Marmik pisze: ↑
W tym fragmencie pisałem o recyklingu PET, czyli o tym, żeby nie trafiał tam gdzie nie powinien, a nie o tym, żeby go zastąpić.
Nie pisałem tego w kontrze do cytowanej odpowiedzi kolegi, tylko ją "nieudolnie" wspierając.
Marmik pisze: ↑
Opierałem się dla danych znalezionych w necie, gdzie podawano średnie na poziomie 1,7 kW. Możliwe, że dla małych jest mniejsze.
Albo dla Amerykanów większe

Kluczowa jest prędkość - pomiędzy 40 a 25 km/h jest różnica 2.56x z oporów powietrza. Opór powietrza jest zdominowany przez jeźdźca, więc musi być identyczny w modelach różnych producentów.
Napoleon pisze: ↑
W ogromnej większości jesteśmy egoistami, którzy nie mają zamiaru wyrzekać się czegokolwiek dla dobra przyszłych pokoleń.
Dla dobra przyszłych pokoleń rozwijamy naukę i technikę. Jest warta znacznie więcej niż to co im "zabraliśmy".
Po prostu nie należysz do części świata która to robi.
Na poziomie indywidualnym każde zwierzę umrze. Natomiast stworzenie przez życie na jakiejś planecie cywilizacji technicznej jest absolutnie nadzwyczajnym wydarzeniem ekstremalnie rzadkim we wszechświecie. Życie po prostu nie ma statystycznie tyle czasu ile nam to zajęło, i szczęścia.
A i tak Ziemia kilka razy zamarzała niszcząc całkowicie zorganizowane życie lądowe i większość morskiego, za każdym razem musząc startować od nowa.
Więc zamiast martwić się ilością oceanów wolałbym aby więcej popracowano nad nuklearnym rozbrojeniem i stworzeniem warunków w których jakiś duży wyrzut koronalny nie sprowokował wojny nuklearnej. W tej sytuacji wywoływanie jakichś wyrzutów sumienia z powodu tego, że stworzyliśmy cywilizację to aberracja, nazywanie tego "niszczeniem planety" to kryminał.
W przypadku problemu z globalnym ociepleniem mamy plan B - geoinżynierę z wykorzystaniem mózgu.
Otóż obecny "efekt cieplarniany" to przypadkowa geoinżynieria. Nie planowaliśmy, stało się.
Próby obniżenia zawartości CO2 to działanie idiotów, analogiczne do twierdzenia że najlepszym sposobem aby pomóc osobie która wypadła przez okno na grunt jest wrzucenie jej przez to samo okno z powrotem.
Na szczęście są lepsze rozwiązania - można bardzo łatwo rozpylać dwutlenek siarki w wysokich warstwach atmosfery, co pozwoli przy mikroskopijnych w skali świata kosztach (kilkanaście do małych kilkudziesięciu miliardów dolarów rocznie) utrzymać temperatury na obecnym poziomie, bądź obniżyć je do ery przedprzemysłowej.
Żeby ustalić o co dokładnie chodzi - mowa o około 2% wartości światowego wydobycia ropy.
Ma to tę wielką zaletę, że można chłodzenie wyłączyć w każdym momencie. Proste, tanie, stosunkowo bezpieczne, działa. I można szukać jeszcze wydajniejszych i tańszych metod. Ale panowie od klimatu woleli przez 30 lat straszyć świat.
Żeby było śmieszniej - to nie jest wcale diametralnie większa kwota niż to ile się przeznacza na same badania nad klimatem
Żeby coś zilustrować. Oto reklama śmieciowej uczelenki jaka mnie dzisiaj zaatakowała:
"Na uniwersytecie SWPS studiuję życie publiczne, bo chcę kształtować przyszłość poprzez aktywizm i tworzenie innowacyjnych rozwiązań społecznych".
No cóż. Poważni ludzie (STEM) poświęcają życie aby mozolnie udoskonalać pewne procesy (techniczne, biznesowe) o kilka procent, za to wymiernie.
A tutaj mamy jakąś dziunię która absolutnie nie ma kompetencji intelektualnych aby wyprodukować jakąkolwiek wartość dodatnią, ale za to wielką ochotę wywracać świat i mówić innym jak żyć.
Napoleon pisze: ↑
Demokracja ZAWSZE zadziała.
Przypomnij mi co znaczył ten wasz akronim "KOD"?
Gregski pisze: ↑
Nieprawda.
Świat był zawsze skomplikowany.
To nawet nie są przeciwstawne twierdzenia.
Tak, świat się komplikuje z powodu wzrostu dostępnej wiedzy ludzki, komplikacji struktur, firm, urządzeń, rozrostu infrastruktury.
Z punktu widzenia indywidualnego, zwłaszcza przeciętnego człowieka - niekoniecznie, wciąż ogarnia tyle ile może. Trudności rozłożne są w innych akcentach, na przykład dawniej funkcjonowało więcej języków. I na typowym międzyludzkim poziomie i w przypadku elit.
Dodano po 46 minutach 48 sekundach:
Przypomniało mi się japońskie opowiadanie SF w którym eksperymentalnie nadzorująca ludzkość superinteligencja w pewnym momencie zabroniła ludziom zabijać i więzić hipopotamy. Namnożyły się one niemiłosiernie, stały się absolutną plagą aż w końcu pojawił się wirus który zabił wszystkie zwierzęta za wyjątkiem hipopotamów które wtedy sztuczna inteligencja pozwoliła zjadać. Więc jednak wyszło w końcu, że przecież miała rację. Więc jak w pewnym momencie nakazała chodzić wszystkim tyłem do przodu to już nie znalazł się odważny kto by zaprotestował. To taki absurd w stylu Mrożka, lecz mam wrażenie że dokładnie tak właśnie rozwiązywane są problemy przez fanatyków ekologicznych i stosunek świata do nich.