A poza tym, dlaczego nie przeprowadzono drugiej próby postawienia zagrody minowej w nocy z 2 na 3 września? Jedna noc zmarnowana. Skoro nie wyszło raz, to trza było do skutku. A poza tym, okręt w ruchu a okręt przy nabrzeżu, to zupełnie różne cele. Troszkę się Japońce pod Kuantanem napocili, zanim puścili oba okręty na dno...
no i zgodzę się z twierdzeniem, że skoro praktycznie całość pozostałych pod jego komendą sił floty wychodzi w morze dla przeprowadzenia najważniejszej (jeżeli nie jedynej) operacji, to OBOWIĄZKIEM admirała jest dowodzić taką akcją osobiście.
Poza tym co - już 2 września wiedział, ze wojna przegrana i wszystko stracone? Zapomniał o oficjalnej doktrynie (fakt, że była błędna) licenia na ofensywę z zachodu, która miała doprowadzić do odciążaenia polskiego frontu? Czy rzeczywiście był taki przewidujący?
W każdym razie, admirał dowodzący flota ma obowiązek takiego jej użycia, żeby wyrządzić jak największe straty wrogowi, a nie siedzieć bezczynnie. Jakby Gryf postawił miny, to była całkiem spora szansa, żeby coś na nich poszło na dno... może nawet S-H albo Schlesien?
I za to Unrugowi należy się
