Pamiętajmy że dyskutujemy o okręcie który patrolował rejon przygraniczny (sporny) przyległy do kraju z którym jest się w stanie wojny. Nie sądzę żeby, mając na uwadze fakt że głównym orężem przeciwnika są małe i miniaturowe okręty podwodne oraz środki dywersji podwodnej, hydro było nieobsadzone.
Co do pływania, zasadniczo racja .. z tym że np. okręty podwodne zapisują w dzienniku nawigacyjnym dwa tryby "pływania" "pływanie podwodne" i "pływanie nawodne" stąd może moje pływanie w poście poniekąd związanym z podwodnymi. Niemniej jednak uwaga słuszna
Ostatnio zmieniony 2010-05-17, 09:15 przez witte, łącznie zmieniany 1 raz.
...nie dostaje pieniędzy za bycie zdenerwowanym...
Pamiętajmy że dyskutujemy o okręcie patrolującym /porusającym się w sąsiedztwie spornej granicy /linii demarkacyjnej z państwem jawnie wrogim pozostającym w stanie wojny. nie sadzę aby, mając w pamięci fakt, że główną siłą Północy są małe OOP i środki dywersji podwodnej, przebywał w takiej strefie bez obsadzonego hydro.
Co do "pływania " zasadniczo prawda, ale...OOP będąc w morzu używają zapisu w dzienniku nawigacyjnym "pływanie podwodne" "pływanie podwodne", nasze przepisy nazywają sie "Przepisy o pływaniu i postoju okrętów..", mówimy o "roku bezpiecznego pływania" przy przyznawaniu srebrnych podwodniaczków...myślę więc że mój grzech nie za wielki był..
Ostatnio zmieniony 2010-05-17, 13:32 przez witte, łącznie zmieniany 1 raz.
...nie dostaje pieniędzy za bycie zdenerwowanym...
Nie pracowałem na okrętach podwodnych ino na nawodnych więc na podwodniakach się nie znam Natomiast co do nazewnictwa dokumentów to się zgadzam, no tak się zowią, ale w MW jest przecież wiele zasad niepisanych
Sprawa jest już zamknięta ,to oczywiste ,że to sprawa Korei Pn tak ustalono po śledztwie , ciekawe co pocznie Korea Pd i jak powinien reagować świat w takich przypadkach? http://www.tvn24.pl/-1,1656938,0,1,eksp ... omosc.html
Jeżeli wnioski komisji są słuszne to wygląda to na jawny akt zerwania rozejmu i nic więcej... Chyba rzeczywiście KRLD jest już na takim gospodarczo-polityczno-moralnym dnie, że nie pozostało im nic innego jak dążenie do wybuchu walk... Tylko po co? Zawsze różnego rodzaju naciski ze strony KRLD ukierunkowane były na uzyskanie wymiernej pomocy gospodarczej. Teraz, topienie korwety przeciwnika to niezbyt "subtelny" sposób proszenia o pomoc... Może KRLD próbuje badać na jak poważne kroki zdecydują się USA, które siedzą głęboko w Iraku i Afganistanie i za bardzo nie jest im na rękę wybuch kolejnej wojny. Na dodatek wojny z regularną i fanatyczną armią wyposażoną prawdopodobnie w kilka ładunków jądrowych... Trudno by było wytłumaczyć amerykańskiemu podatnikowi zawiły problem Korei, w momencie gdy panstwo tonie w kryzysie, ma na karku dwie wojny, nie widać "korzyści" z tego ewentualnego konfliktu a i jeszcze jest groźba oberwania NUKE'm... Przypomina mi się jeden z scenariuszy, z czytanej przed laty książki Caspara Weinbergera "Następna Wojna Światowa"...
Dziadek pisze:Trudno by było wytłumaczyć amerykańskiemu podatnikowi zawiły problem Korei, w momencie gdy panstwo tonie w kryzysie, ma na karku dwie wojny, nie widać "korzyści" z tego ewentualnego konfliktu a i jeszcze jest groźba oberwania NUKE'm...
Nie licząc owego NUKE'a, wojsko KRL-D jest na takim poziomie zacofania technologicznego, że Korea Południowa powinna sobie poradzić sama. A jeśli Phenian sięgnie po broń atomową - wtedy cały świat (może poza Iranem) poprze ewentualną interwencję. Zresztą główne pytanie przy takim konflikcie to, co zrobi Waszyngton - tylko co zrobi Pekin.
Inna kwestia, czy Korea Północna rzeczywiście przygotowuje się do wojny, czy też próbuje do niej sprowokować Seul.
Z zacofaniem technologicznym masz rację pothkan, nie ma tu najmniejszych wątpliwości, problemem jest natomiast ograniczona przestrzeń / dystans od granicy do stolicy Seulu. Jeżeli KRLD zdecyduje się na wojnę to prawdopodobnie będzie starać się za wszelką cenę zdobyć Seulu w kilkanaście godzin/kilka dni i przystąpić do rozmów pokojowych. Zdają sobie sprawę, że im dłużej wojna będzie trwać tym gorzej dla nich. Natomiast nie ulega wątpliwości, że to co by się działo, w przypadku wybuchu wojny, na odcinku od granicy do Seulu, przypominałoby jedną wielką maszynę do mięsa...
Co do Chin to przychylam się do zdecydowanej neutralności. Po pierwsze - Chiny są już tak powiązane gospodarczo z USA, że za bardzo nie na rękę im są ich (USA) kłopoty. Po drugie - konfucjanizm [/quote]
Dziadek pisze:Jeżeli KRLD zdecyduje się na wojnę to prawdopodobnie będzie starać się za wszelką cenę zdobyć Seulu w kilkanaście godzin/kilka dni i przystąpić do rozmów pokojowych. Zdają sobie sprawę, że im dłużej wojna będzie trwać tym gorzej dla nich. Natomiast nie ulega wątpliwości, że to co by się działo, w przypadku wybuchu wojny, na odcinku od granicy do Seulu, przypominałoby jedną wielką maszynę do mięsa...
W takim wypadku również dojdzie do interwencji. Phenian sam przeciwko całemu światu?
Dziadek pisze:Co do Chin to przychylam się do zdecydowanej neutralności. Po pierwsze - Chiny są już tak powiązane gospodarczo z USA, że za bardzo nie na rękę im są ich (USA) kłopoty. Po drugie - konfucjanizm
Też bym obstawiał neutralność, na pewno nie wyraźne poparcie Phenianu. W przypadku szaleńczej polityki Kim Dzong-ila (atomówki i inne samobójcze strategie) nie wykluczyłbym, że Chiny by wzięły KRL-D od północy - tym samym szybko kończąc zagrożenie, i bardzo wzmacniając swoją międzynarodową pozycję (a przy okazji, sprawdzając własne wojsko i sprzęt).
KRL-D ma jeszcze jedną kartę przetargową wg rożnych szacunków 800-1200 armat w których zasięgu znajduje się Seul. Oczywiście zostaną one w razie wojny zniszczone, ale po jakim czasie? Poziom technologiczny tych systemów jest jaki jest, ale cel powierzchniowy, nieruchomy, b. wrażliwy ze względu na dużą liczbę cywilów i duże zagęszczenie zabudowy. A same armaty trudne do szybkiego wyeliminowania ze względu na ilość...
Poza tym trudny teren i liczebność sił Północy uniemożliwi ofensywę Południa bez odpowiedniego zmiękczenia sił Północy, więc pewnie inicjatywa będzie należała na początku do sił Północy, zwłaszcza, ze spodziewam się, że przynajmniej na początku nikt w KRL-D nie będzie liczył strat... KRL-D jest pewnie najtwardszym ogniwem "osi zła".
Amerykanie będą musieli w ewentualnym swoim zaangażowaniu uwzględnić przynajmniej uprzedzenie Chin, a nie wiadomo czy Chińczycy nie będą chcieli przy okazji załatwić w sposób mniej lub bardziej dyplomatyczny problemu paru wysp i sytuacja może stać się nieciekawa, zwłaszcza że nie rozwiązano problemu Iranu, a Irak i Afganistan wciąż wiążą znaczne siły.
Ile wiadomo na temat północnokoreańskich torped? Domyślam się, że są to klony radzieckich z lat pięćdziesiątych.
Swoją drogą miniaturowe OOP w takich płytkich wodach wśród licznych wysepek mogą okazać się zabójcze nawet dla znacznie nowocześniejszych okrętów (co potwierdza ten przypadek).
Ile wiadomo na temat północnokoreańskich torped? Domyślam się, że są to klony radzieckich z lat pięćdziesiątych.
Swoją drogą miniaturowe OOP w takich płytkich wodach wśród licznych wysepek mogą okazać się zabójcze nawet dla znacznie nowocześniejszych okrętów (co potwierdza ten przypadek).
Częściowo masz rację - używają ich także.
Proponuje WP Szanownym Forumowiczom sprawdzić sobie jakich ciężkich torped używa flota KRLD (lub wg ekspertów zachodnich używała jeszcze do kwietnia b.r.- zanim znaleźli inną która by Komisji pasowała) - jakoś tego typu im brakuje a zbytnio pasuje do jednej chińskiej torpedy - którą ma na wyposażeniu (oryginał oczywiście a nie kopię) USNavy i bardzo uprzejmie proszę WP nie zapominać kto był w pewnej Komisji Międzynarodowej - skład poza Szwedem dość specyficzny w takiej sprawie - wynik musiał być oczywisty.
PS.Chciałbym zobaczyć oryginał dziennika nawigacyjnego SSN-771 z marca 2010 - gdzie akurat przybywał na Morzu Żółtym podczas ataku na koreańskiego Kaszuba i czy po powrocie do Pearl Harbour czegoś mu nie brakowało.