: 2009-02-13, 22:28
Pod jakim względem udane?
Choćby artyleria główna w liczbie 12 dział 356mm, podczas standardem było 10 x 343 mm/305 mm, także prędkość większa, a opancerzenie nie odstawało o konkurencji. Chociaż w tym czasie do służby wchodziły Elżbiety i Badeny, w porównaniu do których jednak Fuso odstawał.Shinano pisze:Pod jakim względem udane?
Ze strony USN rówieśnikiem "Fuso" był typ Nevada i zbudowany niebawem Pennsylvania. Na ich tle (szczególnie w ochronie biernej i zwrotności) japońskie drednoty wypadają mizernie.Seba pisze:Choćby artyleria główna w liczbie 12 dział 356mm, podczas standardem było 10 x 343 mm/305 mm, także prędkość większa, a opancerzenie nie odstawało o konkurencji. Chociaż w tym czasie do służby wchodziły Elżbiety i Badeny, w porównaniu do których jednak Fuso odstawał.Shinano pisze:Pod jakim względem udane?
Fuso by był udany jakby wywalili mu w latach 30-tych baterię ze śródokręcia i wrzucili tam turbiny. Wtedy by wymiatał.Seba pisze:Z pewnych powodów (modelarskich) ostatnio "odkopałem" między innymi MXXw. z artykułem dot. Fuso, właśnie w sprawie ich oceny chciałbym zabrać głos. Obiektywne patrząc to jak na ówczesne standardy były to okręty udane, w szczególności jeżeli porównać je do konstrukcji wcześniejszych (np USS New York i spółka).
Z tym to bym się tak nie śpieszył. Nie wiem kiedy tam wynaleziono dany model dalmierza ( na lądzie przed zamontowaniem go na okręcie, używano przecież ich na lądzie ), ale na okręty weszły różnie w zależności od floty.Najpierw stosowano dalmierze "mono", dopiero potem skonstruowano dalmierze stereoskopowe, któr dawały dużo lepszy pomiar (jak kiedyś Mitoko pisał, gorzej się celowało, lepiej trafiało).
Trochę to dziwne. O ile pamiętam to zwiększono maksymalny kąt podniesienia dział we wszystkich wieżach oprócz rufowych bo tam nie było miejsca W kadłubie. Reszta zyskała kąt podniesienia bodaj 43 stopnie. Czyli trzeba by zdejmować działa jak na Ise przebudowywanych na nie wiadomo co.SmokEustachy pisze:No to niechby mu dosztukowali trochę dziobu. A 1/3 armat z małym kątem by poszła na 2 dodatkowe KL.
Czemu do kitu? One mają tylko sektor ostrzału na burty. "Lepsiejszym" rozwiązaniem, uważam byłoby wsadzenie większego kalibru na pozostałe (jak już gruntownie patroszyć okręt) i modernizacja siłowni- jedyny problem de facto w przypadku dowolnej modernizacji japońskiego liniowca, to brak odpowiedniej jednostki napędowej. Sprawa rozwiązania Yamato jest tego wymownym przykładem.Maciej3 pisze:Trochę to dziwne. O ile pamiętam to zwiększono maksymalny kąt podniesienia dział we wszystkich wieżach oprócz rufowych bo tam nie było miejsca W kadłubie. Reszta zyskała kąt podniesienia bodaj 43 stopnie. Czyli trzeba by zdejmować działa jak na Ise przebudowywanych na nie wiadomo co.SmokEustachy pisze:No to niechby mu dosztukowali trochę dziobu. A 1/3 armat z małym kątem by poszła na 2 dodatkowe KL.
Sorry, ale tam maszynowni nie bardzo było jak wsadzić. A jak zdejmiesz wieże ze śródokręcia ( to by pasowało na mocniejsze maszyny ) to tracisz akurat te z dużym kątem podniesienia. Tak czy śmak do kitu.
Optowałbym w tym przypadku za wycofaniem ze służby i przerobieniem na platformę testową, lub okręt szkolny, lub okręt-cel dla sił podwodnych/lotnictwa. Ostatecznie, wciśnięcie sojusznikom w zamian za korzystną umowę handlowąMaciej3 pisze: Na samym końcu można dojść do podobnego wniosku jak u Włochów ( po modernizacji ) czy brytyjczyków z okrętami R ( przed modernizacją ), że najlepszym sposobem modernizacji starych okrętów to było ich zezłomowanie a środki przeznaczyć na budowę nowych. Nawet nowych kadłubów pod stare działa. ( to angole )
Niby po co, skoro dosyć dokładnie rozstrzelali kadłub pancernika Tosy, przy układzie sił jak był wynikiem konferencji Waszyngtońskiej pozbycie się dwóch pancerników przez Japonię było szaleństwem. Po za tym jakiś potencjał w chwili wejścia do służby posiadały, w końcu reprezentowały ówczesne standardy.Shinano pisze: Optowałbym w tym przypadku za wycofaniem ze służby i przerobieniem na platformę testową, lub okręt szkolny, lub okręt-cel dla sił podwodnych/lotnictwa. Ostatecznie, wciśnięcie sojusznikom w zamian za korzystną umowę handlową
Środki były w budżecie, ale na nieruchawe krowy w stylu Yamato.Shinano pisze:Jak na "zgrzybiałych uczonych z Oxenfurtu" to wyznajesz Smoku, rewolucyjne wręcz poglądy. Jakby to było takie proste, to by się stało. I jakby były na to środki w budżecie.
Nie takei nieruchawe. Szybsze od "najlepszych na świecie" amerykańskich 35 tysięczników. Niewiele szybsze ale szybsze i do tego zwrotniejsze. Mimo całkiem słusznych rozmiarów.Środki były w budżecie, ale na nieruchawe krowy w stylu Yamato.
A ja tam będę bronił Yamaciaka. Oczywiście jak by go sensownie użyć a nie trzymać w bazie w oczekiwaniu na nie wiadomo co. Japońce choćby by na głowie stanęli i wydawali 100% budżetu na budowę floty nie byli w stanie dogonić ilościowo marynarek USA i Anglii. Więc pozostawało albo sobie darować albo robić okręty jednostkowo silniejsze.Ja postuluję 2 tańsze jednostki ekonomiczne uzbrojone w 8x356 każda.
O ile pamiętam to część tak, ale zdecydowanie mało ( piszę z pamięci poprawcie mnie jeśli się mylę ). Parę wież postawili do obrony wybrzeża a same działa wylądowały na Nagato i Mutsu przy którejś tam przebudowie.2. A czy wieże i armaty dla Kaga i Akagi były wyprodukowane?
Łatwo powiedzieć trudniej zrobić. Trzeba by podnieść barbety - nie dość że totalna przebudowa podajników amunicji itp to podniesienie środka ciężkości. Co prawda część odzyskujemy po zdemontowanych wieżach ze śródokręcia. Ale tak czy inaczej wychodzi przebudowa tej klasy, że lepiej ( jak dla mnie ) zamiast tego wybudować jakiś okręt typu B64/65 albo po prostu wykończyć Shinano.3. No to trzeba było z tyłu trochę miejsca na kąt podniesienia zrobić.
Z prób morskich "Yamato" (za J. Skulskim) wynika jasno, że przy normalnej wyporności, czystym dnie i przeciążeniu mogły "wycisnąć" trochę ponad 27 węzłów, co oznaczało, że gotowe do walki będą szły najwyżej 26 w. Tak też było podczas ostatniej walki "Yamato". Różnica między wypornością normalną a bojową jest bowiem całkiem spora...Maciej3 pisze:Nie takei nieruchawe. Szybsze od "najlepszych na świecie" amerykańskich 35 tysięczników. Niewiele szybsze ale szybsze i do tego zwrotniejsze. Mimo całkiem słusznych rozmiarów.Środki były w budżecie, ale na nieruchawe krowy w stylu Yamato.
Nie tak prędko, czy przypadkiem Yamato nie miał zastąpić KL (czy szybki pancernik jak go nazywali JapończycySławomir Lipiecki pisze:Zgodzę się natomiast z faktem, że budowa udoskonalonego "Yamato" (przynajmniej z większą autonomicznością) była dla Cesarskiej Floty o wiele lepszym rozwiązaniem, niż trzymanie kilku "szybkich", skorodowanych blaszanek z iluzorycznym potencjałem i sztukowanym pancerzem.
Zdecydowanie nie.Seba pisze:Nie tak prędko, czy przypadkiem Yamato nie miał zastąpić KL (czy szybki pancernik jak go nazywali JapończycySławomir Lipiecki pisze:Zgodzę się natomiast z faktem, że budowa udoskonalonego "Yamato" (przynajmniej z większą autonomicznością) była dla Cesarskiej Floty o wiele lepszym rozwiązaniem, niż trzymanie kilku "szybkich", skorodowanych blaszanek z iluzorycznym potencjałem i sztukowanym pancerzem.) Kongo, a kolejne z serii miały zastępować pozostałe KL. Więc Fuso i Yamashiro nie prędko by doczekały zastępstwa.