Ale memoriał nie do tego się odnosił! Był głosem optującym za silniejszą współpracą czechosłowacko-polską, także militarną, co wymagało zmiany nastawienia politycznych decydentów. Przecież to jest tam napisane czarno na białym. Tak samo jak to, że ewentualny sojusz lub choćby współpraca jest znacznie ważniejsza z punktu widzenia Czechów niż Polaków.Jaka oczywista oczywistość skoro w dokładnie w tym samym czasie co pisał Blaha memoriał tworzone były nowe poprawione plany operacyjne?!
Z tego powodu memoriał został utajniony - bo nie współgrał z oficjalną linią ówczesnej polityki czechosłowackiej.
Wcześniej już Adrianie M. zamieściłeś link do tekstu, z którego zacytowałem ci jeden fragment. Mówiący o tym, że polityka zagraniczna to nie jest coś, co taki czy inny człek może zmienić z dnia na dzień wedle uznania. Że każde państwa ma tu jakieś założenia i jeżeli jakaś ekipa się zmienia, to punktem wyjścia jej działania są właśnie te założenia. Które i owszem, też mogą być zmienione, ale to także wymaga określonych działań. Ty w swych wypowiedziach podkreślałeś, że Beck "nie lubił" Czechów. Ja mógłbym dodać, że jego poprzednik miał do nich lepsze nastawienie. Tylko co z tego? Jeden i drugi realizowali pewną linię polityki zagranicznej. Ona mogła mieć nieco inne akcenty, ale w sumie była stała. U Czechów było podobnie. Blaha domagał się w praktyce zredefiniowania tej linii. To wywołało ferment. A los memoriału pokazuje jednoznacznie, że w Pradze nikt nie zamierzał nic zmieniać. Wszystko to wyraźnie wskazuje na to, że to nie my odpowiadamy (jesteśmy winni) za to, że ewentualny sojusz był nierealny. Nie chcieli go czescy politycy (choć chciała armia). Z powodów wielokrotnie tu wspomnianych.
Tak nawiasem mówiąc, to memoriał Blahy ciekawy jest także z punktu widzenia innego wątku tej dyskusji, a mianowicie owej rzekomej dramatycznej słabości armii polskiej.
Blaha tak kończy swój memoriał:
"Z wojskowego punktu widzenia dla interesów republiki jest historyczną koniecznością zachować obronną współpracę z Polską za każdą cenę. Od tego w ogóle zależy możliwość
obrony republiki. A politycznie, jeśli może to pomóc w realizacji celów Małej Ententy, jest ważne, aby w razie konieczności oba te cele zostały osiągnięte. Według przekonania odpowiedzialnych wojskowych czynników, nasze wojskowe znaczenie i wartość Małej Ententy bez wyjaśnienia wszystkich kwestii współpracy wojskowej polsko-czechosłowackiej, jest wartością abstrakcyjną, co trzeba sobie uczciwie i otwarcie powiedzieć."
Nie chcę tu cytować wszystkiego, ale w połączeniu z tym co pisał wcześniej jednoznacznie określa, że Mała Ententa może i ma znaczenie polityczne, ale jej znaczenie wojskowe z punktu widzenia Czechosłowacji jest niewielkie. Nie do porównania z ewentualnym znaczeniem sojuszu z Polską tudzież szeroko rozumianej współpracy. To pisał wojskowy, obcy (co sugeruje, że starał się być w swych ocenach obiektywny) wojskowy. Z tego co pisał nie wynikało, że proponował związać się z jakąś "słabizną". co prawda to był 1934 rok, ale on później napisał jeszcze jeden memoriał (w zasadzie powtórzył ten pierwszy) zdania nie zmieniając. Stąd sugerowałbym jednak, by z tą słabością armii polskiej jednak nie przesadzać. Potęgą nie byliśmy, ale swój potencjał mieliśmy.
Adrianie M., nie rób z siebie błazna. Wszystko jest napisane czarno na białym. Tu nie trzeba już nic tłumaczyć.W którym miejscu szef kancelarii ma odmienne zdanie? Co ty pleciesz człowieku. Zmyślasz jakieś niesłychane rzeczy.
Oczywiście. A niby co? Powiedzmy, że nas natychmiast informują. I co dalej? Jakie to ma mieć niby konsekwencje? Co to zmienia? Moim zdaniem nic.Naprawdę według ciebie zatajenie tak istotnej kwestii na której opierała się cała nasza koncepcja obrony, nie zmienia niczego?