Ja piszę że brak mniejszości automatycznie rozwiązuje problemy z nimi związane.
Tyle, że tych problemów w ogóle może nie być. A z twojej wypowiedzi wynikałoby, że one będą. Rozmawiamy o państwie federalnym.
Federacja UE może być zupełnie nieokreślona, ale podział na wiele składowych daje nam szansę na średnią.
Po pierwsze na co szansę? Bo koncentracja (brzmi trochę "groźnie" ale to koncentracja charakterystyczna dla państwa federalnego - należy o tym pamiętać; z Rosją, państwem autokratycznym, porównywać tego się nie da) ma z jednej strony bardziej scalać Unię, z drugiej zaś ułatwiać podejmowanie decyzji. Jak pokazują wydarzenia, rzecz istotna. Poza tym to kwestia prowadzenia wspólnej polityki. Z naszego punktu widzenia też, zabezpieczenie przez wszelkiej maści ciągotkami autorytarnymi. To ważne.
Decyzje nie muszą być szybkie, przede wszystkim powinny być dobre.
Prawda. Ale niekiedy powinny tez być możliwie szybkie.
Putin obecnie popełnia błąd za błędem (zastanawiam się, czy facet jest o zdrowych zmysłach). I przestraszył mocno UE, co mu chyba jednak na dobre nie wyjdzie. Więc i decyzje UE podjęła stosunkowo szybko (choć mogła szybciej - początki były kompromitujące). Ale nie chodzi o to, by szybko podejmować decyzje tylko wtedy gdy ktoś UE solidnie nastraszy.
Tak nawiasem, dyskutowaliśmy o słabości UE. Ciekaw jestem jak to będzie wyglądało, bo mocno nastraszona UE może pokazać swój potencjał. Sam jestem ciekaw.
Patologiczne procesy na zachodzie są niezależne od rozmiaru organizmów państwowych, co pokazały USA.
Na wschodzie to ja tej patologii widzę nieporównanie więcej. Patologia zachodu polega na naiwności i nierozpoznawaniu wszystkich istotnych problemów. Do pewnego stopnia to można jednak skorygować. Unifikacja jest tu jakąś propozycją. Jeżeli nie ona to co?
Na razie to przestałbym być zakładnikiem integracji. Moje argumenty są dosyć jasne - polityczna mozaika na dłuższą metę będzie działać lepiej niż monokultura.
Nie sądzę. Nie wiem czy dobrze rozumiem to co nazywasz "monokulturą". Bo jeżeli tak, to od strony gospodarczej UE już jest monokulturą (wspólny rynek, te same zasady itd.).
Co wychodzi jej na dobre (zresztą, po to powstała). Różnorodność polityczna zaś tej "monokulturze" (czyli wspólnemu rynkowi) zagraża. Patrz choćby przykład Polski czy Węgier. Ale i ciągotki widoczne momentami (szczególnie w trudnych czasach) w innych państwach (nacjonalizm gospodarczy). Problemem jest też to jak UE funkcjonuje na arenie międzynarodowej. Jest traktowana jako jednolity byt od strony gospodarczej. Ale politycznie to tego bytu praktycznie nie ma (albo jest go za mało), a to rodzi duże problemy. Na dłuższą metę, moim zdaniem, tak się nie da. Odrębności polityczne będą się kłócić z interesami gospodarczymi. Co może prowadzić do dezintegracji Unii (jest to całkiem prawdopodobne).
Jak powiedziałem, są tu przykłady historyczne.