Przepraszam anonimowego moda, któremu dodałem pracy i musiał wycinać fragment mojego postu.
Podtrzymuję to co znikło, sformułuję to inaczej:
Wydawanie pieniędzy na pseudoofensywną Marynarkę Wojenną jest działaniem na szkodę państwa polskiego. Można to uzasadnić tylko w jeden sposób - że realni decydenci,wychowani na Pertku itp. dają się wodzić na pasku admiralicji o przerośniętych ambicjach. Uczciwy wyższy oficer polskiej marynarki powinien wiedzieć,ze potrzebna nam są okręty ochrony wybrzeża przez przemytem, terrorystami, może zagrożeniem minowym. Jeśli szukamy przeciwnika w Litwie, czy np. Finlandii, to taka flotylla i tak wystarczy. Jeśli ma to być Rosja (albo Niemcy) to wojna będzie lądowa, a na Bałtyku jeden, czy drugi okręt podwodny nic nie zmieni, najwyżej da pretekst do zburzenia Gdyni. Tak wiem, pominąłem jeszcze Danię, Szwecję oraz Bostwanę, która mogłaby skierować siły morskie na Bałtyk...
I niech nikt nie mówi, że przedtem w Europie było trzęsienie ziemi co 30 lat. Była wojna 1914-1945 z przerwą. A ile było lat spokoju przed 1914?
Iskandery w obwodzie królewieckim? Przydadzą się i nam. Świetny środek odstraszania na Chińczyków...
Marek T o 11:48 pisze, że najpierw trzeba wiedzieć CO a potem CZYM. A u nas jest tak, że najpierw chcemy mieć zabawki i etaty admiralskie,a potem dorabiamy ideologie i szukamy kasy, której najczęściej na szczęście brakuje. A najgorsze jet to, że tak samo postępuje mój prezydent i mój rzad.A miałem nadzieje na zmianę...