Ksenofont pisze:
Moc, jest to praca wykonana w jednostce czasu. P=dW/dt.
Cenne, że szło o moc w znaczeniu fizycznym, bo już się bałem... Tylko to bez wiekszej wartości.
Ksenofont pisze:
Moc armaty automatycznej, to - nieco upraszczając - ilość energii dostarczonej do celu w przeciągu danego czasu.
Tylko jeżeli ten cel jest przywiązany do drzewa przed wylotem lufy. Jak nie, to moc może najwyżej opisywać energię kinetyczną pocisku i szybkostrzelność, lecz między wylotem lufy, a "dostarczaniem energii do celu" jest jeszcze balistyka zewnętrzna. A to akurat zdecydowanie faworyzuje polskie nkm-y, gdy porównywać je z Oerlikonem FF – mowa o prawdopodobieństwie trafiania.
Ksenofont pisze:
Do porównywania potencjału broni pokładowej używa się czasem pojęcia "salwy sekundowej".Jest to metoda przestarzała i w żaden sposób nie oddaje rzeczywistości - nie uwzględnia ona bowiem prędkości początkowej.
Także podawanie energii kinetycznej mija się z celem - 102mm armata na Piaggio 108C ma olbrzymią energię, ale wiadomo, że nie nadaje sie za bardzo do walki powietrznej.
Dlatego lepiej operować pojęciem moc.
I owa 102 mm armata moc też ma gigantyczną: 600 m/s, 13 kg, Ek=2340 kJ i 2340 kW mocy, skoro jeden pocisk na sekundę - chciałeś mocy chwilowej, to ją masz. Jak widać "moc" jest warta tyle samo, co Ek, czy "salwa sekundowa".
Ksenofont pisze:Wielu; m.in. Piotr Zarzycki i Zbigniew Gwóźdź, ale szczególnie polecam: Anthony G. Williams, Emmannuel Gustin, Flying Guns Worlsd War II: Development of Aircraft Guns, Ammunition and Instalations 1933-45, Londyn 2003. s. 313.
Stoi tam, że energia wylotowa Oerlikona FF wynosi - w zależności od podtypu działka i rodzaju amunicji - 19 700 - 24 100 J.
Nic podobnego. Patrzyłeś na dane MG FF, a nie Oerlikona FF, a to czyni różnicę. Jaką? Przeczytasz u dołu po lewej, na stronie 23. tejże zacnej książki.
Ksenofont pisze:
Natomiast energia polskiego działka (a właściwie zastosowanego przez Polaków naboju wystrzelonego przez przez zastosowaną przez Polaków lufę wynosi) 60 500 J.
Ani działka, ani naboju, tylko
pocisku. A największa energia wylotowa pocisku naszych nkm to 52 149 J (155 g pocisk ppanc - świetlny, po angielsku oznaczylibyśmy go APT, o Vpocz=820,3 m/s).
Ksenofont pisze:
Dla Oerlikona FF (zakładając 24 kJ i ok 9 strzałów na sekundę) mamy - jeśli dobrze liczę - 216 kW.
Prędkość wylotowa 128 g pocisku HE (odłamkowo-burzącego) wystrzelonego z Oerlikona FF wynosiła 600 m/s, co daje to 23 kJ.
Ksenofont pisze:
Dla NKM D (zakładając 60,5 kJ i ok 10 strzałów na sekundę) 605 kW.
Założenie jest błędne. Winno być 52,15 kJ i 521,5 kW. Dla Oerlikona FF: 199 kW.
Ksenofont pisze:
Następnie musimy uwzględnić balistyke i utratę prędkości przy strzelaniu do celu w odległości ok 200 metrów (więcej energii straci pocisk do Oerlikona).
Nie, więcej energii straci pocisk z D, bo opór rośnie z kwadratem prędkości. Tylko to nie jest ważne - ważne jest, który pocisk, ile będzie mieć energii na danej odległości od wylotu lufy. Lecz i to jest ważne tylko dla przebijalności pocisków ppanc. Parametrem którego szukasz jest prędkość na danej odległości. To bowiem warunkuje płaskość toru i tu nasze nkm-y biły Oerlikona FF na głowę.
Ksenofont pisze:
Dodatkowo pocisk działka przenosi materiał wybuchowy, co jeszcze bardziej komplikuje oblicznia.
A komplikuje, tylko bez tego czynnika niczego się nie dowiemy o przymiotach danego systemu uzbrojenia, gdy jest to działko. Obecność MW całkiem łatwo dodać do obliczeń, biorąc po prostu jego masę w pocisku, choć w istocie powinno się tu jeszcze wziąć pod uwagę rodzaj materiału wybuchowego, jakim zaelaborowano pocisk: co innego TNT, a co innego taki pentryt powiedzmy.
Ksenofont pisze:
(Ogólnie rzecz ujmując Solothurn miał możliwość przenoszenia około 50% materiału wybuchowego więcej niż Oerlikon
Bardzom ciekaw skąd taki wniosek.
Ksenofont pisze:
Ja odnoszę się do polskiego NKM 20mm, który miał być zamontowany w dwusilnikowym Wilku. Właśnie dlatego, że chcieli porządne działko a nie "plujkę" Oerlikona - dlatego samolot miał być dwusilnikowy.
Albo nie znasz faktów, albo prezentujesz straszny ahistoryzm.
Po pierwsze: sugestia, że Rayski et consortes wybrali w roku 1934 Wilkowi układ dwusilnikowy z myślą o polskim działku 20 mm jest dramatycznie błędna. To dlatego, że dowództwo lotnictwa nie miało żadnych poglądów na temat krajowej armaty automatycznej aż do września 1936r. Wtedy dopiero sformułowało ono wymagania dla polskiej broni tego rodzaju. Wtedy też w istocie na bardzo wiedziało czego chce, np. żądało kalibru nie 20 mm, tylko „20-25” mm, nie wiedziało jakiej chce szybkostrzelności, ponad „jak największa”, aby nie niżej 300 strz/min. W jednym tylko miało jasność, jeśli przyjąć jedyne sensowne znaczenie słowa kluczowego we frazie „Każdy strzał trafny powinien działać niszcząco na samolot npl.”. Przy czym ta jasność, to czyste myślenie życzeniowe, w dodatku nie bardzo precyzyjne.
I lotnictwo dostało dokładnie to, co chciało, tj. nkm model A o danych balistycznych jw. i o szybkostrzelności 320 strz/min. Ów był gotowy wiosną 1938r. Wszyscy chyba wiemy, gdzie w planach Rayskiego był wtedy Wilk, tzn. samolot z dwiema Fokami?
To nie koniec sprawy naturalnie. Potem, jesienią 1937r. dzielni lotnicy zobaczyli HS.404 o szybkostrzelności 700 strz/min i naturalnie też tak zechcieli. Efektem tego chcenia było podniesienie stosownego wymagania oraz żądanie zmiany zasilania na taśmowe. Jurek może czuł coś wcześniej, bo prototypowy model D, z zespołem ruchomym opartym na modelu A, był gotów w czerwcu 1938r. Owszem sięgał 600 strz/min, ale był nadal zasilany z magazynków (zgodnie z oryginalnymi wymaganiami lotników). Wobec tego ruszył też model C – zupełnie nowa broń, robiona od początku wedle nowych żądań lotników, prototyp miał być gotowy na październik 1938r. Wobec osoby konstruktora oraz tego, co tym razem skopiował, widoki nie były jednoznacznie optymistyczne. Na szczęście Jurek dorobił mechanizm donoszenia do swego D - jednak nie wiem, kiedy ten ostateczny, zasilany z taśmy model D powstał, najwcześniej w końcu 1938.
Ksenofont pisze:
Jeśli - tak jak Cynk - nie rozumie się różnicy pomiędzy dostępnymi w 1934 działkami (tzn Oerlikonem FF), a działkami dostępnymi po 1940 roku - nie jest się w stanie zrozumieć motywów powstania Wilka.
Faktycznie nie sposób ich znać, jeśli się wierzy, że w powiedzmy październiku roku 1934, Rayski et consortes wiedzieli co zrobią we wrześniu roku 1936, czy listopadzie 1937...
A motywy stojące za takim, a nie innym kształtem Wilka: dwa silniki oraz dwie osoby na pokładzie istotnie dają się tłumaczyć sprawami dotyczącymi uzbrojenia. Tylko nie 20, a 37 do 40 mm. Zresztą jak się chciało jednego silnego działka 20 mm, to należało brać HS12Y z Oerlikonem FFS – jako uczynili Francuzi. To ironia losu, że to, z czym skończył Wilk, tj. jeden model A, można było mieć bez żadnego wysiłku i ryzyka w 1935r. powiedzmy, a na dodatek wymagania z września 1936 byłyby spełnione z naddatkiem.
Ksenofont pisze:
Botras pisze:Jesienią 1934r. nawet model A nie istniał w niczyich planach.
Cieszę się, że jesteś tak pewny siebie.
A pewność ową daje mi treść „Referatu Oddziału I Sztabu Głównego na posiedzenie Komitetu do Spraw Uzbrojenia i Sprzętu w sprawie najcięższego karabinu maszynowego kalibru 20 mm” z 11.06.1938r.
Ksenofont pisze:
Ja mam pewne wątpliwości - na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych WP poszukiwało NKM i (mniej więcej - wybacz, ale teraz nie chce mi sie zaglądać do archiwum) w 1931 roku zadecydowano, że Oerlikon jest za słaby.
Sprytne: „WP”. A owszem PIECHOTA badała i uznała, że ani bliżej nieznany Oerlikon, ani 13,2mm Hotchkiss nie nadają się ani do roli broni przeciwlotniczej, ani przeciwpancernej. Nie miało to nic do lotnictwa. Ponownie: nie ma śladów, by lotnictwo miało jakiekolwiek poglądy na działko przed wrześniem 1936, a jak już je miało, to były one wyraźnie odmienne od tego, co prezentował finalny model D.
Ksenofont pisze:
Zdaje się że wówczas podjęto decyzję o tym, że nabojem dla perspektywicznego działka, mającego być perspektywicznym uzbrojeniem perspektywicznego samolotu pościgowego będzie 20x138B.
Może Ci się tak zdawać, tylko nie ma to nic wspólnego z rzeczywistością.
Ksenofont pisze:
Chciałem Ci też bardzo podziękować, za przypomnienie swoim postem, jak miła atmosfera panuje na DWS.
Ależ bardzo miła! Póki ktoś nie snuje dziwnych opowieści z tezą, jak „Rayskiego chęć zlikwidowania lotnictwa myśliwskiego”, czy wszelkich odmian „dobre, bo polskie”, które owszem potrafią zmienić mnie z przemiłego gościa w wyjątkowo wredne bydle.