Gdzie chwaliłem to działanie?
Takie wrażenie można odnieść po przeczytaniu tych postów. Sam fakt, że gdy piszesz: "To z tego, że od ponad półtora roku istnieje niesymetryczna sytuacja na granicy z obcym państwem przypominająca relacje suweren-wasal" oznacza, że oczekujesz reakcji rządu na działania niemieckie. I to działania "symetryczne" - kontrole zaś w tym pojęciu się mieszczą.
Jesteś niekonsekwentny w swych opiniach (wstydzisz się ich?). Starasz się je ukrywać by potem pytać "a gdzie ja coś takiego pisałem?". Wydźwięk twych wypowiedzi jest jednak jednoznaczny.
Dowód proszę, że taki ruch był planowany.
Jeśli poczytasz sobie informacje z jesieni 2024 o wprowadzeniu przez Niemcy kontroli, to w większości z nich, przynajmniej w tych, które odnoszą się także do reakcji polskich władz, przeczytasz o krytyce takiego działania i konieczności reakcji. Kiedy i jak - tego nie przeczytasz, ale to naturalne, bo wtedy nie było wiadomo jakie skutki przyniosą działania dyplomatyczne. One zaś mają to do siebie, że są dyskretne. Resztą to twoje przypuszczenia, które na pewno nie są bardziej wiarygodne on moich wyjaśnień. Bo też nie będziesz miał "dowodów" na to, że Bąkiewicz i inne kreatury zmusiły rząd do tego czy owego.
A teraz dochodzi jeszcze sprawa domniemanej próby szantażu wywieranego na Hołowni. Przynajmniej tak antysystemowa Interia twierdzi.

Nic nie wiem o "szantażu" Hołowni poza ewentualnie tym, że Hołownia sam chciał poszantażować swych koalicjantów. Natomiast wiem, że nagle PiS przestał mówić o Hołowni jako o "sezonowym marszałku" itp. i zaczął się o nim wyrażać w bardzo pochlebnych słowach. Praktycznie z dnia na dzień. Jak sądzę, przejąłeś błyskawicznie tę narrację. Co znaczy, że pisowcy mają jednak dobrych propagandystów, którzy wiedzą co robić by "ciemny lud to kupił" ("kupił" - co w danym momencie trzeba). Mnie sposób rozumowania takich osób jak Ty jest obcy, więc ja tego nie rozumiem (pewno i dlatego propagandystą byłbym marnym), ale oni rozumieją.
Dziękuję za słowa uznania.
Dziwne rzeczy dzieją się na tym świecie. Słowa tracą swe pierwotne znaczenie. Prezydentem zostaje kłamca, oszust, kibol i kupler/sutener (co samo w sobie jeszcze nie musiałoby nic znaczyć, te przywary w dawnym znaczeniu, w nowym stają się jednak jego atutem i zaletami!!!) a za słowa które oznaczają osobę mówiącą/piszącą nieprawdę (czyli potencjalnego kłamcę, choć tu 100 % pewności mieć nie można gdyż ktoś może pisać nieprawdę w swej naiwności - wtedy ewentualnie można by raczej o głupocie pisać albo o naprawdę wielkiej naiwności z głupotą graniczącej) otrzymuję słowa podziękowania! Świat staje na głowie!
Tomie, jeśli Polska ma z Niemcami jakiś naprawdę poważny problem to ten, że Niemcy mają słabą armię i w razie czego bardzo ograniczone możliwości wsparcia nas (i nie tylko nas) w ramach łączącego nas sojuszu. To jest problem! Więc daj Boże, by Niemcy się zbroili i to jak najbardziej!
Swoją drogą, narzekam na "nasze czasy" ale trzeba przyznać, że momentami są one na swój sposób piękne. Bo "piękne" jest to, iż takie problemy mamy! Że problemem jest to iż Niemcy się nie zbroją lub zbroją zbyt wolno i zbyt małym zakresie. I nie traktujemy tego jako zagrożenia - a wprost przeciwnie - za zagrożenie uważamy ich słabość! Jakich to czasów doczekaliśmy!
