Peperon pisze:1. Już w pierwszej kolumnie na początku artykułu mamy coś takiego: "Które z nich wyszłyby zwycięsko z hipotetycznego pojedynku jeden na jeden ? Odpowiedź jest zaskakująco prosta - amerykańskie Iowy" (!!!!)
Jeśli w artykule już na początku - przypominam porównania - mamy taką diagnozę, to na dobrą sprawę wiemy który z nich jest lepszy. Teza została postawiona i pozostało tylko ją udowodnić, albo na tym zakończyć, co mogłoby wyjść na dobre licznej rzeszy młodych czytelników.
- Bzdura!
Wspomniana "pseudo-teza" dotyczy wyłącznie małego wycinku - ew. starcia okrętu z uzbrojeniem nuklearnym przeciw jednostce, która nigdy by takiej broni nie posiadała, nawet jakby przetrwała wojnę.
Wspomnienie o Iowa współcześnie jest jedynie ciekawostką.
Dalej pada pytanie już o właściwą tezę artykułu.
Peperon pisze:2. Dlaczego to japońskie okręty były koncepcyjnie przestarzałe, a amerykańskie North Carolina i South Dakota nie ?
- Częściowo wyjaśniono w artykule, nie ma sensu się powtarzać.
Koncepcja "jednej bitwy" u podstaw jest bowiem przestarzała.
Peperon pisze:3. Które amerykańskie pancerniki i kiedy działały samodzielnie na japońskich liniach komunikacyjnych ? Który z pancerników działał jako wysunięty okręt dozoru radiolokacyjnego ? Doprawdy o czymś takim jeszcze nie czytałem.
- Skoro nie działały (o ile nie działały), to nie znaczy, że by nie mogły.
Co do przykładów WRE, to by się nazbierało - jeden konkretny nawet podałem w artykule.
Peperon pisze:4. Chciałbym się dowiedzieć, które pancerniki (poza superuniwersalnymi amerykańskimi) były uniwersalne i czym się to objawiało?
- Temat na szerszą dyskusję, albo osobny artykuł.
Peperon pisze:5. Jeśli Yamato miał ograniczoną zdolność ostrzału celów lądowych, to do walki morskiej - jak rozumię - nadawał się jeszcze mniej!
- Niekoniecznie.
Bitwy morskie nie trwają na ogół zbyt długo i nie trzeba przeprowadzać zabiegów logistycznych, np. w postaci wymiany wkładów do luf.
Peperon pisze:6. Uwagi o uzbrojeniu plot są dla mnie trochę dziwne. Już kiedyś pytałem na forum o to, jak wyglądałaby opelotka Amerykanów, gdyby nie licencje szwedzka i szwajcarska. Poza tym porównując rozwiązania czysto amerykańskie (28 mm) z japońskimi (25 mm), to jakoś nie widać wielkiej przewagi "chicagowskich pianin".
- Tak, pamiętam. Zarówno ja, jak i Speedy wykazaliśmy, że to uzbrojenie Amerykańskie całkiem nie najgorzej by się prezentowało, szczególnie przy użyciu amunicji zbliżeniowej do armat 127 mm i 76,2 mm oraz udanego systemu kierowania ogniem. Armaty 28 mm miały znaczną przewagę nad 25 mm. Szczerze mówiąc jak na swój kaliber, była to niezwykle potężna broń.
Oerlikony akurat średnio się sprawdziły, a przeciw Kamikaze okazały się niemal bezużyteczne.
Peperon pisze:7. Jeśli w praktyce naprawa złącza była nieudana, to dlaczego Yamato i Musashi wytrzymały tyle torped ?
- Nie wytrzymał, bo zatonął.
Zdaniem Amerykanów powinien był wytrzymać więcej.
Peperon pisze:8. Z tego co wiem to podczas II wojny światowej wszystkie okręty były uzależnione w większym lub mniejszym stopniu od pogody. A wiele do myślenia daje przypadek admirała Wilcoxa (nie pamiętam czy był to kontr-, czy wiceadmirał), który wypadł z pomostu Washingtona. Z miłą chęcią poczytałbym, dlaczegóż to "instalacja nowoczesnych układów kierowania ogniem" wymagałaby przebudowy nadbudówek Yamato ? Czyżby japońskie układy były nienowoczesne ? Chyba wykazały swoją wartość podczas licznych bitew.
- A w jakiej to bitwie "pancernikowej" wykazały swoją "nowoczesność"?
Może pod Samar?

Trzeba by nieźle się nakombinować, by wmontować w "Yamato" np. instalację elektryczną, odpowiednią do zasilania choćby radarów mikrofalowych i ich systemów oraz podsystemów (konsol itp.)
Tymczasem prąd tam siadał już przy włączaniu stacji obserwacyjnej.
Kolejny problem to nadrobienie zaległości w radioelektronice, szczególnie w zakresie kierowania ogniem.
Japońskie stacje obserwacyjne z 1945 roku ocenia się jako podobne do pierwszych amerykańskich tego typu, czyli z ... 1939 roku, być może do CXAM z 1940 roku. A to tylko radary obserwacyjne...
Żeby zintegrować dalocelowniki z radarami artyleryjskimi i zapewnić im pełne (niezakłócone) pole obserwacji, wymagałoby to niezłego nakładu prac.
Szczególnie jeśli miałoby być tych dalocelowników więcej niż dwa (na "Iowa" siedem).
Co do uniwersalności, wspomniałem o tym w artykule i powyżej - sam temat na oddzielny artykuł lub długą debatę.
Zaś w kwestii warunków pogodowych, to nie rozumiem wątpliwości - wyraźnie napisałem, że w fatalnych warunkach pogodowych (silny sztorm) oba pancerniki nie mogły prowadzić walki.
Peperon pisze:9. Wielką tajemnicą zostaje jak okręt mający większy promień (średnicę) cyrkulacji może być bardziej manewrowy od rywala mogącego ciaśniej skręcać.
- Wystarczy popatrzeć na prędkość, z jaką skręca "Iowa" oraz wziąć pod uwagę fakt, że wyniki spisano z prób na płytkiej wodzie, gdzie jak się okazało, osiągi Amerykańskich pancerników są zaniżone.
Peperon pisze:Poza tym chciałbym przypomnieć, że pomimo zalet siłowni Iowy, Niemcy pracowali na znacznie wyższych parametrach pary.
- O czym wspomniałem w przypisie w tymże artykule (bo innowacyjności Niemcom nie można absolutnie odebrać).
Peperon pisze:10. Czy aby na pewno wady Iowy wynikały z podpisanych przez USA traktatów rozbrojeniowych ?
- Przede wszystkim.
Peperon pisze:11. Na czym polegały nieścisłości odczytu przechyłomierzy Iowy i Vanguarda?
- Na obliczeniach.
Oba pancerniki są bardzo stabilne i dobrze trzymają się na fali, jednak "Vanguard" po prostu nieco lepiej, ale nie aż tak lepiej, jak to potem podawała propaganda.
Peperon pisze:12. Przed kim Iowy broniły linii komunikacyjnych i na czym polegała ich wyższość nad lotnictwem ?
- W czasie II WŚ wszystkie niemal starcia obracały się wokół tej problematyki. Jednak faktycznie tego typu zadania samodzielnie dostały pancerniki dopiero w latach 80-tych.
Wyższość nad lotnictwem pancerników typu Iowa jest bezsporna w cenie, sile ognia, ryzyku itd. itp.
Ostatecznie mogłem nawet zacytować wypowiedzi dowódców poszczególnych działów pancernika USS "Wisconsin".
Są to jednak tak oczywiste kwestie, że moim zdaniem nie było sensu o tym wspominać, szczególnie iż nie jest to artykuł monograficzny.
Peperon pisze:13. Czy aby na pewno żaden inny okręt liniowy nie mógł się równać do North Caroliny lub South Dakoty ?
- Jak się nie doczytało magicznego słowa "teoretycznie", to ja też bym się zastanawiał. Sęk w tym, że to słowo jest.
(swoją drogą typ Richelieu miał akurat poniekąd sposobność posmakować siły typu South Dakota).
Peperon pisze:14. Na dywagacje na temat starcia 2 na 1 pancerników amerykańskich kontra Yamato najlepiej spuścić litościwie zasłonę milczenia.
- Dlaczego? Przecież taka opcja była właśnie najbardziej prawdopodobna.
Peperon pisze:15. Nie wiem na czym Sławek opiera swoją tezę o ciasnocie, ciemności itp panujących na pokładzie Yamato. Bo chyba nie na ilości sklepów na pokładzie.
- Oczywiście że nie na tym.
Jest wiele źródeł na ten temat.
Zacząłbym od Aspects of Japanese Warships Design.
Peperon pisze:16. Podsumowując część opisową można powiedzieć, że założona na początku teza została udowodniona.
Yamato ogólnie rzecz biorąc do kitu, a Iowa super, supery. Na dobrą sprawę brakło tylko stwierdzenia, że w starciu 1 na 1 Yamato skończyłby tak, jak Hood
- Zabawne, bo większość osób które znam i które to czytało zrozumiało, że "Yamato" był silniejszy i "Iowa" tylko dzięki systemowi kierowania ogniem w połączeniu z prędkością mogła skutecznie cokolwiek zdziałać. Ale cóż, każdy niech sobie rozumuje, jak mu wygodnie.
Peperon pisze:Teraz czas na to, co Sławek lubi najbardziej. Rysunki, tabele i przeliczenia.
1. Przekrój Yamato.
a) Po porównaniu z rysunkami J. Skulskiego, brakuje mi znacznej liczby grubości blach. Układ pokładów na tym rysunku jest dość osobliwy.
- Jest prawidłowy i wprost za Skulskim, a o grubościach blach nie ma co dyskutować - wszystkie najistotniejsze są wskazane.
Na "Iowa" też nie bawiłem się w grubości stopek dwuteowników.
Nonsens.
Peperon pisze:b) Głębokość układu przeciwtorpedowego. Po przeliczeniu rysunku J. Skulskiego w rejonie wskazanym przez Sławka wychodzi nie 5,1 m, ale 5,7 m. Natomiast na wysokości złącza pancerzy 410 i 200 mm głębokość ta wynosi 5,2 m ! Poza tym uważam, że jak się wskazuje źródło jednego przekroju (tutaj Iowy), to wypada zrobić to samo z drugim rysunkiem.
- Wypada, jednak redakcja nie umieszcza źródeł na końcu tekstu i upchałem je różnymi drogami, na ile się dało w jego środku.
Cóż, wahnięcia w pewnych danych mogą się trafić.
Rysunek powstał na bazie Skulskiego i Yoshimury.
Są to jednak różnice niewielkie w skali np. pominięcia przez Pana Nowaka 32 mm STS z głównego pokładu pancernego tudzież zamiany ton standardowych na metryczne bez przeliczenia itd. itp.
Peperon pisze:I. Yamato z roku 1942 i Iowa z roku 1990. Czy takie zestawienie ma wogóle jakikolwiek sens ? I czemu ma służyć ? Jeśli porównuje się okręty, to przyzwoitość nakazuje dokonać porównań w tym samym okresie np. z roku 1944.
- Bo te podane przeze mnie dane SĄ bardzo zbliżone do tych z 1944 roku (!) a przynajmniej są prawdziwe (nie wiemy dokładnie, jak to w tym 1944 roku i w jakim miesiącu było).
To wszystko, co wymieniłem, nie zmieniło się do dziś (!)
Peperon pisze:II. Jakie jednostki były używane przy przeliczaniu wyporności anglosaskich na metryczne ? Pytam, bo wyporność podana w ts, a przemnożona przez 1,016 nijak się nie zgadza z tymi w tabelach. Rozrzut niby niewielki (maksymalnie 5 ton), ale jednak jest.
- Dokładnie to 1016,04 kg
Nie musiałem tego nawet przeliczać, bo dane pochodzą wprost z Garzkego i Dulina.
Peperon pisze:III. Czy wyporność z dopiskiem trial jest wypornością normalną ? To samo dotyczy zresztą wysokości metacentrycznej.
Na ogół trial oznacza wyporność normalną, jako iż zwykło się przeprowadzać próby na mili pomiarowej właśnie w taki sposób. Ale z tego co wiem, nie jest to jakaś ścisła reguła, szczególnie z uwagi na Włochów. Do metacentrum GM nie wiem - musze to sprawdzić, a w tej chwili nie mam pod ręką odpowiednich papierów.
Peperon pisze:IV. Skąd się wzięło w roku 1942 ponad 3 tysiące ludzi na pokładzie Yamato ?
- Dobre pytanie.
Choć ja raczej bym się zapytał, co robią dane z 1944 roku w tabelce okraszonej tytułem 1942 r.
Szczerze - nie mam pojęcia!
Peperon pisze:B. Porównanie uzbrojenia głównego.
I. Dlaczego w tabeli armat Iowy jest podana współczesna praktyczna żywotność luf ?
- Podane są obie.
Powyżej podana jest projektowana 300 strzałów.
Peperon pisze:II. Zły podpis tabeli armat Yamato. Prawdę mówiąc nie wiedziałem, że 46 cm to 16,1 cala !!
- Ja też nie wiedziałem.
W tabeli mam 18,1" a w druku poszło 16,1" - to jest plama (nieważne, z czyjej winy)
Peperon pisze:W książce J. Skulskiego jest jak wół napisane, że w 1934 roku Japończycy wznowili program budowy nowoczesnych armat kalibru 460 mm dla nowych okrętów. Gotowe były w roku 1939, a produkcję uruchomiono na przełomie lat 1939 / 40. Pominę już skrócenie luf o 17 cm, ale 330 podzielone przez 55 daje w wyniku 6, a nie 5. Pociski AP miały dwa rodzaje czepców balistycznych i w zależności od tego miały długość 198 lub 205,4 cm. Praktyczna żywotność lufy to już czarna magia dla mnie. Wypadałoby wrzucić coś na podpórkę tej tezy. I jeszcze odległość między osiami luf. Na zdjęciu w artykule na pierwszy rzut oka widać, że jest to znacznie więcej niż podane w tabeli 143 cm ! Dla porównania odstępy między osiami armat kal. 155 mm wynosił 155 cm.
- Dane za Naval Weapons.
Nic od siebie nie pisałem, ani tym bardziej nic sobie nie wymyśliłem.
Peperon pisze:Przeliczenia mocy z SHP na kW również budzą zastrzeżenia. Przeliczając 150 000 SHP na kW wyszło mi nie 110 294 jak podaje Sławek, ale 111 855. To samo dotyczy Iowy zamiast 155 882 kW, wyszło 158 088 kW. Również prędkość maksymalna Yamato była osiągnięta nie przy 112 892 kW, ale przy 114 504 kW. I znowu tak, jak przy wypornościach. Różnice niewielkie, ale nie powinno ich być wcale.
- Może tak, może nie.
Tak jednak powinno się prawidłowo zapisywać moc.
Nad szczegółami jeszcze popracuję.
Peperon pisze:No i tak już całkiem na koniec.
Co to jest "optymalny zasięg operacyjny" ?
- Zasięg optymalny to taki, gdzie nie przekracza się dopuszczalnych norm np. tankowania.
Jest to swego rodzaju średnia, bowiem sami Amerykanie podają iz pancerniki typu Iowa miały jeszcze większe możliwości jeśli chodzi o zasięg niż się to podaje, ale w związku z tym, że operując w zespole okrętów robiły za np. tankowce, ów zasięg stawał się zbyt teoretyczny. Stąd pewna średnia.
Tak ja to rozumiem.