: 2008-05-16, 10:02
Jachty można wykorzystać jako brandery.

Warship Discussion Board
https://fow.pl/forum/
Każde żarty warto podawać w strawnych dawkachWaldek K pisze:Marmik, ja rozumiem poważny ton, ale czasem warto sobie pożartować, zwłaszcza, jak sytuacja jest groteskowa.
Same patrolowce dla MW RP to totalna pomyłka o czym już niejednokrotnie tu pisano. Wynika to przede wszystkim z rozdziału kompetencji pomiedzy siłami morskimi państwa polskiego. W rzeczywistości jednostkami patrolowo-uderzeniowymi są i okręty projektu 660. W mojej opinii jedyną ich wadą (oprócz nieperspektywicznej siłowni) jest wielkość, która przy uwzględnieniu ukształtowania kadłuba, w warunkach bałtyckich nie zapewnia realizacji funkcji patrolowej w dość pokaźnym przedziale czasowym roku. Jedynym problemem w kwestii pogodzenia idei okrętu patrolowo uderzeniowego jest rozbieżnośc ekonomiczna. Okręt uderzeniowy z założenia jest "drogi" (podsystem środków walki, podsystem wsparcia dowdzenia), a patrolowy "tani". Jednak w obu przypadkach mozna się pokusic o racjonalne pogodzenie kosztów ekspolatacji co w pewnym sensie byłoby pokłosiem zmian, o których wspominałem w poprzednim poście.Waldek K pisze:Co masz na myśli pisząc jednostki patrolowo-uderzeniowe? Czy takie połączenie jest uzasadnione z ekonomicznego punktu widzenia? Mam szczególnie na myśli napęd i uzbrojenie, choć i lczebność załóg jest nie do pominięcia. Jednostki uderzeniowe właściwie już mamy (3 szt.), czy nie wystarczyłyby więc same patrolowce?
Dla MW RP? Teoretycznie nie, ale na Zatoce Gdańskiej ze 3-4 sztuki (w wariancie uderzeniowym - z pokpr) w określonych warunkach mogłyby sie okazać poważnym graczem.Waldek K pisze:Od jakiegoś czasu chodzi też za mną pytanie, czy w naszych warunkach byłyby przydatne jednostki typu Combat Boat 90H
Szwedzi już dawno chcieli wyjść ze swoimi 90H w świat (w ramach sił pod patronatem UE), ale na przeszkodzie stanął głównie brak odpowiedniej jednostki do przerzutu. Owszem, kutry można zapakować na każdy statek handlowy i przewieźć gdzie trzeba (tak robili np. Norwegowie goszcząc w Polsce), ale w Skandynawii myślą inaczej niż w Polsce tzn. priorytetem jest człowiek nie maszyna. Zatem należy zapewnić mu godziwe warunki służby i odpowiedni komfort psychiczny, do których ni jak miałby się zestaw ze 2-3 kontenerów socjalnych. Polska mogłaby posłać "Czernickiego", bo zdaje się, że jego wyposażenie podołałoby 2 kutrom (a i socjal byłby na "przyzwoitym" poziomie), ale raczej nie o takiej jednostce należałoby myśleć.Waldek K pisze: Z drugiej strony w obliczu zagrożenia terroryzmem i piractwem mogłyby stanowić też część (naszych) sił ekspedycyjnych, gdyby przyszło im działać w strefie nadmorskiej. Ciekawe co szanowne grono o tym myśli.
Raczej były patrolowymi, a stają się właśnie uderzeniowymi. Własnie ich siłownie dopasowane bardziej do dużych prędkości sprawiają, że do patrolowania są niezbyt ekonomiczne. To tak jakby patrolować teren "Leopardem", albo "Twardym", kiedy wystarczy posłać "Dzika", albo "Rosomaka". Pogodzenie obu funkcji jest tak samo trudne na morzu jak i na lądzie, co oczywiście nie znaczy, że nie niemożliwe ... w następnych generacjach sprzętu.W rzeczywistości jednostkami patrolowo-uderzeniowymi są i okręty projektu 660. W mojej opinii jedyną ich wadą (oprócz nieperspektywicznej siłowni) jest wielkość, która przy uwzględnieniu ukształtowania kadłuba, w warunkach bałtyckich nie zapewnia realizacji funkcji patrolowej w dość pokaźnym przedziale czasowym roku.
W przypadku sił ekspedycyjnych wystarczyłaby rozwinięta baza brzegowa + jednostka do przerzutu. Jeśliby jednostki takie miały działać bez wsparcia z lądu, to oczywiście potrzebny by był okręt-baza z pełnym zapleczem.Szwedzi już dawno chcieli wyjść ze swoimi 90H w świat (w ramach sił pod patronatem UE), ale na przeszkodzie stanął głównie brak odpowiedniej jednostki do przerzutu. Owszem, kutry można zapakować na każdy statek handlowy i przewieźć gdzie trzeba (tak robili np. Norwegowie goszcząc w Polsce), ale w Skandynawii myślą inaczej niż w Polsce tzn. priorytetem jest człowiek nie maszyna. Zatem należy zapenić mu godziwe warunki służby i odpowiedni komfort psychiczny, do których ni jak miałby się zestaw ze 2-3 kontenerów socjalnych.
Masz na myśli taki środek odstraszania? Tylko do czego miałyby strzelać na zatoce? No i czy wogóle jest taki wariant wykonalny, to już prędzej wariant z AMOS-em.Dla MW RP? Teoretycznie nie, ale na Zatoce Gdańskiej ze 3-4 sztuki (w wariancie uderzeniowym (z pokpr) w określonych warunkach mogłyby sie okazać poważnym graczem.
Dziwne, bo wystarczy nie ładować RBS-15 i już nadal są patrolowymi. Proste?Waldek K pisze:Raczej były patrolowymi, a stają się właśnie uderzeniowymi.
Czy mógłbyś rozwinąć tezę? Najlepiej dowodami. Bardzo chętnie poczytałbym jakie jest zużycie paliwa silników okrętów projekty 660 przy mocy nominalnej i jakie warianty pracy zapewnia siłownia takiego okrętu? Jakie prędkości uzyskuje okręt przy pracy na okreslonej liczbie silników itd, itd. ?Waldek K pisze:Własnie ich siłownie dopasowane bardziej do dużych prędkości sprawiają, że do patrolowania są niezbyt ekonomiczne.
A po co posiadać (w przenośni) "Dzika" skoro powinien go posiadać inny użytkownik moża terytorialnego RP? Opcja patrolowa to właśnie furtka do obniżenia kosztów ekspolatacji jednostki stricte uderzeniowej, których już własciwie się w naszych rejonach nie buduje.Waldek K pisze:To tak jakby patrolować teren "Leopardem", albo "Twardym", kiedy wystarczy posłać "Dzika", albo "Rosomaka".
O ile z okretem nie ma problemu bo posiada immunitet miejscowy to z każdą bazą brzegową na terytorium innego pąństwa wiąże się nieco więcej kłopotów. I to jest podstawowa, choć z pozoru błacha różnica.Waldek K pisze:W przypadku sił ekspedycyjnych wystarczyłaby rozwinięta baza brzegowa + jednostka do przerzutu.
Jestem przekonany, że odpwiednio przygotowany 90H dałby radę unieść, naprowadzić i odpalić np. Sea Skua (bo RBS-17 to mimo wszystko "słabizna"). Posiadanie AMOSa (z uwagi na przenaczenie) w polskich warunkach uważam za bezsens.Waldek K pisze:Masz na myśli taki środek odstraszania? Tylko do czego miałyby strzelać na zatoce? No i czy wogóle jest taki wariant wykonalny, to już prędzej wariant z AMOS-em.
Gdziekolwiek pisałem o ekonomii, miałem na myśli czynnik koszt-efekt.Na całe szczęście siły zbrojne to nie tylko ekonomia.
Jak z czołgu zdejmiesz wieżę to czy to jeszcze będzie czołg, czy opancerzony ciągnik gąsienicowy?Dziwne, bo wystarczy nie ładować RBS-15 i już nadal są patrolowymi. Proste?
Wchodzimy na teren podziału kompetencji i ten temat był już wałkowany. Bez wyraźnego efektu, zdaje się...A po co posiadać (w przenośni) "Dzika" skoro powinien go posiadać inny użytkownik moża terytorialnego RP
Istnieją dwie metody. Albo maksymalizować efekt, albo minimalizować koszt. Metoda maksymalizowania efektu przy minimalizacji kosztów jest z gruntu fałszywa. Co przez to rozumieć? Albo ustalić próg nakładów finansowych i zobaczyć co za to można kupić, albo ustalić co chcemy osiągnąć i zapłacić tyle ile to będzie kosztować. W najogólniejszym zarysie inaczej się nie da.Waldek K pisze:Gdziekolwiek pisałem o ekonomii, miałem na myśli czynnik koszt-efekt.
Szkoda, że nie byłeś uprzejmy odpisać na pytania odnośnie kosztu powszedniej eksploatacji (nie kosztów nabycia systemów). Może wtedy nieco inaczej byś formułował twierdzenia.Waldek K pisze:"Orkany" były patrolowcami, bo z braku rakiet do niczego innego się nie nadawały. Co więcej "Orkany" nadal będą pełnić tę funkcję (choć będę się upierał, że teraz to już inna klasa okrętów), bo nic innego w większej liczbie nie mamy. Czy to jest rozwiązanie ekonomiczne? Wątpię, chyba, że naszym celem jest demonstrowanie siły i nie baczymy zanadto na koszty. Takie "noszenie bandery".
Jak to bez wyraźnego efektuWaldek K pisze:Wchodzimy na teren podziału kompetencji i ten temat był już wałkowany. Bez wyraźnego efektu, zdaje się...
Zadaje się nie masz zielonego pojęcia o potencjale sił w KRO. Jakie wsparcie działań własnych odziałów w strafie przybrzeznejWaldek K pisze:Z Twoim rozumowaniem odnośnie Rosji oczywiście się zgadzam, tyle tylko, że w tym przypadku 3-4 szt. 90H to o wiele za mało, dlatego wspomniałem o AMOSie, jako o środku wsparcia własnych oddziałów lądowych walczących w strefie przybrzeżnej, ale tego pomysłu aż tak bardzo bronił nie będę, bo to wysoce wyspecjalizowany sprzęt i w naszych warunkach trudny do skutecznego użycia.
Kontener z osprzętem to nie wiem (ale to jest akurat do sprawdzenia). Sama Sea Skua to około 150 kg. Niech mnie ktoś poprawi, ale wieża AMOSa to chyba coś ze dwie tony. Ładowność 90H to 4 tony. Jeszcze jakieś pytania?Waldek K pisze:Ile waży kontener Sea Skua i czy wraz z niezbędnymi systemami jest do ulokowania na tak małej jednostce? Zresztą to samo pytanie dotyczy RBS-15. Poza tym, wierzysz, że ktoś podjąłby decyzję kupienia innego systemu niż wspomniany RBS?
Po pierwsze to nie są żadne fregaty patrolowe! A jeżeli już ktoś chce je tak nazywać to są tylko kwestie dowolności w interpretacji zagadnień klasyfikacyjnych. Przyczyny budowy okrętów typu 125 (bo zdaje się o nich piszesz) są prozaiczne i powiązane z tym, że pozostałe nowoczesne okręty tej klasy w Deutsche Marine są jednostakmi wysoce specjalizowanymi (choć o 123 to w ogóle zdania można mieć bardzo podzielone) i jako takie są nieekonomiczne/nieefektywne do specyficznych działań w rejonie np. Morza Śródziemnego (cokolwiek daleko od Niemiec). Natomiast koncepcja zdublowania żywotnych systemów nie ma nic wspólnego z "patrolowością", a jest jedynie wcieleniem w życie pewnych idei wypracowanych jeszcze na przełomie wieków.karol pisze:Powiedz mi wtedy dlaczego Niemcy zaczęli budować fregaty patrolowe, te z dupleksem systemowym - dwa maszty, dzielone siłownie, niemal dziób i rufa to dwa okręty?