p11c pisze:1. Można i tak, choć tak naprawdę pęd jest wtedy skierowany pod skosem do dołu co chyba zmniejsza jego sprawność . Tak naprawdę nie widzę sensu takiego rozwiązania choć oczywiście jest ono możliwe. Nie widzę sensu bo jest więcej przeciw niż za .
Przeciw to :
- zmniejszona sprawność pędnika
- kłopot z zamocowaniem dysz kierunkowych , których nie widzę na twoim rysunku
- konieczność wzmocnienia wzmocnienia środka kadłuba i sporych przeróbek.
2. ścięcie rufy wydaje mi się prostsze.
3. Nie wiem też dla czego uważasz , że takie rozwiązanie nie wymaga steru ?
4. No i jak umieścić te śruby ?
ad 1. Okręt pływał na BARDZO płytkich wodach. Problemem było, żeby się w ogóle ruszał i żeby napęd nie był narażony na uszkodzenia w wyniku zetknięcia z dnem albo czymkolwiek na dnie. Sprawność była tutaj rzeczą nieco drugorzędną. W przedstawionej przeze mnie propozycji ważniejsze jest gładkie dno. Jeżeli dla kogoś ważniejsza będzie sprawność - to zamontuje stożki inaczej.
ad 2. Raczej nie. W przypadku stożków na śródokręciu mamy do czynienia z płaskim kawałkiem dna i ewentualnie kawałkami rur. W przypadku rufy będą blachy gięte w różnych płaszczyznach, co jest już bardziej skomplikowane. Nie wiem, czy w WPMW w Pińsku była maszyna do formowania blach.
ad 3. Wycofuję się z tego. Było by to możliwe, gdyby istniała możliwość sterowania strumieniem wody każdego stożka osobno. Ale wszystko, co do tej pory udało mi się znaleźć wskazuje, że stożki mogły działać wstecz albo naprzód, ale tylko razem.
ad 4. Na rufie?
Być może w tunelach.
Nie wiem, czy ta krypa od początku miała napęd, czy dodano go później. Tak sobie myślę, że jeżeli nie miała od początku napędu, to po wstawieniu silnika łatwiej było zamontować stożki, aniżeli napęd śrubowy.
Teraz co do dysz kierunkowych.
Nie zauważyłem takich. Inna sprawa, że wizerunki tego napędu w sieci można liczyć na palcach jednej ręki. Zdjęcie napędu z łodzi ratunkowej (znalezione przez Ciebie) przedstawia urządzenie niekompletne. Nawiasem mówiąc, na tej łodzi były dwie pary stożków - jedna na dziobie, druga na rufie. Nie trzeba było mieć wówczas dysz ani wymyślnych urządzeń do zmiany kierunku strumienia - wystarczyło, że jedna para działała dla ruchu naprzód, a druga para dla ruchu wstecz. Od razu zaznaczam - nie wiem, czy tak to działało na tej łodzi, ale kto wie.
Wracając do naszych rozważań: zmianę kierunku wypływającej wody można zrealizować tak, jak na rysunku niżej - chyba o to chodziło autorowi książki o napędach. Oczywiście jest to tylko schemat, wymyślony
ad hoc.