Druga tura dla Bonżura! Nie? A dlaczego?
: 2025-08-08, 12:40
To jest mało istotne. Ważny jest skutek - czyli to, że można poddawać w wątpliwość zasadność objęcia przez niego urzędu. Poza tym nie musiał się bać by przeliczenie wykorzystać dla swych celów.Nie sądzę, by Nawrocki się tego bał, bo bardzo głośno by protestował...
Ten, który mógłby ten fakt wykorzystać na swoją korzyść.I który kandydat chciałby liczenia głosów ponownie?
To, że przegranym zwycięzca się nie podoba, to rzecz naturalna. Pytanie, czy jest pretekst do przeliczenia? W tym wypadku był. Skala nieprawidłowości była największa z dotychczasowych wyborów.Nacisk na ponowne liczenie jest głównie dlatego, że stronie rządzącej zwycięzca się nie podoba...
Ruchy personalne i zapowiedzi pozwalają już zacząć tą prezydenturę oceniać.Prezydentura Nawrockiego dopiero się zaczyna i z jej oceną trzeba będzie poczekać.
Ale gdyby był naprawdę konsekwentny, strzegł Konstytucji lepiej od Dudy i nie ulegał naciskom żadnej partii politycznej...


1. Duda konstytucję niszczył a nie jej "strzegł".
2. Nawrocki został wybrany prezydentem w tym samym celu. No i by rzucać kłody pod nogi rządowi, co już zapowiedział.
3. Na pewno Nawrocki nie będzie ulegał "naciskom" PO/KO, PSL, Lewicy. Może uśmiechnie się od czasu do czasu do Polski 2050, Razem lub może nawet do Korony. Z PiS będzie ściśle współpracował. Podejrzewam też, że będzie otwarty na postulaty Konfederacji (choć tu zależy od wielu czynników).
A co do sceny politycznej... Podniecanie się nazwami partii nigdy nie ma sensu. Liczą się bowiem nastroje wśród wyborców, które tak czy inaczej zostaną zagospodarowane. Bo politycy/partie są takie jak ich wyborcy. Robią to co chcą wyborcy, ewentualnie to co oni zaakceptuję. Powtarzam to do znudzenia i powtarzać będę. Jeśli znikną jedne partie, pojawią się podobne, które je zastąpią. Zawsze będzie jakaś prawica, zawsze będzie centrum w którym swe miejsce znajdą liberałowie, zawsze będzie lewica. A jak się będzie nazywała... A co to ma za znaczenie?
Co do Konfederacji zaś... Zweryfikuje ją rządzenie. Obecnie wyborcy konfederacji to w dużej mierze ta grupa o której pisałem, że sama dokładnie nie wie czego chce. A wejście do rządu zmusi ich do realnych działań. Którymi duża część ich wyborców będzie zawiedziona. A będzie, bo ich oczekiwania są nie do spełnienia. Może się utrzyma na poziomie tych 5-6 % ale swej obecnej pozycji nie sądzę by utrzymała. Konfederacja to populiści tacy sami jak PiS czy Razem. Narracja inna, ale istota rzeczy taka sama.
Pothkanie, po okazaniu woli kompromisu prędzej czy później padnie słowo "sprawdzam". Uwierz mi, pokazanie tej woli musi przybrać jakąś praktyczną formę. Jaką? Podpowiesz?Ale tu nie chodzi o rzeczywisty kompromis, tylko pokazanie woli ku niemu.
Bo ja twierdzę, że coś takiego może zostać zrobione wyłącznie w sytuacji, gdy przeciwstawne ugrupowania stoją na tym samym gruncie ustrojowym. A kompromis ma być zawarty w ramach istniejącego ustroju prawno-politycznego. To jest do zrobienia. Gdy jednak jedna strona optuje za systemem demokratycznym a druga niedemokratycznym, to kompromis nie ma racji bytu. To trochę tak jak z cnotą - nie można jej stracić częściowo. Albo się ją ma albo nie. W tym wypadku nie da się dyskutować na ile możemy zepsuć system demokratyczny i w tym zakresie zawrzeć kompromis. Może jest jakiś sposób - jeśli go znasz, podpowiedz. Ja tu pola do kompromisu za bardzo nie widzę. A o swych doświadczeniach, wspomniałem wyżej. Doświadczenia są na poziomie samorządowym (który kompetencji ustrojowych nie ma, więc wydawałoby się, że może jakiś kompromis jest możliwy - tak przynajmniej ja naiwnie myślałem) ale mechanizm jest cały czas taki sam. Poza tym nawet na tym poziomie samorządowym, w działaniach PiS widać było echa tej "wielkiej polityki" - oni nie są w stanie wyjść poza nią także na szczeblu samorządu.