: 2009-06-03, 18:11
Chyba pojemnośćU1 pisze: jego wyporność przytraczająca 7300BRT zapewniała mu dobrą dzielność morską
Warship Discussion Board
https://fow.pl/forum/
Chyba pojemnośćU1 pisze: jego wyporność przytraczająca 7300BRT zapewniała mu dobrą dzielność morską
Stefan Starzyński - „Zagadnienie narodowościowe w Rosji Sowieckiej”Ksenofont pisze:Skoro tylko z Rosją Sowiecką - to nie ma wspólnego frontu lądowego i nie ma się czym martwić.U1 pisze:Wyobraźmy sobie zatem, że we wrześniu roku 1939 wybucha nie wojna z Niemcami, ale z Rosją Sowiecką.
Gorzej by było, gdyby nas zaatakowała Sowiecka Białoruś.
Pozdrawiam
Ksenofont
Hmmmm. Na tym samym forum jest dział pt. "Spis flot". Korzystając z niego można się dowiedzieć, że w 1939 roku Flota Bałtycka WMF miała do dyspozycji CO NAJMNIEJ 35 okrętów podwodnych, nie licząc typu M i podobnych. Co najmniej 4 typu L, 3 typu P, 25 typu Szcz, co najmniej 3 typu S. Licząc klasyczny układ - z posiadanych sił 1/3 na patrolu, 1/3 w remontach, 1/3 na odpoczynku, daje to tuzin. Ale tuzin JEDNOCZEŚNIE. Bardzo NIE chiałbym zobaczyć naszych 2 (w zakładanej ekonomii sił) ptaszków, broniących konwoju przez 12 okrętami podwodnymi.Ksenofont pisze:No właśnie - ile ich było?Marmik pisze:Znając ilość radzieckich OOP to nawet przy hipotetycznym, niskim wskaźniku sprawności...
Tuzin?
Natomiast wszystko przemawia za tym, że ich taktyka byłaby równie żałosna, co w czasie II wojny światowej, a dokładniej - na pocżatku.
To znaczy, że ich OP tonęłyby same, bez udziału PMW (i nie jest to przenośnia).
Trzeźwy byłeś jak to pisałeśKsenofont pisze: ...Gorzej by było, gdyby nas zaatakowała Sowiecka Białoruś. ...
Ksenofont
Myślę, że nie byłoby takiej sytuacji. Rosjanie do końca VOV stosowali indywidualne patrole w sektorach - tak, jak Marinesko w 1945 r. na Bałtyku. Podobnie było w Arktyce. Mimo wiedzy o niemieckiej taktyce "wilczych stad".Leszek pisze:... Bardzo NIE chiałbym zobaczyć naszych 2 (w zakładanej ekonomii sił) ptaszków, broniących konwoju przez 12 okrętami podwodnymi.
Miała. Do Morza Pińskiego.Miała Sowiecka Białoruś dostęp do morza ?
A nawet i nie utarczki.Marek T pisze:Myślę, że nie byłoby takiej sytuacji. Rosjanie do końca VOV stosowali indywidualne patrole w sektorach - tak, jak Marinesko w 1945 r. na Bałtyku. Podobnie było w Arktyce. Mimo wiedzy o niemieckiej taktyce "wilczych stad".Leszek pisze:... Bardzo NIE chiałbym zobaczyć naszych 2 (w zakładanej ekonomii sił) ptaszków, broniących konwoju przez 12 okrętami podwodnymi.
Tak więc naszym konwojom groziłyby najwyżej utarczki z jedną "podłodką" i co najwyżej szybkie wyczerpanie zapasu b.g.
Batory i Chrobry to pasażery. Przebudowywanie ich na frachtowce byłoby kosztowne, czasochłonne i zdziebłko bezsensowne IMHO. W grę wchodziłby albo czarter szybkich statków obcych bander, albo wykorzystanie polskich, ale wtedy ten konwój jednak byłby ciut wolniejszy.Ksenofont pisze: W polskich warunkach byłyby to konwoje niczym na Morzu Śródziemnym - dość rzadkie, dobrze przygotowane, szybkie (Batory+Chrobry?) oraz silnie bronione przez całość PMW.
To ja sie pytam co miało topić OP które zajmą się polskim uberstawiaczem min w trakcie jego rajdu na północ? Bo chyba stanowiły one poważniejsze zagrożenie od ślepaków Aurory (a właściwie Awrory).Zdjęli, bo polskie kontrtorpedowce nie służyły do topienia OP - a na B i G nawet nie montowali!
Kontrtorpedowce miały służyć do topienia Auror, Swietłan i Kirowów.
Prosiłbym o podanie dokładnych danych wyjściowych ( i źródeł na podstawie których przyjęto te założenia) dla pańskiej 'symulacji', bez których nie jest możliwe sfalsyfikowanie bądź potwierdzenie pańskich wniosków:U1 pisze:Ponieważ zasięg "ptaszków" uniemożliwiał eskortowanie transportowca na całej trasie ustalono spotkanie na wysokości Kołobrzegu. Niestety, ze względu na stan morza "eskorta" przybyła na miejsce z opóźnieniem przekraczającym 24 godziny. Co gorsza okazało się, że nasze "siły ZOP"... nie są w stanie utrzymać na wzburzonym morzu prędkości statku, który miały eskortować: "Clan Menzies" nawet przy stanie morza 5 utrzymywał bez problemu 14 węzłów (przy prędkości maksymalnej 16; jego wyporność przytraczająca 7300BRT zapewniała mu dobrą dzielność morską), natomiast traulery nie mogły osiągnąć w tych warunkach więcej niż 7,5-9,0 węzła. Ponadto okazało się, że przy wyporności zaledwie 180 ton i niskiej burcie zrzucanie bomb głębinowych z torów na pokładzie... jest praktycznie niemożliwe. Tak więc "Clan Menzies" popłynął dalej bez eskorty i... na wysokości UStki został storpedowany przez sowiecki okręt podwodny S-4 (świeżo wprowadzony do służby). Zatonął prawie dokładnie w tym miejscu, gdzie 30 stycznia 1945 spocznie "Wilhelm Gustloff" zatopiony przez należący do tego samego typu (IX-bis) S-13.
Nie trzeba by było ich przebudowywać. Batory i Piłsudski miały 4 ładownie (1200 t). Sobieski i Chrobry nie były natomiast typowymi pasażerami a statkami transportowo-pasażerskimi i do przewozu ładunków były przystosowane jeszcze lepiej niż te pierwsze - posiadały 5 ładowni. Ale o jakiej pojemności nie potrafię powiedzieć.Boruta pisze:Batory i Chrobry to pasażery. Przebudowywanie ich na frachtowce byłoby kosztowne, czasochłonne i zdziebłko bezsensowne IMHO.
Z przyjemnością wyjaśnię przyjęte przeze mnie założenia, ale jednak chciałbym najpierw dać Panu możliwość odniesienia się do pytań, jaki postawiłem kilka dni temu w odpowiedzi na lansowanie przez Pana koncepcje (rzekomego) tworzenia jakiejś formacji ZOP składającej się z "traulerów/kutrów trałowych, ścigaczy/jednostek zmobilizowanych".crolick pisze:Prosiłbym o podanie dokładnych danych wyjściowych ( i źródeł na podstawie których przyjęto te założenia) dla pańskiej 'symulacji', bez których nie jest możliwe sfalsyfikowanie bądź potwierdzenie pańskich wniosków:U1 pisze:Ponieważ zasięg "ptaszków" uniemożliwiał eskortowanie transportowca na całej trasie ustalono spotkanie na wysokości Kołobrzegu. Niestety, ze względu na stan morza "eskorta" przybyła na miejsce z opóźnieniem przekraczającym 24 godziny. Co gorsza okazało się, że nasze "siły ZOP"... nie są w stanie utrzymać na wzburzonym morzu prędkości statku, który miały eskortować: "Clan Menzies" nawet przy stanie morza 5 utrzymywał bez problemu 14 węzłów (przy prędkości maksymalnej 16; jego wyporność przytraczająca 7300BRT zapewniała mu dobrą dzielność morską), natomiast traulery nie mogły osiągnąć w tych warunkach więcej niż 7,5-9,0 węzła. Ponadto okazało się, że przy wyporności zaledwie 180 ton i niskiej burcie zrzucanie bomb głębinowych z torów na pokładzie... jest praktycznie niemożliwe. Tak więc "Clan Menzies" popłynął dalej bez eskorty i... na wysokości UStki został storpedowany przez sowiecki okręt podwodny S-4 (świeżo wprowadzony do służby). Zatonął prawie dokładnie w tym miejscu, gdzie 30 stycznia 1945 spocznie "Wilhelm Gustloff" zatopiony przez należący do tego samego typu (IX-bis) S-13.
- zakładany zasięg 'ptaszków'
- przyjęta dzielność morska i wynikające z nich ograniczenia prędkości
- wysokość wolnej burty