OK, sprawdziłem daty. Faktycznie Aasame rozpoczęto budować wcześniej niż Cressy.
Więc jeśli bardzo chcesz to możesz udowodnić, że to Brytole uczyli się od skośnookich, bo jeśli chodzi o koncepcję użycia Cressy i następnych (10 County pomijając) to było to szybkie skrzydło floty liniowej z opcją ochrony żeglugi.
Pomijamy tu subtelny fakt kto zaprojektował i zbudował Assame i inne takie oraz to kto do kogo wysyłał ludzi na szkolenie i do jakiego stopnia przejmował myślenie – u Brytoli masz notatki po japońsku, czy też u Japończyków po angielsku. Nawet na wewnętrznych dokumentach czy wręcz notatkach na potrzeby własne.
Jeśli chodzi o „lepsze opancerzenie” jednostek japońskich to było to dokładnie jak z pancernikami.
Na linii wodnej o cal więcej niż na Cressy, ale pas bardzo niski, powyżej już tylko 5 cali, a u Brytoli na całej wysokości i długości 6 cali.
Co do artylerii – w miejsce 1 działa 9.2 cala masz 2 działa 8 cali. Co Brytole myśleli o 8 calówkach pisałem wielokrotnie. Jeśli już mówimy o szybkim skrzydle floty to lepiej mieć jedną 9,2 calówkę niż 2 ośmiocalówki z powodów powtarzanych wielokrotnie.
Prędkość ta sama.
Pozostałe parametry w zasadzie te same.
Dokłądnie, Brytyjczycy zawsze występowali przeciw temu, kto nazbyt wyrastał ponad innych na kontynencie. Nieważne, czy miał flotę czy nie i czy ta flota im zagrażała. Nawet jakby Niemcy nie zbudowali potężnej floty to ta wojna by wybuchła, i na pewno z Niemcami i Brytyjczykami po przeciwnych stronach (a Francuzami po stronie Brytyjczyków). Po prostu po wojnie 1871 r., taki był układ sił – Francja relatywnie słaba, Niemcy w zenicie potęgi. Nawet z Rosją (swoim wrogiem przez praktycznie cały XIX w.) potrafili się dogadać.
Tu wchodzimy w kwestię interpretacji i „co by było gdyby”. Jest to dość ryzykowne, więc nieprzekonanych nie przekonam, bo niby jak.
Ale.
My jesteśmy dość przyzwyczajeni, że co rząd to inna koncepcja polityki zagranicznej i w zasadzie naszych propozycji nie należy brać zbyt serio, bo są bez ładu i składu, często „na złość” opozycji. A jak opozycja dojdzie do władzy to dopiero się dzieje. Nie ważne jaka opozycja – w zasadzie każda.
We współczesnym USA jakiejś strategii nie widzę, może ślepy jestem, tylko taktykę jak pojedynczy problem rozwiązać, ale całość jakoś bez ładu i składu, choć analogia z „walką z Chinami” dość dobra, o czym później.
Brytole jednak działali inaczej. Jeśli składali jakieś propozycje Niemcom, to ja je traktuję na serio.
Propozycja była dość prosta – współpraca, praktycznie sojusz, byle Niemcy nie mieli zbyt licznej floty. Brytolom flota była potrzebna w dwóch celach – ochrony swoich interesów żeby nikt im „kuj” nie zrobił, oraz możliwość zrobienia „kuj” komukolwiek im się zachce. W momencie kiedy Niemcy są sobie potęgą lądową i nawet coś tam sobie handlują, ale nie mają dużej floty – niech se będą. Nawet jest to korzystne, fajna przeciwwaga dla Rosji i Francji które tradycyjnie jakieś floty miały i zatargi z Brytolami też i wcale nie były takie przyjazne. Początkowo. Układ wspaniały. Niech se Niemce rozbudowują armię itd. Jakby co to się ich zablokuje i już. Oczywiście do czasu, takiej potęgi jak Napoleona by nie tolerowali.
A tu Niemce sobie jakąś flotę budują i mówią Brytolom żeby się pie….. zajęli swoimi sprawami. W sumie nie dziwię się, co im aroganccy wyspiarze będą dyktować czy mają budować flotę czy nie. Jak ja bym był Kaiserem to też bym się wkurzył, a jak bym miał możliwość zbudowania sobie „wielkiej floty” choćby po to żeby sobie robić dobrze patrząc się na nią jak parkuje w porcie, to też bym se zbudował. A co.
No to wyspiarze się zajęli i zmienili sojusze.
Czy udowodnię, że jakby się wcześniej dogadali, a mieli więcej wspólnego niż punktów spornych – to by sojusz trwał długo, ale czemu by miał nie trwać? Jak z Francją i Rosją przetrwał?
Czy przebieg wypadków był logiczny – tak, ale widzę tu dużą rolę niemieckiej „dyplomacji”. Cudzysłów nie bez przypadku. Z nich tacy dyplomaci jak ze mnie. Jestem bardzo tolerancyjny – jak dzieci nie chcą jeść tego co im zrobię, to alternatywą jest śmierć głodowa, a jak komu się nie podoba co tam sobie nawypisywałem, może sobie nie czytać
O ile dobrze zrozumiałem Wasze tezy, wyznajecie zasadę, że zmiana brytyjskich sojuszy była nieunikniona i niezależnie od tego co tam sobie Kaiser i jego sługusy wygadywały, to tak czy inaczej Brytole by wpadli w ręce Francuzów i Rosjan a wszelkie propozycje składane Niemcom były bez większego znaczenia. Ja tam twierdzę coś zupełnie innego. To Niemcy ich skierowali w ramiona swoich „wrogów”. Bez tej motywacji byłoby im ciężko się dogadać. W zasadzie było to niemożliwe. Nawet jeśli Niemcy po prostu by floty nie zbudowali i żadnego sojuszu z Brytolami nie podpisali. Jakby Brytole nadal mieli swoje „two power standard”, do tego z ogonkiem, to po cholerę im sojusze? Przy przeciwniku USA, Rosja i Francja to mogliby mieć „three power standard”, zwłaszcza, że sojusz z Japonią już istniał.
Oczywiście nie każdy musi się ze mną zgodzić.