marek8 pisze: ↑2022-08-06, 17:46
Czy w ocenie tu piszących kierunek koreański z uwzględnieniem jego specyfiki lokalnej naprawdę daje choćby cień realnej szansy na istotne wzmocnienie potencjału WP?
No to zależy, czy uda się spełnić warunek tego co nazywają transfer technologii i budowy bazy produkcyjnej oraz serwisowej pod te nowe zakupy. Póki co mówimy:
1) K9 szt 48, które i tak już produkujemy tyle, że w trochę innej konfiguracji, ale przeszkód do uruchomienia na jednolitej licencji nie ma problemu.
2) FA-50 szt znów 48, których produkować się nie opłaca, sporo części wspólnych z F16, powstanie centrum logistyczne dla nich w WZLach
3) K2, który ma być produkowany na licencji w kraju.
Wygląda to jednak lepiej niż z Abramsami, czy F35. Przy założeniu, że te warunki i transfer technologii będzie spełniony, to kierunek koreański okazuje się jedynym, który może dla PGZ zaoferować aż tyle. Zdania są podzielone, ale własny przemysł obronny jest wg. teoretyków jednym z filarów siły obronnej kraju. Pytanie, czy we współczesnym świecie i produkcji 16 haubic rocznie tudzież 30 czołgów (obym się mylił), takie myślenie nie jest czasem stawieniem sprawy na głowie. Można się zastanowić, czy nie lepiej machnąć duże zamówienie i ustanowić jedynie centra serwisowe w każdym z przypadku nie byłoby lepsze. Tylko ci dziennikarze, którzy są na garnuszku PGZ chyba by pierdolca w social media dostali. Już mamy jakieś groteskowe hasła "teraz Krab jutro Borsuk!" itd. itp.
Patrząc chłodno to proponowałbym przeglądnąć sobie jak kształtowały się ceny K9 zamawianych przez kraje europejskie i jak na tym tle wychodzimy my na tym naszym rodzimym pomyśle z dłubaniem w garażach. Jakim to będzie wzmocnieniem na czas wojny to możemy sobie wyobrazić, gdy HSW po pierwszych 6 miesiącach wojny uzupełni stratę 8 haubic. No niestety branie niektórych kwestii per analogia z DWŚ wprowadza trochę zamieszenia, bo i nie ta prostota sprzętu i nie ta sama masówa. Także można się faktycznie zastanowić, czy to w obecnych czasach ma aż taki sens.
marek8 pisze: ↑2022-08-06, 17:46
Po pierwsze to dowolne zakupy współczesnej z zasady drogiej w eksploatacji techniki rodzą natychmiastowe pytanie ile pójdzie na zakupy a ile na "eksploatację"
Co do kosztów obsługi to jest ciekawe. Kiedyś zadałem sobie trud i sprawdziłem ile to wyszło dla super drogich i kosztownych F16 naszych SZ. No już z 15 lat je użytkujemy i jakoś większych kontraktów poza dodatkowym pakietem części po 10 latach i coraz to nowszych rakietkach, nigdzie nie widziałem. Leopardy to też dopiero wskoczyły jakieś znaczące kwoty przy okazji podpisania kontraktu na modernizację do L2PL - to tak z innej beczki. Natomiast jak do godziny lotu F16 doda się koszta szkoleń, całej infrastruktury lotniskowej, paliwa, koszty amortyzacji sprzętu, a na dodatek lata się nimi niewiele to wtedy tak zgadzam się wychodzą czasami bardzo kosmiczne liczby, które ludzie sobie interpretują często w bardzo kosmiczny sposób. Dlatego radzę zawsze uważać co takiego i kto wypowiada oraz jaki ma w tym cel.
marek8 pisze: ↑2022-08-06, 17:46
Po trzecie wreszcie - nie szukając tu żadnych "Onych", "ich" czy innych osobniczych lęków niektórych tu piszących warto może przypomnieć inny niż wskazany powyżej przedwojenny problem z mającej przecież bronić przed komunistycznym przewrotem przesadnie licznej w czasie pokoju armii , który zresztą wytykali nam wszyscy co bardziej dociekliwi i nie zawsze oficjalni analitycy przegranej kampanii wrześniowej. Problem polegający na zignorowaniu posiadanych atutów i nie budowaniu obrony w oparciu o posiadany potencjał, który może i prymitywny ale dawał szanse na skuteczną walkę (przykłady takiej skutecznej walki są prawdziwie imponujące) kosztem kosztownego i niewykonalnego finansowo (co innego w propagandzie) równania do zachodnich potęg w drodze zakupów mega nowoczesnej techniki czy produkcji tylko hiper techniki tamtych lat. I podobnie jak dziś - gdy okazała się ona de facto niedostępna wydawania kasy jak leci na najróżniejszą egzotykę, która i tak do kraju nie dotarła...
Tu się natomiast w 100% z tobą zgadzam. Przy czym ta mała i tania technika lokalna ma też swoje oczywiste ograniczenia, co między wierszami da się wyczytać między wierszami, bo już chyba nie potrzebują kolejnego pół miliona granatników, a jakoś co raz to dobijają się o te czołgi, F16, czy Himarsy. Także tutaj kwesti tego imponującego rozmachu zastanowiłbym się raczej nad jakimś złotym środkiem między małą, a dużą techniką wojskową i czy czasami nie przeginamy zbyt mocno w którąś stronę. Z tych możliwych kontraktów jakie widzimy to rysuje mi się raczej wizja, że w końcu zapewnimy w miarę nowoczesny sprzęt obecnym strukturom, a 18 DZ będzie najwspanialszą wśród samych wspaniałych. Reszta mimo szczerych chęci i kilku cudów gospodarczych jest niestety sprawą złożoną tj. to był ongiś z 500+, które to miało niby baby boom eksplodować. Najpierw te 300tysi chętnych to trzeba gdzieś na piknikach znaleźć. A jak wieść gminna niesie, to już przy rekrutacji na poziomie dużo mniejszym, nasze wojsko heftuje już tymi piknikami i chciałoby co potrenować
Patrząc na liczbę urodzeń i to, że rodzi się ciągle więcej bab i innych płci niż męska, a na dodatek life style wielu dzieci odbiega od tego co byśmy definiowali jako "zdrowy", to mamy chyba jakichś obraz co do potencjału. Ciężko też uwierzyć by wszystkich tych zdrowych i w szeczgólności władnych umysłowo kręciło coś takiego jak dobrowolna służba wojskowa. A tu będzie zaraz trzeba uzupełnić jakichś ponad 10k odchodzących co roku z woja. Dlatego wolę na to patrzyć bardziej realnie. W moim nieskromnym odczuciu to raczej na zasadzie 150k i drugie tyle aktywna rezerwa, ale to tak gdzieś dopiero za 10 lat mogło by zacząć działać.