Witam!
JB pisze:A ja lubię procenty
i korzystając z danych kolegów ilustruję braki amunicji na 1 kwietnia 1939 roku w tych jednostkach:
małokalibrowa polska - 570 000 000 sztuk (
50%),
małokalibrowa do kb francuska - 4 300 000 (
8%),
małokalibrowa do kb wz 35[/i] - 1 690 000 (
46%),
46 mm - 1 522 500 (
65%),
81mm - 137 400 (
39%),
37 mm - 90 000 (
9%),
40 mm - 600 000 (
50%),
75 mm - 1 359 950 (
36%),
100 mm - 589 100 (
36%),
105 mm - 112 400 (
29%),
120 mm - 208 550 (
22%),
220 mm - 9 455 (
73% !).
JB
Niestety nic nie wynika z tych procentów!
Dlaczego?
Bo to tzw. "zapotrzebowanie zgodne z planem mobilizacyjnym", to po prostu "ilość amunicji przewidywana na rok 1942/43". Dokument - jak rozumiem "Memoriał Generała do Prac artyleryjskich przy GISZ", S. Millera (z tym że nie wiem Marku Tempe gdzie, i jak dawno, publikowany w takiej formie - bądź uprzejmy podać tytuł publikacji) - powstał w czerwcu 1939 roku, gdy Miller na siłę chciał zrzucić z siebie odpowiedzialność za rozwój artylerii. Toteż doprowadził do pewnej manipulacji i połączył stan amunicji z 1939 z projektowanym stanem na 1942/43. Niestety, jest więc to jedynie stan wykonania planu zaopatrzenia WP w amunicję, a nie "stan przygotowań do wojny". To znaczy – zakładano, w 1942-43 roku będzie dwa razy więcej dział, z tym, że prawie wcale nie będzie już armat polowych 75mm.
Nieco więcej powiedziałoby nam to, że na jedno działo 75 mm przypadało - według tego samego Memorandum - 1376 pocisków. Biorąc pod uwagę, że było to sprzęt , którego miano się pozbyć z pułków artylerii przed 1946 rokiem - dość sporo (dlatego też nie produkowano w czasie pokoju do niego amunicji). Jeszcze jedno: lufy „75” były już dość zużyte - i jeśli mnie pamięć nie myli - mogły oddać coś około 4000 strzałów.
Ale oddajmy głos specjalistom:
Antoni Nawrocki
"Zabezpieczenie Logistyczne Wojsk Lądowych Sił Zbrojnych II RP w latach 1936-1939, Warszawa 2002, ss. 281:
"
Normy zużycia amunicji były przyjęte tak, jak w okresie I wojny światowe. Zgromadzone zapasy powinny zabezpieczyć 6 miesięcy wojny. Faktyczne zużycie było jednak 2-3 razy większe i kłopoty z zaopatrywaniem wystapiły już po upływie 2 tygodni intensywnych działąń, tj. po 13 września"
Tragiczne przygotowanie materiałówe - juz po 13 IX armiom brakuje amunicji!!!! [przypis mój - Ksenofont
]
Ale popatrzmy co tam dalej napisał Nawrocki - strona 283:
"
Po 15 dniach wojny zaopatrzenie miało odbywać się z głównych składnic uzbrojenia (GSU): GSU 1 Warszawa [właściwie Palmiry- X], GSU 2 Stawy koło Dęblina, GSU 4 - Regny k. Łodzi. Składnice te były częściowo przystosowane do zaopatrzenia wojsk w czasie wojny, gdyż - jak podaje płk. J. Lityński - w okresie narastania zagrożenia wojennego od 1936 roku podjęto działania mające na celu przemieszczenie zapasów amunicji na obszary wschodniej Polski" [Poprzednio były one przygotowywane na wojnę z Rosją, dlatego też część zapasów należało ewakuować na wschód - X]. Z kolej w książce Waldemara Rezmera: „Operacyjna służba sztabów Wojska Polskiego w 1939 roku , Toruń 1993, na stronie 167 napisano o tychże rezerwach amunicji:
„
Rezerwy zaopatrzenia amunicji i broni oddane do dyspozycji Naczelnego Wodza były zgromadzone w GSU. Sądzono, że dowóz amunicji na front rozpocznie się nie wcześniej niż od 16 dnia mobilizacji”
Na tym właśnie materiale opierałem się odpowiadając Smokowi:
Ksenofont pisze:SmokEustachy pisze:Wojnę zaczęliśmy ze zbyt małymi zapasami amunicji (można różnie szacować, ale do walk o pełnej intensywności pełną siłą mieliśmy może na miesiąc amunicji, z czego połowa przy armiach i wiele w składach na zachód od Wisły co się z nimi stało sami wiecie)
Wojnę zaczęliśmy z zapasami na 6 miesięcy. Niestety trwała kilka tygodni, więc nie możemy powiedzieć, że zapasy były niewystarczające: w późniejszej fazie wojny intensywność walk zmalałaby i wtedy można by użyć zapasów ze składów.
Tymczasem po 17 września w składnicach było jeszcze sporo uzbrojenia i amunicji – np. w Stawach „Arsenale Rzeczpospolitej” nie mogąc z powodu napaści sowieckiej wywieźć sprzętu spalono 187 000 karabinów, 1500 ckm, 5600 rkm, 150 armat 75 mm, 80 haubic 100 mm, 45 haubic 155 mm, 6 moździerzy 220 mm, 500 pistoletów i mnóstwo amunicji, W Włodzimierzu Wołyńskim Sowieci zdobyli 47 500 karabinów, 700 ckm, 1000 rkm, 329 dział, im miliony pocisków. (Czesław Grzelak, , Kresy w Czerwieni, Warszawa 1998, s. 393) Podaję te liczby po to, żeby przy okazji pokazać wszystkim, że na wschodzie, na obszarze krajowym był materiał dla uzupełnienia strat wojennych – 600 dział wystarczyłoby na dozbrojenie 15 dywizji!
Jak więc widać amunicji było sporo, jej brak wynikał zaś – o czym także pisze Nawrocki – z zamieszania spowodowanego odwrotem i pogubieniu przez dywizje i armię taborów, oraz z napaści sowieckiej.
I jeszcze jedno – Rydz-Śmigły był Głównym Inspektorem Sił Zbrojnych i nie zajmował się materiałowym przygotowaniem WP do walki, więc nie może odpowiadać za wyimaginowane braki sprzętowe. Jeśli już, to odpowiedzialnością należałoby obarczyć Tadeusza Kasprzyckiego – ponieważ było to obowiązkiem Ministra Spraw Wojskowych. A więc w topicu oceniającym działalność Śmigłego zajmowanie się kwatermistrzostwem jest po prostu off topic
.
JarekSk – tak, od tej chwili będę się do Ciebie zwracał Feliksie Edmuntowiczu! Jak można inaczej mówić do człowieka, który po napisaniu przeze mnie że Stalin jest takim samym zbrodniarzem jak Hitler, sugeruje, że AH mógłby być moim ulubieńcem?
Fuj!
Wyjątkowo zgadzam się też z wszystkim tezami Milreka, nawet z tą, że twierdzenie, że komunizm jest źródłem wszelkiego zła jest po prostu absurdalne. Komunizm (a raczej leninizm, stalinizm, maoizm i inne odstępstwa od doktryny Marksa) jest natomiast źródłem wszelkiego zła w XX wieku, Z tym że XX wiek – w rozumieniu historiografii, a więc po Wielkiej Wojnie, a „wszelkie zło” oznacza, że jakieś 90% wojen w świecie w latach 1945-90 zostało wywołanych przez komunistów, a pewnie z 90% akcji ludobójstwa przez komunistyczny ruch sprowokowanych.
Crolick – nazizm, czy też hitleryzm, to ruch robotniczy, antykapitalistyczny, wiec zgodziłbym się z Tobą, że raczej jednak ruch lewicowy.
Smoku Eustachy – Materiały umieszczone w Internecie nie są rzetelne – w każdej chwili można je zmienić, zhackować, zmanipulować, oszukać. Jedynie w papierowej książce – czarno na białym stoi to, za co odpowiedzialność wziął autor.
A gdyby była tylko jedna książka, przedstawiająca tylko jeden punkt widzenia, to nie byłoby żadnych dyskusji, i byłby marazm i nuda.
Tak więc przesyłam dodatkową liczbę książek do przeczytania i życzę miłej lektury.
Woju – ja najbardziej lubię Herodota, może to Ci wyjaśni skąd u mnie tyle emfazy, zadęcia i fantazji.
Pozdrawiam
Ksenofont
P.S. Jak już ochłoniemy, to za jakieś dwa dni puszczę kilka słów o strukturze dowodzenia.
X