Moim zdaniem, kiedy zdano sobie sprawę, że to wojna z Niemcami "o wszystko" słusznie ewakuowano te trzy okręty niejako na "pokrzepienie serc" zostawiając Wichra i Gryfa (spotkałem się lata temu z informacją, że pierwotnie miał też być ewakuowany Wicher...)
Przez naszą prasę w ostnim czasie przetoczyła się fala pogardliwych informacji jakoby to Ukraińcy nie chcieli walczyć o Krym... OK. ale obawiam się, że abstrachując od bardzo wielu różnic w istocie obydwu konfiktów bardzo trafnie ocenili oni swoje szanse i sens "przelewania krwi" de facto za nic... Bo zestawiamy tu ze sobą dwa bardzo istotne i rózne pojęcia - jakiejś abstrakcyjnej idei (najczęsciej walki o ojczyznę), reprezentowanej zazwyczaj przez grono dostojnych emerytów (ale jakoś dziwnym trafem często w pierwszym szeregu ewakuowanych) i bardzo wymiernej i konkrentej sytuacji gdzie nie mając szans na zwycięstwo mają ginąć za ta ideę bardzo konkrenti ludzie...
Wiele krajów budowało i buduje coś w rodzaju integracji wewnętrznej społecznosci czy narodu wokoło koncepcji wojny - problem w tym, ze wszystkie one stawiają sobie za cel wygranie tej wojny i mają na to mniej czy bardziej realne szanse. "Jednoczenie" się wokoło koncepcji, że oto mamy do czynienia z wojną którą musimy przegrać (lub wygrac za x lat) jakoś wydaje mi się nie tylko sprzeczne z natura ludzką ale mocno schizofreniczne...
Warto zwrócić uwagę, że na wybrzeżu AD 39 bardzo wielu zołnierzy miało daleko idące wątpliwości co do sensu tej walki. Propagandowe robienie w balona, że oto już za chwilę za moment sojusznicy mają nam pospieszyć z pomocą było czymś mocno balansującym na krawędzi zbrodni - bo też nie miało to żadnego pokrycia w rzeczywistosci a było fikcja mającą zmobilować do dalszego oporu nie wiadomo do końca po co...
Koledzy zapominają, że Hel haniebnie nawalił bo też warszawskie normy przewidywały dla niego "trwanie" przez 3 miesiące. Po co jakoś nikt nie umie odpowiedzieć.
Co do stosunków z Czechami - klasyczny przypadek kwadratury koła - Czesi bezlitośnie punktowali brak racjonalności rodzimej polityki co było kamieniem obrazy dla patriotycznych uczuć (coś jak dziś z fatalną jakością [co prawdą zgodną z normami ale jednak] naszej żywności) i pewnych z imienia i nazwiska wskazywanych oficjeli. Gdy zabrakło Piłsudskiego z naszej strony serwane zostały nawet te symboliczne kontakty pomiędzy oficerami dwójek, co było o tyle ważne, że szereg mało popularnych szczegółów planów pomocy ze strony Francji dla nas wymagał aktywnej współpracy ze strony Czech. Dla przykładu plan pomocy lotnictwa bombowego francuskiego... Zapomina się, że dla naszych politycznych "tuzów" to Czechy jako w ich mniemaniu słaby i chylacy się ku upadkowi kraj (brak jednak jakoś sensownych motywów takiej oceny) stał się de facto głównym celem poltycznych agresywnych aspiracji. Czesi z kolei wykpiwali naszą politykę mniejszościową czy bofonadę kultu WP czy już najbardziej chyba tego naszego "ojca narodu" - niestety wyjątkowo trafnie wytykając słabości. Co ciekawe nasza "odpowiedź" niestety poza mniejszoscią polską - która istotnie nie była rozpieszczana była aż przesadnie skromna (to warto też zauważyć taki banał jak redukacja zarobków o prawie 1/3 po powrocie do macierzy) W takiej atmosferze gdzie liczba nieporozumień polsko -czeskich była większa niż spora część nieporozumień czesko-niemieckich nie jest jasne jak
miano by w ogóle zacząć budowac tą współpracę na poważnie. W polityce jak mawiał Bismarck kluczowe są osobiste stosunki - a te akurat na tym "froncie" były po prostu fatalne.
Co do zajęcia Śląska - nierealne z powodów politycznych - koledzy wiedzą o interwencjach ambasady USA na poczatku konfiktu, że "ich" zakłady nie będa zagrożone? Co do zajęcia zaś Prus - przykro to stwierdzić ale mimo propagandowej wizji z tymi 220 ...
Niestety nie można tworzyć państwa i jego polityki wyłącznie na podstawie propagandy PR...
Warto na zakończenie przywołać czeską opinię na temat naszej armii AD 38 - a wiele się nie zmieniło do 39
Jest takie powiedzonko brytyjskiego ministra Edena fragmentarycznie przywoływane u nas jako rzekoma pochwała arcyzręcznej rzekomo polityki ministra Becka a dotyczące polityki międzywojennych władz II RP właściwej dla wyspy. Jak kogoś temat interesuje polecam całość tej wypowiedzi bo ciekawie pokazuje jak egzotycznie widziano polskie pomysły polityczne których efektem był min. rok 39 w takim kształcie... End OT