Re: Jakie są postępy przy budowie Gawrona?
: 2011-11-18, 09:03
Warship Discussion Board
https://fow.pl/forum/
Peperon pisze:http://fakty.interia.pl/polska/news/ile ... ,1723440,3
Tego już chyba nawet nie da się wyprostować. Te bzdury są powtarzane jak mantra. Myślę, że bez oficjalnego zajęcia stanowiska przez MW nie ma szans na niepowielanie nieporównywalnego porównania. Spróbuję coś z tym zrobić.Początkowo koszt budowy każdej z siedmiu wielozadaniowych korwet szacowano na 250-300 mln zł. Ostatnie informacje z MON wskazywały już na kwotę 1,46 mld zł.
W obecnej sytuacji (nie będę szczegółowo rozwijał) oznaczać to będzie praktycznie likwidację Marynarki Wojennej. Wprawdzie nie stanie się to z dnia na dzień, ale wątpię, by przetrwała ona do czasu wypracowania jakiejś rozsądnej koncepcji istnienia. Tak więc na tym etapie wycofanie się z jedynego jako tako zaawansowanego programu to spowodowanie sytuacji, że rękoma i nogami bronić się będzie funkcjonowania tego co systematycznie od paru lat powinno się już pozbywać. Naprawdę MW potrzebuje odważnych decyzji, ale dotychczas życie pokazało, że w ślad za masowymi dożynkami nie idzie nowa jakość (ani technika, ani myśl). Nie jestem zwolennikiem trzymania czegoś na siłę (np. "dla zapewnienia ciągłości szkolenia"maqui pisze:A wracając do Gawrona - to już przegrana sprawa - moim zdaniem nie ma sensu inwestować w to więcej kasy - może udałoby się odsprzedać komuś ten kadłub za jakąś w miarę rozsądną cene. Nawet bowiem gdy zostanie ukończony zostanie takim samym brzydkim kaczątkiem jak pływający pod biało czerwoną ORP Kaszub - czyli ni pies ni wydra a mówiąc językiem specjalistycznym nigdy nie będzie posiadać jakiejkolwiek wartości bojowej. No chyba że jako okręt cel (podobnie jak dwie g..... fregaty) dla rosyjskich pocisków odpalanych z płw. Taran;)
Problemy Niemców chyba dość powszechnie opisywano. To, że producent jest ten sam (MAAG, choć de facto zrzuca się "winę" na Zamech) też wiadomo, ale czy mamy do czynienia taką samą przekładnia to mam jednak wątpliwości. Możesz je rozwiać?maqui pisze:b) zainstalowana na Gawronie przekładnia główna na 99% obarczona jest błędem technologicznym - jest bowiem tą sama jaka trafiła na pokłady niemieckich K-130, które notabene zostały przez jej usterke unieruchomione. Niemcy sobie poradzili wydając masę kasy, której my nie mamy a gwarancji też już nie mamy
No cóż, być może za mało wiem o tym jak faktycznie jest na lądzie, wiec mam problem z oceną.maqui pisze:Niestety akurat co do artylerzysty to żołnierz wojsk lądowych jest i zawszę będzie traktorzystą. Wszystko co wykonywane jest na okręcie jest po stokroć trudniejsze i znacznie niebezpieczniejsze od swoich odpowiedników na lądzie.
Tu dla odmiany nie rozumiem jaki to ma związek z kosztami szkolenia.maqui pisze:...nie ma możliwości schowania się bądź nawet ucieczki (wycofania się).
Czy polskie bezpieczeństwo ekonomiczne obecnie, jak i w możliwej do przewidzenia przyszłości zależeć będzie od transportu morskiego? No i podstawowe pytanie brzmi: eskorta ma być w celu zapobieżenia czemu?maqui pisze:A tylko MW może zapewnić eskortę jednostek cywilnych a tym samym zapewnić bezpieczeństwo ekonomiczne państwa,
Dobre pytanie. A więc za ile dotrze, i jaką konkretnie rolę miałaby spełniać MW?maqui pisze:nie wspominając o terroryzmie, który póki co na bałtyk nie zawędrował pytanie za ile dotrze.
Niestety, ale ten artykuł był nieco zakropiony populizmami, ale w sumie masz rację, że dla speców ze stolicy inaczej nie da się pisać.maqui pisze:Kilka miesięcy temu był bardzo dobry artykuł w niezbyt niestety poczytnej gazecie Polska Zbrojna pt: " jaki jest związek pomiędzy trampkami a Marynarką Wojenną" (czy jakoś tak) - polecałbym go jako lekturę obowiązkową specom ze stolicy (i nie tylko).
I to własnie mnie dziwi, bo skoro niemieckie K130 mają diesle, a Gawron diesle i turbinę (w układzie CODAG) to za diabła nie widzę możliwości, by była to TAKA SAMA przekładnia.maqui pisze:Przekładnia redukcyjna marki Renk, jest dokładnie ta sama co na niemcach - skąd wiem ot wiem:)
W zasadzie czekałem na taki argument. Szkolenie ogólne z zakresu obrony przeciwawaryjnej (komora OPA, poligon ppoż) nie jest jakoś specjalnie kosztowne. W jego efekcie szkolony zapoznaje się z praktycznymi aspektami użycia sprzętu OPA. Jeżeli chodzi o walkę z woda lub pożarem na okręcie to bardzo wiele zależy właśnie od samego okrętu, więc nie da się wyszkolić grup awaryjnych dla innych typów okrętów. A jeżeli już pozwoliłeś sobie na argument odwołujący się do doświadczenia to jako riposta mogę jedynie dodać, że w zasadzie nie ma takiej możliwości by potopić się w komorze OPA, co w sumie widziałem dziesiątki razy.maqui pisze:Sprawa opisanej ucieczki ma dużo do szkolenia, bo marynarze poza szkoleniem do walki, są szkoleni by utrzymać okręt na powierzchni mimo uszkodzeń, na co składają się: walka z pożarami i przebiciami (między innymi). A to też kosztuje i czas i środki. Sam byłem świadkiem jak niedoświadczeni studenci z AM niemal utopili się w komorze OPA - pomieszczeniu zaprojektowanym by symulować warunki walki z przebiciami. Takiego zagrożenia na lądzie nie ma - więc dochodzi kolejny "stopień trudności" dla marynarzy.
Niestety, ale to komunał. Nie twierdzę, że nie pokrywający się z prawdą, ale wypada sobie zadać pytanie o stopień uzależnienia od transportu morskiego i rachunek potencjalnych zysków z faktu posiadania iluś tam okrętów. Ktoś kiedyś powoływał się np. na złoża Skadd i Snarv, tyle że łączna wartość naszego udziału w nich jest mniejsza niż koszt jednej korwety, więc wypada zachować ostrożność w posługiwaniu się argumentem ekonomicznym. Tym bardziej, że w wielu wypadkach koszty działań okrętów (nie naszych) przekraczają potencjalne zyski (działa się więc dla celów budowania prestiżu i korzystnego wizerunku państwa, przy odrobinie prewencji)maqui pisze:Bezpieczeństwo ekonomiczne zawsze było związane z morzem i to nie tylko naszego ale każdego kraju nadmorskiego - tylko Polacy podchodzą do tego bardzo nonszalancko,
Nic nie stoi na przeszkodzie by duży patrolowiec Coast Guardu uzbroić w 76-kę. Pozostaje tu więc opcja Coast Guard zamiast marynarki wojennej (tak jak na Islandii) lub marynarka wojenna de facto jako Coast Guard (tak jak w Irlandii).maqui pisze:na pytanie co do roli terroryzmu odpowiedź jest oczywista nawet obecnie jedynie MW może dogonić i zmusić uprowadzony statek do zatrzymania - niestety SG nie ma takiej opcji tak gonitwy z dala od bazy jak i wymuszenia zatrzymania - największym bowiem środkiem perswazji jest śmieszne 12,7 mm WKM. Strzału ostrzegawczego z tej śmiesznej broni nawet "porywacze" nie usłyszą a 76 mm już TAK - choćby dlatego.
Wydaje mi się, że w zasadzie tylko dlatego w ekspresowy sposób podpisano kontrakt na NDR, że ktoś przekonał decydentów, iż zyskamy zdolność do rażenia stanowisk Iskanderów. Jeżeli mam być szczery to chciałbym wiedzieć, co tak naprawdę oferuje NSM, czy RBS w kwestii precyzyjnego rażenia celów lądowych. Bo że mogą uderzyć w punkt opisany współrzędnymi geograficznymi to wiadomo. Mimo wszystko stoję na stanowisku, że traktowanie pocisków przeciwokrętowych jako broń do zwalczania celów lądowych (pojawia się pytanie o zdolność penetracji głowicy, czyli jednymi słowy o zakres celów możliwych do zwalczania) może być tylko opcją dodatkową (czyli tak jak założyli konstruktorzy).maqui pisze:Poza tym zmieniając nieco gł. temat po zainstalowaniu w tym lub następnym roku na pokładach okrętów typu 660 pocisków RBS 15MK3 MW uzyska jako jedyny rodzaj sił zbrojnych zdolność do wykonywania uderzeń na cele lądowe w skali taktycznej!! co dodatkowo wzmocni nabywany NDR. Ani wojska lądowe ani tym bardziej lotnictwo nie ma takiej możliwości. A taka opcja daje wiele możliwości.
Z tego co się orientuję to Niemcom zależało na jak najlżejszych przekładniach, natomiast nasz Gawron dostał wielką, coś chyba ze stutonową krowę. Nie śledziłem co dokładnie nawalało Niemcom i nie wykluczam, że analogiczne podzespoły zamontowano w przekładni Gawrona, ale w sumie zastanawiało mnie skąd wziąłeś tę 99% pewność. Co do tezy o bzdurze z punktu widzenia ekonomii to oczywiście wszystko sprowadza się do odpowiedzi na proste pytanie: Jaką prędkość powinna mieć korweta. Wtedy, podobno sam ON zażyczył sobie by korweta rozwijała powyżej 30 w. Na dieslach jest to nie do osiągnięcia przy tym rozwiązaniu kadłubowym i tej wyporności (ekonomicznie może nie bzdura, ale mission impossible). Tylko turbina gazowa daje tak dużą moc przy małej masie. Standardowo okręty przez 80-90% chodzą po kilkanaście węzłów, więc tylko na dieslach.maqui pisze:Co do przekładni to rzeczywiście masz racje K130 ma napęd dieslowski a nasz mieszany (kolejna bzdura z punktu widzenia ekonomii) nie zmienia to jednak faktu, że przekładnie są zapewne pokrewne może nie w 100% identyczne ale pokrewne bazujące na tej samym projekcie. Jak będzie z napędem zobaczymy jak i czy w ogóle zostanie on kiedykolwiek uruchomiony i nic nie wybuchnie:)