Moment - być może umyka tu najwazniejsza rzecz jaką jest fakt, że to marszałek osobiście podejmował decyzje w interesującej nas kategorii spraw... Bo jeżeli przechodziły one tradycyjną drogę służbową to umiały po drodze "zgubić" z niezbyt czytelnych powodów jakichś okret podwodny dla przykładu...
Pytanie czy w ciągu ostatnich lat ktoś umie dotrzeć do tego "faktycznie decydującego" w naszych realiach jest chyba mocno retoryczne - za Donalda było to po prostu nierealne, obecnie realne jest ale wcale nieproste...
Owszem jest to i dziwne i niewłaściwe - tu się zgodzę. Ale brutalna prawda jest taka, że nieliczna grupa pasjonatów obronności nie umie przyjąć do wiadomości ani pogodzić się z prostą prawdą, że jesteśmy krajem, który jest po prostu biedny i byle jak zarządzany i wcale niełątwo jest w nim zaprowadzić choć jaki taki ład.
Zbyt wielu ma bardzo konkretny interes w tym aby było jak jest i do niczego im niepotrzebny jakichś plan budowy okrętów skoro zarobić mozna prościej i bez ryzyka. Aż zbyt wiele układów polityczno-gospodarczych nie ma żadnego celu w rozwoju floty jako takiej w dowolnym kształcie. Ma za to jak najbardziej konkretny cel w tym aby te pieniądze na ten cel nie zostały wydane bo będą wydane na inny... I nie miaszałby do tego programów + bo większość "konstytucjonalistów" i zwolenników tzw. opozycji udaje, że nie wie, że gdyby to ona była u władzy analogiczne programy i tak musiałaby realizować bo jest "stanowczo wyrażona wola unijna" i nie podskoczysz
Zamętu dezinformacji jest więc pod dostatkiem a chyba nigdzie nie jest tak łatwo operować ciemnotą na serio jak u nas
W tym kontekście tzw. ustalenie jakiegoś planu MT to żaden sukces, chyba tylko akademicki

Nie chodzi to bowiem o to, żeby "wygrała" czy to koncepcja Miecznika czy Adeli czy innego Groma tylko o to, że one się każda w zasadzie po prostu nie nadają do realizacji. Prosty przykład - od strony prawnej można sprawę tak zorganizować, żeby na 100 % zarezerwować budżetowe środki na budowę powiedzmy serii 4 korwet w cyklu 5 lat budowy. Wymaga to sporej polkitycznej odwagi ale jest do przepchnięcia. Niestety problem pojawi się na etapie szczegółowych umów, które trzeba napisać tak aby się "dało" owe okrety wybudować. Co z tego, że dobry prawnik je tak napisze, że zabezpieczą interes państwa skoro w takim kształcie nikt nie dopuści do ich podpisania używając do tego wszelakich ładnych i brzydkich metod? O tym jakie ewentualnie umowy i w jakim kształcie zaś dowiedzą się za jakie 100 lat historycy i wtedy jękną za zachwytu nad tym dlaczego to nie mogło wyjść...
Proste? proste - u nas zarbia się gdzie indziej i ryzyko, że się coś podczas stoczniowej budowy posypie jest zbyt duże w stosunku do zupełnie innych bezryzykownych sposobów legalnego w świetle prawa zagospodarowywania środków budżetowych. To min. dlatego nie możemy wybudować floty bo się to po prostu nie opłaca...;(
Możemy za to kupić coś za granicą ale i w zasadzie tylko obchodząc tradycyjną droge służbową i docierając bezpośrednio do decydenta... Metoda zaś na poparcie polityczne jednej ze stron jak stało się to z Adelami była i ryzykowna i nietrafiona bo też nie mogła inna być...