Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
łee - Hood o prędkości 25 węzłów? Łeee
Ja tam mam innego faworyta - paru osobom mógłby się spodobać. Rio de Janeiro w wersji 7x15"
siedem jednolufowych wież to jest to. A co se będziemy żałować.
Była taka propozycja zmiany uzbrojenia na pewnym etapie budowy. To by robiło wrażenie
Ja tam mam innego faworyta - paru osobom mógłby się spodobać. Rio de Janeiro w wersji 7x15"
siedem jednolufowych wież to jest to. A co se będziemy żałować.
Była taka propozycja zmiany uzbrojenia na pewnym etapie budowy. To by robiło wrażenie
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
- jogi balboa
- Posty: 2823
- Rejestracja: 2007-01-18, 16:39
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
W ówczesnych dużych flotach - zwłaszcza brytyjskiej, najfajniejsze jest to że chcąc mieć możliwie dużo okrętów, był duży nacisk na minimalizację kosztów jednostkowych. To jedno z kryteriów. W tej samej cenie można mieć więcej pancerników 1915 niż Hoodów
Poza tym uważam że mastodontyzacja przyczyniła się w największym stopniu do wymarcia klasy. Im więcej małych okrętów tym fajniej, bo paradoksalnie wzrasta odporność na oddziaływanie różnego robactwa typu lotnictwo, torpedowce, op.
Poza tym uważam że mastodontyzacja przyczyniła się w największym stopniu do wymarcia klasy. Im więcej małych okrętów tym fajniej, bo paradoksalnie wzrasta odporność na oddziaływanie różnego robactwa typu lotnictwo, torpedowce, op.
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
Co do tego, że się pancerniki same wykończyły przez ciągły wzrost wielkości a co za tym idzie kosztów jednostkowych, to się akurat zgodzę.
A z "fajnością" to już nie.
Duże jest piękne.
Czyżby sobie rekompensował jakieś braki?
A z "fajnością" to już nie.
Duże jest piękne.
Czyżby sobie rekompensował jakieś braki?
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
- jogi balboa
- Posty: 2823
- Rejestracja: 2007-01-18, 16:39
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
Nie mówię że nie jest, ale bez przesady. Okręt powinien się mieścić w oceanie.
A to 35tys. ton, daje rozmiar który nie deklasuje totalnie starszych fajnych okręcików. Jest to jedno z kryteriów fajniości. Poza tym pancerniki 1915, to ogniwo którego bardzo mi brakuje w Royal Navy dwudziestolecia międzywojennego. A samotny Hood jest niczym HMS Victory - jedyny taki i przez to wyjątkowy.
A to 35tys. ton, daje rozmiar który nie deklasuje totalnie starszych fajnych okręcików. Jest to jedno z kryteriów fajniości. Poza tym pancerniki 1915, to ogniwo którego bardzo mi brakuje w Royal Navy dwudziestolecia międzywojennego. A samotny Hood jest niczym HMS Victory - jedyny taki i przez to wyjątkowy.
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
Najnowsze newsy.
Ukazało się wydanie 3 tomu 2. Rysunki doprowadzone do standardu tomu 6. Niewielkie zmiany w tekście.
Ukazało się wydanie 2 tomu 3. Rysunki doprowadzone do standardu tomu 6, rozwinięty opis powstania typu Tegetthoff. Poza tym niewielkie zmiany w tekście, usunięte wkładki A3 - drukarz powiedział mi co na ich temat myśli, nie chciałem tego słuchać po raz kolejny i zrobiłem więcej kartek A4.
Trwają prace nad poważną przebudową tomu 1, ale kiedy się ukaże to nie wiem. W związku z apokalipsą zombie drukarnia wstrzymuje prace a poza tym jak zacząłem to zmieniać, to mi wychodzi przebudowa połowy tomu, więc prace potrwają.....
Ukazało się wydanie 3 tomu 2. Rysunki doprowadzone do standardu tomu 6. Niewielkie zmiany w tekście.
Ukazało się wydanie 2 tomu 3. Rysunki doprowadzone do standardu tomu 6, rozwinięty opis powstania typu Tegetthoff. Poza tym niewielkie zmiany w tekście, usunięte wkładki A3 - drukarz powiedział mi co na ich temat myśli, nie chciałem tego słuchać po raz kolejny i zrobiłem więcej kartek A4.
Trwają prace nad poważną przebudową tomu 1, ale kiedy się ukaże to nie wiem. W związku z apokalipsą zombie drukarnia wstrzymuje prace a poza tym jak zacząłem to zmieniać, to mi wychodzi przebudowa połowy tomu, więc prace potrwają.....
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
O, to może zdążę przeczytać przed "nowelizacją".
Bo czytam sporadycznie, z doskoku - np. dopiero dziś w nocy chichotałem przy "Mikasie".
Bo czytam sporadycznie, z doskoku - np. dopiero dziś w nocy chichotałem przy "Mikasie".
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
Czyli, jak wnoszę, "dno sześć metrów mułu i wodorosty" nie przeszkadzają?
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
Wręcz przeciwnie.
A ten wywód o marketingu... Maciej, chapeau bas! I oby Ci weny nie zabrakło.
A ten wywód o marketingu... Maciej, chapeau bas! I oby Ci weny nie zabrakło.
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
To potem możesz przez chwilę być zawiedziony. W tomie 2 i do pewnego stopnia 3 język jest nieco złagodzony.
Potem trudno powiedzieć, a teraz jak by to ująć - mam to w tym miejscu gdzie drukarz moje wkładki A3 umieszczone w środku książki.
Z czasem może być wesoło.
Jak to ująć - kwarantanna motywuje mnie do wielu niezamierzonych działań. W końcu trzeba jakoś odreagować. Ciekawe jak się to odbije na języku
Choć pewnie z wydaniem może być problem - zobaczymy jak bardzo gospodarka siądzie, bo w to że siądzie to chyba nikt nie wątpi. Pytanie jak bardzo i jak szybko odbije.
Potem trudno powiedzieć, a teraz jak by to ująć - mam to w tym miejscu gdzie drukarz moje wkładki A3 umieszczone w środku książki.
Z czasem może być wesoło.
Jak to ująć - kwarantanna motywuje mnie do wielu niezamierzonych działań. W końcu trzeba jakoś odreagować. Ciekawe jak się to odbije na języku
Choć pewnie z wydaniem może być problem - zobaczymy jak bardzo gospodarka siądzie, bo w to że siądzie to chyba nikt nie wątpi. Pytanie jak bardzo i jak szybko odbije.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
Jak wiesz, też nie jestem aptekarzem...
Na przykład:
"Niech SARS swawolny,
Niech CoVid polny,
Niechaj koronek tu śpiewa..."
Albo:
"Koronariusze wszystkich krajów, łączcie się!"
Właśnie.Maciej3 pisze:Ciekawe jak się to odbije na języku
Na przykład:
"Niech SARS swawolny,
Niech CoVid polny,
Niechaj koronek tu śpiewa..."
Albo:
"Koronariusze wszystkich krajów, łączcie się!"
- de Villars
- Posty: 2229
- Rejestracja: 2005-10-19, 16:04
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
Przed końcem epidemii kolejny tom?Maciej3 pisze: Jak to ująć - kwarantanna motywuje mnie do wielu niezamierzonych działań.
Si vis pacem, para bellum
http://springsharp.blogspot.com/
http://springsharp.blogspot.com/
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
Jeśli już to tom 1a i 1b
Strasznie się to rozrasta. Nie jestem przekonany, czy 500+ ( tylko bez skojarzeń ) stron w tym formacie i okładce będzie się do czegoś nadawało.
Tom 6 lezy i kwiczy.
A tak swoją drogą, to ciekaw jestem jak będzie ze sprzedażą książek ogólnie. Księgarnie strasznie płaczą. Jakoś nie dziwię się.
Strasznie się to rozrasta. Nie jestem przekonany, czy 500+ ( tylko bez skojarzeń ) stron w tym formacie i okładce będzie się do czegoś nadawało.
Tom 6 lezy i kwiczy.
A tak swoją drogą, to ciekaw jestem jak będzie ze sprzedażą książek ogólnie. Księgarnie strasznie płaczą. Jakoś nie dziwię się.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
- jogi balboa
- Posty: 2823
- Rejestracja: 2007-01-18, 16:39
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
Ja też. Ludzie wyraźnie zarzucili sporadyczne czytanie na rzecz namiętnego analizowana wzorków na papierze toaletowym i nagrywanie głupich filmików na portale społecznościowe.Maciej3 pisze:Księgarnie strasznie płaczą. Jakoś nie dziwię się.
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
Wiesz, ja nie wnikam w to czy kwarantanna jest słuszna czy nie. Czy panika jest przesadzona czy nie.
Niezależnie od wszystkiego kwarantanna jest faktem, firmy mają zdecydowanie mniej zleceń. Prędzej czy później pójdą zwolnienia. To musi się odbić na finansach osobistych jak i całej gospodarce. Jak nie masz nadmiaru gotówki, to z książki szybko zrezygnujesz.
Jeśli kwarantanna potrwa krótko - przyjmijmy miesiąc, to pewnie wielkiej tragedii nie będzie.
Ale jak potrzymają nas dłużej, to cholera wie co będzie dalej. Raczej sukcesów w sprzedaży książkowej nie przewiduję.
Niezależnie od wszystkiego kwarantanna jest faktem, firmy mają zdecydowanie mniej zleceń. Prędzej czy później pójdą zwolnienia. To musi się odbić na finansach osobistych jak i całej gospodarce. Jak nie masz nadmiaru gotówki, to z książki szybko zrezygnujesz.
Jeśli kwarantanna potrwa krótko - przyjmijmy miesiąc, to pewnie wielkiej tragedii nie będzie.
Ale jak potrzymają nas dłużej, to cholera wie co będzie dalej. Raczej sukcesów w sprzedaży książkowej nie przewiduję.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
Macieju...ja z książek nie zrezygnuję. I takich jak ja jest więcej. Do roboty....
Re: Amerykańskie ciężkie okręty artyleryjskie...
K. Wiesz ile tych cholernych dużych krążowników było. Niech je cholera szlag jasny trafi.
Miałem rację, że je tak odsiałem na początku. Co mnie podkusiło, żeby teraz to badziewie opisywać?
Zdecydowanie coś mi na mózg padło.
Ale jakoś tak sobie postanowiłem, że dodruków bez zmian nie będzie, chyba że uznam coś za kompletne i zakończone. A to pewnie nie nastąpi nigdy, bo jakieś materiały się w międzyczasie zdobywa.
No i masz babo placek. Można się zachlastać.
A co do sprzedaży - spadek już widać. Nie, to nie jest projekt komercyjny - gdyby był to nigdy by się nie ukazał - ale pisanie do szuflady? Trochę takich tekstów już było na więcej nie mam ochoty.
Tak czy siak siedzę i cierpię. Jak się apokalipsa zombie skończy to albo będę zombie i będzie mi wszystko jedno, albo będę gotowy.
Tak na dowód - oba w tej samej skali.
Miałem rację, że je tak odsiałem na początku. Co mnie podkusiło, żeby teraz to badziewie opisywać?
Zdecydowanie coś mi na mózg padło.
Ale jakoś tak sobie postanowiłem, że dodruków bez zmian nie będzie, chyba że uznam coś za kompletne i zakończone. A to pewnie nie nastąpi nigdy, bo jakieś materiały się w międzyczasie zdobywa.
No i masz babo placek. Można się zachlastać.
A co do sprzedaży - spadek już widać. Nie, to nie jest projekt komercyjny - gdyby był to nigdy by się nie ukazał - ale pisanie do szuflady? Trochę takich tekstów już było na więcej nie mam ochoty.
Tak czy siak siedzę i cierpię. Jak się apokalipsa zombie skończy to albo będę zombie i będzie mi wszystko jedno, albo będę gotowy.
Tak na dowód - oba w tej samej skali.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.