Strona 3 z 11

: 2009-10-06, 23:15
autor: ALF
Cały wątek marynarki śródlądowej z naszego "Dalekiego Wschodu", prowadzony niemal wyłącznie przez JB i Jefe'a, śledziłem z najwyższym zaciekawieniem. O ile pamiętam, odezwałem się tylko raz, i to w drobiazgu zupełnie pobocznym. Ale nawet książkę (nie mówiąc o artykule!) na ten temat, kupiłbym z miejsca. Liczba i poziom dyskutantów (którzy często poza wstawianiem emotikonów, nie mają nic do powiedzenia) nie musi mieć żadnego bezpośredniego przełożenia na liczbę potencjalnych klientów.
Zgadzam się z powyższym absolutnie. Widzę w empiku jak znikają OW i MSiO. Które numery idą jak woda, a które grzeją półki. Tegetthoff zniknął jak kamfora, Swierdłow grzeje ławę.
Kupienie książki morskiej graniczy z cudem, a takich, których szukam, nie ma albo są jedynie na aukcjach za bajońskie sumy. Dlaczego ciekawe tytuły musimy kupować za granicą? Czy przypadkiem środowisko znawców morza nie za bardzo się zamyka, staje się hermetyczne? Kto propaguje sprawy morskie wśród młodzieży? Czy aby ceny tych wydawnictw nie zabijają rynku?

Numery specjalne MSiO.

: 2009-10-06, 23:34
autor: Tadeusz Klimczyk
Zgadzam się z powyższym absolutnie. Widzę w empiku jak znikają OW i MSiO. Które numery idą jak woda, a które grzeją półki. Tegetthoff zniknął jak kamfora, Swierdłow grzeje ławę.
Alfie !

Czym innym są półki salonów sprzedaży w Twojej miejscowości a czym innym wykresy sprzedaży pisma. Niestety tylko te ostatnie są prawdziwe.
Numery specjalne powinny być wydawane, choć perspektywa patrzenia na nie winna ulec zmianie. Element komercjalny jest b. ważny, ale nie jest jedynym. Potrzebny jest widzenie dalsze, nawet na następne pokolenia: co zostanie po nas. To bogactwo tematów spowoduje , że w przyszłości te numery będą poszukiwane, kopiowane i następne pokolenia będą się na nich kształciły.... i poprawiały.. Nieniej to wymaga odwagi i wizji, coś co się nazywa po angielsku “leadership”. Takim liderem był Miciński, czy Pertek. Robili swoje, siali ziarno i ciągle nie wiedzieli czy to ziarno zakiełkuje. A żyli w czasach kiedy propaganda była nakierowana na sukces naszego sąsiada, a nie badanie naszych morskich dokonań.
Jefe !

Element komercyjny jest niestety jedynym wyznacznikiem linii programowej takich pism jak MSiO. Miciński czy Pertek nie wydawali niczego za własne pieniądze, więc nie są dobrym przykładem. Postawię tezę, że w sytuacji zamknięcia informacyjnego PRL i wydawania za "państwowe" jedynego morskiego pisma na rynku pozbawionym konkurencji krzewienie misji było łatwiejsze niż obecnie. I chwała Micińskiemu za to, bo równie dobrze mógł promować chałę a pismo i tak by się ukazywało.

Dla zwolenników "misji" proponuję eksperyment. Wyłóżcie swoje PLN 50.000.- na wydanie numeru specjalnego o flotach żaglowych. Zapewniam, że warto !

: 2009-10-07, 00:25
autor: ALF
Czym innym są półki salonów sprzedaży w Twojej miejscowości a czym innym wykresy sprzedaży pisma. Niestety tylko te ostatnie są prawdziwe.
Zgoda, ale...empik, to jedyne miejsce gdzie coś można kupić - dlaczego? Dlaczego nie ma promocji? Dlaczego nie ma reklamy? Dlaczego ww tytuły na ogół są schowane za setkami innych czasopism i nawet jeśli są, to trudno je dostrzec - ktoś o to dba?
Dlaczego nikt nie wydaje pism tańszych z przeznaczeniem dla mniej zamożnych i młodzieży?

: 2009-10-07, 07:19
autor: Killick
miller pisze:A co to na dolnym zdjęciu? Fragment widoczny od lewej.
A to wydawniczy rodzynek - "Wojna o wszystkie oceany" Adkinsów :)

: 2009-10-07, 08:20
autor: Napoleon
Tadek - czyli uważasz, że wydawanie numerów specjalnych z punktu widzenia wydawcy nie ma sensu?
W mieście w którym mieszkam (Racibórz - 55-60 tys. mieszkańców) swego czasu MSiO pojawiało się w Empiku w ilości 5 sztuk. I znikało w przeciągu 2 tygodni. Teraz jest już 10 sztuk i zostaje w ilości od 2 do 5 sztuk (różnie to bywa), choć zdarza się, że znika całkowicie. Pismo pojawia się też w kiosku prasowym w supermarkecie Auchan, ale co najwyżej w ilości 5 sztuk i schodzi zdecydowanie gorzej. Można więc przyjąć, że 1 egzemplarz idzie na 8 tys. mieszkanców. OW pojawiają się w nieco mniejszej ilości i schodzą gorzej (ale są droższe i ze względu na publikowanie artykułów w odcinakach są przeznaczone dla osób bardziej zainteresowanych tematem).
Pozostaje kwestia o której wspomniałem wczesniej, czyli do jakiego stopnia można sobie "wychodować" czytelnika - shiplovera? Podejrzewam, że każdy z nas miał jakąś pierwszą książkę, która go zainteresowała tematem. Dla mnie były to Okręty wojenne Supińskiego (w zasadzie album) Czułem wyraźny niedosyt jeżeli chodzi o ilość miejsca poświęconą okrętom sprzed I wojny światowej i w tym kierunku poszło moje zainteresowanie. Podtrzymane później Bitwami morskimi Kosiarza (gdzie ów niedosyt znacząco wzrósł). Czyli coś było na początku. Gdybym na te książki nie trafił, może teraz zajmowałbym się czymś zupełnie innym? Polski czytelnik raczej nie dostanie nigdzie w miarę rzetelnej a jednocześnie przystępnej antologii prac dot. wybranych okresów. Czyli czegoś, na czym mógłby się "wychować".
Wiem, że to zadanie nad wyraz ambitne, wiem też, że względy ekonomiczne mają znaczenie decydujące. Z drugiej jednak straony takie czasopisma jak MSiO czy OW MUSZĄ bazować na... jeżeli nie fanatykach, to w każdym razie hobbystach, osobach mocno zainteresowanych tematem. Z powietrza się oni do końca nie wezmą. Więc może jednak warto od czasu do czasu wydać egzemplarz specjalny? Bez szaleństw, ale choćby po to by zorientować się jakie tematy "idą" najbardziej? Dopóki tak się nie stanie pewności mieć nie będziemy.
Na pewno "... starać się trzeba!"

Numery specjalne MSiO

: 2009-10-07, 08:39
autor: Tadeusz Klimczyk
Tadek - czyli uważasz, że wydawanie numerów specjalnych z punktu widzenia wydawcy nie ma sensu?
Tego nie wiem. Wiem natomiast, że sens ten istnieje tylko wtedy, kiedy Wydawca może numer specjalny zamienić na brzęczącą monetę. A tu w pewnych kategoriach tematycznych może być krucho. Bo nie chodzi o to, by numer kupiło 50 osób z FOW tylko 5.000 ludzi w całej Polsce. O hodowaniu Czytelnika poprzez wydawanie ambitnych lecz przynoszących stratę pozycji na pewno mowy nie ma. To nie ta skala zysków. Tutaj upraszczajac nieco za wydanie Misia ktoś musi sobie kupić chleb, kiełbasę 1/2 litra i coś do picia. Dlatego choć jestem strasznie za wydawaniem "niepacyficznych" numerów specjalnych i choć bardzo namawiałem Redakcję na numer o I wojnie to wszystkie obawy związane z opłacalnością dobrze rozumiem.

Najlepiej dla sprawy by było, gdyby najbliższy numer specjalny po prostu wypalił pod względem sprzedaży.

: 2009-10-07, 09:27
autor: MiKo
Ja nie widzę innej drogi, jak zagłosowanie własnymi pieniędzmi. Jeśli każdy z nas kupi specjala WWI, zamist czytać w Empiku, prosić znajomego o ksero interesującego artukułu, czy czekać, aż się pojawi skan w sieci - to zawsze z 50 sztuk sprzeda się więcej. Pewnie to nie wiele w skali sprzedaży, ale chyba lepsze to tylko i wyłącznie od gadania. Jeśli będzie sukces specjala WWI to w Magnum może zaczną myśleć o "specjalu żaglowym".

: 2009-10-07, 09:30
autor: deglock
Chodzi o to żeby znaleźć jakąś równowagę pomiędzy komercją, a tematami niszowymi. Zadałem sobie trud i przejrzałem stare MSIO i odkryłem że w prawie każdym numerze był choć jeden artykuł który uzupełnił moją wiedzę, lub naświetlił stare tematy w nowy sposób. Niestety od pewnego czasu moja wiedza na tematy morskie nie poszerzyła się. Co jest niepokojące. Zwracam wam uwagę też na jeszcze jeden fakt… rynek wydawniczy się zmienia. Otóż kiedyś była bardzo fajna rubryka o historii morskiej w Nowej Technice Wojskowej dziś już tego nie ma… pojawiło się natomiast czasopismo Militaria XX wieku, które jest pożywką dla wielbicieli Yamato i innych Bismarcków oraz Nasze Morze gdzie są artykuły poświęcone naszej flocie handlowej. Jest w końcu Modelarstwo Okrętowe. Mogę uznać, że luka na rynku wydawniczym wypełnia się.
Natomiast nie bardzo widzę możliwość pojawiania się nowego pokolenia Shiplowerów. Problem jest związany z rozwojem cywilizacyjnym. Osobiście mam niepokojące wrażenie że jest ostatnim pokoleniem shiplowerów w tym klasycznym ujęciu tj ostatnie numery Morza i MSIO od 1 numeru. Dziś młodzi ludzie mają telewizję, Internet, gdy komputerowe i inne Queiki i nie bardzo mają taki pęd do zaspokajania ciekawości. Wydaje mi się, że jedyną szansą dla naszych czasopism jest na przykład współuczestnictwo w różnych imprezach i targach np. książki historycznej czy nawet modelarskich i generalnie promowanie swojej działalności. Myślę, że trzeba gruntownie się zastanowić jak sprzedać młodym ludziom produkt zwany shiplowerstwo.

: 2009-10-07, 09:33
autor: Napoleon
Wiem natomiast, że sens ten istnieje tylko wtedy, kiedy Wydawca może numer specjalny zamienić na brzęczącą monetę.
To naturalne i trudno to kwestionować.
O hodowaniu Czytelnika poprzez wydawanie ambitnych lecz przynoszących stratę pozycji na pewno mowy nie ma.
To też naturalne i jasne jak słońce! Wniosek jest taki, że numery specjalne muszą być wypełnione artykułami, które "da się czytać".
Dlatego choć jestem strasznie za wydawaniem "niepacyficznych" numerów specjalnych
To tak jak ja! :wink:

W sumie widze pełną zgodnośc poglądów :-) Pozostaje nam tylko liczyć na to, że pierwszy taki numer skończy się dla wydawcy pozytywnym doświadczeniem - czyli choć trochę na nim zarobi.

: 2009-10-07, 10:01
autor: Marmik
Cały czas wszystko rozbija się o pewien wytworzony przez ostatnie 10-15 lat schemat:
wydawcy zareagowali na potrzebę rynku i wydali to na co był popyt -> czytelnicy zostali wprost zarzuceni wąskotematycznymi opracowaniami -> podaż kreuje nowych czytelników, a od lat jest to podaż wąskotematyczna -> nowi czytelnicy nakręcają popyt na... wąski zakres opracowań.

Pisma tematyczne, czy jak kto woli hobbystyczne, nie są nastawione na masowego odbiorcę (setki tysięcy egzemplarzy). Siłą żeczy trzeba sobie kreować rynek odbiorców, bo poruszając się w wąskim temacie kiedyś wreszcie skończą się te Bismarcki i Yamato, a o niczym innym może nikt nie będzie chciał czytać. Wtedy pismo zniknie z rynku i trzeba będzie zarabiać na chleb, kiełbasę, pól litra i zapitke sprzedając coś całkowicie innego (np. półtusze, albo tarcicę).

: 2009-10-07, 10:12
autor: crolick
ALF pisze:Zgoda, ale...empik, to jedyne miejsce gdzie coś można kupić - dlaczego? Dlaczego nie ma promocji? Dlaczego nie ma reklamy? Dlaczego ww tytuły na ogół są schowane za setkami innych czasopism i nawet jeśli są, to trudno je dostrzec - ktoś o to dba?
A skąd weźmiesz pieniądze na reklamę?? Czy przeanalizowałeś rachunek zysków i kosztów spowodowanych kampanią reklamową?! Zastanowiłeś się jaki ma być 'target' takiej kampanii?!
ALF pisze:Dlaczego nikt nie wydaje pism tańszych z przeznaczeniem dla mniej zamożnych i młodzieży?
Bo są nierentowne. Czasy PRL rządziły się deczko innymi zasadami...

: 2009-10-07, 10:23
autor: ALF
Bo są nierentowne. Czasy PRL rządziły się deczko innymi zasadami...
Jakoś w innych branżach wydają tańsze (i to sporo) pisma - więc można, kwestia polityki wydawniczej. Nadal twierdzę, że brakuje pism dla młodzieży. Mniej fachowych, a bardziej popularyzatorskich. Ale skoro piszecie, że się nie da...to pewnie się nie da ;) ...dopóki, ktoś nie uzna, że się da i to zrobi :lol:
Widzę w tym wątku tylko narzekania, a żadnego konstruktywnego pomysłu na teraz i przyszłość. Samo się nie zrobi.

Re: Numery specjalne MSiO.

: 2009-10-07, 10:35
autor: ZzB
ALF pisze:Zgadzam się z powyższym absolutnie. Widzę w empiku jak znikają OW i MSiO. Które numery idą jak woda, a które grzeją półki. Tegetthoff zniknął jak kamfora, Swierdłow grzeje ławę.
Tadeusz Klimczyk pisze: Alfie !
Czym innym są półki salonów sprzedaży w Twojej miejscowości a czym innym wykresy sprzedaży pisma. Niestety tylko te ostatnie są prawdziwe.
Hej.
Trochę mi dziwnie, ale u mnie (Gdynia) jest tak samo - Tegetthoff zniknął, Świerdłow grzeje ławę.

Zdaję sobie sprawę, że dwa miasta nie są wyznacznikiem sprzedaży na cały kraj, ale jeżeli WYKRESY są inne, to GDZIE na ten przykład Tegetthoff leży a zniknął np Swierdłow ? Czy wydawnictwo próbuje robić jakieś analizy zbytu związane z regionami ? Bo aż jestem ciekaw....

Pozdrowionka
ZzB

P.S.
W księgarni, w której się zaopatruję "niemczyzny" jest do bólu i leży, natomiast kilka książek tyczących się Wielkiej Wojny i czasów wcześniejszych (np "cegła" o flocie austowęgierskiej) przemknęło jak meteory. I gdybym nie wiedział, czego szukam i nie ZAMÓWIŁ u kierownika księgarni to pewnie bym nie kupił. (BTW - księgarz sprowadził kilka egzemplarzy książki i poszły wszystkie).

: 2009-10-07, 11:28
autor: Napoleon
Osobiście mam niepokojące wrażenie że jest ostatnim pokoleniem shiplowerów w tym klasycznym ujęciu tj ostatnie numery Morza i MSIO od 1 numeru. Dziś młodzi ludzie mają telewizję
Bez przesady! W przyrodzie nic nie ginie. Shiploverów może być więcej lub mniej, mogą się interesować tym lub tamtym zagadnieniem, ale będą.
Wystarczy poserfować po róznego rodzaju stronkach mniej lub bardziej związanych z historią. Pełno tam młodzieży, niekiedy nawet niegłupiej, która interesuje się militariami - w tym historią wojen i to niekoniecznie II wojny.

: 2009-10-07, 11:38
autor: de Villars
Na pewno jest wiele innych wariantów profilowania numeru specjalnego pod potencjalnych czytelników, ale jedno jest pewne... trzeba ich dużo wcześniej przekonać, że właśnie to chcą kupić. Wszystko w myśl zasady, że to autorzy i wydawcy współkreują popyt na rynku. Najlepszym przykładem są dziś witryny księgarń zawalone tajemnicami III Rzeszy, skarbami Hitlera, rekinami Donitza, waffen SS, OdeSSą, blitzkriegiem itd. To zaklęty krąg. Lata temu wydawcy wyszli na przeciw popytowi na tego typu tematy (tabu w PRL) i... bez opamiętania wykształcili tysiące hobbystów spod znaku trupiej czaszki.
Z tym hobbystą spod znaku trupiej czaszki to trochę pojechałeś po bandzie.. :-) Ale faktem jest, gdybym się sam III Rzeszą trochę nie interesował (jestem spod znaku trupiej czaszki :lol: ), to pewnie bym się już dawno załamał.. Nic niestety na istniejący stan nie poradzimy. Skoro u nas nie ma komu i dla kogo pisać o czasach nieco dawniejszych, to pozostaje internet i szukanie zagranicznych pozycji,.. Choć poczytać po polsku zawsze przyjemniej, niż się trudzić w jakimś barbarzyńskim języku..

: 2009-10-07, 13:35
autor: orcyn
Wiekszosc z nas wie o meczu w wodzie z RFN w 1974 roku przegranym 0:1 przez Polakow ,ale pewnie malo kto pamieta kto gral w finale tej imprezy i jaki byl wynik. Jakies nieznane wiadomosci dotyczace meczu Polakow znalazlyby pewnie odbiorcow natomiast wiadomosci o meczu finalowym pewnie spotkaly by sie z zerowym oddzwiekiem. Mysle ze ta sam zaleznosc dotyczy spraw morskich. Sila rzeczy okres 1920 do dzis jest najpoczytniejszy bo cos gdzies zawsze przy okazji znajdzie sie o Polakach. Oczywiscie z wiadomych przyczyn trudno cos znalesc o PMW przed 1920. Ale moim zdaniem jest jedna rzecz ktora w jakims stopni moze ten brak zastapic - Baltyk. Taki numer specjalny poswiecony Baltykowi z pewnoscia dobrze by sie sprzedal - zaczynajac od np hipotetcznej pracy p.Gerlacha o jednej z "najfajniejszych" bitew (nelsonowska)zaglowcow pod Kopenhaga (Kopenhaga niedaleko - mozna naocznie stwierdzic co i jak bylo), przez np dzialalnosc brytyjskich op w IWS i zatopienie Prinz Adalberta, zatopienie Friedrich Carla na minach - bardzo ciekawe wraki dla nurkow, bitwe o Kolobrzeg w 45 i bombardowanie Z morza wojsk polskich i radzieckich przez Kriegsmarine (mysle ze troche mieszkancow Kolobrzegu i plazowiczow skusiloby sie kupno takiego numeru) a na opisie jakies misji OHP-ow albo kobbenow po Morzu Srodziemnym (zmiana morza ale MW polska) z adnotacja - np bedziesz w Grecji nie zdziw sie jak zobaczysz polski okret :). To takie przyklady na goraco glowy z pewnoscia mozna znalesc wiele lepszych ciekawostek. Jak slusznie zauwazaja przedmowcy shiploverzy zdecydowanie krocza droga dinozaurow i moim zdaniem dolaczanie do tekstow scisle shiploverskich jakis tematow ciekawych dla szerszego grona odbiorcow (o ktorych pisze wyzej) moglo by ten trend zatrzymac.