U1 pisze:Między wizytą w MPiK-u a niedzielnym obiadem:
Ukazał się kolejny odcinek powieści science-fiction Groma nt. przygód ORP „Orzeł” w Kampanii Wrześniowej (odc. 5 – „Odkrywca” – marzec 2008). W tej części Grom postanowił sobie – jak się wydaje – ambitne zadanie udowodnienia, że Kłoczkowski był mente captus i nie należy brać poważnie tego, co sam mówił w swej obronie przed sądem.
No to jest styl, że pogratulować.
U1 pisze:Otóż Kłoczkowki utrzymywał, że, owszem, otrzymał rozkaz patrolowania pod Piławą, zrozumiał go, ale nie wykonał [to zeznania samego Kłoczkowskiego!], bo... „nie miał w porządku zbiorników szybkiego zanurzenia [...] oraz ze względu stan swego zdrowia”. Ale Grom wie lepiej co działo się w połowie września 1939 na „Orle” – według niego... rozkaz został wykonany [a Kłoczkowski na pewno kłamie, bo też zapewne uczestniczył w spisku przeciwko... sobie].
Oj nieładnie robić samemu to co się zarzuca autorowi. Kolega nie zacytował do końca wypowiedzi Kłoczkowskiego (złożonej 16.VI.1942) gdzie tenże precyzuje swoje rzekome przyznanie do niewykonania rozkazu oraz opisuje treść rozkazu (tak jak ją zapamiętał).
U1 pisze:Oczywiście Grom odrzuca wszystko, co nie zgadza się z jego teorią: od zeznań samego Kłoczkowskiego, przez zeznania oficerów z „Orła” po „Odpis z Książki Działań Wojennych”. Liczą się dla niego tylko zeznania marynarzy, którzy „nie brali udziału w spisku” – Oczkowskiego, Szewczyka i Szymczaka. Dwóch słyszało jak oficerowie wymieniali nazwę „Bürsterot" a jeden podobno widział nawet mapę, gdzie tak było napisane: „orientowałem się na ogół w ruchach okrętu, bo miałem dostęp do mapy, a czasem mogłem popatrzeć przez peryskop”... To wystarcza Gromowi do zbudowania całej teorii "przesuwającej" całą akcję o jakieś 100-150 mil na południe.
Otóż po pierwsze: przywoływany przez Groma tajemniczy „Bürsterot”... nie istnieje. Tym bardziej nie jest więc prawdą, że to obecny Taran. Miejscowość (i latarnia) na Półwyspie Sambijskim nazywała się „Brüsterort” (a w niektórych dokumentach nawet Brüster Ort). Różnica niby niewielka (jedno „r” przestawione, drugie zgubione), ale dla istoty rzeczy ważna.
Tym bardziej, kiedy czytamy, że podoficerowie przywoływani przez Groma nie podawali tej nazwy spontanicznie, nie pamiętali jej, ale byli na nią „naprowadzani” przez przesłuchujących: „na stosowne pytanie sędziego i po przypomnieniu mi nazwy Bürsterot podaję, że przypominam sobie teraz...”.
A gdyby zamiast nazwy „Bürsterot” [birsterot] „przypomniano” przesłuchiwanym nazwę „Bungeör” [bingeor]...
No pięknie... a co szanowny Pan dr ma na obalenie zeznań w.w. wymienionych marynarzy i podoficerów? Jakie dowody? ... najlepiej tzw pierwszorzędne (czyli z ust uczestników badanych zdarzeń)... Poproszę o ich wskazanie. Proszę również o wskazanie w którym miejscu oficerowie (użyta liczba mnoga zdaje się sugerować taką wypowiedź u co najmniej dwóch oficerów) mówią coś w temacie przebywania okrętu w dniach od 6 IX do 14 IX... Naprowadzanie? To co Panu dr wydaje się manipulacją jest normalną praktyką przy przesłuchaniach sądowych gdy świadek (tu po 4 latach) nie pamięta szczegółów.
Dla mnie są one o tyle wiarygodne, że jeden z przesłuchiwanych mówi, że nie wie gdzie to Brüsterort dokładnie było, ale wie że na wybrzeżu Prus Wschodnich... Do Gotlandii stamtąd daleko a ponadto, znowu Szanowny Pan dr wybiórczo posługuje się cytatami.
Cały piękny wywód na temat Bürsterot/Brüsterort, niestety jest w próżnię, albowiem nawet w najlepszych periodykach zdarzają się błędy redakcyjne i korektorskie. Wszędzie w dokumentach dot. "Orła" tzn. w inkryminowanych zeznaniach stoi Brüsterort. Poza tym, sam Pan pisze wyżej... "Kłoczkowki".
U1 pisze:Przebywanie „Orła” pod Brüsterort jest mało prawdopodobne także i z tego względu, że w miejscowości tej znajduje się spore lotnisko, na którym w początkach września stacjonowały najlepsze jednostki niemieckiego lotnictwa morskiego – m.in. wyposażona w Ju 87 Trägergruppe 186 (utworzona jago grupa lotnicza „Grafa Zeppelina”); sprawca zatopienia większości polskich jednostek nawodnych. Nawet po przebazowaniu „186 T” z Brüsterort pozostało tam wystarczająco dużo samolotów, by uniemożliwić szwendanie się „Orła” w „zasięgu wzroku”. Ale oczywiście Grom – swoim zwyczajem – nie porównuje źródeł – kiedy jakiś podoficer z „Orła” zeznaje, że słyszał wybuchy, to Grom interpretuje to natychmiast jako „atak” na „Orła”, ale nie sięga już do archiwów niemieckich, aby sprawdzić, czy w okolicy latało coś z czarnymi krzyżami, co – ewentualnie – mogłoby „Orła” zbombardować. No, nie wymagam już grzebania w archiwach, niechże Grom zajrzy tylko do opracowań Emmerlinga...
No tu Szanowny Pan wykazał się znajomością prac Emmerlinga. To wielce chwalebne. Ale nie wytłumaczył Pan dostatecznie dlaczegóż to fakt istnienia lotniska koło Brusterort miałby być okolicznością uniemożliwiającą przebywanie w tamtym rejonie okrętu podwodnego... Czyżby Niemcy w 1939 mieli techniczne możliwości polowania samolotami na OP w nocy? Druga część wywodu jest właściwie niezrozumiała, poza tym, że nie podoba się Panu styl Groma.
U1 pisze:Brüsterort (to poprawnie napisane) znajduje się na Półwyspie Sambijskim [54º 57' 34.18" N 19º 58' 46.88" E], czyli tam, gdzie Grom chciałby, żeby „Orzeł” był. Natomiast latarnia morska „Bungeör” postawiona została [zapewne złośliwie] tam, gdzie rzeczywiście „Orzeł” się znajdował – na północno-wschodnim wybrzeżu Gotlandii [57°50′00″N, 19°07′00″E.]
Dziękujemy za pouczający wykład z geografii. Pytanie rodzi się tylko takie, skąd Pan czerpie głębokie przekonanie, że wie gdzie naprawdę był wtedy "Orzeł'? ... Znowu poproszę o źródła, te pierwszorzędne a nie opracowania.
U1 pisze: Brüsterort jest do Tallina prawie 340 mil. Prędkość ekonomiczna „Orła” wynosiła 10 węzłów na powierzchni i 5 węzłów w zanurzeniu. Przy założeniu, że w ciągu doby „Orzeł” przebywał w zanurzeniu 14 godzin a w nocy przez 10 godzin ładował akumulatory dzienny „przebieg” z prędkością ekonomiczną wynosił ok. 170 Mm. Na pokonanie tej trasy potrzeba wiec minimum 48 godzin. Podobno Kłoczkowski podjął decyzję o wyokrętowaniu w Tallinie 13 września, co raczej czyni dotarcie do Tallina na 21:30 14 września praktycznie niemożliwym (jeżeli punktem startu jest Brüsterort). Natomiast z Bungeör jest do Tallina niespełna 200 mil – daje to sznasę pokonanie takiej trasy w dwadzieściakilka godzin wykonalnym.
Matematycznie, bezbłędny wywód... jednakże oparty na dacie, która pochodzi z dokumentu, który jest odpisem z odtwarzanej przez oficerów KDW. A co jeżeli decyzja została podjęta 12 IX a odtwarzający się po prostu pomylili? Tu "lekarzowi" zalecałbym to samo lekarstwo, ktore ordynuje pacjentowi, rozsądną ostrożność.
U1 pisze: A jeszcze kwestia spotkania 12 września „Bremena” vel „Bergena” gdzieś „miedzy Gotlandią a Estonią” (no chyba, że Kłoczkowski spotkał ten statek na podejściach do Królewca – bo tak wynika z logiki wywodów Groma).
A skąd Szanowny Pan wziął datę 12 IX 1939... no po prostu umieram z ciekawości (no bo przecież na pewno nie opiera się Pan dr na Pertku, który podaje tę datę bez żadnych przypisów i wskazania źródeł).
U1 pisze: I już ostatni uwaga na marginesie: z niewiadomych powodów Grom wierzy bezkrytycznie w zeznania bosmanamata Czesława Olesińskiego, kiedy ten potwierdza, że Kłoczkowski był chory (i cytuje go obficie), ale skrzętnie pomija fragment, w którym tenże sam Olesiński twierdzi, że okręt [ORP „Orzeł”] nie miał żadnych uszkodzeń uniemożliwiających lub utrudniających pływanie (a więc i wykonanie zadania).
Rozumiem, że ten post pisany był w pośpiechu (bo wiadomo obiad stygnie) jednakże zanim Pan doszczętnie skompromituje bosmana Olesińskiego, mam pytanie dlaczego pomija Pan wypowiedź bosmana dot. zbiornika szybkiego zanurzenia? Po raz kolejny Szanowny Pan dr wybiórczo posługuje się cytatami. Nieładnie.
Reasumując, Panie Jarku między wizytą w EMPiKu a obiadem starczyło Panu czasu na spłodzenie paszkwila, może warto było odczekać do kolacji?