Re: UE do poprawki?
: 2022-02-20, 09:53
Niezupełnie. Czytając twoje wywody miałem podobne co Wojciech Łabuć skojarzenia. Wybacz, ale nic na to nie poradzę.Twoje skojarzenia to Twoja i tylko Twoja sprawa.
Nieprawda.Peceed, Europa jako region wiodący na świecie się kończy i żadne zaklinanie rzeczywistości nie pomoże.
Należałoby zacząć od tego co rozumiesz pod pojęciem "wiodący region"? Jakie kryteria o tym decydują?
Poziom życia - no to Europa JEST bezapelacyjnie wiodącym regionem. Poziom bezpieczeństwa szeroko rozumiany - także. Produkcja, wysokość PKB, ogólnie "bogactwo" - też jesteśmy regionem wiodącym. Siła militarna - niekoniecznie, ale to głównie z tego powodu, że większość państw UE czuje się bezpieczna. Gdybyśmy bardzo chcieli, też moglibyśmy być (pomijam kwestię "rozdrobnienia"). Siła polityczna - tu rzeczywiście nie jesteśmy. Bo jesteśmy rozdrobnieni. Ale jako federacja byłoby inaczej.
Więc co decyduje o tym, że rzekomo "Europa się kończy"? Bo ja tu nic nie widzę. Prawda, świat się zmienia i na tle tych zmian Europa wygląda już inaczej. ale po to tworzy się UE i postępuje integracja, by do tego się dostosować.
Nie ma analogii. Imperium rzymskie upadło głównie z powodów ekonomicznych. A u podstaw tego był patologiczny model gospodarczy stworzony w dużym stopniu z powodu rzymskich podbojów (choć nie tylko). Wojny i podboje były dla Rzymu modelem rozwoju. Gdy nie dało się już nic podbijać - zaczął się powolny kryzys. Upraszczam do bólu, ale mniej więcej o to tu chodziło. UE to zupełnie inny twór. Model podojów już minął (zresztą, nie objął wszystkich państw Europy). I Europa z tego wyszła względnie obronną ręką. Nasz model rozwoju jest zupełnie inny. W tej chwili jedynym elementem, który może go zaburzyć (na różny sposób) to rozdrobnienie. Wspólny rynek to rozwiązanie na problemy ekonomiczne, ale jak historia pokazuje, bez politycznego "wzmocnienia" takie rozwiązanie nie przetrwa. Stąd integracja, jeżeli Europa ma się dostosować do nadchodzących czasów, jest nieunikniona.Osobiście widzę analogię w dziejach Cesarstwa Rzymskiego
Do niedawna to granice państwowe były granicą dla być może czasowego szaleństwa elit.
W państwach demokratycznych te elity są takie jak ich wyborcy - czyli ludzie. To co się np. dzieje w Polsce to nie jest efekt "szaleństwa elit" tylko po prostu tacy jesteśmy. I jeśli już, to to jest nasz największy problem. Bo nawet jeżeli PiS zniknie, to wyborcy zostaną. I zagospodaruje ich jakieś inne populistyczne ugrupowanie o ciągotkach autorytarnych. Bo przyroda nie znosi próżni. To jest największy problem który dostrzegam i największa przeszkoda dla nas na to, by być "normalnym" państwem.
Dla mnie integracja w ramach UE jest zabezpieczeniem nie przed "szaleństwem elit" ale "szaleństwem współrodaków". Sporej grupy, która w swej głupocie jest w stanie pociągnąć całe państwo, wraz z tymi, którzy myślą inaczej niż oni, na dno. W przenośni i dosłownie. Bo cokolwiek by nie mówić o braku poparcia dla integracji w państwach UE, to jest ona mniejsza niż w Polsce. Nie zwódźmy się bowiem oficjalnymi danymi na temat poparcia Polaków dla UE. Moim zdaniem jest to poparcie bardzo "płytkie", które relatywnie szybko może ulec zmianie (przynajmniej w niektórych środowiskach). Zresztą, właśnie zaczyna się operacja przekonywania tych środowisk, że nasz obecność w UE wcale nie daje nam tyle ile sądzimy i wcale nie jest powiedziane, że warto w UE być. PiS już zaczął kampanię. I jeżeli jeszcze trochę porządzi - przekona swych wyborców. A do wyjścia z UE nie potrzeba referendum - wystarczy mieć większość w sejmie i senacie oraz "swojego" prezydenta. I pewność, że te 35-40 % społeczeństwa/wyborców przeciw takiej decyzji nie będzie protestować.