Mam wrażenie, że SPOKÓJ

przydałby się nam wszystkim tu obecnym.
Linka do ustalenia ZT WP na Przedmościu widziałem - trza będzie poszperać po monografiach, a na początek zrobić chociażby liste naszych DP i BK znajdujących się na rzeczonym Przedmościu w dyspozycji naszego dowództwa. Można jeszcze doliczyć ZT zmierzające w jego kierunku w walkach odwrotowych (jak Front Północny i zgrupowanie Sosnkowskiego)... ale te wojska cały czas były związane w walkach z Niemcami (głównie piechotą zresztą

)
Tak jeszcze po lekturze zalinkowanego artykułu nasunęła mi się ciekawa refleksja: jakiś czas temu, bodaj na samym początku dyskusji o Kampanii Wrześniowej (bądź "Wojnie Polskiej", jak chce Wieczorkiewicz i zapewne Kseno), Kseno gorąco bronił tezy o tym, jakoby decyzje podejmowane przez Rydza w toku walk byly głęboko przemyślane i w odpowiednim momencie (jak choćby utworzenie dowództw szczebla operacyjnego - Frontów). Ale ze stwierdzenia prf. W. wynika coś zupełnie przeciwnego (skoro już drugiego dnia wojny stracił panowanie nad sytuacją, i to z własnej winy).
W związku z tym ponawiam moje, pewnie zapomniane pytanie: dlaczego batalion łączności NW był wystawiany dopiero w mob. powszechnej?? i to z terminem M+3 dni?? Co za debil na to wpadł i to zatwierdził?
Już nie mowiąc o tym, że tenże artykuł boleśnie świadczy o głupocie politycznej tudzież wojskowej głównych osób w państwie; ba, nawet Malak w czwartej części swojego artykułu o polskim lotnictwie myśliwskim przed wojną ("Lotnictwo" 9/2005), acz z wyraźną niechęcią, przez zaciśnięte zęby, półsłówkami wyrywanymi z gardła pełnego górnolotnych sloganów o "niesamowitym wyczynie" etc., przyznaje, ze koncepcja okazała się do luftu, bo byla oparta na zbyt ambitnych założeniach, których nikt nie kontrolował i nad nimi nie panował - aż do szczebla GISZ włącznie.
W skrócie: mieliśmy plan unowocześnienia wojska do 1942 roku; żeby nasza koncepcja "przewagi jakościowej" miała sens, trzeba było pompować w wojsko horrendalne pieniądze, ktorych nie było. Ale nawet osiągnięcie w miarę równowagi jakościowej do 1942 roku wymagało niesamowitych wysiłkow, ścisłej koordynacji prac, likwidacji marnotrawstwa tudzież potężnych środków etc. W dziedzinie lotnictwa, jak się okazuje, środki dośc poważnie obcinano, i nikt się tym nie przejmował. W ogóle plan modernizacji dośc szybko sie rozsypał. A tu jeszcze Niemcy (podjudzani przez Stalina) zaczęli podskakiwać już w 1939 roku zamiast w 1942 - czyli w momencie, kiedy u nas w zasadzie wszystko było jeszcze w proszku - ani rewelacyjnych super-czołgów, ani super-samolotów ani extra-okrętów... tylko latające zabytki i garść klonów Vickersa plus kilka niezłych niszczycieli i OP, dowodzonych przez niekkompetentnego admirała (którego też nikt nie kontrolował), a wszystko to poddane zwierzchnictwu oficera, który nie dość, ze nie doróśł ani talentem ani wiedzą ani cechami psychicznymi do tak wysokiego stołka, a jeszcze zatrzymał się w rozwoju wojskowym w roku 1920.
Drugi geniusz (też wojskowy zresztą, tyle że niższy stopniem) tego pierwszego (i całą resztę władz państwa) okłamywał i budził nieuzasadniony hurraoptymizm, działając na podstawie tylko połowy jedynych sensownych zasad działania, jakie miał; drugą połowę wywalił do kosza, sądząc, że "jakoś to będzie".
I temu towarzystwu wzajemnej adoracji nie przyszło do łbów, że cała ich "strategia" działania w polityce międzynarodowej wali się jak domek z kart co najmniej o trzy lata za wcześnie, a oni nie mają na to recepty żadnej?
Sorry, mieli - postanowili "się bić" do ostatniego guzika.
Tak BTW: dlaczego Beck i spółka liczyli na błyskawiczną ofensywę francuską? No wiemy, że Francuzi zobowiązali się uderzyć 15 dnia mobilizacji, co przełożyłoby się na termin 18 września...ale czy można byo na serio spodziewać się, ze opuszczą swoje super-bezpieczne forty LM, na ktorą wydali takie góry szmalu? Już nie mówiąc o tym, że Beck byl traktowany przez francuskich oficjeli (i inne wpływowe FR osobistości) jak renegat, po "aferze" z lat 20-tych, gdy go wywalili z Paryża. Facet, ktory czuł do Francuzów osobistą urazę (i tak się do nich też odnosił, co dla polityka jest błędem niewybaczalnym) - z wzajemnością - liczył na to, ze rzeczywiście nie zostawią go na pożarcie, byle tylko zyskać na czasie
Jedyny nasz potencjał - ludnościowy - jaki mieliśmy w ewentualnej wojnie, nie został wykorzystany. Już tutaj parę razy wskazywano możliwości formowania większej liczby ZT niż faktycznie powstało. Tego przeciez Niemcy bali sie najbardziej; wystarczy choćby przejrzeć sobie ich mapy z opzycjami naszych ZT przez nich rozpoznanych (bądź takich, które uważali za istniejące) - ok. dwa razy tyle, co naprawdę.
Zaiste, kierownictwo nasze bylo wspaniałe.
Totez proszę się nie dziwić, że ich wszystkich gremialnie posłałym do piachu a grób zaorał i zostawił na zapomnienie.