Nevada -superpancernik inaczej

Okręty Wojenne lat 1905-1945

Moderatorzy: crolick, Marmik

Awatar użytkownika
CIA
Posty: 1657
Rejestracja: 2004-01-18, 12:46
Lokalizacja: Gdansk

Post autor: CIA »

T. Clancy pisze:
SmokEustachy pisze: Bismarck miał jednak tzw. skosy – 120mm pochylony pancerz, który
zatrzymywał pociski, którym udałoby się przedrzeć przez pancerz główny.
A przebudowany Nevada tego nie miał… akurat! Miał, i to niemałe 90 mm! Nie wiem skąd te 120 mm na Bismarcku. Ten Pan twierdzi inaczej: http://www.kbismarck.com/proteccion6.gif . Może się nie zna… 120 mm było tylko nad komorami http://www.kbismarck.com/proteccion7.gif . Nevada miał za to w tym miejscu pochylony pancerz burtowy i wspomniane wyżej 90 mm. Kwestie twoich fantastycznych wyliczanek jakości pancerza pominiemy – grubość i tak robi swoje. Idea zaś omawianego systemu spowalniającego wydaje się być poroniona. Przykład Jeana Barta i WTC jest tutaj jak najbardziej na miejscu. Jak widzisz, sprawa jest bardziej skomplikowana, niż ci się wydaje. Nim więc podniesiesz na kogoś łapkę dobrze się zastanów, bo możesz spodziewać się riposty i to bolesnej.
A pod jakim to kątem były te skosy na Nevadzie? :)

Czy Jean Bart miał takze pokład 50(80)mm oddalony o 5m od 80(95)mm? Przyznam jednak, ze dziwne jest troche to, ze ów pocisk na Barcie nie eksplodował wczesniej... pewnie to kwestia felernego zapalnika, bo w teorii to powinien duuuzo wczesnie eksplodowac...a on jeszcze odbił sie od pancerza pinowego...

Nic mi nie wiadomo, aby Bismarck sie zawalił w swojej ostatniej bitwie... zatonął - fakt...ale raczej w całosci... Maszynownia była nienaruszona, nadbudówki i wieże stały na swoim miejscu.
Awatar użytkownika
CIA
Posty: 1657
Rejestracja: 2004-01-18, 12:46
Lokalizacja: Gdansk

Post autor: CIA »

T. Clancy pisze:Porównajmy sobie przebijalności pokładów:

- Nevada (dane dla starszego modelu pocisku Mk-16 Mod.5 i prawdopodobnie także starszej wersji armaty Mk-10 miast Mk-12 / testy z 1942 roku).
http://www.navweaps.com/Weapons/WNUS_14-45_mk10.htm
12 350 m = 2" (51 mm)
22 400 m = 4" (102 mm)
28 800 m = 6" (152 mm)

- Bismarck
http://www.navweaps.com/Weapons/WNGER_15-52_skc34.htm
18 000 m = 2.96" (75 mm)
22 000 m = 4.15" (104 mm)
27 000 m = 5.02" (126 mm)

Jak widać "Bismarck" podobne grubości pokładów co "Nevada" (a także "Pennsylvania") przebijał z dystansu dopiero 18 000 m; porównywalne z 22 000 m; i znów mniejsze powyżej 27 000 m i to pomimo o 7% większego kalibru i az o 18% cieższego pocisku.
Jasne? Jasne!
Pierwsze to wyniki testów, drugie to wyniki oparte o USN Empirical Formula for Armor Penetration

Trudno cos takiego porównywać...
Awatar użytkownika
T. Clancy
Posty: 12
Rejestracja: 2005-04-24, 18:39
Lokalizacja: Baltimore, Maryland
Kontakt:

Post autor: T. Clancy »

Myślę, że przede wszystkim to nie należy wychodzić przed szereg. Domysly i twórczą DEDUKCJĘ pozostawmy sobie jako ciekawostkę. Kol. Emden zadał pytanie, więc mu odpowiedziałem - w przeciwieństwie do reszty dyskutantów. Nic mi nie wiadomo, by działa brytyjskie określano mianem „deck smasher'ów”, choć można by je od biedy tak nazywać, bo na dystansie 13 000 m – 22 500 m spisują sie podobnie do Mk-10 L/45. Oczywiście wszystko zależy od pocisku i ładunku. Mk-12 L/45 z pociskiem Mk-16 Wersji 8 to byla potworna broć i to nie ulega wątpliwości.
"Największym problemem Ameryki jest jej durny prezydent."
Ja, lato 1996.
Emden
Posty: 759
Rejestracja: 2004-07-08, 15:22

Post autor: Emden »

Dziekuje, za przedstawienie wyników testów przebijalnosci, które jednak widziałem.
To w takim razie, nasuwaja sie nastepne pytania:
Czy wyniki tych testów to jedynie obliuczenia matematyczne, czy zostało to na czyms przeprowadzone - z postu CIA wynika ze jakies testy to były czyli:
Na jakim typie pancerza je przeprowadzano?

Nastepne pytanie o sama genezę nazwy - zostały tak nazwane przez załogi czy przez projektantów?

I czy te działa w PRAKTYCE kiedykolwiek ukazały swą - jak kolek\ga T. Clancy to określił "potworność"?
Awatar użytkownika
CIA
Posty: 1657
Rejestracja: 2004-01-18, 12:46
Lokalizacja: Gdansk

Post autor: CIA »

Geneza nazwy... mogło to wynikac z tzw. "Plan Orange" zakładającego walke na dalekich dystansach... więc robiono wszystko, by pocisk spadał bardziej pionowo...
przy projektowaniu armat dla Iowa te "dalekie dystanse" walki chyba jednak skrócono - inaczej Iowa nie otrzymałaby armat o gorszej (w stosunku do South Dakota) przebijalnosci pokładów... ewentualnie zdano sobie sprawę, ze równie ważne są "krótkie dystanse"
Zulu Gula

Post autor: Zulu Gula »

CIA pisze:Geneza nazwy... mogło to wynikac z tzw. "Plan Orange" zakładającego walke na dalekich dystansach... więc robiono wszystko, by pocisk spadał bardziej pionowo...
przy projektowaniu armat dla Iowa te "dalekie dystanse" walki chyba jednak skrócono - inaczej Iowa nie otrzymałaby armat o gorszej (w stosunku do South Dakota) przebijalnosci pokładów... ewentualnie zdano sobie sprawę, ze równie ważne są "krótkie dystanse"
Moim skromnym zdaniem trzeba wziąć pod uwagę dwie rzeczy:
po pierwsze Nevada nigdy nie brała udziału w jakiejkolwiek bitwie morskiej, więc trudno powiedzieć, czy te jej armaty były rzeczywiście tak groźne, jak Amerykanie twierdzą.

Druga sprawa, że moim zdaniem Amerykanie mają skłonności do emfazy, więc różne dziwne rzeczy czasem mówią.

I o ile o armatach 127 mm L 38 Mk 12 oraz o armatach 152 mm L 47 Mk 16 można śmiało powiedzieć: to była straszliwa broń, o tyle w ocenie tych ameryckich deck smashers ja osobiście byłbym ostrożny.

Testy testami, a wszystko i tak życie weryfikuje.
Równie dobrze można porównywać wspomniane amerykańskie armaty 152 mm z francuskimi Model 1930 (Richelieu, Emille Bertin, La Galissonniere), ale tak naprawdę to będzie porównanie armat, które zostały użyte w boju z francuskimi armatami, które chyba nigdy nie walczyły, a moim zdaniem miały swoje plusy.
Awatar użytkownika
CIA
Posty: 1657
Rejestracja: 2004-01-18, 12:46
Lokalizacja: Gdansk

Post autor: CIA »

Ksenofont pisze:Witam!
Ja się nie chcę wykłócać, tylko się pytam. W Encyklopedii techniki wojskowej jest napisane: "rozróżnia się zapalniki kontaktowe o działaniu natychmiastowym (0,001-0,0005 s), bezwładnościowym (ok. 0,005 s.) i ze zwłoką (stałą zmienną lub automatyczną)" więc podawana przez ciebie wartość 0,005 sekundy to wartość ekstremalna (podobnie jak 0,005 s) średnia to ~~ 0,003 sekundy.
A autorzy "tego": http://www.navweaps.com/index_tech/tech-020.htm napisali, że Amerykanie używali zapalników o działaniu natychmiastowym (bezwładnościowych): On impact, most designs had either a weighted firing pin that was thrown forward against the tiny high-explosive primer or, in non-delay designs, detonator capsule or vice-versa. A few designs, such as the early-W.W.II U.S. Navy Mark 23 Base Detonating Fuze (BDF) had a heavy spring that was cocked by this deceleration force and then threw the firing pin assembly back toward the detonator when deceleration ended [...] It usually takes about 0.003 second for the mechanical parts to function on impact, which gives the minimum possible delay from impact to final explosion with a non-electrical fuze.
Problem polega pewnie na tłumaczeniu terminologii z barbarzyńskiego na nasze...
firing-pin: iglica
tiny high-explosive primers: w tym tekście spłonka, a własciwie "tycia" spłonka, ale primer to raczej ładunek pobudzający (tutaj zwany "booster", ale być może to problemy british english - military engrish)
Base Detonating Fuze: zapalnik denny
delay-action fuzes: zapalnik ze zwłoką (nastawny)
A o ścieżce prochowej nic w tym fragmencie dotyczącym amerykańskich pocisków nie ma.
Pozdrawiam
Ksenofont
W kwestii inicjacji tych zapalników...
Mozna sobie poczytac (i poogladac) jak wygladało to na Badenie...
http://kbismarck.org/forum/viewtopic.ph ... c&start=15
ODPOWIEDZ