W innym wątku koledzy przerzucają się argumentami o wartości SMW, a mnie nurtuje co innego w kontekście Gawrona i ostatnich wypowiedzi ministra. Mianowicie, czy SMW jest teraz, będąc w obecnym stanie, w ogóle dokończyć Gawrona do 2015? Oczywiście przy założeniu finansowania i sprawnym organizowaniu przetargów (no właśnie przez kogo?) na każdą d...perelę. Czy ten system pokręconej własności, który miał za zadanie uratować to co jest przed syndykiem, nie paraliżuje jakichkolwiek prac? Teoretycznie to co powstało jest własnością MON, więc MON mógłby ogłosić przetarg na ukończenie tego okrętu i ewentualną budowę następnego. Teoretycznie, bo nie wiem, kto jest właścicielem dokumentacji, która została zakupiona w Niemczech.
Naszedł mnie też pomysł (już tutaj w innym kontekście zgłaszany), że zamiast budować "serię" "małych korwet", "korwet patrolowych", "korwet kieszonkowych" (to jest najlepsze

), nie byłoby lepiej budować następne Gawrony, tylko odchudzone do wersji OPV, czyli bez (lub ze zubożonym) ZSW, turbiny gazowej i rakiet. Takie okręty mogłyby nie być wiele droższe od tych mitycznych 200 mln. zł, a dawałyby szansę w późniejszym czasie na doposażenie i przeklasyfikowanie na "pełne" korwety. Przede wszystkim mamy projekt, do którego zmiany możemy wnieść sami (no chyba, że umowa z Niemcami tego zabrania), opanowaną technologię, gotowe oprzyrządowanie i jeszcze ludzi z doświadczeniem.
Co zaś się tyczy tych okrętów "po 200 mln. zł" to musimy zakupić projekt (przetarg?), zlecić budowę (kolejny przetarg) i zapewnić finansowanie na kilka jednostek, żeby zejść z kosztami, bo jak nie to będzie kolejny Gawron, tyle że mniejszy, choć nie koniecznie tańszy.
Proszę o opinie.
