Wspomniane pismo - o ile to nie jakichś fake - obrazuje jednak chyba podstawowy problem jakim jest wykreowanie w miare jednolitego stanowiska pewnej formalnej czy nieformalnej grupy czego to się właściciwie chce i, że jeżeli ktoś w gronie je wypracowujących nie czuje się do wypracowanych tez w pełni przekonany to powienien choć zamilczeć... Ale rodzima tradycja plakatowania gdzie popadnie zdań odrębnych raczej temu nie sprzyja...
W tym kontekście od wielu lat nie rozumiem Marmika uparcie wierzącego w to, że ktoś zna i świadomie stosuje koncepcje p. Sch... Otóż nie - u nas stosuje się wyłącznie taktyczki i strategijki rodem z tzw. koncepcji wilczego przetrwania bo tylko takie są - zazwyczaj zresztą podswiadomie lub w drodze "podpatrzenia" znane i stosowane na interesujących nas poziomach pewnych sfer... Tu nie ma finezji za grosz... A i prawdę mówiąc klasyfikacje i podziały "Erystyki" są nie tylko mocno takie sobie ale i skrytykowane i zastąpione dużo praktyczniejszymi rozwiązaniami i to w czasach gdzie nikogo z tu piszących jeszcze na świecie nie było... Postarajmy się więc aktualizowac nawet klasyków od czasu do czasu ...
Czepianie się więc p. Dury, który coraz wierniej i konsekwentniej idzie w swoich artykułach w stronę "serc pokrzepiania" gdzie tylko i jak się da jest więc daleko posuniętym nadużyciem i wywołuje je zwyczajna ludzka zazdrość spowodowana tym, że jest to jakoby jeden z nielicznych autorów, który ponoć, jakoś jest na jakimś zagranicznym czy filialnym etacie czy zleceniu? Nie znam sporawy ale to czepianie się, że ktoś może pracować dla zagranicznego i działającego w ramach prawa zleceniodawcy zakrawa na dziecinadę ponadprzeciętną...
Tym bardziej, że dawno temu trzeba było się przeprosić z realiami i zauważyć, że czy to Iverów czy innych - dowolnych fregat - nie będzie bo nie ma z czego ani za co tego wybudować/kupić uzbroić i jeszcze utrzymać... (proponują brac pod uwagę całość kosztów a nie tylko zakup i taki banalny dzyngs, że pewne oczywiste rzeczy będa za drogie dla lądowych szczurów). Nikomu nie dało do myslenia z czego wynika biedowanie z OHP-ami? Oskar może nam napisać z 40 referatów wykazujących jakie to Duńczyki "tanie" były ale nie zmini to tego, że w naszych takich a nie innych realiach ta taniość to drogość... i nijak się nie da poskładać tego tak aby działało tak jak powinno. Chciałby ktoś pływających skorupo-dużczyków czy dowolnych innych o podobnym jedynie potencjalnym (po doposażeniu) stopniu bojowych zdolności?
Obecna moda na wielki sojusz wiadomo z kim przeminie wraz z nieuchronnymi zmianami w tym kraju i bardzo realny jest scenariusz, w którym obecne parcie pozostanie tylko mglistym wspomnieniem równie zapomnianych podobnych zachodnich inicjatyw z innych czasów i epok, po którym pozostały nam tylko znacząco pogoroszone stosunki z niemal wszystkimi sąsiadami... ;(
Gdyby flota "z nacisku" miała być byłaby i już dawno konkretne znaki na ziemi i niebie wskazywałyby, że się robi... Ale tak nie jest bo i na co komu silny, peryferyjny kraj, który uzbrojony kiedyś nieopatrznie przez sojusznika w chwilę potem się na niego wypiął i zaczął robić własną politykę?... U nas się tego nie pamięta ale gdzie indziej raczej tak... Nie dziwmy się więc, że nam "nie chcą dać" - po prostu wiedzą czym to może grozić ich własnym interesom, których jakoś tak nie wiadomo dlaczego nie próbujemy za bardzo ani przeanalizowac ani przemyśleć czy w dłuższej perspektywie to dla nas dobrze czy nie dobrze...
Mr. Dura bierze kurs na "pokrzepianie" a więc - na szczęście raczej nikt niczego ponad miare forsowac nie będzie i kolejne serie holowników - naszej specjalności - raczej chyba niezagrożone...
