fdt pisze:Jeżeli chcesz sprawdzić, czy mam sprawy przemyślane to sprawdzaj, ale na zasadzie jedna hipoteza na raz. Jeżeli wynikiem tej dyskusji ma być inna hipoteza niz taka postawiona przeze mnie to proszę sformułuj ją.
Skąd dziwny pomysł, że chcę sprawdzać czy cokolwiek masz przemyślane

. Czyżbyś posądzał mnie o stosowanie dialektyki erystycznej?
Nie dyskutuję z Twoimi hipotezami (w aspekcie podważania ich czy potwierdzania) tylko ujmuję pewne wątki zagadnienia zmiany dowodzenia. Nie jestem tu ani „oskarżycielem”, ani „obrońcą”, raczej, określając się mocno na wyrost, zabieram głos jako „biegły” w cząstkowej dziedzinie.
Nie zamierzam stawiać hipotez co do przebiegu zdarzeń. Stwierdzam jedynie jak IMHO powinno to wyglądać, nie zmuszając nikogo by dopasowywał do tego fakty historyczne. O sprawie „Orła” wiem niewiele, ale to w żadnym wypadku nie zabrania mi zabierania głosu. Jeżeli komukolwiek nie podobają się moje stwierdzenia lub nie widzi w nich sensu to nie musi odpowiadać, aczkolwiek każdy głos poszerza wiedzę moją i mi podobnych (czyli tych co o sprawie „Orła” wiedzą niewiele).
fdt pisze:Na razie mnożysz wątpliwości i po kolejnych wyjaśnieniach hipotez postawionych przeze mnie twierdzisz, że wątpliwości pozostają.
[...]
Jak już pisałem, wątpliwości zawsze pozostają, a te które "siejesz" nie są mi obce bo już się z nimi "ścierałem". Całkowita likwidacja wątpliwości jest niemożliwa. One były, są i pozostaną. Mam tego świadomość. Twoje "mnożenie" wątpliwości to dla mnie rekapitulacja moich własnych bojów z tymi samymi wątpliwościami. Żaden z problemów sygnalizowanych przez Ciebie nie jest dla mnie nowy. Ja już się z nimi zmagałem, a Tobie staram się przybliżyć hipotezy (a nie prawdy objawione) które najlepiej moim zdaniem łączą się w spójną całość.
Wątpliwości sieję po to, by inni (czyt. ci, którzy nie prowadzili własnych bojów) mieli możliwość własnej oceny, lub przynajmniej świadomość ich istnienia w formie innej niż bardzo ogólna. Nie chodzi mi o podważanie Twoich hipotez.
(edit: poprawiono "poważanie" na "podważanie")
fdt pisze:Jeżeli masz inną postaw ją do dyskusji.
Wydawało mi się oczywiste, że nie mogę postawić hipotezy od samego początku pisząc, że całościowo sprawy „Orła” nie badałem i nie badam. Czy kilkukrotnie nakłaniając mnie (sugerując mi) bym hipotezę postawił chcesz bym wyszedł na ignoranta?
fdt pisze:Nie umiem dyskutować w sposób w jaki toczy się to obecnie.
Mi nie sprawia to większego problemu z prostego względu: traktuję to jako pogaduchę na forum, a nie konferencję naukową. Gdybym miał zabierać głos w charakterze innym niż zabieram to musiałbym się lepiej przygotować, a jak wspomniałem sprawa „Orła” leży poza głównym nurtem moich zainteresowań. Z tego też powodu można ignorować moje posty jako nie wnoszące bezpośrednio nic do sprawy. Niestety, pośrednio do sprawy coś (może niewiele) wnoszą. Nie mam tu na myśli jednej czy dwóch osób tylko wszystkich czytelników, którzy tu zaglądają.
fdt pisze:Watpliwości na tematy wywodzące się z praktyki morskiej i pewnych zachowań weryfikowałem przesyłając swój tekst do weryfikacji/wstępnej recenzji (przed publikacją) czynnym oficerom i podoficerom PMW z praktyką na OP. Ich zdanie było generalnie przychylne a ich uwagi starałem się uwzględnić. Metoda taka sobie, ale lepsza była dla mnie niedostępna. Wydaje mi się, że dopełniłem należytej staranności w tej kwestii.
Nie wydaje mi się, żeby ktokolwiek zarzucał Ci nienależytą staranność. Ciekawie natomiast mogłaby wyglądać dyskusja pomiędzy praktykami (i to nie o całym tekście, a o wybranych zagadnieniach).
fdt pisze:Nie wiem czemu ma służyć dyskusja na temat tego, czy marynarze i podoficerowie powinni wiedzieć i rozumieć subtelności RSO dot. zastępowania DO...
Przypomnę. Mój sprzeciw wzbudziło określenie, że marynarze i podoficerowie powinni co najwyżej wiedzieć jakie są ich obowiązki. Uważam, że wiedzieli znacznie więcej i że na pewno wiedzieli, że jeżeli ktoś przejmuje dowodzenie okrętem to zostaną o tym powiadomieni.
fdt pisze:Czy sugerujesz, że F. Prządak winien na przesłuchaniu mówić językiem art. 26 RSO?
Nie, nic takiego nie sugeruję.
fdt pisze:Czy sugerujesz, że wszyscy marynarze i podoficerowie powinni ustawić się w kolejce do ogólnodostepnego egzemplarza RSO, aby przeczytać co naprawdę znaczy ogłoszenie o tym, że DO ma zejść?
Nie, nic takiego nie sugeruję.
fdt pisze:Czy sugerujesz, że wszyscy na okręcie znali literalną treść szyfrogramu DF formułującego rozkaz modyfikujący zapisy RSO?
Czy robisz ze mnie idiotę?

Nie, nic takiego nie sugeruję.
fdt pisze:Czy w końcu sugerujesz, że każdy z nich powinien dokonać subsumpcji zapisów RSO do treści rozkazu i wyciągnąć z tego właściwe wnioski?
Nie musieli, bo zakładam, że naturalnym było poinformowanie załogi kto teraz dowodzi. I to powinni wiedzieć bez zaglądania do RSO. A jak ktoś miał wątpliwości to mógł sobie poczytać RSO (jeżeli chciał).
fdt pisze:Dlaczego tego tematu nie dotknęli nawet autorzy piszący o sprawie "Orła" z komandorskimi paskami?
No cóż, pytanie nie do mnie.
fdt pisze:Dlaczego do wyciągnięcia sprawy RSO był potrzebny prawnik, skoro wszystko było jasne bo "Marynarze naprawdę cenią sobie porządek"?"
Może dlatego, że od momentu gdy epopeja „Orła” przestała być świętością (tak jak obrona Westerplatte) interpretowaną w jedynie słuszny sposób, żaden z poważnych marynarzy (dysponujących wiedzą praktyczną i historycznym zacięciem) nie zajmował się tą sprawą? Może potrzebny był prawnik hobbysta?
Idąc dalej mógłbym mnożyć pytania poboczne. Dlaczego w ogóle tak mało osób zajmuje się badaniami szczegółowymi wybranych fragmentów historii PMW? itd., itd., ale chyba nie o to tu chodzi. Marynarze cenią sobie porządek „tu i teraz”, a nie post factum.
Czy w związku z tym, że moje posty mają taką, a nie inną formę i dotykają wąskiego zakresu tematycznego, to uważasz, że w obecnej formie nie powinienem zabierać głosu? Czy jest on szkodliwy, bo wprowadza zakłamany obraz sytuacji?
Grom pisze:Więc nie rozumiem gdzie widzisz niejasności ?
Tam gdzie napisałem, czyli, że dowodzenie powinno być w rękach G. od bliżej nieokreślonego terminu pomiędzy stwierdzeniem, że K. jest niezdolny do dowodzenia, a odszyfrowaniem i przeanalizowaniem depeszy z DF.
Piszesz o rozkazie przełożonych. Nie jest to rozkaz personalny i jako taki potwierdza jedynie, że gdy K. zostanie wyokrętowany w neutralnym porcie to okręt będzie działał dalej pod dowództwem z.d.o. (do momentu zakończenia patrolu bojowego i wyznaczenia na etat nowego dowódcy) co jest jakby naturalnym przedłużeniem podstawowego złożenia i szczerze mówiąc można było tego nie pisać. Poza tym, pisałem już, że sygnał mógł być przygotowywany z wykorzystaniem szyfru (tabeli kodowej), a takowe zawierają ograniczoną liczbę haseł co w pewnym stopniu stawiało znających ją oficerów w sytuacji dalece korzystniejszej niż nas. Gdyby nie rozumiano rozkazu do poproszono by o powtórzenie. Ja uważam, że rozkaz zrozumiano i że postępowanie powinno być zgodne zarówno z RSO jak i praktyką dowódczą, czyli, że przekazano (przyjęto) dowodzenie zgodnie z postanowieniami RSO. Uważam, ze tak powinno być, a nie że tak było, bo ku temu wiedzy dostatecznej nie mam. Fdt twierdzi, że tak było, Ty, że nie (?). Czy dobrze rozumiem?
Grom pisze:Jakim błędem ? Całkowicie logicznym jest, że bardziej doświadczony DO jest potrzebny na okręcie, a mniej doświadczony z chęcia pozbędzie się przerastającej odpowiedzialności.
Całkowicie logicznym jest, że dowódca, który sam stwierdza, że nie może dowodzić to nie dowodzi i dowodzenie przejmuje ten który może dowodzić. I to formalnie, bo załoga to nie bezpański pies.
Grom pisze:Sprawa przekazania czy też nie przekazania okrętu oprócz oskrażania K przez G nie miała dalszego biegu, ponieważ nie zostało zachwiane dowodzenie.
Ja uważam, że od tego powinno się wyjść. Bo jasność trzeba mieć w fundamentalnych kwestiach po to by mieć jasność w szczegółach. To, że nie doszło do dwutorowości rozkazodawczej czy sprzeczności rozkazów, nie oznacza, że nie zostało zachwiane dowodzenie. Faktycznie mogło nie zostać zachwiane w sytuacji gdyby zyskać pewność, że było „tak, a nie inaczej”. Jak napisał Fdt wątpliwości nie zostały wyeliminowane, ale osobiście docierają do mnie jego argumenty (o ile dobrze zrozumiałem), że do przekazania dowodzenia doszło w sposób taki w jaki powinno dojść.