Witam!
Gryf był najtańszym okrętem Rzeczypospolitej - z tego co wiem nigdy za niego Żabojadom nie zapłaciliśmy
Faktycznie jednak koszty Błyskawic i Gryfa były zbliżone, ale już nowobudowane Huragan i Piorun były droższe od Błyskawic. Wysoki koszt Gryfa był związany z kilkoma sprawami (opóźnienia, brak doświadczenia, zmana kursu walut) i najprawdopodobniej (przy "seryjnej" produkcji) możnaby za jeden KT zbudować ze dwa Gryfy (to była przecie zwykła barka motorowa
Natomiast koszty doprowadzenia ORP Bałtyk do stanu używalności byłyby PRZERAŻAJĄCE. Nikt nie zgodziłby się na taki luksus. W ówczesnych władzach bardzo dokładnie pilnowano, żeby wszystkie wydatki na uzbrojenie były jak najbardziej praktyczne: Nikt nie dałby pieniędzy (ogromnych) na przebudowę krążownika kolonialnego, ponieważ nie mógłby być użyty wobec floty sowieckiej, według KSUSu, MSWojsk. byłyby to pinieniądze wyrzucone w błoto. Nikt nie dałby także pieniędzy na lekki krążownik - byłyby to pieniądze wyrzucone w błoto. Prędzej już znalazłyby się pieniądze na ciężki krążownik, albo nawet na "pancernik" kieszonkowy.
Jedyną szansą na zbudowanie oceanicznej jednoski kolonialnej byłoby przekonanie dycydentów, że może się ona przydać także i na Bałtyku. A więc co nam pozostaje - kontrtorpedowce nie nadają się na ocean, krążowniki są za drogie (nawet nie żeby budować, ale nikt nie pozwoli, żeby najsilniejszy polski okręt pływałby po Zatoce Gwinejskiej). Pozostaje więc zbudować jakiś okręt specjalny (okręt transportowo-dozorowy na bazie nowej "Warszawy" - pomysł miły, ale by nie przeszedł, może byłaby to trzecia-czwarta jednostka polskiej floty oceanicznej) albo: stawiacz min. LMiK założyłaby FEPOS (Fundusz Ekspansji Polskiej na Oceanach Świata) i dzięki zebranym 7 milionom możnaby zbudować okręt - nazwany jednak albo ORP
Józef Piłsudski, albo ORP
Orzeł Biały (kto jest ten Arciszewski???) coby sławił imię Polski na oceanach świata.
Na rufie (pod pokładem) pojawiłyby się pomieszczenia, w których podróżowaliby urzędznicy kolonialni, poczta, podchorążowie. Armaty zdjąć, przeznaczyć na modernizowane Burze, kupić u Włochów podwójne 135, zamontować, artylerię plot ze śródokręcia zastąpić łodziami, na ich miejsce katapulta (może i hangar), zamiast dział w superopzycji Boforsy, i mamy kanonierkę. Torpedy zupełnie niepotrzebne, bo czas kanonierek torpedowych minął w XIX wieku.
A w razie akcji bojowej detaszowany szwadron 10 pułku afrykańskich strzelców konnych (spieszony) też się zmieści.
Pozdrawiam
Ksenofont
P.S. O którym Gdańsku jako o kanonierce? O tym z zanurzeniem 3,3 metra? A gdzieżby ta landara wpłynęła? Na Jangcy? Chyba lepszym rozwiażaniem byłoby wysłane tam jakiegoś ptaszka - w naszej kolonii nie potrzebowalibyśmy miejsc koszarowych na okręcie, więc hotelu "Panay" nie musielibyśmy budować. A Jaskółka i na Paranie popływa, i na oceanie będzie patrolowała. No i do zestawu potrzebny jakiś statek bazowy - "Wilia"?
X