Zwrot przez prawą burtę.

czyli hobby, kultura, sztuka, wścieklizna i w ogóle offtopic...

Moderator: nicpon

Awatar użytkownika
Gregski
Posty: 1635
Rejestracja: 2006-01-27, 21:47
Lokalizacja: Na Kociewiu albo na morzu

Zwrot przez prawą burtę.

Post autor: Gregski »

Napoleon pisze: Jeśli zgodzisz się z tezą, że społeczeństwo nasze jest głęboko podzielone, to takie stwierdzenie jak powyżej jest bez sensu.
Bzdura.
Społeczeństwo jest podzielone. Ludzie mają poglądy "Od Sasa do Lasa" i to normalne. Niektórzy mają te poglądy bardzo mocno utrwalone.
No ale nie wszyscy biorą udział w wiecowych wygłupach.
Napoleon pisze: Ten "cyrk" o którym wspominasz, wywołuje TYLKO JEDNA STRONA. Druga reaguje, bo się mu SPRZECIWIA. Dla Ciebie (patrz przykład z tym gościem) sprzeciw wobec działań urągających przyzwoitości to działanie niewłaściwe...
Szczególnie gdy sprzeciw jest w formie "działań urągających przyzwoitości".
Napoleon pisze: Ręce opadają...
Otóż to, otóż to...
A paralela z Ukrainą idiotyczna.

Co do mediów to nie zamierza bronić PiS-u za jego politykę medialną szczególnie, że mam do nich osobistą urazę za zniszczenie mojej ulubionej "Trójki" (III Program PR).
Jednak zdecydowanie lepsza jest dla kraju różnorodność mediów, niż monokultura. Nawet jeśli są przegięcia (w obie strony z resztą).

O tym demontażu demokracji piszesz i piszesz a jak Cię zapytać o szczegóły to pojawia się zgaszony świecznik i poczochrany wieniec.
To już nudne się staje.
A z drugiej strony. Obecnie rządzący traktują agendy polskiego państwa "po uważaniu". Raz się zastosują a innym razem nie.
I dobrze bo jak powiedziała swego czasu z bolszewickim zapałem pani Ewa Wrzosek "To nie jest czas, aby ściśle trzymać się litery prawa".
Wśród ludzi człowiek dziczeje.
Waldemar Łysiak
Napoleon
Posty: 4635
Rejestracja: 2006-04-21, 14:07
Lokalizacja: Racibórz

Zwrot przez prawą burtę.

Post autor: Napoleon »

No ale nie wszyscy biorą udział w wiecowych wygłupach.
Znowu piszesz bez sensu. W "wiecowych wygłupach" przed wyborami udział wzięło kilkaset tysięcy osób (może ponad milion). Które poświęciło swój czas i przyjechało do Warszawy albo uczestniczyło w analogicznych "wygłupach" w swoich miejscowościach. I to byli tzw. "zwykli ludzie". Z doświadczenia wiem, że aby tak się zmobilizować trzeba być naprawdę wściekłym. A ta wściekłość wzięła się właśnie z podziałów - polityki PiS dążących do ich pogłębienia.
Piszesz o "wiecowych wygłupach" ale przecież wiece/demonstracje nie odbywają się cały czas tylko od czasu do czasu. Natomiast te podziały i wynikające z nich zaangażowanie widać na co dzień. W każdym środowisku, nawet w rodzinach. Przechodzisz nad tym tak jakby tego nie było - a to jest. I winnym tego stanu rzeczy jest TYLKO PiS, gdyż on wywołał to zjawisko (celowo).
Swoje tezy formułujesz bez jakiegokolwiek związku z rzeczywistością, którą po prostu ignorujesz.
Szczególnie gdy sprzeciw jest w formie "działań urągających przyzwoitości".
No to wyjaśnij mi co tu "urąga przyzwoitości"?
Jednak zdecydowanie lepsza jest dla kraju różnorodność mediów, niż monokultura.
Zgoda, choć różnorodność na siłę to też jest nieporozumienie. Media nie powinny być różnorodne - powinny prezentować różnorodne poglądy/treści. To nie jest to sami! WSZYSTKIE media powinny być takie same w tym sensie, że powinny starać się zachować obiektywność przekazu. Lekkie "przegięcia" są dopuszczalne, ale w dość jasno określonych granicach.
Natomiast stwierdzenie powyżej jest sprzeczne z twoimi wcześniejszymi wypowiedziami. Gdyż odniosłem wrażenie, że akceptowałeś dominujący wpływ PiS na media publiczne (może się z tego nie cieszyłeś, ale akceptowałeś :wink: ) natomiast od pozostałych mediów domagałeś się nie obiektywnego przekazu a symetryzmu. A chyba już sobie wyjaśniliśmy, że symetryzm z obiektywny przekazem nie ma NIC wspólnego. Więc zdecyduj się...
O tym demontażu demokracji piszesz i piszesz a jak Cię zapytać o szczegóły to pojawia się zgaszony świecznik i poczochrany wieniec.
:shock: :!: :?: Przecież cały czas o tym jest mowa!!!
1) Próba przejęcia kontroli nad sądami.
2) Zawłaszczenie mediów i instytucji publicznych.
3) Nie przestrzeganie zasad praworządności (m.in. w kontekście zawłaszczania tych instytucji publicznych o których mowa powyżej) - co np. teraz jest ścigane w kontekście FS czy Lasów Państwowych. Nielegalne finansowanie kampanii wyborczej itd.
To są ewidentne i jaskrawe przypadki naruszania zasad demokratycznych. Mówi się o tym cały czas i wszędzie. Gdzie Ty żyjesz?!
Obecnie rządzący traktują agendy polskiego państwa "po uważaniu". Raz się zastosują a innym razem nie.
Piszesz nieprawdę. Jest problem, i to poważny, bo jak należy traktować "zepsute" prawo albo instytucje? Jeśli jest instytucja działająca bezprawnie w rozumieniu np. instytucji międzynarodowych i za taką uważana przez zwolenników demokracji, to czy należy przestrzegać stanowionych przez nią zasad/orzeczeń? Gdyby tak czynić postępowano by bezprawnie.
Działania PiS m.in. na to były obliczone - na zdestabilizowanie procedur i instytucji demokratycznych tak, by jedynym pewnym działaniem było to "po uważaniu". To też jest przykład niszczenia demokracji. Widzę, że nie przykładasz do takich "drobiazgów" znaczenia, ale na nich oparty jest ład. To, że są tu problemy to kolejny przykład na to, że PiS ten demokratyczny ład starał się zniszczyć.
Co ciekawe, chyba wiosną albo latem 2017 spotkać można było w mediach wypowiedzi polityków PiS, którzy otwarcie mówili o zmianie ustroju. Mówił o tym np. Waszczykowski (jego wypowiedź zapamiętałem, mówił dosłownie o zmianie ustroju) mówił o tym sam Kaczyński dodając, że aby "zmienić" Polskę potrzebne są mu trzy kadencje. Mówili inni, ale już nazwisk nie pamiętam. Chyba ktoś im zwrócił uwagę, by o tym tak otwarcie nie perorowali, gdyż w pewnym momencie ten przekaz zniknął z mediów. Ale co powiedziano, to zostało. Jak znajdę w internecie zamieszczę linki.
Skoro oni o tym mówili wprost, to dlaczego Ty Gregski temu zaprzeczasz?!

Edit. Aby nie być gołosłownym (znalazłem szybciej niż myślałem):
https://www.rp.pl/wydarzenia/art1032828 ... oj-panstwa
Awatar użytkownika
Marmik
Posty: 5085
Rejestracja: 2006-04-30, 23:49
Lokalizacja: Puck

Zwrot przez prawą burtę.

Post autor: Marmik »

Napoleon pisze: 2024-12-16, 22:04
Ja proste pytanie
Na które Ci odpowiedziałem.
Nie odpowiedziałeś tylko wylałeś siebie. Ale zawsze możesz jeszcze to zrobić i wskazać, w którym miejscu którykolwiek projekt p. Godek mówi o całkowitym zakazie aborcji. Trzeba byłoby je przeczytać, ale jestem w stanie przyjąć, że to dla Ciebie może być zbyt wielki wysiłek.
Napoleon pisze: 2024-12-16, 22:04Stanowisko przeciwne do twojego nic nie zmienia o ile Ty nie próbujesz siłą narzucić swojego stanowiska osobom myślącym inaczej. Powszechne stanowisko bardzo dużo zmienia, gdyż żyjemy w demokracji. Gdzie decyduje większość z poszanowaniem praw mniejszości. A to poszanowanie oznacza, że ta większość nie ma zamiaru wpływać na Ciebie i zachowywać się możesz jak chcesz (szanując wolność innych).
Za wyjątkiem poszanowania praw nienarodzonych, które teraz póki co są szanowane, ale oczywiście pewnie któregoś dnia dyktatura większości im je odbierze.
Napoleon pisze: 2024-12-16, 22:04TO JEST KOMPROMIS wynikający z istoty ideologii liberalnej. Innego kompromisu tu NIE MA. Może i był, ale został złamany - nie przez stronę liberalną. Tak nawiasem, wspomniana przez Ciebie Kaja Godek owo złamanie kompromisu jak najbardziej popierała, co pokazuje jej stosunek do problemu.
Nie było żadnego kompromisu, choć powszechnie go tak nazywano. Było prawo ustanowione w czasach gdy świadomość ludzi nie była jeszcze na poziomie dzisiejszym (proste ultrasonografy w Polsce to w zasadzie lata 80., powszechne, dokładniejsze dekadę później) i leciano ze spuścizną PRLu. Od samego początku "kompromis" był podważany, czego dobitnym przykładem jest usunięcie przesłanki socjalnej przez dobry TK. W kolejnym przypadku zły TK nie mógł orzec inaczej (co w swoisty sposób potwierdził prezes dobrego TK) i co istotne, w przypadku ciąży będącej następstwem gwałtu lub kazirodztwa też by tak orzekł. Na razie jednak nikt nie skierował takiego wniosku do TK. Nie dlatego, że panuje kompromis, tylko że te 2-3 życia rocznie mało kogo obchodzą. Można byłoby tę sprawę załatwić zupełnie inaczej, bez zmian w rzeczonej ustawie, ale widocznie lepiej się napierdalać w innych kwestiach.
Napoleon pisze: 2024-12-16, 22:04
To nie jest kwestia światopoglądowa. Od samego początku posługuję się kryterium biologicznym...
TO JEST kwestia światopoglądowa. Biologia na ten temat nie mówi nam NIC, bo nic nie jest w stanie powiedzieć.
Czyli zdrowo spałeś na biologii, a ta jest tu niemiłosierna dla nieuków. Pół biedy póki się nie odzywają, bo można wtedy sprawiać wrażanie, że się coś wiedzą. Wiedziałem, że po angielsku uciekniesz od biologicznej kwestii i nie wskażesz mi biologa, który zanegowałby, że komórka w czasie mitozy jest żywa. Biologia mówi tu nam kompletnie wszystko. Od rozpoczęcia pierwszego podziału mamy nową formę życia, posiadającą odrębny niepowtarzalny kod genetyczny konkretnego gatunku, w tym wypadku homo sapiens. W tym miejscu zaczyna się ludzkie życie. To jest początek. Nie to gdy w 6-7 tygodniu ciąży zaczyna bić serce, nie na początku 8 tygodnia, gdy wyraźnie widać już kształtujące się kończyny. Życie zaczyna się na początku. Nie teleportuje się od razu do 12, 22, 36 tygodnia, czy do momentu narodzin.
Napoleon pisze: 2024-12-16, 22:04
Nie dla zabitych.
Jeśli mają tego świadomość. Ale według nauk medycznych - nie mają.
Czyli istotą ludzkiego życia jest świadomość? Drżyjcie wszyscy, którzy kiedyś przestaną być świadomi, bo czeka was selekcja jak na rampie.
Napoleon pisze: 2024-12-16, 22:04Są ludzką tkanką, która człowiekiem może być (pod pewnymi warunkami).
Czyli sam przyznajesz, że mam rację. Nie bawiąc się w semantykę co ktoś rozumie pod pojęciem człowiek, życie ludzkie zaczyna się dokładnie w momencie, o którym napisałem. Dokładnie!
Teraz jeszcze tylko czekać na rozmydlanie granic tego magicznego momentu kiedy z żywego nie-człowieka ktoś staje się żywym człowiekiem i na odwrót. Czyli filozoficzne pierdollo, bez żadnego znaczenia dla biologii. Życie ludzkie zaczyna się w momencie złączenia jąder gamet i rozpoczęcia mitozy, a kończy w momencie trwałego ustania funkcji życiowych. Składa się z wielu faz, które łatwo wygooglać. No ale dalej walcz z biologią. Może nawet Nobla dostaniesz.
Napoleon pisze: 2024-12-16, 22:04Ja szanuję twoje przekonania. I chcę (oczekuję) byś Ty szanował moje.
Absolutnie nie ma takiej możliwości. Kategorycznie nie szanuję Twoich przekonań w tej kwestii. Toleruje, że je masz i że takie one są (oto właśnie tolerancja), ale o szacunku zwyczajnie mowy być nie może. No chyba, że masz jakąś diametralnie inną definicję szacunku to sobie uważaj jak chcesz.
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Napoleon
Posty: 4635
Rejestracja: 2006-04-21, 14:07
Lokalizacja: Racibórz

Zwrot przez prawą burtę.

Post autor: Napoleon »

...w którym miejscu którykolwiek projekt p. Godek mówi o całkowitym zakazie aborcji
Przecież napisałem, że obostrzenia mają taki charakter, że w praktyce są równe zakazowi. Przy czym problem nie jest związany z tym jakie są ograniczenia i ewentualnie na ile one pozwalają. Problem związany jest z tym, by rzecz pozostawić do decyzji rodziców. Odpowiedź i wyjaśnienie dlaczego tak uważam dostałeś.
Nie było żadnego kompromisu, choć powszechnie go tak nazywano. Było prawo ustanowione w czasach gdy świadomość ludzi nie była jeszcze na poziomie dzisiejszym...
:shock: A jak to niby zwiększyła się "świadomość ludzi"? Bo ja żadnej zmiany nie widzę. Wcześniej był "kompromis" i dla świętego spokoju nikt nie chciał go ruszać by nie wywoływać burzy i nie pogłębiać podziałów. Ale jak tłumaczyłem Gregskiemu, jednej ze stron sporu z powodów czysto politycznych opłacało się (przynajmniej tak w PiS uznano) podziały pogłębiać, więc postanowiono wykorzystać problem aborcji. I zrobiło się głośno (widzisz tu Gregski "winę" innych ugrupowań? widzisz jakiś inny powód dla którego kompromis aborcyjny złamano?). Powrotu do tego co było w tej sytuacji raczej nie ma, więc jest sposób by kompromisowo rozwiązać problem - niech każdy robi tak jak mu sumienie dyktuje. Proste jak budowa cepa.

Podnosisz decyzję TK. Zważ jednak, że to orzeczenie nie było jednomyślne. Zdaniem części składu, TK tym zajmować się nie powinien. Więc nie zasłaniajmy się TK. Bo skargę spokojnie można było pozostawić bez rozpatrzenia. Pominę fakt, że w zespole orzekającym zasiadały osoby, które znalazły się tam w trybie niekonstytucyjnym. To w ogóle podważa orzeczenie jako takie.
Od strony prawnej to jest problem. Dlatego propozycja, by pozostawić to sumieniu rodziców (z pewnymi ograniczeniami związanymi z zachowaniem ładu i czegoś co nazywamy "dobrem prawnym") jest kompromisem.
Biologia mówi tu nam kompletnie wszystko.
Biologia nie mówi nam tu NIC. To co piszesz jest projekcją twego światopoglądu. Masz prawo myśleć tak jak myślisz, ale jest czymś bardzo nierozsądnym swe przekonania przedstawiać jako prawdę objawioną. A Ty tak czynisz.
Czyli istotą ludzkiego życia jest świadomość?
A nie jest tak? Czym różnimy się od małpy?
Czyli sam przyznajesz, że mam rację...
:?: Nie za bardzo wiem w którym miejscu przyznaję Ci rację. Bo coś co może się stać np. człowiekiem (pod pewnymi warunkami) tym czymś (człowiekiem) nie jest - może nim dopiero być. To chyba logiczne? Więc gdzie tu widzisz przyznanie Ci racji?
Absolutnie nie ma takiej możliwości. Kategorycznie nie szanuję Twoich przekonań w tej kwestii...
No widzisz. A nie podoba Ci się (nie wiem czy to jest dobre określenie) stwierdzenie, że "twoja Polska" nie jest dla mnie. Choć "moja Polska" jest także dla Ciebie. Twój problem (i nie tylko twój) to brak tolerancji i przekonanie o swej nieomylności. Pal licho to drugie. Ale brak tolerancji to problem, bo uniemożliwia kompromis. Ja jestem do niego gotowy, Ty nie. Co gorsza, widzę u Ciebie problem z szacunkiem wobec innych osób. Gdzieś we wcześniejszych postach napisałeś, że "na szacunek trzeba zasłużyć" (?). Nieprawda. Zasłużyć trzeba na prestiż, uznanie itp. Szacunek należy się KAŻDEMU. Napisałeś, że mnie "tolerujesz" (moje poglądy itp.). Znów. Tolerujesz, bo nie masz innego wyjścia. Zrozumiałeś to co Ci cały czas tłumaczyłem, że próbując hejtować, odpowiadając nieparlamentarnie itp. sam przedstawiasz się w złym świetle - nie mnie to szkodzi, tylko tobie. Zrozumiałeś to, więc nieco zmieniłeś swe zachowanie - dobre i to. Ale różnica pomiędzy nami nadal jest - ja Ciebie szanuję w tej dyskusji i staram się zrozumieć, Ty nie. Zmieniła się forma (dobrze, bo to jednak jakąś komunikację umożliwia), ale "treść" nie za bardzo. Aby zaś mogło dojść do porozumienia/kompromisu, obie strony muszą się w jakiś sposób szanować.
Awatar użytkownika
Marmik
Posty: 5085
Rejestracja: 2006-04-30, 23:49
Lokalizacja: Puck

Zwrot przez prawą burtę.

Post autor: Marmik »

Napoleon pisze:
...w którym miejscu którykolwiek projekt p. Godek mówi o całkowitym zakazie aborcji
Przecież napisałem...
Czyli nie odpowiedziałeś tylko wylałeś siebie. Tak jak napisałem.
Napoleon pisze: :shock: A jak to niby zwiększyła się "świadomość ludzi"? Bo ja żadnej zmiany nie widzę.
No patrząc po Tobie to nie dziwię się, że nie widzisz. Świadomość o rozwoju prenatalnym dzięki ultrasonografii zwiększyła się w skali podobnej jak przywołana przeze mnie świadomość odczuwania bólu przez niemowlęta podczas operacji. To niemal przewrót kopernikański. Oczywiście mówimy tu o szansie, z której takie osoby jak Ty niekoniecznie skorzystały.
Napoleon pisze: Wcześniej był "kompromis" i dla świętego spokoju nikt nie chciał go ruszać by nie wywoływać burzy i nie pogłębiać podziałów.
Nieprawda. Każda ze stron grała aborcją przy każdej możliwej okazji, bo wszyscy wiedzieli, że to nie jest kompromis tylko sztucznie wytworzona linia demarkacyjna. Nie miała prawa przetrwać. Dobrze, że ująłeś słowo kompromis w cudzysłów. Każdy z przeciwnych stron chciał go ruszać. Politycy się bali, ale kompromis to nigdy nie był.
Napoleon pisze: Powrotu do tego co było w tej sytuacji raczej nie ma, więc jest sposób by kompromisowo rozwiązać problem - niech każdy robi tak jak mu sumienie dyktuje. Proste jak budowa cepa.
To nie jest kompromis (sprawdź definicję). To co najwyżej "kompromis", w którym nie ma żadnego porozumienia, bo być nie może. Nie chce się powtarzać dlaczego, bo skoro nie zrozumiałeś za pierwszym razem to już i tak nie podołasz.
Napoleon pisze: Podnosisz decyzję TK. Zważ jednak, że to orzeczenie nie było jednomyślne. Zdaniem części składu, TK tym zajmować się nie powinien. Więc nie zasłaniajmy się TK.
Raz rozpatrzono zgodność z konstytucją przesłanki socjalnej to i rozpatrzano zgodność z konstytucją przesłanki eugenicznej. Chyba właśnie badaniem zgodności z konstytucją zajmuje się TK. Czy taki skład, czy inny, Zoll przecież sam powiedział, że inaczej się nie poiwnno orzec.
Napoleon pisze: Dlatego propozycja, by pozostawić to sumieniu rodziców (z pewnymi ograniczeniami związanymi z zachowaniem ładu i czegoś co nazywamy "dobrem prawnym") jest kompromisem.
To taki sam "kompromis" jak to, żeby przedszkolaka pocięli piłą łańcuchową jeśli to zgodne z ich sumieniem.
Napoleon pisze: Biologia nie mówi nam tu NIC. To co piszesz jest projekcją twego światopoglądu. Masz prawo myśleć tak jak myślisz, ale jest czymś bardzo nierozsądnym swe przekonania przedstawiać jako prawdę objawioną. A Ty tak czynisz.
Udowodnij gdzie biologicznie się mylę zamiast powtarzać, że się mylę. Tą mantrą nie zaklniesz rzeczywistości. Naprzód, odwagi! Choć raz.
Napoleon pisze: A nie jest tak? Czym różnimy się od małpy?
Czy dojrzała małpa ma mniejszą świadomość od noworodka? Czy ma mniejszą świadomość od kogoś w śpiączce? Świadomość to stan psychiczny, a nie biologiczny fundament życia. Jedną z istot człowieczeństwa była kiedyś ochrona słabych i bezbronnych, takie szczytowe osiągniecie. Widocznie teraz nie dla wszystkich.
Napoleon pisze: :?: Nie za bardzo wiem w którym miejscu przyznaję Ci rację. Bo coś co może się stać np. człowiekiem (pod pewnymi warunkami) tym czymś (człowiekiem) nie jest - może nim dopiero być. To chyba logiczne? Więc gdzie tu widzisz przyznanie Ci racji?
Pokrętnie cały czasu próbujesz w moje słowa wciskać słowo człowiek, którego konsekwentnie unikam by nie urażać filozoficzno-lewicowej wrażliwości. Konsekwentnie pisze o życiu i biologia nie ma tu litości dla takich nieuków w tej kwestii jak Ty. Ja cały czas mówię o życiu, które opisujesz słowem ludzka tkanka (wątpię byś rozumiał co ono znaczy), ale chyba gdzieś tam się domyślasz, że owa "tkanka" jest żywa i zachodzą w niej procesy życiowe? Bo właśnie to bezlitośnie mówi biologia definiując życie. A może jednak Twoim zdaniem jest nieżywa? Ciężko się połapać, czy jesteś niedouczony, czy rżniesz głupa.
Napoleon pisze: No widzisz. A nie podoba Ci się (nie wiem czy to jest dobre określenie) stwierdzenie, że "twoja Polska" nie jest dla mnie. Choć "moja Polska" jest także dla Ciebie. Twój problem (i nie tylko twój) to brak tolerancji i przekonanie o swej nieomylności.
Ponownie popieprzyła Ci się tolerancja z akceptacją. To nie może być przypadek. Ty tych słów naprawdę musisz nie rozumieć tak jak nie zrozumiałaś incydentu, naruszenia przestrzeni powietrznej, zakażenia, zachorowania... no cóż. Albo deficyty, albo zwykła złośliwość. Bez znaczenia.
Napoleon pisze: Co gorsza, widzę u Ciebie problem z szacunkiem wobec innych osób. Gdzieś we wcześniejszych postach napisałeś, że "na szacunek trzeba zasłużyć" (?). Nieprawda. Zasłużyć trzeba na prestiż, uznanie itp. Szacunek należy się KAŻDEMU.
Oho, tonący brzytwy się chwyta. Szacunek dla człowieka jako dla istoty ludzkiej to nie to samo co szacunek dla tego co mówi lub robi. Napisałeś o szacunku dla Twoich przekonań (lepiej sprawdź, warto... nawet jak za późno), a nie dla Ciebie. Krętactwo ma bardzo krótkie nogi, zwłaszcza gdy krętacz postępuje nieudolnie. Każdego człowieka dążę szacunkiem jako człowieka. Nie tylko dlatego, że w pewnym sensie każdego w tym kraju zobowiązałem się bronić, ale dlatego, że tak wypada. Natomiast szacunek dla przekonań to coś zupełnie, zupełnie innego. Niestety, nie udała Ci się próba wyjścia z narożnika. Zatem na szacunek dla tego co się uważa, robi lub mówi trzeba zasłużyć, bo tu szacunek wyraża podziw dla dobrych i wartościowych cech.
Napoleon pisze: Napisałeś, że mnie "tolerujesz" (moje poglądy itp.).
Kolejne kłamstwo ma równie krótkie nogi. Nie pisałem, że Ciebie toleruję i nie pisałem itp.
Napisałem: toleruję, że je masz i że takie one są. Mógłbym nie tolerować i chcieć zakazać Ci je głosić, spalić Cię na stosie lub wywieźć na Madagaskar. Wtedy nie byłaby to tolerancja. A tak, możesz sobie spokojnie głosić co chcesz, co pisałem już dwa razy. Niewiarygodne jak Ty udajesz, że nic nie rozumiesz.
Napoleon pisze: Zrozumiałeś to co Ci cały czas tłumaczyłem, że próbując hejtować, odpowiadając nieparlamentarnie itp. sam przedstawiasz się w złym świetle - nie mnie to szkodzi, tylko tobie. Zrozumiałeś to, więc nieco zmieniłeś swe zachowanie - dobre i to.
Po raz kolejny jesteś w grubym błędzie. Sprawa obrony życia nienarodzonego jest tak ważna, że jestem dla niej gotów nieco poświecić pisanie nieparlamentarne, które do Ciebie jednak najlepiej dociera. Większość tego co tu piszę, piszę nie do Ciebie, a dla innych, by mogli sami zobaczyć jak miałkie są argumenty takich ludzi jak Ty. W każdej innej sprawie powiem Ci to samo co zawsze, bo nie uważam Cię za partnera w dyskusji, co oczywiście tym wątkiem wybornie potwierdzasz. Działam w stanie wyższej konieczności, wiec poświęcam się dla dobra ważniejszego.
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Awatar użytkownika
Gregski
Posty: 1635
Rejestracja: 2006-01-27, 21:47
Lokalizacja: Na Kociewiu albo na morzu

Zwrot przez prawą burtę.

Post autor: Gregski »

Napoleon pisze: W "wiecowych wygłupach" przed wyborami udział wzięło kilkaset tysięcy osób (może ponad milion).
I bardzo dobrze!
Wolność demonstrowania opinii to podstawa. Tu pełna zgoda.
Ja miałem na myśli comiesięczny cyrk wpisany już chyba do przewodnika Pascala po Warszawie.
Napoleon pisze: I winnym tego stanu rzeczy jest TYLKO PiS, gdyż on wywołał to zjawisko (celowo).
Zaczęło się od modlitw przy krzyżu (zanim jeszcze teoria o zamachu zatoczyła szersze kręgi) i zadym wywoływanych przez przeciwników tych modlitw. Potem zajumali ten krzyż. Po paru dniach wrócił. I tak dalej.
Za rozpętanie tego cyrku nie da się obciążyć tylko jednej strony. No chyba, że jest się wojownikiem należącym do któregoś z czołowych plemion.
Howgh!
Napoleon pisze: No to wyjaśnij mi co tu "urąga przyzwoitości"?
Wyjaśniałem przykład Komosy przez kilka stron. Jak nie załapałeś do tej pory to już nie załapiesz.
Napoleon pisze: Zgoda, choć różnorodność na siłę to też jest nieporozumienie.
Na siłę to jest utrzymywana monokultura.
Napoleon pisze: Lekkie "przegięcia" są dopuszczalne, ale w dość jasno określonych granicach.
W którą stronę i kto te granice określa?
Napoleon pisze: Gdyż odniosłem wrażenie, że akceptowałeś dominujący wpływ PiS na media publiczne
Już pisałem, że mi się to nie podobało (znowu nieuważnie czytałeś). Jednak wtedy istniała przeciwwaga. TVN
Teraz jej nie ma.
Napoleon pisze: Media nie powinny być różnorodne - powinny prezentować różnorodne poglądy/treści.
Kompletna bzdura.
Media lewicowe będą emitowały swoje treści, prawicowe swoje. Chcesz mieć jakiś ogląd to czytaj, słuchaj, oglądaj jak największe spektrum. Oczywiście wybieraj te poważniejsze.
A''propos. Mamy już rok telewizje i radia w stanie likwidacji. Wiesz może jak ta likwidacja przebiega? Nie ślimaczy się to trochę?
Napoleon pisze: Przecież cały czas o tym jest mowa!!!
1) Próba przejęcia kontroli nad sądami.
2) Zawłaszczenie mediów i instytucji publicznych.
3) Nie przestrzeganie zasad praworządności (m.in. w kontekście zawłaszczania tych instytucji publicznych o których mowa powyżej) - co np. teraz jest ścigane w kontekście FS czy Lasów Państwowych. Nielegalne finansowanie kampanii wyborczej itd.
I? jakieś trybunały stanu czy cóś? Nie widzę też odkręcania tych zmian.
Napoleon pisze: Piszesz nieprawdę. Jest problem, i to poważny, bo jak należy traktować "zepsute" prawo albo instytucje?
No jak? Po uważaniu. Jak decyzja pasuje to akceptujemy. Jak nie pasuje to twierdzimy, że wydana przez niedemokratyczny organ.
Napoleon pisze: Skoro oni o tym mówili wprost, to dlaczego Ty Gregski temu zaprzeczasz?!
Ja się tylko dopytuję, gdzie są te pakiety ustaw przywracających poprzedni stan?
Rok minął.
Ja wiem, że walczymy z bobrami (ta kampania chyba jeszcze nie została odwołana). Teraz zacznie się bój o masło.
No ale w rok to już można było cos zrobić w tym kierunku.
Napoleon pisze: Jeśli mają tego świadomość. Ale według nauk medycznych - nie mają.
Trochę się boję mieszać do tej konwersacji w myśl zasady: "Biada podrzędnym istotom, gdy wchodzą pomiędzy ostrza potężnych szermierzy." (to taki cytat mam nadzieją, że wiecie skąd.)
Ale mam pytanie. Co mogą zrobić z moją 88 mamą która jest w ZOL-u i świadomości u niej właściwie nie ma?
Wśród ludzi człowiek dziczeje.
Waldemar Łysiak
Awatar użytkownika
RyszardL
Posty: 2937
Rejestracja: 2004-05-18, 13:58
Lokalizacja: Perth, Australia

Zwrot przez prawą burtę.

Post autor: RyszardL »

" CO użyjem, to dla nas, - bo za sto lat nie będzie nas" !!!!

Siekiera, motyka - piłka graca, niech Pan głowy nie zawraca.....
UWAGA!
Od 2024 konto prowadzone przez Żonę RyszardaL (Małgorzatę).

====================

http://www.flotyllerzeczne.aq.pl/
http://www.biuletyn2008.republika.pl
"Demokracja to najgorszy z ustrojów - rządy hien nad osłami" Arystoteles
Aldrin
Posty: 62
Rejestracja: 2009-03-21, 14:04

Zwrot przez prawą burtę.

Post autor: Aldrin »

Trochę się boję mieszać do tej konwersacji w myśl zasady: "Biada podrzędnym istotom, gdy wchodzą pomiędzy ostrza potężnych szermierzy." (to taki cytat mam nadzieją, że wiecie skąd.)
Ale mam pytanie. Co mogą zrobić z moją 88 mamą która jest w ZOL-u i świadomości u niej właściwie nie ma?
Nie trzeba sięgać po przykłady osób obłożnie chorych, każdego dnia każdego można (zgodnie z przyjętą definicją Napoleona) zutylizować przez kilka, a w przypadku śpiochów nawet kilkanaście godzin. Trzeba zacząć dobrze zamykać sypialnię. :?
Awatar użytkownika
RyszardL
Posty: 2937
Rejestracja: 2004-05-18, 13:58
Lokalizacja: Perth, Australia

Zwrot przez prawą burtę.

Post autor: RyszardL »

W zamkniętej sypialni HAARP może zagazować. - Uważaj !!! Czasem i tak potrzebny jest tylko trup !!!
UWAGA!
Od 2024 konto prowadzone przez Żonę RyszardaL (Małgorzatę).

====================

http://www.flotyllerzeczne.aq.pl/
http://www.biuletyn2008.republika.pl
"Demokracja to najgorszy z ustrojów - rządy hien nad osłami" Arystoteles
Napoleon
Posty: 4635
Rejestracja: 2006-04-21, 14:07
Lokalizacja: Racibórz

Zwrot przez prawą burtę.

Post autor: Napoleon »

Czyli nie odpowiedziałeś tylko wylałeś siebie.
Odpowiedziałem Marmik. Za każdym razem odpowiadam na twoje pytania. Odpowiedziałem, że jej "ustępstwa" są pozorne. Odpowiedziałem też, że poparła złamanie kompromisu aborcyjnego z 1993 roku, co też świadczy, że jej "ustępstwa" mają charakter skrajnie marginalny i są pozorne. Odpowiedziałem też, że po złamaniu kompromisu z 1993 roku powrót do niego jest co najmniej skrajnie trudny jeśli w ogóle możliwy. Więc to co proponuje ta pani (uważając za kompromis?) nie zadowoli drugiej strony. I że druga strona nie uzna tego jako rozwiązania kompromisowego - raczej jej propozycja zaogni spór niż go złagodzi.
Świadomość o rozwoju prenatalnym dzięki ultrasonografii ....
Wybacz, ale piszesz bez sensu - nie na temat. Świadomość jest taka sama jak 20-30-50 lat temu. Ponieważ w grę wchodzi tu światopogląd.
Nieprawda. Każda ze stron grała aborcją przy każdej możliwej okazji, bo wszyscy wiedzieli, że to nie jest kompromis tylko sztucznie wytworzona linia demarkacyjna.
Już o tym wielokrotnie pisałem Marmik. Dobry kompromis to nie jest taki kompromis z którego ludzie są zadowoleni. Z kompromisu mało kto jest zadowolony, gdyż NIKOMU nie daje to co by chciał dostać. Dobry kompromis to taki, który pomimo tego, że ludzie są niezadowoleni - trwa. Jeżeli kompromis w tak drażliwej sprawie przetrwał ponad ćwierć wieku, to znaczy, że był dobry.
I właśnie dlatego go złamano. Bo jako dobry kompromis łagodził pewne napięcia. Skrajne siły, jak to napisałeś, próbowały raz po raz nim "grać" ale bez istotnego rezultatu. Więc ponieważ łagodził napięcia, PiS postanowił go zniszczyć, gdyż w interesie PiS było podgrzewanie napięć. A przynajmniej tak w tym przypadku w tej sprawie uważano.
To nie jest kompromis...
To jest kompromis. A na pewno jego propozycja. Kompromisem jest bowiem fakt pozostawienia decyzji we wrażliwej sprawie ludziom. To tak jak z demokracją. Nie ma kompromisu pomiędzy demokracją i autokracją, bo efektem nie będzie demokracja. A tylko demokracja pozwala zawierać kompromisy, autokracja już nie. Nie ma kompromisu pomiędzy prawdą i fałszem, bo taki kompromis zawsze będzie fałszem. Ale jeśli jakiś kompromis widzisz, chętnie przeczytam. Ja go nie widzę, co nie znaczy, że on nie istnieje. Póki co ode mnie innej propozycji kompromisu nie oczekuj. Choć jestem zawsze otwarty na propozycje.
Czy taki skład, czy inny, Zoll przecież sam powiedział, że inaczej się nie poiwnno orzec.
Taki skład czy inny ma znaczenie. Formalne, ale bardzo istotne. To raz. Trybunał sprawy mógł nie rozpatrywać. Orzeczenie nie było jednomyślne. To dwa. Jak się weźmie razem - wystarczy.
To taki sam "kompromis" jak to, żeby przedszkolaka pocięli piłą łańcuchową jeśli to zgodne z ich sumieniem.
Nie. Ponieważ przedszkolak jest człowiekiem. Zapłodniona komórka, wczesny embrion itd. "odpadem medycznym" (w przypadku poronienia). to od strony prawnej. Bo jest jeszcze ta światopoglądowa o której cały czas dyskutujemy.
Czy dojrzała małpa ma mniejszą świadomość od noworodka?
Nie mam pojęcia. Natomiast nie ma to nic do rzeczy, gdyż jej świadomość na pewno różni się do świadomości dojrzałego człowieka. A choćby ze względów prawnych musimy zadecydować kiedy "człowiek staje się człowiekiem". Biologia nie ma tu nic do rzeczy, gdyż ludzka tkanka nie jest człowiekiem. Może nim być, ale dopiero od pewnego momentu. Nie piszę też o "martwej tkance" więc na pewno ta tkanka jest żywa. Ale to NIC nie zmienia.
Nasz spór nie ma nic wspólnego z nauką. To kwestia światopoglądu. Tylko i wyłącznie. A takich kwestii jednoznacznie nie da się rozstrzygnąć. Stąd rozwiązaniem kompromisowym jest, by decyzje pozostawić osobom zainteresowanym. Tak jak o tym pisał św. Tomasz: Nie każda rzecz naganna moralnie powinna być zabraniana przez prawo.
Szacunek dla człowieka jako dla istoty ludzkiej to nie to samo co szacunek dla tego co mówi lub robi.
Myślę, że mylisz tu szacunek z akceptacją (o czym wspominałeś). Szacunek drugiej osobie należy się zawsze. To bywa niekiedy trudne, ale tak powinno być. Natomiast abstrahując od tego, można kompletnie nie akceptować tego co dana osoba mówi lub robi. Szacunek jest niezbędny choćby po to, by wymienić informacje, próbować znaleźć jakiś kompromis itp. Bez szacunku dla innej osoby/osób jest tylko "nawalanka". Szacunek jest niezbędnym elementem dialogu. Przy czym nie wymaga on akceptacji poglądów drugiej strony.
Nie pisałem, że Ciebie toleruję i nie pisałem itp.
Napisałem o "moich poglądach" (w nawiasie). Biorąc zaś pod uwagę historię naszych kontaktów, brak tolerancji dla mojej skromnej osoby wydaje się być tu oczywisty :wink:
Ale OK, przyjmuję do wiadomości, że coś się zmieniło. :-) I kwestią drugorzędną (dla mnie) jest tego przyczyna.
Ja miałem na myśli comiesięczny cyrk...
Gregski, ja bym nawet mówił o "codziennym cyrku"... W każdym środowisku, rodzinie itd. Temat polityki budzi emocje - u zdecydowanej większości ludzi.
Za rozpętanie tego cyrku nie da się obciążyć tylko jednej strony.
Da się. Bo TYLKO JEDNA STRONA rozpętała ten, jak to nazywasz, "cyrk" (choć ja bym to tak nie nazwał). I to wyjaśniłem. Wyjaśniłem dlaczego (zmiana ustroju i związane z tym imperatywy), wyjaśniłem kto (po drugiej stronie, pomimo kolosalnych różnic, współpraca jest). Ty nie próbujesz nawet nic wyjaśniać. Więc może spróbujesz wyjaśnić dlaczego Koalicja 15 Października trwa, jakoś współpraca jest? Różnica pomiędzy partiami koalicji a PiS ma charakter sporu ustrojowego - PiS chce Polski autorytarnej, reszta demokratycznej. A to ma swoje konsekwencje, przy czym gdyby nikt nie kwestionował demokracji, spory miałyby znacznie łagodniejszy charakter. Zważ, że osią sporów nie jest 500/800+, takie czy inne wydatki itp. (choć różnice zdań też tu są) tylko kwestie związane z sądownictwem, zawłaszczaniem instytucji publicznych, praworządnością itp. - czyli sprawy okołoustrojowe.
Wyjaśniałem przykład Komosy przez kilka stron.
Tylko że ja w tym nieprzyzwoitości nie widzę. Może w tym, że to Ty zrównujesz postępowanie tych dwóch osób, co w moim przekonaniu dla Komosy jest niesprawiedliwe. Na tyle, że dla mnie dla mnie jest to wręcz "nieprzyzwoite".
W którą stronę i kto te granice określa?
Z grubsza określa to prawo prasowe, prawo wyborcze (np. dostęp do mediów) itp.
Już pisałem, że mi się to nie podobało (znowu nieuważnie czytałeś).
Czytałem uważnie i napisałem, że się nie cieszyłeś ale to akceptowałeś. :wink:
A''propos. Mamy już rok telewizje i radia w stanie likwidacji. Wiesz może jak ta likwidacja przebiega? Nie ślimaczy się to trochę?
A co mnie to obchodzi? Nie mój problem. Jestem "konsumentem" i o ile wcześniej publicznej TVP nie oglądałem, teraz od czasu do czasu oglądam. Od reszty jest ktoś inny. Ja się na tym nie znam i średnio mnie to obchodzi. Oceniam co najwyżej treść.
Ja się tylko dopytuję, gdzie są te pakiety ustaw przywracających poprzedni stan?
Przecież jest robione - sam wspominałeś o TV w likwidacji. Są zmiany w wymiarze sprawiedliwości. Nie za bardzo rozumiem o co Ci chodzi, bo oczekiwanie, że coś zmieni się szybko i nagle jest nieporozumieniem. Zmiany zazwyczaj mają charakter ewolucyjny, tym bardziej, że odkręcenie czegoś co zakręcano dobrych parę lat musi trwać. Tym bardziej, że bałagani się szybciej niż sprząta. Mnie interesuje kierunek - i jestem z niego zadowolony. Jesteśmy państwem demokratycznym. To priorytet. Martwić mnie może tylko to, że tylu wyborców jest gotowa zaakceptować autokrację/autorytaryzm. Bo źle nam to wróży na przyszłość. W demokracji bowiem władza się zmienia. A w sytuacji, gdy główna linia podziałów jest na granicy autokracja - demokracja oznacza to, że zwolennicy autokracji/autorytaryzmu prędzej czy później do władzy powrócą (jeśli utrzyma się poparcie wyborców dla takowego reżimu, a utrzyma się jeszcze długo). Co stwarza zagrożenia na przyszłość - one wystąpią. To nie jest optymistyczne, choć do końca o niczym jeszcze nie przesądza.
Co mogą zrobić z moją 88 mamą która jest w ZOL-u i świadomości u niej właściwie nie ma?
Miałem to samo. I mogłem tylko czekać. Ale mogę powiedzieć jak chciałbym, by inni zachowali się wobec mnie w tej sytuacji. Aczkolwiek i tak nie miałoby to żadnego znaczenia.
Trochę się w życiu naoglądałem i sądzę, że śmierć nie jest najgorszą rzeczą, która może nas spotkać.

Tak nawiasem Gregski, po zalinkowanej wypowiedzi Waszczykowskiego, nadal uważasz, że PiS nie zamierzał zmienić ustroju?
Dobra Zmiana
Posty: 143
Rejestracja: 2022-10-17, 11:56

Zwrot przez prawą burtę.

Post autor: Dobra Zmiana »

Panowie dyskutujący w temacie obrony życia!
Straciłem sporo czasu przygotowując epistołę o tym, jak to "już w czasach antycznych" itd. itp.
A potem przypomniałem sobie antyczny dowcip o hitlerowcach, partyzantach i leśniczym.
I poprosiłem o zajrzenie do "Zwrotu przez prawą burtę" znaną mi dobrze 30-latkę. Samotną, dobrze zarabiającą, bezdzietną.
Przeczytała po łebkach. I był śmiech. Śmiech politowania. I dwa środkowe palce w górę.
I niezbyt długi tekst, zaczynający się od pytania, na jakim świecie "te stare [cytat - tak z góry założyła] pryki {nie cytat, słowo było inne] żyją?".
A potem "Nie zauważyli, że od dawna są antykoncepcja, pigułka "dzień po", są badania prenatalne i mizoprostol? W obecnych czasach niechciane dziecko to może urodzić tylko jakaś niedorozwinięta dzida z równie niedorozwiniętymi koleżankami bez dostępu do sieci. Żaden facet nie zdecyduje za mnie, te czasy się skończyły." I na koniec, że ogólnie znalezienie dzisiaj "ogarniętego gościa" z "papierami na ojca" to prawie "mission impossible", bo "na rynku" zostały "same odrzuty".

Marmik, możesz tu jeszcze długo i kwieciście o biologii, mordowaniu, życiu.
Dawne stwierdzenie Rousseau (notabene sztandarowego obrońcy wolności, ale tylko męskiej), że kobieta winna jest mężczyźnie posłuszeństwa, bo takie jest "prawo natury", zostanie przyjęte dzisiaj wiadomym gestem. Po wiekach, bardzo powoli kobiety odzyskały swoje prawa (cywilne, majątkowe), zyskały nowe (polityczne, ekonomiczne). Na całym świecie są jeszcze miejsca, gdzie jest pod tym względem fatalnie.
Ale w tzw. "cywilizowanym świecie" do równości brakuje coraz mniej. A realia są w nim nieubłagane - postęp w zakresie biologii, fizjologii, farmacji dał im możliwość zrobienie tego, co zechcą. Zgodnie z własną oceną sytuacji, ze swoim sumieniem. Samodzielnie i dyskretnie. I to jest właśnie to, co tych rzekomych "obrońców życia" doprowadza do rozpaczy - faceci stracili i ten kawałek władzy. Bo to o nią tak naprawdę chodzi.
I jeszcze na koniec, Marmik, odnośnie szacunku, na który trzeba zasłużyć.
Dla mnie kobieta zasługuje nań z definicji, jako istota, która wyda "życie" na świat wyjąc z bólu przy wyciskaniu z siebie piłki od ręcznej przez otwór wielkości pomarańczy. Dużo bardziej od istoty, której rola kończy się po paru (?) minutach śmiesznych ruchów. :roll:
Awatar użytkownika
RyszardL
Posty: 2937
Rejestracja: 2004-05-18, 13:58
Lokalizacja: Perth, Australia

Zwrot przez prawą burtę.

Post autor: RyszardL »

Kiedy znowu będzie zoologia i anatomia człowieka ?????
UWAGA!
Od 2024 konto prowadzone przez Żonę RyszardaL (Małgorzatę).

====================

http://www.flotyllerzeczne.aq.pl/
http://www.biuletyn2008.republika.pl
"Demokracja to najgorszy z ustrojów - rządy hien nad osłami" Arystoteles
Awatar użytkownika
Marmik
Posty: 5085
Rejestracja: 2006-04-30, 23:49
Lokalizacja: Puck

Zwrot przez prawą burtę.

Post autor: Marmik »

Dobra Zmiana pisze: Przeczytała po łebkach. I był śmiech. Śmiech politowania. I dwa środkowe palce w górę.
Może trzeba było przeczytać spokojnie, ze zrozumieniem, a nie po łebkach? To zawsze ułatwia zrozumienie tekstu pisanego.
Dobra Zmiana pisze: I na koniec, że ogólnie znalezienie dzisiaj "ogarniętego gościa" z "papierami na ojca" to prawie "mission impossible", bo "na rynku" zostały "same odrzuty".
Tak, były na ten temat nawet interesujące opracowania o charakterze naukowym. A z nienaukowych to choćby Newsweek coś tam wypluł nawet całkiem ciekawego: KLIK.
Dobra Zmiana pisze: Marmik, możesz tu jeszcze długo i kwieciście o biologii, mordowaniu, życiu.
Nie muszę ani długo, ani kwieciście. Po prostu zgodnie z niepodważalnymi faktami. Warto zerknąć do podręczników biologii z podstawówki jeśli ktoś naprawdę potrzebuje.
Dobra Zmiana pisze: Dawne stwierdzenie Rousseau (notabene sztandarowego obrońcy wolności, ale tylko męskiej), że kobieta winna jest mężczyźnie posłuszeństwa, bo takie jest "prawo natury", zostanie przyjęte dzisiaj wiadomym gestem.
Temat nie poruszany przez nikogo w tym wątku, więc piszesz ot tak by sobie przytakiwać.
Dobra Zmiana pisze: Zgodnie z własną oceną sytuacji, ze swoim sumieniem. Samodzielnie i dyskretnie. I to jest właśnie to, co tych rzekomych "obrońców życia" doprowadza do rozpaczy - faceci stracili i ten kawałek władzy. Bo to o nią tak naprawdę chodzi.
Zabawne, że można wyciągać tak absurdalne wnioski ze zwykłego prawa do życia, ale prawo do takich to też prawo.
Dobra Zmiana pisze: I jeszcze na koniec, Marmik, odnośnie szacunku, na który trzeba zasłużyć.
Dla mnie kobieta zasługuje nań z definicji, jako istota, która wyda "życie" na świat wyjąc z bólu przy wyciskaniu z siebie piłki od ręcznej przez otwór wielkości pomarańczy. Dużo bardziej od istoty, której rola kończy się po paru (?) minutach śmiesznych ruchów. :roll:
Z definicji każdy człowiek zasługuje na szacunek. KAŻDY! Natomiast każdej matce należą się głębokie wyrazy uznania bez względu na to czy będzie rodzić siłami natury, co tak barwnie opisałeś (ciekawe przy ilu porodach byłeś obecny), czy będą musieli operacyjnie, poprzez cesarskie ciecie, bez wycia z bólu wydobyć na światło dzienne jej dziecko. Sprawdzanie tego tylko do aktu narodzin jest obraźliwe dla kobiet, bo chyba nawet nie zdajesz sobie sprawy o trudach samej ciąży, czy połogu. Rozumiem, że tematem można się nie interesować i mieć jakieś bajkowe wyobrażenia z poprzedniej epoki, ale czasy się zmieniły i wiedza oraz możliwości są jakby nieco większe. Na naukę nigdy nie jest za późno.
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Dobra Zmiana
Posty: 143
Rejestracja: 2022-10-17, 11:56

Zwrot przez prawą burtę.

Post autor: Dobra Zmiana »

Marmik, niepodważalny fakt społeczny jest taki, że możesz sobie pisać o biologii itd., a karawana idzie dalej. To się po prostu dzieje, czy to ci się podoba czy nie. Samodzielnie i dyskretnie.
Zabawne jest to, że absurdalności wniosku jakoś nie zamierzałeś udowadniać.
I bardzo zabawne jest to "chyba nie zdajesz sobie sprawy". Domyśl się dlaczego?
Czasy się zmieniły - święte słowa! Ale faceci jakoś nie nadążają... :roll:
Awatar użytkownika
Marmik
Posty: 5085
Rejestracja: 2006-04-30, 23:49
Lokalizacja: Puck

Zwrot przez prawą burtę.

Post autor: Marmik »

Napoleon pisze:
Czyli nie odpowiedziałeś tylko wylałeś siebie.
Odpowiedziałem Marmik. Za każdym razem odpowiadam na twoje pytania. Odpowiedziałem, że jej "ustępstwa" są pozorne.
Nie pytałem o ustępstwa. Fakt, że nie odpowiadasz na pytania może rzeczywiście wynika z tego, iż nie rozumiesz tu słowa pisanego. Kiedyś robiłem dla Ciebie rozbiory zdań, ale też nie nauczyło Cię to niczego, więc szkoda czas. To deficyty ze szkoły podstawowej lub średniej. Pretensje miej do polonistów lub do siebie. Takie tam podmioty, orzeczenia i inne takie... coś kojarzysz?
Odpowiedź na moje pytanie ("Czy byłbyś uprzejmy wskazać mi w którym mówi o całkowitym zakazie aborcji?") brzmi: "Nie jestem w stanie wskazać projektu p. Godek w którym mówi o całkowitym zakazie aborcji, bo po przeczytaniu ich stwierdzam, że żadnym nie mówi." No, a że nie jesteś uprzejmy, to wylewasz siebie i swoje przemyślenia.
Napoleon pisze:
Świadomość o rozwoju prenatalnym dzięki ultrasonografii ....
Wybacz, ale piszesz bez sensu - nie na temat. Świadomość jest taka sama jak 20-30-50 lat temu. Ponieważ w grę wchodzi tu światopogląd.
Tak, zawsze jak pisze coś co zbije Cię ze ślepo przyjętej narracji to piszę bez sensu. Teraz jeszcze pokrętnie skracasz czas do 20 lat, czyli dwie dekady po wspomnianej ustawie. Świadomość społeczna po upowszechnieniu ultrasonografii wzrosła niesamowicie. Powie to każdy, kto widział swoje dziecko na obrazie ultrasonograficznym i słyszał bicie serca, co na szczęście staje się już normą, a nie jakimś odosobnionym przypadkiem. Dlatego ciężko już wmawiać brednie o jakimś kłębku tkanek. W czasach Twojej młodości może łykano wszystko jak pelikan, ale dziś nawet niewykszatłcony człowiek nie będzie miał wątpliwości co widzi.
Napoleon pisze:
Nieprawda. Każda ze stron grała aborcją przy każdej możliwej okazji, bo wszyscy wiedzieli, że to nie jest kompromis tylko sztucznie wytworzona linia demarkacyjna.
Już o tym wielokrotnie pisałem Marmik. Dobry kompromis to nie jest taki kompromis z którego ludzie są zadowoleni. Z kompromisu mało kto jest zadowolony, gdyż NIKOMU nie daje to co by chciał dostać. Dobry kompromis to taki, który pomimo tego, że ludzie są niezadowoleni - trwa. Jeżeli kompromis w tak drażliwej sprawie przetrwał ponad ćwierć wieku, to znaczy, że był dobry.
Nie. To znaczy, że niemal każda próba kończyła się niepowodzeniem, bo brakowało szabel. Oczywiście udała się ta w 1996. To zawsze była tylko kwestia czasu, bo albo uważa się prawo do życia za nienaruszalne, albo uważa się prawo do aborcji za prawo człowieka. Oczywiście większą skłonność do jakiegokolwiek kompromisu ma lewa strona, bo nie szanując życia mogą się zgodzić na cokolwiek. To że temat był dość długo przypudrowany wynikało z nieobecności lewicy w sejmie i z tego, że to były czasy zbierania po znajomych dewocjonaliów dla ówczesnego premiera, czyli kiedy jeszcze udawał, że jest katolikiem, bo to mogło dać szanse na zwycięstwo w wyborach prezydenckich. Trzeba było tylko kilku tyknięć medialnego zegara, by zbudować narrację, którą teraz prezentujesz.
Napoleon pisze:
To nie jest kompromis...
To jest kompromis. A na pewno jego propozycja.
Tak! Nie! Tak! Nie! Tak! Nie! Można tak bez końca. Liczą się wzajemnie akceptowalne ustępstwa. To co piszesz się do takich nie zalicza o ile ktoś poważanie traktuje swoje przeciwne stanowiska w takiej kardynalnej sprawie. Oczywiście w większości politycy kręgosłupa nie mają i będą się wyginać tak jak powieje. To co zaproponowałeś to "kompromis" który doprowadziłby do większych protestów niż po wyroku złego TK. Oczywiście nie tak ordynarnych, więc może zadziałać zasada, że kto głośniej się drze ten ma rację, ale to żaden kompromis. To dyktatura większości co od początku mówię i co bezskutecznie próbował Ci wytłumaczyć Gregski.
Napoleon pisze:
Czy taki skład, czy inny, Zoll przecież sam powiedział, że inaczej się nie powinno orzec.
Taki skład czy inny ma znaczenie. Formalne, ale bardzo istotne. To raz. Trybunał sprawy mógł nie rozpatrywać. Orzeczenie nie było jednomyślne. To dwa. Jak się weźmie razem - wystarczy.
W sprawie przesłanki socjalnej też mógł nie orzekać. Pamiętam te czasy. Niemniej chyba po to jest TK by rozstrzygać w takich kluczowych sprawach. A bardziej kluczowej sprawy niż prawo do życia to już nie ma. Nawet jeśli komuś to się nie podoba.
Napoleon pisze:
To taki sam "kompromis" jak to, żeby przedszkolaka pocięli piłą łańcuchową jeśli to zgodne z ich sumieniem.
Nie. Ponieważ przedszkolak jest człowiekiem. Zapłodniona komórka, wczesny embrion itd. "odpadem medycznym" (w przypadku poronienia). to od strony prawnej. Bo jest jeszcze ta światopoglądowa o której cały czas dyskutujemy.
Pokracznie próbujesz przerabiać aspekt biologiczny na światopoglądowy. Nie dziwię się, że uciekasz od biologii z tak ogromnymi deficytami z zakresu szkoły podstawowej. To byłoby do nadrobienia, ale potrzebne są chęci.
Próbujesz ratować się stroną prawną, choć już napisałem Ci, jak ten sam "odpad" magicznie zmienia się w człowieka. Wiem, że magii nie da się udowodnić, wiec postaraj się w nią uwierzyć, jeśli to Twoja ostatnia deska ratunku.
Piszesz: "odpadem medycznym" (w przypadku poronienia)... a przypadku nieporonienia czym jest? Organem kobiety? Pasożytem? Nowotworem? Śmiało, weź w końcu coś zacznij udowadniać biologicznie zamiast pisać tylko: nie! nie ! nie! nie!... a sorry, no fakt, tu trzeba byłoby mieć wiedzę.
Napoleon pisze:
Czy dojrzała małpa ma mniejszą świadomość od noworodka?
Nie mam pojęcia.
Chociaż raz piszesz coś z czym można się zgodzić.
Napoleon pisze: Natomiast nie ma to nic do rzeczy, gdyż jej świadomość na pewno różni się do świadomości dojrzałego człowieka.
No zaraz, ale podobno to świadomość decyduje o człowieczeństwie. Czyli co? raz jest, raz nie jest, potem znowu może być, a potem nie być. czyli jak zwykle filozoficzne pierdollo.
Napoleon pisze: A choćby ze względów prawnych musimy zadecydować kiedy "człowiek staje się człowiekiem". Biologia nie ma tu nic do rzeczy, gdyż ludzka tkanka nie jest człowiekiem. Może nim być, ale dopiero od pewnego momentu. Nie piszę też o "martwej tkance" więc na pewno ta tkanka jest żywa. Ale to NIC nie zmienia.
A jak napisałem, że przyznałeś mi rację to strzeliłeś focha. No przecież ponownie przyznajesz mi rację.
Prawnie to można sobie uznać, że człowiekiem staje się dopiero po sześćdziesiątce. Prawnie to można nawet uznać, że ślimak jest rybą lądową, a marchewka owocem. Biologia, w przeciwieństwie do tego co by się tam nie wpisało do prawa, jest tu niezmienna i to cały czas piszę, a Ty panicznie, wręcz obsesyjnie boisz się to przyjąć do wiadomości.
Napoleon pisze: Nasz spór nie ma nic wspólnego z nauką. To kwestia światopoglądu. Tylko i wyłącznie. A takich kwestii jednoznacznie nie da się rozstrzygnąć.
Kiedyś była taka zasada, że jak coś się nadmiernie komplikuje to trzeba wracać do prostych korzeni. Nie ma nic prostszego niż biologiczna prawda, że życie ludzkie zaczyna się z momentem pojawienia się funkcji życiowych, a ustaje z momentem trwałego ich ustania.
To, że ktoś lubi semantyczne zabawy w definiowanie co to dziecko, kim jest człowiek itp. nie zmienia biologicznej natury życia. Kwestią światopoglądu jest czy ktoś to akceptuje, czy nie. Jak wspomniałem, zawzięta walka z biologią to domena strony pro-choice.
Napoleon pisze: Stąd rozwiązaniem kompromisowym jest, by decyzje pozostawić osobom zainteresowanym. Tak jak o tym pisał św. Tomasz: Nie każda rzecz naganna moralnie powinna być zabraniana przez prawo.
Czyli nie czytałeś nic prócz Św. Tomasza. No cóż, można nazwać jakąś formą dobrowolnego samoograniczenia. Oczywiście ni każda rzecz naganna powinna być zabroniona przez prawo. Ktoś może chcieć trzepać kapucyna i ja sam będę bronił jego prawa do trzepania kapucyna w zgodzie ze świeckim prawem. Kwestią, która "sprytnie" ominąłeś, jest to, że z skoro nie każda powinna być to którzy powinna być. Rzecz obrony prawa do życia jak najbardziej powinna być, niezależnie od tego ile razy ślepo przywoływać będziesz tego świętego. Czy to z jakieś partyjnej broszurki, objaśniającej co mówić?
Napoleon pisze:
Szacunek dla człowieka jako dla istoty ludzkiej to nie to samo co szacunek dla tego co mówi lub robi.
Szacunek drugiej osobie należy się zawsze.
Czyli przyznajesz mi rację, bo właśnie to napisałem. Skoro sam pomyliłeś terminy pisząc o szacunku dla twoich przekonań to teraz kluczysz by jakoś z tego wyjść. Jeśli chciałeś bym akceptował Twoje przekonania to trzeba było tak napisać. Oczywiście nie akceptuję.
Ja natomiast stosuje szeroko rozumianą definicję szacunku, pozwalającą odnieść ja do wyrażania podziwu dla dobrych i wartościowych cech. No na to trzeba zasłużyć, bo przecież np. Trynkiewicza szanować za to co robił wręcz skrajnie nie zamierzam, ale jako człowieka go też szanuję i uważam, że ma prawo do życia... (byle w odosobnieniu)... niezależnie od tego jaką wściekłością i obrzydzeniem napełnia manie to uczynił. \
Nie myl terminów, które sam definiujesz to nie będziesz musiał wymyślać jak się z tego wyplątać.
Napoleon pisze:
Nie pisałem, że Ciebie toleruję i nie pisałem itp.
Napisałem o "moich poglądach" (w nawiasie). Biorąc zaś pod uwagę historię naszych kontaktów, brak tolerancji dla mojej skromnej osoby wydaje się być tu oczywisty :wink:
Emotka jasno dowodzi, że ironicznie próbujesz się jakoś wyplątać z tego, ze przerobiłeś moją wypowiedź. Krętactwo ma krótkie nogi, tak jak pisałem.
Napoleon pisze: Ale OK, przyjmuję do wiadomości, że coś się zmieniło. :-)
Zupełnie nic się nie zmieniło. No ale jak musiałeś napisać coś, żeby ratować się to pisz zdrów.

Dodano po 1 minucie 49 sekundach:
Dobra Zmiana pisze: 2024-12-20, 11:10Marmik, niepodważalny fakt społeczny jest taki, że możesz sobie pisać o biologii itd., a karawana idzie dalej. To się po prostu dzieje, czy to ci się podoba czy nie. Samodzielnie i dyskretnie.
Jest taka komedia "Idiokracja". Jak zarzucimy naukę to to nas czeka. Niektórzy temu przyklaskują, a inni nie. Możesz klaskać.
Dobra Zmiana pisze: Zabawne jest to, że absurdalności wniosku jakoś nie zamierzałeś udowadniać.
Nie wszystko warto udowadniać. Jak ktoś przykleja się do "wyznawanej prawdy" to jego problem. W sumie odklejenie się mogłoby nawet zaszkodzić. Czasami trzeba odpuścić. Ja się tylko zdziwiłem, bo przedstawiłeś hipotezę bez dowodu. Mógłby poprosić o dowód, ale czy warto? Po prostu się z nią nie zgodziłem i uznałem za absurdalną. Możesz to olać i spożytkować czas na coś ciekawszego, bo mniej więcej domyślam się co byś napisał.
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Tadeusz Klimczyk
Posty: 1310
Rejestracja: 2004-04-05, 09:06
Lokalizacja: Sopot

Zwrot przez prawą burtę.

Post autor: Tadeusz Klimczyk »

Marmik pisze: Nie muszę ani długo, ani kwieciście. Po prostu zgodnie z niepodważalnymi faktami. Warto zerknąć do podręczników biologii z podstawówki jeśli ktoś naprawdę potrzebuje.
Nie kwestionując w żadnym wypadku wymogu maksymalnej ochrony życia od pierwszej chwili jego zaistnienia muszę jednak podważyć możliwość uchwycenia momentu jego powstania. Ogólnie przyjęta zasada o przyjęciu momentu zapłodnienia jajeczka wydaje się najlogiczniejszą i jedyną możliwą do przyjęcia z punktu widzenia etyki (DNA itd....). Ale ma moim zdaniem słaby punkt. Jest nim moment implementacji czyli zagnieżdżenia się jaja w ściance macicy. Jak wiesz Marmik, bo jesteś w temacie obryty - organizm kobiety nie dopuszcza do zagnieżdżenia się olbrzymiej liczby zapłodnionych jajeczek usuwając je z macicy bez woli i wiedzy kobiety. To jest nawet do 50% zarodków ! Przyczyny tego procesu leżą często po stronie wad macicy a także wad jajeczek, ale także usuwane są często nie wiadomo czemu. Tak więc mamy tutaj sytuację, gdzie natura czyli życie samo usuwa życie i nie jest to proces wyłącznie związany z patologiami. Ja sam nie wiem co o tym myśleć ale jest to dla mnie zdecydowanie obszar, w którym mogłaby nastąpić rewizja etycznej definicji początku życia. Oczywiście ma to niewielkie znaczenie dla dyskusji związanych z aborcją, raczej dotyczy etycznych wymiarów używania środków wczesnoporonnych.
ODPOWIEDZ