Nic nie podasz.
Przeciez podawałem. Ale OK. Zapytaj. Boisz się?
Już ci podawałem dlaczego. To była powszechna wiedza. Kluczem był tu pancerz i mechanicznie też odstawał od wersji późniejszych. Kaliber był za słaby, żeby skutecznie radzić sobie z nowszymi czołgami...
No cóż. Biorę do ręki rosyjską monografie tego czołgu "Liegkij tank Panzer II" (seria "Broniekolekcija" 2002 nr 4) i tam, na stronie 14 jest "Ocienka masziny". Generalnie piszą tam, że choć Pz II miał być maszyną przejściową pomiędzy Pz I i "bojowym" Pz III, to trudności związane z produkcją czołgów sprawiły, że stał się podstawowym niemieckim czołgiem na początku wojny. Tym niemniej ocena jest taka, że w roli maszyny stricto bojowej sprawdził się nadspodziewanie dobrze. Ogólnie ocenia się go jako pełnowartościowy czołg lekki. Manewrowość - co najmniej dobra. Pancerz - dobry, a w wersjach nieco późniejszych, gdzie został wzmocniony, nawet bardzo dobry jak na czołg lekki (ustępował tylko lekkim francuskim czołgom). Uzbrojenie było relatywnie słabe, ale w ocenie autorów opracowania spełniało co najmniej minimalne wymogi (czyli można je ocenić na dostateczne). Autorzy opracowania porównali go ze znacznie nowszym T-60 (i znacznie lżejszym!) uznając, że wóz niemiecki dorównywał radzieckiej maszynie dynamiką (!), był nieco lepiej opancerzony i mimo wszystko miał lepsze uzbrojenie. Bo choć parametry armaty 20 mm były zbliżone, to Niemcy mogli strzelać ogniem pojedynczym co pozytywnie wpływało na celność. Wiem, T-60 to wóz rozpoznawczy, ale dyskutujemy tu też o "nowoczesności" - a T-60 był o ponad pół dekady od niemieckiego nowszy jako konstrukcja.
I aby było jasne, podobnych opinii mogę ci przytoczyć więcej. Tylko po co? Przecież nie będziesz w ogóle dyskutował tylko przyjmiesz postawę "nie bo nie" - jak zawsze. Czy tak?
Cokolwiek więc Adrianie M. nie napiszesz złego o Pz II - przeginasz. To był pełnowartościowy czołg lekki w latach 1939-40, mający swe wady ale i zalety (jak każdy).
I tak jest mniej więcej ze wszystkim....
Miałeś przedstawić dane o ekonomii III Rzeszy z '38.

A gdzie konkretnie tak sprawa była postawiona? Mam wrażenie, że zaczynasz się wić i na siłę znajdywać usprawiedliwienie niemożliwości uzasadnienia swych tez.
Postawiłeś tezę, że zajmując Czechy Niemcy wzmocniły swój potencjał o jakieś 40 %. Można to było zrozumieć albo jako potencjał gospodarczy albo potencjał militarny. Ja odpowiedziałem, że jest to niemożliwe i że na pewno owo wzmocnienie (jedno i drugie) jakkolwiek istotne, było zdecydowanie mniejsze. Przedstawiłem Ci dane statystyczne z lat 1930 i 1933/34 dotyczące dochodów budżetowych jednego i drugiego państwa, ludności i wybranych wskaźników ekonomicznych (wydobycie węgla, produkcja surówki i stali). W mojej opinii są to dane które potrafią dać pojęcie o poziomie produkcji i potencjale przemysłowym. Przy czym dałem też dane z 1930 roku gdyż te z 1933/34 ze względu na szalejący kryzys, są niższe. Tym niemniej proporcje zostały zachowane. Proporcje te na pewno nie uległy istotnej zmianie do 1937 czy 1938 roku (tak nawiasem, domagasz się danych z 1938 roku, ale te mogą już być "skażone" zajęciem Sudetów, więc tak naprawdę to pewne dane przydatne do rozstrzygnięcia naszego sporu będziemy mieli najpóźniej z 1937 roku). Więc jeżeli można oszacować (w dużym przybliżeniu, ale jednak), że w 1934 potencjał gospodarczy Czechosłowacji stanowił jakieś 10 % potencjału niemieckiego, to w 1938 powinien z grubsza być podobny. Tu nie miało prawa się wiele zmienić przy porównaniu. Uważasz, że to było 12 czy też nawet 15 %? OK, przy takich różnicach sprzeczać się nie będę. W końcu to tylko szacunki. Ale NA PEWNO twoja teza, że było to 40 % jest nieprawdziwa - nie mam pojęcia skąd to wziąłeś.
I tu przechodzimy do kolejnej kwestii, bo jeżeli stawiasz tezę o tych 40 %. to winieneś ją uzasadnić. Tudzież podać skąd to wziąłeś (skoro domagasz się tego ode mnie). Mogłem przyjąć zasadę, że NAJPIERW Ty powinieneś udowodnić swe informacje (a raczej podać ich źródła) jako ewidentnie kontrowersyjne i nieprawdopodobne (państwo ponad cztery razy mniej ludne nie może mieć potencjał przemysłowy stanowiący 40 % tego bardziej ludnego, gdy nie ma istotnych różnic pomiędzy nimi w kontekście uprzemysłowienia, poziomu cywilizacyjnego itp.). Ale jak już wspomniałem wielokrotnie jestem wyrozumiały i nie zamierzam się droczyć. Zarówno w dyskusji o polityce zagranicznej, jak i o potencjale gospodarczym czy potencjale przejętego uzbrojenia, podaję konkretne dane i jestem gotów w każdej chwili podać skąd te dane biorę. Opinie formułuję już SAM. Ale jestem też gotów podać informacje o pozycjach, gdzie inni historycy, niezależnie ode mnie, formułują opinie podobne (zresztą, częściowo już podałem).
Tak się to robi Adrianie M. Zamiast miotać obelgi i szydzić, na twoim miejscu czegoś starałbym się nauczyć.
Postawiłeś tezę, że gospodarka niemiecka była wojenna...
Postawiłem tezę, że gospodarka niemiecka po przejęciu władzy przez faszystów, została nastawiona na przygotowania wojenne, zaczęła być przestawiana na tory wojenne - coś podobnego (rozbudowa przemysłu ciężkiego/zbrojeniowego kosztem zadłużania się bez opamiętania z założeniem, że planowana wojna "wyresetuje" dług). Co stało się priorytetem. Ponieważ tłumaczenie tego byłoby w warunkach forum dość skomplikowane i długie, zamieściłem link do stosownego artykułu, gdzie jest to moim zdaniem przystępnie i całkiem nieźle opisane.
Biorąc pod uwagę "ekspresję" twoich wypowiedzi jestem już prawie pewny, że dociera do Ciebie iż się myliłeś w każdym punkcie naszej dyskusji. Tylko nie masz odwagi się do tego przyznać. Kontynuując ją zaś systematycznie będzie to coraz bardziej jasne dla każdego, kto na naszą dyskusję zerknie. Odważysz się ją kontynuować dalej?
A tak na serio, zamiast się denerwować powinieneś się uczyć. Bo z tego typu dyskusji można się naprawdę wiele nauczyć. Ja się w każdym razie uczę. Choć nie tego zapewne o czym pomyślisz. Wiedze faktograficzną mam wystarczającą (aczkolwiek i tu można się coś od adwersarzy dowiedzieć i lekceważyć tego nie należy). Ale wiedze trzeba umieć zaprezentować by trafiła do drugiej strony itd. To by ci się też przydało, bo jest z tym u ciebie kiepsko. Powinieneś też zrozumieć, że skrajne tezy zazwyczaj są kontrowersyjne i rzadko prawdziwe. No i leży u Ciebie warsztat. Historykiem nie jesteś, ale to się zawsze przydaje jeżeli historią się ktoś interesuje.
Siła niemieckiego czołga tkwiła nie w jego parametrach a w zgrupowaniu w samodzielne grupy wsparte artylerią i lotnictwem, mknące se to tu to tam.
Masz rację Smoku. Ale akurat w tym wątku jestem też zdania, tak jak np. autorzy cytowanego prze mnie opracowania, że Pz II był pełnowartościowym czołgiem lekkim na początku wojny. Sam w sobie. To o czym piszesz tylko ten potencjał pozwalało w pełni wykorzystać dodając bonus wynikający z taktyki wykorzystania broni pancernej.
Tłumaczę to od lat.
Nie musisz tego tłumaczyć, przynajmniej mnie. To jest oczywiste. Ale Adrian M. podając informacje dot. broni pancernej kwestionował wartość bojową lekkich czołgów niemieckich samych w sobie uznając je za "złom" lub coś w tym rodzaju. A taka teza jest według mnie absurdalna i nie do obrony.