta.
To, że na Atlancie wybuchły pożary, nie musi oznaczać, że użyto pocisków burząco-zapalających.
Fereby pisze:
Kolejny oftopowy potok słów... Tylko po to, by nie przyznać się do popełnienia błędu, którym było przeoczenie faktu ostrzału celów lądowych przez Texas i New York.
Było o zupełnie innym pancerniku. Gdybym chciał się bawić w offtopy, napisałbym o tym, że Departament Stanu i US Navy były przeciwne użycia do ostrzału pozycji wojsk Vichy pancerników (oczywista z kompletnie odmiennych względów), a US Army domagała się większej ilości okrętów wsparcia (Marshall w końcu osobiście przekonał prezydenta, w rezultacie czego zgodzono się na obwarowane szeregiem warunków, wykorzystanie wspomnianych jednostek do wsparcia). Mógłbym też napisać o diametralnie różnych ocenach skuteczności tegoż wsparcia przez US Navy i US Army, czy też o tym, że fakt stawienia twardego i bohaterskiego oporu przez Francuzów oraz wysokość poniesionych przez Amerykanów strat, ujawniono dopiero po wojnie.
A tak prosto byłoby napisać "Prawda, zapomniałem o tych dwóch staruszkach".
Pytałeś o inny pancernik - zrezygnowałem z grzebania w notatkach, ponieważ dokładne opisanie w.w. kwestii, wymagałoby omówienia zbyt wielu spraw, co spotkałoby się z oskarżeniami o tworzenie offtopów.
Fereby pisze:
Halsey pisze: Wiesz jak brzmiał, jeżeli brzmiał inaczej? Konkret!


No konkretnie, jak brzmiał ten rozkaz po japońsku?
Nie znam japońskiego, wystarczy mi, że znają go mądrzejsi ode mnie, na których pracach się opieram. A w tym wypadku źródłem jest Lundgren. Potrafisz wykazać, że myli się on opisując rozkazy Kondo?
O 00.51 Kondo wydaje rozkaz dla Zespołu Bombardowania, by przygotować się do zwrotu na ESE (130 st.) w celu przeprowadzenia bombardowania.
O 00.52 Kirishima otwiera ogień do SoDy.
O 00.53 Kondo wysyła rozkazy do Hashimoto, zawiadamiając go, iż zamierza bombardować amerykańskie pozycje i rozkazując asystować Ayanami.
Tak, jestem w stanie wykazać, że oskarżanie Kondo na tej postawie, jest jakby naciągane - to mógł być błąd oficera łączności, który wysłał już anulowane rozkazy.
Kondo "wie" w tym momencie, iż Ayanami "załatwił" ciężki krążownik przeciwnika, a Kirishima poważnie uszkodziła drugi.
Właśnie dlatego tak ciekawi mnie wersja japońska rozkazu - nie zdziwiłoby mnie, gdyby Kondo odwrotnie jak Harze przekręcono japońską nazwę pewnej klasy okrętów.
Fereby pisze:
Jasne, że gdyby nie dewastujące ciosy pociskami CL, Preston nie zginąłby. Jednak gdyby nie trafienia torped, nie poszedłby na dno Benham ani postrzelany Walke.
A skąd to wiadomo - zwłaszcza względem "Walke'a"?
Względem Walke'a - bo to nie pocisk, ale torpeda oderwała dziób i zdetonowała amunicję.
Czyli nie wiadomo - gdyby nawet nie to trafienie, okręt w tym stanie miałby niewielkie szanse przetrwania nawały ogniowej.
Względem Benhama - no bez żartów...
Na jakiej podstawie twierdzisz, że Japończycy nie byliby w stanie wyeliminowć Benhama ogniem działowym w następnych minutach walki?

[cut]

Fereby

: 2010-10-15, 19:44
autor: Fereby
Halsey pisze:
Fereby pisze: dlatego pancerniki Lee raczej zabrały także pociski burzące i najpewniej to te pociski zostały jako pierwsze wystrzelone w krążownik "Sendai".
Fereby pisze:mogli rozpoznać odbicie "Sendai" jako... pancernik, co potem zostało ładnie zatuszowane." W tym przypadku obstawiałbym pociski przeciwpancerne, jeśli jednak cel został zidentyfikowany jako lekki krążownik, to poprawne byłoby użycie pocisków burzących z zapalnikiem zwłocznym.
... I znowu się Fereby plączecie w zeznaniach. :czytaj:
Mógłbyś wskazać, gdzie konkretnie się jakoby plączę?
To jak będzie z tym Musicantem?
Pożyczyłem tę książkę kilka lat temu od znajomego i zrobiłem notatki, z których wynika, że przekład Flisowskiego, względem rozpoznania Sendai jest poprawny.

Jak mnie pamięć nie myli, to MiKo ma bezpośredni dostęp do "Battleship..."

Fereby

: 2010-10-15, 20:26
autor: Fereby
Maciej3 pisze:
Zauważ, że w lżejszym i mniej skomplikowanym przeliczniku zastosowanym na B-29, przestawianie między parametrami balistycznymi pocisków 0.5" i 20 mm nie wymagało "długotrwalego przestawiania komputera".
Może po kolei.
Dołożenie balistyki kolejnego rodzaju pocisku wymagało fizycznej ingerencji w przelicznik. Na tyle skomplikowanej, że raczej nie do zrobienia na morzu - choć może byli tacy magicy, ale jakoś w to wątpię.
Potem już przełączanie na inny rodzaj pocisku było szybsze.
Można to zrobić znacznie prościej, już na wstępie instalując odpowiedni układ - ostatecznie skoro prace nad wspomnianymi pociskami trwały od dłuższego czasu, co więcej za jakiś czas mogły wejść na uzbrojenie pociski o jeszcze innej charakterystyce balistycznej.
Ale żeby wpisać dane balistyczne do przeliczników to trzeba było je znać, a nie można było znać tych danych dla pocisków których nie było.


Twierdzisz, że Biuro d/s Uzbrojenia oraz Biuro d/s Wyposażenia, które zajmowały się wdrożeniem zarówno pocisków, jak kalkulatora, kompletnie nie koordynowały tych dwu kwestii?
Gdyby tak było, urządzenia tego rodzaju byłyby skrajnie nieprzydatne - przy każdej zmianie kursu okrętu, niezbędne byłoby długotrwałe przestawianie komputera, by uwzględnić zmiany w kierunku wiatru, oddziaływania przez siłę Coriolisa, etc.
Ależ tak właśnie było!!!!!!
Konstrukcje wszystkich przeliczników artyleryjskich II wojny przewidywały, że cel będzie szedł ze stałą prędkością ( czyli kurs i szybkość ).
Jeśli któryś z tych parametrów się zmienił, trzeba było "resetować" przelicznik i zaczynać procedurę od zera!! Co trwało (małych) kilka minut.
Przeliczników analogowych się w tym przypadku nie resetuje - wartość funkcji jest liczona w sposób ciągły. Dane o kursie własnym są bezpośrednio wprowadzane i korygowane przez oddzielny układ elektryczny w oparciu o żyrokompas. To samo tyczy się poruszania okrętu na falach - pion stabilizacyjny jest ustalany i wprowadzany do przelicznika bezpośrednio przez układ mechaniczno-elektryczny (mam nadzieję, że mi objaśnisz, jak sobie wyobrażasz robienie tego ręcznie, przez małych kilka minut).
Te I wojenne były jeszcze lepsze bo zakładały również stałą prędkość okrętu strzelającego i do tego nie radziły sobie z szybkimi zmianami odległości i/lub namiaru na cel!
Co do przydatności przeliczników - to jednak się przydawały, ale ilość trafień w ostro manewrujący cel była niezmiennie żenująco niska.
Wiąże się to z kompletnie innymi kwestiami - np. wprowadzana z reguły do przelicznika przez oddzielny układ elektryczny tzw. prędkość przyrządowa ma w praktyce dokładność nie większą niż jeden węzeł; z kolei prędkość przeciwnika czasem niełatwo ustalić z dokładnością nawet do pięciu węzłów.
EDIT:
A jeśli ktoś strzelał bez "zresetowania" komputera balistycznego, jak cel zmienił prędkość to strzelał na poprawienie sobie samopoczucia lub ewentualnie później ułożeniem salw w zigzag. Ale ten zigzag działał bardzo krótko. Powiedzmy na dwie trzy salwy. Potem trzeba było resetować sprzęt. ( no chyba że przeciwnik wrócił na pierwotny kurs )
Raczej ustalenia i wprowadzenia do przelicznika nowego kursu celu.

Fereby

: 2010-10-15, 20:34
autor: Maciej3
Przeliczników analogowych się w tym przypadku nie resetuje - wartość funkcji jest liczona w sposób ciągły
Przeczytaj sobie pierwsze dwa rozdziały "Naval firepower", bo na oryginalny manual zamieszczony tu nawet nie będę namawiał.

: 2010-10-15, 20:42
autor: Fereby
Halsey pisze:
Fereby pisze: Kwestia zapalników magnetycznych w torpedach Mark 15 (Mark 13 zresztą też), jest w praktyce omawiana co najwyżej półgębkiem
Kwestia ta jest omawiana pełną gębą - skan z Guadalcanalu Franka:
[cut-skan ze str. 12]
Tak, jasne - czy ja tak słabo rozeznaję się w angielskim, czy tam rzeczywiście nie padają żadne nazwiska? Pisanie półgębkiem polega m.in. właśnie na ich pomijaniu

Ale rozumiem, że tam napisano więcej na ów temat w innym miejscu. Ostatecznie już w latach 60. ujawniono stanowisko w.w. kwestii dwóch panów o nazwiskach Halsey i Carpender. Skoro Frank ma skorowidz nazwisk (w każdym razie tak przypuszczam), to mógłbyś przytoczyć, jak wyglądało owo stanowisko dla obu, względnie jednego z nich (Halsey i Carpender zajmowali w kwestii zapalnika magnetycznego omalże identyczne stanowisko, więc nie ma to znaczenia).

: 2010-10-15, 20:54
autor: Fereby
Maciej3 pisze:
Przeliczników analogowych się w tym przypadku nie resetuje - wartość funkcji jest liczona w sposób ciągły
Przeczytaj sobie pierwsze dwa rozdziały "Naval firepower", bo na oryginalny manual zamieszczony tu nawet nie będę namawiał.
Okręt porusza się ciągle na falach - co czyni niezbędnym uwzględnienie przez przelicznik pionu stabilizacyjnego. Móglbyś przytoczyć z owego "Naval firepower", jak wygląda ta kilkuminutowa procedura wprowadzania do przelicznika (a trzeba to robić przecież przy każdym wystrzale, więc za każdym razem trzeba resetować przelicznik!) i jak sobie w tym przypadku wybobrażają trafienie w cel więcej niż jedną salwą, skoro działa głównego kalibru strzelają co 30 sekund?

Fereby

: 2010-10-15, 20:55
autor: Maciej3
Twierdzisz, że Biuro d/s Uzbrojenia oraz Biuro d/s Wyposażenia, które zajmowały się wdrożeniem zarówno pocisków, jak kalkulatora, kompletnie nie koordynowały tych dwu kwestii?
TAK.
Kalkulator - albo raczej komputer - artyleryjski był o kilka lat starszy od tych pocisków. W czasie kiedy powstawał nie było wiadomo jakie ( i czy w ogóle ) będą pociski burzące. Kto powiedział, że nie przyjdzie komuś do głowy zrobienie pocisków dłuższych niepasujących do wind i podajników Colorado? Przecież jak zrobiono takie przeciwpancerne to i burzące można było zrobić.
Nawet można było zrobić pociski specjalnie skonstruowane tak żeby miały identyczne parametry balistyczne jak ppance. Niemcy tak zrobili.
W związku z tym nie było w ogóle mowy o jakiejś koordynacji opracowywania bo nad pociskami ( burzącymi ) nie pracowano C.B.D.U.

A tak poza tym to tabele opracowane na bazie obliczeń teoretycznych nie są tak dokładne jak zdjęte dane balistyczne z prawdziwych strzelań.
A prawdziwych strzelań nie było z dość jasnej przyczyny.