: 2008-03-12, 20:46
Wyjaśniam być może niezrozumiałe "urwanie" tematu. Otóż Xeno pozwolił sobie na przeniesienie dyskusji na priva, argumentując to troską abym się dalej nie pogrążał (oraz postulując wzajemne usunięcie swoich postów na temat). W czasie dalszej wymiany wiadomości sugerowałem powrót do dyskusji - moim zdaniej bynajmniej nie jałowej - tutaj, jednak odpowiedzi na ową sugestię nie otrzymałem. Nie wstydzę się powyższych wypowiedzi (choć żałuję użycia zbyt zwięzłej i być może niejasnej formy pierwszego, "feralnego" postu), a co do xenowej interpretacji - honi soit qui mal y pense.
Pomimo dwukrotnego przypomnienia, Tymek nadal nie wskazał mi - nieświadomemu i naiwnemu - gdzie znieważyłem naród żydowski, lub jakiegokolwiek Żyda personalnie. Zatem owo moje zapytanie jest nadal aktualne.
W związku z tym poniższa argumentacja jest w dużej mierze wyjątkiem z moich odpowiedzi Xenofontowi, natomiast z oczywistych powodów jego wypowiedzi zostały ograniczone do minimum.
***
[xeno wypomina mi, że dzielenie ofiar na rodaków i nie-rodaków jest mało eleganckie]
"Robienie" z owych sześciu milionów wyłącznie Polaków (co uprawiała historiografia i propaganda PRL-u, i co niestety - vide ów sondaż - do dzisiaj tkwi w polskiej świadomości) jest również bardzo mało eleganckie, bo pomniejsza znaczenie Holocaustu. Moczaryzm niestety wcale nie umarł... Spytaj się przeciętnego mieszkańca Polski o liczbę ofiar nazizmu w Polsce, liczbę ofiar Auschwitz, i jaka część tych liczb to ofiary Shoah. Przeważnie usłyszysz odpowiedzi bliskie epoce Moczara, choć respondent nie będzie w żadnej mierze antysemitą. Sam tak miałem z moją uszanowaną matulą: nie mogła wyjść z zaskoczenia, że w Auschwitz zginęło 1,5 mln (a nie 4 mln) ludzi, że wśród ofiar nazizmu w Polsce było więcej Żydów niż "aryjczyków" (wybacz użycie sformułowania z epoki), że w Treblince ginęli tylko Żydzi (tzn. zunani przez nazistów za takowych)... A dlaczego zaskoczona? Bo ją inaczej w szkole uczyli...
I na to chciałem zwrócić uwagę. Bo w poście manowara wyczułem podobną nieświadomość (a może się mylę? - wówczas przepraszam).
(...)
Rozróżnienia rodak/nierodak nie cechuje moim zdaniem żadne nacechowanie pozytywne/negatywne. W spisie powszechnym (gdzie indziej takich rubryk nie ma) w rubryce narodowość wpisałem "śląska" (bo takie jest pochodzenie mojej rodziny, choć jestem urodzonym Pomorzaninem). Ale na dokumentach mam polskiego orzełka, i - jako obywatel Najjaśniejszej - odczuwam z tego pewną (choć nie ostentacyjną) dumę. No to jak, jestem np. twoim rodakiem czy nie? A czy to właściwie jakieś znaczenie? Czy jakbym się nazywał np. Andriejew, to byś piwa ze mną nie wychylił?
Ale 60 lat temu było inaczej - śmiem wątpić, czy przeciętny Polak uważał wówczas przeciętnego Żyda za rodaka. A wielu Polaków żydowskiego pochodzenia, całkowicie zasymilowanych, właśnie za owo pochodzenie (dawno wyparte ze świadomości) ginęło.
Niniejszym pozdrawiam,
Oskar
Pomimo dwukrotnego przypomnienia, Tymek nadal nie wskazał mi - nieświadomemu i naiwnemu - gdzie znieważyłem naród żydowski, lub jakiegokolwiek Żyda personalnie. Zatem owo moje zapytanie jest nadal aktualne.
W związku z tym poniższa argumentacja jest w dużej mierze wyjątkiem z moich odpowiedzi Xenofontowi, natomiast z oczywistych powodów jego wypowiedzi zostały ograniczone do minimum.
***
[xeno wypomina mi, że dzielenie ofiar na rodaków i nie-rodaków jest mało eleganckie]
"Robienie" z owych sześciu milionów wyłącznie Polaków (co uprawiała historiografia i propaganda PRL-u, i co niestety - vide ów sondaż - do dzisiaj tkwi w polskiej świadomości) jest również bardzo mało eleganckie, bo pomniejsza znaczenie Holocaustu. Moczaryzm niestety wcale nie umarł... Spytaj się przeciętnego mieszkańca Polski o liczbę ofiar nazizmu w Polsce, liczbę ofiar Auschwitz, i jaka część tych liczb to ofiary Shoah. Przeważnie usłyszysz odpowiedzi bliskie epoce Moczara, choć respondent nie będzie w żadnej mierze antysemitą. Sam tak miałem z moją uszanowaną matulą: nie mogła wyjść z zaskoczenia, że w Auschwitz zginęło 1,5 mln (a nie 4 mln) ludzi, że wśród ofiar nazizmu w Polsce było więcej Żydów niż "aryjczyków" (wybacz użycie sformułowania z epoki), że w Treblince ginęli tylko Żydzi (tzn. zunani przez nazistów za takowych)... A dlaczego zaskoczona? Bo ją inaczej w szkole uczyli...
I na to chciałem zwrócić uwagę. Bo w poście manowara wyczułem podobną nieświadomość (a może się mylę? - wówczas przepraszam).
(...)
Rozróżnienia rodak/nierodak nie cechuje moim zdaniem żadne nacechowanie pozytywne/negatywne. W spisie powszechnym (gdzie indziej takich rubryk nie ma) w rubryce narodowość wpisałem "śląska" (bo takie jest pochodzenie mojej rodziny, choć jestem urodzonym Pomorzaninem). Ale na dokumentach mam polskiego orzełka, i - jako obywatel Najjaśniejszej - odczuwam z tego pewną (choć nie ostentacyjną) dumę. No to jak, jestem np. twoim rodakiem czy nie? A czy to właściwie jakieś znaczenie? Czy jakbym się nazywał np. Andriejew, to byś piwa ze mną nie wychylił?
Ale 60 lat temu było inaczej - śmiem wątpić, czy przeciętny Polak uważał wówczas przeciętnego Żyda za rodaka. A wielu Polaków żydowskiego pochodzenia, całkowicie zasymilowanych, właśnie za owo pochodzenie (dawno wyparte ze świadomości) ginęło.
Niniejszym pozdrawiam,
Oskar