mam inną refleksję związaną z dawnymi czasami, statkami i portami polskimi i zagranicznymi...
w pierwszy rejs popłynąłem w wieku chyba ok. 5 lat we wczesnych latach 70-tych, a potem byłem na statku prawie w każde wakacje aż do końca szkoły podstawowej i w część wakacji do początku studiów...
nie mogę sobie wybaczyć, że popełniłem za wczesnego młodu "zbrodnię" w stosunku do hobby, które wykrystalizowało się u mnie w poważniejszej formie (i którego tematyka przyciągnęła i pokierowała mną także zawodowo) delikatnie mówiąc - nieco później, niż za wczesnego młodu, a jeśli chodzi o samo fotografowanie statków na poważną skalę - jeszcze dużo później...
owszem... w latach 70-tych (nawet późnych, oraz w 80-tych) chodzenie po nabrzeżach w naszych portach (przy okazji odwiedzin ojca na statku) z aparatem i pstrykanie "wszystkiego, co na wodzie" byłoby problematyczne lub niemożliwe...
ale już po "zamustrowaniu" (jako pasażer), nawet w polskich portach podczas wejścia do / wyjścia z portu - dałoby się zrobić bez większych problemów / konsekwencji...
no, że nie wspomnę mnóstwa okazji fotograficznych już po wypłynięciu za żelazną kurtynę...
a widziałem dużo...
ameryki nie odkrywam - wielu to widziało na własne oczy, ale ja tego widziałem naprawdę sporo i "od środka" w naszych portach...
- pamiętam np. te zapchane na full nabrzeża np. na WOC-u w Gdańsku, w basenie węglowym też w Gdańsku oraz w Szczecinie... etc.
- te redy pełne statków, na których czekały one nawet po 2-3 tygodnie...
dziś już mało kto wie / pamięta, ze w latach 70-tych, a może nawet jeszcze 80-tych (kiedy to się skończyło?...) istniał regularny serwis komunikacyjny "statki na redzie - port" prowadzony statkami białej floty typu "Lilla Weneda" i podobnymi... czasem nawet 2 razy dziennie... pamiętam z tamtych czasów takie charakterystyczne pytanie "o której fera?"...
- sam pływałem oczywiście na statkach, których w większości już nie ma w polskiej flocie, ale wśród nich - także na "unikatowych" z punktu widzenia "shiploverskiego" (nie za dużo ich zdjęć "w ogóle" istnieje) - np. na PŻM-owsko-północno-koreańskim Jong Dzinie...
no i mam jego zdjęcie chyba "jedno na krzyż" i to nie za dobre...
...że nie wspomnę o redach Singapuru i nie tylko...
...a był "na stanie" w rodzinie jakiś zenit i czasem nawet kolorowe ORWO-wskie filmy (chociaż dzisiaj cenniejsze, bo lepsze jakościowo, są CZ-B zdjęcia robione 20-40 lat temu na polskich filmach niż te na kolorach ORWO)...
tylko że ja wtedy, jako dzieciak, shiploverstwo uprawiałem rysując od linijki statki na każdym kawałku bloku rysunkowego czy (na statku, u ojca) - w zeszytach służbowych, etc.

wtedy jeszcze nie odkryłem "możliwości" i wagi / ważności "shiploverskiej" fotografowania statków
po części również za to (poza krzywdami, jakie wyrządził narodowi i wielu pojedynczym ludziom, poza ogólnym zapóźnieniem cywilizacyjnym) winię "komunę"...
owszem, oczywiście częściowo "sam jestem sobie winien" - zawiodła mnie "intuicja", miałem jakieś "klapki na oczach", shiploverstwo w poważniejszych "praktycznych" przejawach "dopadło mnie" za późno...
ALE właśnie - te "klapki na oczach" częściowo wynikały właśnie z panującego systemu...
np. miesięcznik "Morze" i inne czasopisma...
owszem - pełne były zdjęć statków, ale - zwłaszcza jeśli chodzi o polskie porty - zdjęcia te pochodziły od wąskiej grupy kilku, maks. kilkunastu zawodowych fotografików, którzy zdominowali "fotografię morską, portową i statków"... Uklejewski, Kosycarz, Czasnojć, Kamiński, ta pani, która była "nadworną fotografką Portu Gdynia" - nie pamiętam jej nazwiska (a wczesniej także jej mąż)...
wiadomo było, że poza marynarzami i portowcami porty nasze były dostępne bardzo małej grupie ludzi - np. tej "elicie" fotografów... (a marynarz (może ciut mniej) czy portowiec (zdecydowanie) z aparatem w miejscu pracy też był "dziwnie" widziany...
zwykły "człowiek z ulicy", hobbysta, nawet z miejsca publicznego fotografując (a nie za bramami portu, wewnątrz) narażony był na nieprzyjemności... (no, może poza tak OCZYWISTYMI turystycznie miejscami, jak nab. Pomorskie w Gdyni / Skwer Kościuszki, ale tam było różnych statków mniej niż "w środku portu" lub "repertuar" statków był mocno ograniczony)...
zdjęcia statków w "Morzu" oczywiście były...
ale "Morze" nie mogło lansować (a więc odpowiednio wcześnie mnie "zapalić", zainspirować do...) fotogarfowania statków, zwłaszcza na skalę "poważniej-hobbystyczną", nie mogło lansować shipspottingu i systematycznego fotogarfowania... to było właśnie jedno z licznych ograniczeń "komuny"... pewnego rodzaju hobby, ze względu na "wiecie, rozumiecie" nie miały u nas racji bytu, a w każdym razie nie na większą, znaczącą skalę...
