O co mi chodzi? Może tylko o pokazanie, że wielowiekowa tradycja i praktyka zarządzania strukturą państwową na interesującym nas tu wszystkich polu ma takie praktyczne przełożenie, że ogromna rzesza poczynionych tu dywagacji odnośnie planu mod. tech X, Y czy Z jest zupełnie bez sensu?
Staram się zwrócić uwagę, że rodzimy mechanizm decyzyjny jest tak bardzo odmienny od tego co by się chciało, że decyje jakich byśmy - nawet różniąc się w szczegółach - oczekiwali po prostu zapaść nie mogą i nigdy nie zapadną. No chyba, że sojusznik KAŻE a i to tak naprawdę być może...
W naszym kręgu kulturowym nigdy przesadnie nie ceniło się wiedzy wykraczającej poza taką, która poczebna jest do ukręcenia prostego dealu lub podrzucenia komuś (nie odebrania bynajmniej zaś) jakiejś... kwik, kwik... a więc zazwyczaj wiedza o tym, że coś już było lub, że tzw. praktyka sobie z danym reformatoryjnymi pomysłami znakomicie poradziła in minus zazwyczaj wywołuje nerwowe reakcje i dyżurne podważanie wiadomości dyskutanta...
Oczekuję, że dyskutując o flocie będziemy poruszać się w obszarze realiów a nie zmyślonych na użytek prostego Nowaka założeń (planów), hasełek i innych sztandarowych banialuków, od czego jak widać większość dyskutantów uwolnić się ani nie chce ani nawet nie zamierza w ciemno łykając wersję jak to teraz to już na pewno zbawimy świat i od teraz to już nikt ...

Mimo, że spora część tych "zbawców" robiła całkiem niezłe kariery partyjne w tzw. opozycji bynajmniej nie wykazując się niczym co by choćby luźno pozwalało na stwierdzenie, że ktoś tam ma choćby cień potencjału...
Dlatego Adrianie wybacz ale nie lubie nierealnych wizji jak pusta i zupełnie bez pokrycia konstatacja, że warto próbować gdy nikt tak naprawdę nie próbuje (udając jedynie, że niby coś...) a realia sprowadzają się i tak do tego, że wszystko co dotyczy naszej MW wynika z takich lub siakich potrzeb jakiegoś sojusznika a "reformatorzy" tak naprawdę sprawdzają jedynie możliwości baardzo prostych posunięć szukając jedynie czegoś efektownego lub choćby nieryzykownego...
Może więc warto oną dyskusję prowadzić z tym prosty założeniem jako elementem rzeczywistości a nie bujania, że ktoś coś tam przełomowego w opuszczonej stołówce wymyślił? Mylisz się też co do rodzimych służb - cechuje je bowiem coś na co wielokrotnie i w wielu krajach dawno temu zwrócono uwagę i co jest tu i tam przedmiotem interesujących analiz a mianowicie nieprawdopodobny wręcz rozjazd pomiędzy osiągnięciami operacyjnymi a nieumiejętnością spożytkowania tego na poziomie decyzyjno-strategicznym... Czyli takim min., dotyczącym czy to planowania czy wytyczania bieżącej ale i długofalowej polityki w oparciu o pozyskane informacje. Przypomnę może, że przynajmniej na dwóch bardzo dobrych uczelniach wojskowych jest to temat wykładów (konkretnie jako przykład osiągnięć wywiadu/kontrwywiadu i nieumiejętności użycia przez decydentów pozyskanych informacji jako modelowy przypadek źle skonstruowanej komunikacji wewnętrznej)- jakby ktoś chciał wiedzieć...
Dlatego postuluje wyodrębnienie z tego wątku takich "ku pokrzepieniu" i innych "fantazji" do odrębnego tematu - bowiem wplatanie w realistyczne wątki tematów z pogranicza idealistycznego chciejstwa pozbawia na forum pasjonatów dyskusje jakiegokolwiek sensu istotnie czyniąc ją jedynie pisaniną dla własnych trudnych do zrozumienia celów.
Realia są takie, że tak jak zwycięską eskadrę spod Oliwy poświęciliśmy w imię interesu cysarza, jak przedwojenną flotę dłubaliśmy w całkiem sporej części w imię interesu Marianny a powojenną w imię interesu ojczyzny chłopo-robotników itd... to obecną budujemy ku wiecznej chwale interesów US więc może byśmy przestali się zachwycać już przedsięwzięciami, które z tym chwalebnym celem nie maja niczego wspólnego i zechcieli ten fakt uwzględnić w dyskusji?

A prawdziwi (nie malowani czy niskiej rangi) reformatorzy to w naszym wspaniałym systemie potrafili (w czasach RON) skończyć (w zasadzie tylko za nawoływania do przestrzegania konkretnych przepisów prawa) nawet z kilkunastoma oskarżeniami czy zaocznymi wyrokami za gwałt na przedstawicielkach narodu (i to nawet gdy byli prawdopodobnie nieco innej orientacji) o ile nie wykazywali się właściwym zrozumieniem zasad gry i wtrącali się tam gdzie nie powinni... Obawiam się też, że akurat ten problem nie jest winą PO... co byłoby bardzo prostym znalezieniem dyżurnego winnego
Wyjaśnijmy więc sobie jedną prosta rzecz - tak bardzo lubimy niskich lotów bajki, że chcemy w nich brać udział udając, że to na serio?
