Colonel pisze:Co do racji stanu i polskich rządów: MW rozwijano jakoś tam za czasów PRL i twierdzę, że była to kosztowna zabawa przeciwna polskiej racji stanu.
Racji stanu z dzisiejszego punktu widzenia czy ówczesnego punktu widzenia? Czy też może z punktu widzenia jaki będzie np. za 40-50 lat?
Colonel pisze:Została na Bałtyku Rosja - jaką siłę musiałaby miec polska flota, zeby liczyć sie w ewentualnym konflikcie z Rosja?
Jaka siłę musiałaby mieć polska armia i lotnictwo by liczyć się w ewentualnym konflikcie z Rosją?
Colonel pisze:Twierdzę, że przeciwnikiem dla Polski na Bałtyku moga być przestępcy, przemytnicy, terroryści i klęski ekologiczne albo żywiołowe - i to określa rolę i wielkość i skład floty.
To wręcz wyznacza kres potrzeby jej istnienia. Niestety, tu pojawia się pewien problem, bo skoro sami nie będziemy się bronić to będzie to w razie czego musiał za nas robić sojusznik/sojusznicy. Jak na złość sojusznicy zawarli zapis w traktacie, że każdy sygnatariusz ma zasrany obowiązek samodzielnie przygotować się do obrony, a pomoc sojuszników jest obwarowana pewnymi zastrzeżeniami.
Drogi są dwie. Albo wchodzimy w układ z sojusznikami i coś do tego układu wnosimy, albo zostajemy "outsiderem". Jeżeli wchodzimy do układu to należy oczekiwać, że nasz udział będzie musiał być proporcjonalny do naszego miejsca w sojuszu. Jeżeli nie wchodzimy to wszystko robimy na zasadzie "zrób to sam".
Świat się zmienia. Dziś nie jest taki jak 50 lat temu, ale za kolejne 50 lat nie będzie taki jak nam się dziś wydaje. Przypomnijcie mi, które państwo w dziejach świata upadło, bo zażarły je zbrojenia, a które bo nie uzbroiło się dostatecznie zanim nadeszło zagrożenie.
karol pisze:Marmik, a ja mam pytanie takie nieco tylko związane z tematem. Czy masz może opracowaną koncepcję i wizję dla MW RP wieku XXI? Chętnie bym opublikował w Magazynie shiploverskim "Na kotwicy" numer 16, bo promocję Polski Morskiej zacznijmy od siebie. Ja niefachowiec, wiec wolałbym sam tego nie opracowywać, bo wyjdzie co wyjdzie.
Luźne rozważania zawarłem w artykułach w Misiu (10/2008 i 3/2010), ale koncepcji opracowanej nie mam. Pracuję nad analizą sytuacji w regionie i cały czas wzbogacam swoją wiedzę, ale jeszcze nie czuję się na siłach by porwać się na coś więcej niż koncepcja okrętu lub koncepcja podsystemu działania w siłach morskich.
Określenie realnych potrzeb jest coraz trudniejsze im więcej się wie, im więcej zaczyna się rozpatrywać aspektów, bo nagle okazuje się, że nie można rozpatrywać rozwoju MW w oderwaniu od pozostałych składowych sił morskich państwa.
ALF pisze:Czy jest zrobiona szczegółowa analiza zagrożeń obecnych i w perspektywie 10, 25 i 50 lat w kontekście działań morskich?
25 i 50 lat to wróżenie z fusów. Natomiast zaryzykuje twierdzenie, że takie na dekadę istnieją. Wprawdzie nikt na to dowodu nie przedstawi, bo wątpię by były jawne, ale ich istnienie w sposób logiczny dokumentują ramy czasowe "wizji" transformacji sił zbrojnych. Wprawdzie są one do ok. 2030, ale szczerz mówiąc, jest to trochę rozważanie obarczone bezwładnością systemu. Przypominam, że od pierwszych idei do okrętu bojowego w pełnej gotowości potrzeba 10-15 lat. Weźmy za przykład Visby, Sachsen, Freedom, Skjold, Stierieguszczij czy co tam jeszcze. Wyraźnie wybija się jedynie Absalon.
Wicher pisze:Brnijmy jeszcze dalej - to na barkach MW spoczywa odpowiedzialność za ratownictwo na morzu. Systemu tego nie da się od razu bez uszczerbku na nim przerzucić na MOSG czy PRO.
Tu jesteś troszkę w błędzie. Akurat ratownictwo "łatwo" byłoby przerzucić "cywilom". Nie zająłby się tym ani MOSG, ani PRO, bo w pierwszym wypadku nie ten rodzaj zadań, a w drugim wypadku mamy przedsiębiorstwo armatorskie, którego główna gałęzią działalności są holowania oceaniczne i pełnomorskie.
Co więcej, odpowiedzialność za ratownictwo na morzu nie spoczywa na barkach MW, lecz na barkach MSPiR, która działa rękoma MRCK. MW wspiera MRCK w kosztowniejszym elemencie działalności (lotnictwo, prace głębinowe itp). Dlaczego akurat w kosztowniejszym? Ano wydaje się, że piloci i nurkowie MW szkolą się niezależnie od indywidualnych potrzeb SAR, stąd ich "utrzymanie" jest w aspekcie samego SARu znacznie tańsze.
MSPiR cierpi na wyraźne braki sprzętowe w odniesieniu do większych jednostek (takich jak Kapitan Poinc) zdolnych do zwalczania rozlewów, a przede wszystkim do awaryjnego sholowania dużego statku, który straci możliwości manewrowania w obszarze o intensywnym ruchu.