Pocisk przeciwpancerny 406 mm miał w założeniu przebijać się przez kilkanaście cali stali pancernej utwardzanej powierzchniowo. Z czym musiałby się spotkać, żeby zrobiło to na nim większe wrażenie?
Głowica jądrowa w rakiecie przechwytującej?
Najlepiej taka z 1 megatonę i to przy przechwyceniu w odległości kilkuset metrów od jej ( rakiety nie dział ) nosiciela. Efekt gwarantowany, nie tylko jeden pocisk, ale nawet cała salwa odparuje
A na serio to faktycznie jak by się udało porządnemu pancernikowi podejść na odległość strzału do współczesnego okrętu to ten miałby nie lada kłopot.
Układów naprowadzających lecących pocisków nie bardzo jest jak zakłócić bo te takowych nie mają. Zestrzelić też nie idzie bo taka tona z okładem stali to średnio będzie wrażliwa na ostrzał działek małych kilkadziesiąt mm. A zresztą jak już ktoś wspomniał to taki pancernik ma koło 1000 pocisków na składzie, więc może spokojnie strzelać aż współczesny okręt zużycie wszystkie swoje środki obrony.
Tylko weź tu człowieku i podejdź na odległość skutecznego strzału ( czytaj na odległość z której uda się trafić torem balistycznym przy pomocy niekierowanego pocisku, a nie na odległość którą dolatują pociski ). Przecież przeciwnik nie będzie stał w miejscu ja baran i czekał aż go zniszczymy. A i pewnie nie będzie sobie płynął samopas.
A co do pancernika. Ja tam nie mam nic przeciw żeby ktoś takowego zbudował, ale stanowi to pewien problem.
Pancernik ( zakładam jakąś modyfikację wersji II wojennej ) jako główne uzbrojenie ma ciężkie działa. Te mają potwornie duży odrzut przy strzale. Wymusza to z konieczności duży - a więc drogi - okręt. Przy zasięgu dział kilkadziesiąt km ( powiedzmy sto parę - były takowe projekty ) daje to jednak ograniczone możliwości w porównaniu z jednostką wyposażoną w rakiety dalekiego zasięgu. A rakieta nie wymaga tak dużego ( czyli drogiego ) nosiciela.
Ale dla mniejszych flot których nie stać na koszmarnie drogie rakiety jakiś Panzershiff mógłby się przydać. Czyli może jednak powtórka z historii?
Czy na przykład salwa druga jest mierzona 100m dalej niż pierwsza, a trzecia 100m bliżej?
Czy jest to w ogóle możliwe na dystansie 20+ kilometrów?
Było tylko nie z dokładnością do 100m ( pomijając problemy techniczne z taką precyzją - nie było takiej potrzeby - wymiary celu zwykle były sporo większe ) lesz z dokładnością rzędu 400 m.
Brytyjczycy gdzieś w połowie II wojny opracowali system kierowania ogniem który gwarantował błyskawiczne wstrzelanie się w cel płynący stałym kursem. Stwierdzili więc, że skoro tak łatwo jest trafić przeciwnika płynącego równo to przeciwnik równo pływał nie będzie. Oprócz opracowania Dreyer Table Mk X dla Vanguarda który w jakimś stopniu przewidywał ruchy przeciwnika, opracowali też po prostu sposób strzelania. Do starej zasady wstrzeliwania się "400 za cel, w cel, 400 m przed cel i analogicznie prawo lewo" dodali odpowiednio ukierunkowane salwy po bokach od przewidywanej pozycji przeciwnika po tym jak on zostanie trafiony. Zakładano, że po trafieniu cel od razu zmieni kurs i ewentualnie prędkość. Ponieważ bezwładność celu jest jaka jest nie może on za bardzo zmienić swojej pozycji względem tej w której by się znalazł gdyby nie manewrował. Więc od razu strzelamy z części dział tak jak by płynął po staremu, z części w to miejsce gdzie by się znalazł gdyby skręcił w lewo część jak by skręcił w prawo itp. Coś powinno trafić, a potem odpowiednio modyfikujemy następne salwy.
Udawało się w II wojnie, czemu miało by się nie udać teraz?
Tylko jak wspomniałem, żeby nie te pieniądze....
Zawsze myślałem, że głowice burzące i odłamkowe są projektowane tak, aby obszar rażenia był jak największy... Więc odłamki rakiety trafiającej w wieżę artylerii lub SD mają spore szanse poszatkować delikatne z natury rzeczy anteny, czujniki i tym podobne ustrojstwa.
A to prawda. W przypadku pojedynku II wojennego pancernika z jakimś porządnym współczesnym okrętem rakietowym stawiam na to, że rakiety powykaszały by radary/dalocelowniki itp z pancernika, przez co stałby się on niezdolny do obrony ( bez tych zabawek nie trafisz na dużą odległość ). Do tego części z poza cytadeli też zostały by mocno pokiereszowane co skutecznie zmniejszyło by jego prędkość ( jak nie unieruchomiło ).
A potem to tylko już kwestia odpowiedniej ilości torped.
Choć może i te torpedy to i wcześniej. Nie jestem za dobry jeśli chodzi o współczesne uzbrojenie - jaki zasięg mają współczesne torpedy samonaprowadzające ( model nie istotny ) z jakąś przyzwoitą głowicą i ile ich zwykle jest na współczesnym okręcie?
Bo pewnie zamiast się bawić w rakiety itp to po prostu strzelili by parę torped i po sprawie.