: 2005-05-07, 17:56
Witam wszystkich,
Skąd w ogóle pytanie? Ktos coś podobnego tu twierdził???Darth Stalin pisze:Acha, jeszcze jedna sprawa: czy tylko "fachowi historycy" (co właściwie oznacza ten termin? => pytanie do Xeno i Woj-a) maja prawo i kompetencje do oceny Rydza (i kogokolwiek innego)??
Zwróć uwagę, iż nie formułuję żadnych zarzutów, że komuś brakuje warsztatu. Proszę, żebyś tego nie sugerował. Nie imputuj też, że sugerowałem, że ktoś jest propagandzistą (i to mało udolnym). W ten sposób można udusić każdą dyskusję sugerując, że oponent krytykujący wartość podanych opracowań chce obrazić autorów. Teraz będę bał się wymieniać z Tobą jakiekolwiek opinie o książkach bojąc się, że powiesz, iż obrażam twórców.Woj pisze:Jeśli się formułuje tak poważny w naszym cechu zarzut, jak ten że ktoś nie jest fachowym historykiem, ale propagandzistą (i to mało udolnym - bo tylko powtarza znane od lat kilkudziesięciu tezy), to należy go jednak jakoś udowodnić. Tu chyba się zgodzimy? Jeżeli dowodem na to ma być jeden użyty termin, dla problematyki zresztą poboczny - to dyskutować z Tobą rzeczywiście strach. A pamiętaj, że metody "wielkiego językoznawcy" bywają obosieczne.![]()
to raczej luźna aluzja do tego cytatu:Woj pisze:Skąd w ogóle pytanie? Ktos coś podobnego tu twierdził???Darth Stalin pisze:Acha, jeszcze jedna sprawa: czy tylko "fachowi historycy" (co właściwie oznacza ten termin? => pytanie do Xeno i Woj-a) maja prawo i kompetencje do oceny Rydza (i kogokolwiek innego)??
Zarzut względem autora naukowej historycznej publikacji, że nie jest fachowym historykiem, uznany być musi za poważny. Ten sam zarzut podniesiony względem jakiejkolwiek innej osoby nie ma znaczenia. Ja sam nie jestem: marynarzem, lotnikiem, zbieraczem złomu, lekarzem, robotnikiem, etnologiem, architektem, botanikiem, muzułmaninem................................. Mam ciagnąć listę?Darth Stalin pisze:to raczej luźna aluzja do tego cytatu:Woj pisze:Skąd w ogóle pytanie? Ktos coś podobnego tu twierdził???Darth Stalin pisze:Acha, jeszcze jedna sprawa: czy tylko "fachowi historycy" (co właściwie oznacza ten termin? => pytanie do Xeno i Woj-a) maja prawo i kompetencje do oceny Rydza (i kogokolwiek innego)??
"Jeśli się formułuje tak poważny w naszym cechu zarzut, jak ten że ktoś nie jest fachowym historykiem"
nie wiem, czy autorowi cytatu chodziło o to, o co mi chodziło
Dobre pytanie. Jeszcze lepsze jest takie: na ile przeciętny leszczu kupujący sobie xiążki historyczne albo i pożyczający w bibliotece nabywa orientacji w sprawach historycznych???3.Acha, jeszcze jedna sprawa: czy tylko "fachowi historycy" (co właściwie oznacza ten termin? => pytanie do Xeno i Woj-a) maja prawo i kompetencje do oceny Rydza (i kogokolwiek innego)??
Jeżeli tak, to zamykamy to Forum, bo chyba w większości są tu "amatorzy" (patrz: zapaleńcy-hobbyści), którzy formalnie z historią nie mają nic wspólnego, jeno czasami siedzą w niej zagrzebani po uszy![]()
Ja "fachowym historykiem" chyba nie jestem (i raczej nie zamierzam się nim stawać), za to szukam odpowiedzi na nurtujące mnie pytania i wątpliwości.
Tu Kseno zasdniczo ma rację. Terminy te rzeczywiście mają konotację propagandową - i to rodem z niemiłych większości czasów PRL (a ten ostatni w dodatku wzięty kest wprost z noty Mołotowa z 17 IX 1939 r.). Nie powinny być używane. Choć - przynajmniej w przypadku tych dwóch pierwszych - nie odsądzałbym od czci i wiary każdego, kto choć raz ich użył.SmokEustachy pisze:1.Co do terminów, to czemu niby nie można mówić o "wojnie obronnej", "rządzie emigracyjnym", "wkroczeniu Armii Czerwonej do Zachodniej Białorusi i Ukrainy"? Skoro można mówić że taki Bolesław Chrobry wkroczył zbrojnie na Łużyce?
Leszczu wie czasem całkiem sporo. Niektóre "leszczowe" wątki są dla mnie wcale interesujące, czy wręcz kształcące.SmokEustachy pisze:Dobre pytanie. Jeszcze lepsze jest takie: na ile przeciętny leszczu kupujący sobie xiążki historyczne albo i pożyczający w bibliotece nabywa orientacji w sprawach historycznych???
Historycy „zawodowi” często mają taką manierę, że odsyłają do źródeł, etc. Ale tym samym deprecjonują wartość swoich prac, bo skoro ktoś po ich przeczytaniu ich nie zna, to są małowartościowe. Dlatego ja osobiście najchętniej bym widział opublikowane n. p. archiwum CAW. No ale wtedy każdy by był taki mądry jak zawodowi historycy, stąd ich niechęć do takich publikacji.
Witam kupiłem sobie taką książkę "WP w II WŚ" (Bellony, niestety przez internet, książki nie polecam zbyt popularne podejście) ale doczytałem kilka ciekawostek:Ksenofont pisze:No i znów powtarzasz jakieś bolszewickie brednie o zdradzie sojuszników. Ofensywa miał zostać przeprowadzona zgodnie z planem - 18 września. Antyniemiecka ofensywa. Stanięcie Sowietów po stronie Niemców nieco zmieniło sytuacją strategiczną, nieprawdaż?
Ja w sumie jestem.Woj pisze:/.../
Twoje przekonanie, że przeczytawszy akta byłbyś "taki mądry jak zawodowi historycy" jest zasadniczo błędne. Po pierwsze - nawet po publikacji trzeba wiedzieć czego i gdzie szukać. Po drugie - niezbędna jest krytyczna analiza dostępnego materiału. Pominąwszy wszelkie inne niuanse.
Porównanie 1) i 2) wskazuje na bycie politykiem a nie historykiem.Ksenofont pisze:1) Fachowy historyk – tak jak każdy fachowiec – musi mieć opanowany warsztat i charakter.
„Charakter” historyka polega na zadawaniu pytań, a nie na udzielaniu odpowiedzi.
2) Nie jestem chory, ale znam historię i wiem, że Sowiety były źródłem wszelkiego zła w XX wieku, a Polska zawdzięcza im to, co najgorsze. A dokładniej: nie zawdzięczamy im niczego dobrego.
3) Milrek, napisałeś, że zmyślam dane – jesteś kłamcą. Przeproś, albo pokaż, w którym miejscu „zmyśliłem” dane.