Grzegorz Nowak - Pancernik USS Iowa (BB-61) - OKRĘTY Nr 4

Omówienia i recenzje nowych książek, artykułów, publikacji

Moderatorzy: crolick, Marmik

cochise
Posty: 959
Rejestracja: 2005-11-03, 22:07
Lokalizacja: daleko stąd nie widać

Re: Grzegorz Nowak - Pancernik USS Iowa (BB-61) - OKRĘTY Nr

Post autor: cochise »

Sławek pisze:....Oczywiste, że zawiniło głównie łączenie pasa pancernego z grodzią mocną (jedno z- wspomnianych przeze mnie, niepotrzebnych nitowanych połączeń).
Ale faktem jest też, że system nie był wydolny.
Pozbawiony paliwa (amortyzatora) i mocno "przesztywniony", jak zwykł mawiać Teller, bez odpowiednich grodzi "łapiących".
W dodatku przy standardowym uderzeniu torpedy w układ przeciwtorpedowy, ścianki szczelne poniżej zagiętego na wysokości wież pasa pancernego były praktycznie bezużyteczne - to była ochrona raczej przeciw wybuchom podkilowym.
Czegoś tu nie rozumiem, niepotrzebnych na zasadzie zbędnych czy dlatego, że nitowane? No i jak to ma się do wydolności? Patrząc na to co zarobił w ostatnim boju to raczej wręcz przeciwnie. Może faktycznie za sztywny, ale sam stwierdzasz, że była jego inna filozofia. Nie znam się, ale wydaje mi się, że nie sposób wykonać zabezpieczenia chroniącego przed wszystkim, może konstruowali to przed wybuchami pod kilowymi i jak gdzieś tu było wspominane przed nurkującymi pociskami. A przecież będące nowinką torpedy magnetyczne itp. tak właśnie miały działać, podkilowo, a ze oberwał tradycyjnie to miał pecha.
Sławek pisze: Pancerniki typu Iowa nie musiały dostać torpedy, kosztowne testy zrobiły swoje by względnie precyzyjnie oszacować ich odporność (nie tylko samego układu burtowych grodzi).
Choć North Carolina "oberwał" torpedę, nie jest to do końca adekwatne do systemu stosowanego na "Iowa", mimo iż w obu wypadkach mowa wciąż o warstwowym układzie liquid-layer.....
Testy testami, nie sądzę by dało się wszystko przetestować, a i Japończycy też jakieś testy robili, zresztą często traktowany po macoszemu system włoski, też przeszedł testy przed trafieniem na okręty pomimo że często uznawany za słaby, jakoś nikt jego słabości tak do końca nie wykazał. Na ile zbliżone do działań bojowych da się przeprowadzić testy? Rozpędzano kadłub Iowy do 30w i walono w niego torpedami? Nie wierzę. Zresztą piszesz:
Sławek pisze:Niemiłym zaskoczeniem była nieprawidłowa deformacja grodzi mocnej już przy ładunku 318 kg TNT, co wymusiło następnie zmianę zaleceń co do wypełniania cieczą zbiorników - znacznie poprawiło to odporność układu przeciwtorpedowego, ale upośledziło system ochrony przeciw wrogim pociskom (konkretnie chodziło o rykoszetowanie w TDS, a przez to zanieczyszczenie oczyszczonego, gotowego do podania do kotów mazutu). Nic za darmo.
Więc dalej nie rozumiem jej układu nie testowano? Czy jednak mimo nich coś nie zagrało tak jak oczekiwano? Bo jeśli to drugie to skąd ta pewność, że po tych testach wszystko by poszło zgodnie z oczekiwaniami?
Ps. Ja naprawde nie potrafie zrozumieć braku wahania w głoszeniu twierdzeń o bezwzględnej wyższości jednego rozwiązania nad drugim w sytuacji kiedy jeden system wykazał swoją wartość w boju, aż do zniszczenia, a drugi wcale. No niechby choć któryś z nowych amerykanów ze 2-3 torpedy załapł na burtę i nie fiknął.
Po drugie chętne bym przeniósł część tej dyskusji do recenzji artykułu z MSiO, ale naprawdę nie czuję się na siłach napisać recenzji, chociaż może spróbuję pokusić się w końcu o takową, ale z punktu widzenia zwykłego czytacza :P Więc jakby co proszę się za głośno nie smiać :-D :bije:
lecela niye aka ohinni mahel mitawa cante
Sławek
Posty: 862
Rejestracja: 2011-02-25, 01:10

Re: Grzegorz Nowak - Pancernik USS Iowa (BB-61) - OKRĘTY Nr

Post autor: Sławek »

cochise pisze:Jednak mam wątpliwości czy przyjęta forma jest właściwa? Wydaje mi się, że pierwszą kwestię powinno się ukazać na tle ram do których był przeznaczony.
Ja natomiast nie mam wątpliwości - zawsze zaczyna się od spraw najważniejszych, a zawsze najważniejsza jest przydatność okrętu i jego ocena jako jednostki.
Co więcej, w przeciwieństwie do "Yamato", pancerniki typu Iowa nie były budowane wyłączenie w celu stoczenia jednej bitwy z pancernikami japońskimi, zatem przyjęcie sugerowanej formy byłoby policzkiem w ich stronę.
Co jednak najważniejsze, akurat koncepcja artykułu to sprawa Autora - jako Autor mam pełne prawo mieć własną wizję i przedstawić temat tak, jak ja chcę, bo o to w tym chodzi.
Dlatego czepianie się koncepcji jest - mówiąc szczerze - not fair.

P.S. Nie sądzę, byś był amatorem.
Ostatnio zmieniony 2012-04-14, 08:49 przez Sławek, łącznie zmieniany 2 razy.
Sławek
Posty: 862
Rejestracja: 2011-02-25, 01:10

Re: Grzegorz Nowak - Pancernik USS Iowa (BB-61) - OKRĘTY Nr

Post autor: Sławek »

cochise pisze:
Sławek pisze:Więc dalej nie rozumiem jej układu nie testowano? Czy jednak mimo nich coś nie zagrało tak jak oczekiwano? Bo jeśli to drugie to skąd ta pewność, że po tych testach wszystko by poszło zgodnie z oczekiwaniami?
Ps. Ja naprawde nie potrafie zrozumieć braku wahania w głoszeniu twierdzeń o bezwzględnej wyższości jednego rozwiązania nad drugim w sytuacji kiedy jeden system wykazał swoją wartość w boju, aż do zniszczenia, a drugi wcale. No niechby choć któryś z nowych amerykanów ze 2-3 torpedy załapł na burtę i nie fiknął.
Po drugie chętne bym przeniósł część tej dyskusji do recenzji artykułu z MSiO, ale naprawdę nie czuję się na siłach napisać recenzji, chociaż może spróbuję pokusić się w końcu o takową, ale z punktu widzenia zwykłego czytacza :P Więc jakby co proszę się za głośno nie smiać :-D :bije:
Przecież np. "North Carolina" czy starsze pancerniki otrzymały trafienia torpedami.
Ten pierwszy wręcz torpedą-olbrzymem Typu 95 Mod 1 (zwaną potocznie "Long Lance Junior" - zawierała w swej głowicy 405 kg silnego Heksylu) i to w swój najczulszy (oczywiście oprócz linii wałów na wysokości dławików) punkt (!) Pomimo uszkodzenia (większego lub mniejszego) wszystkich grodzi wzdłużnych (tylko 4 w tym rejonie), do kadłuba dostało się (bezpośrednio w wyniku eksplozji) 970 ts wody. Pięciostopniowy przechyl skorygowano do zera w ciągu 5 minut, a sam okręt był zdolny utrzymać 25 w.
Ich układ burtowy był niemal taki sam, jak na type Iowa (warstwowy liquid-layer system), używany powszechnie do dziś na lotniskowcach nuklearnych.
Różnica na korzyść "Iowa" polegała na tym, że układ z "South Dakoty" i "Iowa" nie kończył się na trzecim pokładzie, a obejmował praktycznie całą wysokość burty (!) tworząc dodatkowe sekcje szczelne, generalnie podwaliny pod system modułowy (trochę jak na "Bismarcku"). Był także głębszy i nieco "gęściej" podzielony na zbiorniki.
Różnica - jak się okazało - na niekorzyść polegała na tym, że zamiast wzmocnionej grodzi głównej (mocnej) zastosowano przedłużenie pasa pancernego. Oczywiście był on pod wodą o wiele cieńszy niż w regionie spodziewanego trafienia ciężkim pociskiem, ale i tak okazał się zbyt gruby, a co za tym idzie, zbyt sztywny.
Swoją drogą na tym tle "Yamato" wypada jeszcze gorzej, bo jego układ nie dość że miał wadę w postaci niepotrzebnego złącza w połowie jego wysokości, to był jeszcze grubszy, a wiec bardziej sztywny. Co więcej, w przeciwieństwie do "Yamato", pancerniki typu Iowa miały odpowiednie grodzie "łapiące" oraz - przede wszystkim - paliwo /wodę w zbiornikach systemu przeciwtorpedowego - "Yamato" miał tam powietrze.
O amerykańskich badaniach ochrony podwodnej części kadłuba trzeba by napisać oddzielny artykuł. W każdym razie poświęcali temu zagadnieniu BARDZO wiele uwagi i oczywiście pieniędzy, choć w pewnym okresie nie bez trudu. W każdym razie po wstępnych testach uznano to, co pisałem wcześniej. Po dokonaniu zmian w projekcie, pancerniki typu Iowa otrzymały nieco cieńszy względem typu S. Dakota podwodny pas burtowy, oraz wprowadzono (dla wszystkich pancerników) zmiany zasady, co do wypełniania komór cieczą. Ponowne testy, przeprowadzone już po dokonaniu zmian - według np. Battleship Design & Development" zakończyły się pomyślnie. Z naszych krajowych, szanowanych Autorów, np. Pan Tadeusz Klimczyk uznaje warstwowy system ochrony biernej za najlepszy / najbardziej udany w historii (bo zalet on ma znacznie więcej, niż "jedynie" absorpcję skutków eksplozji głowicy torpedowej).
Reasumując:
- Typ Yamato miał dość podobny do amerykańskiego ideowo, choć bardziej konserwatywny w budowie, burtowy system ochrony biernej (np. nie sięgał powyżej pokładu pancernego).
- Gródź mocna była zdecydowanie zbyt sztywna (200-50 mm względem 200-41 mm lepszego pancerza typu B na typie Iowa).
- Gródź mocna miała wadę złącza, którego nigdy do końca nie zlikwidowano. To był jeden z większych błędów w projekcie.
- System na "Yamato" nie miał amortyzatora w postaci układu wymiany cieczy w zbiornikach.
- System na "Yamato" nie miał grodzi wzdłużnych biegnących przed grodzią mocną (na typie Iowa są aż dwie 16 mm i 16 mm), a więc cały impet eksplozji szedł wprost na gródź mocną. Nie absorbowało go ani paliwo/woda, ani grodzie lekkie (odkształcające się sprężyście).
- Przy takim "przesztywnieniu" oraz działaniu całego impetu na gródź mocną, dwie lekkie grodzie "łapiące" za grodzią mocną (16 i 9 mm zwykłej HTS - na Iowa STS) nie były zdolne skutecznie wychwycić ciężkich odłamków.
- System "Yamato" był na owrężu węższy o ponad metr od tego na typie Iowa.
- Pominę na razie kwestie potrójnego dna na "Iowa" oraz gęstego podziału na komory wodoszczelne oraz sekcje, ale zaznaczę, że to typ Iowa miał większy zapas pływalności niż mający większą wyporność "Yamato".
By stworzyć realne ryzyko zatonięcia pancernika typu Iowa, według BoS należało trafić jednocześnie w jedną burtę 5 torpedami z głowicami co najmniej po 318 kg TNT w najbardziej niekorzystne miejsca (np. w rejonach łączeń z grodziami poprzecznymi). Chciałbym zobaczyć "Yamato" po takiej salwie...

P.S. Recenzji pisanych przez osoby anonimowe raczej nie traktuje się poważnie.

P.S2. Torpedy wybuchające pod kilem pancernika podczas II WŚ?
Ja raczej bym śmiało mógł napisać, że jakby choć jedna tam wybuchła, to wtedy miałby dopiero pecha! :D
ŻADEN (!!!) układ TDS nie był projektowany przeciw takim torpedom.
Amerykanie trochę kombinowali z potrójnym dnem, jednak ostatecznie uznano, że pomimo iż faktycznie zwiększa niezatapialność jednostek, przed wybuchami podkilowymi chroni iluzorycznie - czyli na zasadzie; "lepiej mieć niż nie mieć wcale" (The triple bottom was also heavily subdivided to prevent catastrophic flooding should the upper layer be penetrated).
Pomijam tu oczywiście osobliwość takich wypadków podczas II WŚ, ale samo uderzenie pod kilem, choćby nie wiem jaki system okręt posiadał, jest po prostu zabójcze w efekcie (!!!)
Nie twierdzę, że po jednej torpedzie detonującej pod kilem "Yamato" czy "Iowa" by zatonęły, ale szkody byłyby tak duże, że remont ciągnąłby się miesiącami.
Ochrona dna "Yamato" była raczej pomyślana przeciw minom (też nie wszystkim) i bardzo głęboko nastawionym torpedom - tak samo na "Iowa".
Ostatnio zmieniony 2012-04-14, 09:30 przez Sławek, łącznie zmieniany 7 razy.
MiKo
Admin FOW
Posty: 4041
Rejestracja: 2004-01-07, 09:02

Re: Grzegorz Nowak - Pancernik USS Iowa (BB-61) - OKRĘTY Nr

Post autor: MiKo »

Sławek pisze:Ten pierwszy wręcz torpedą-olbrzymem Typu 95 (zwaną potocznie "Long Lance Junior" - zawierała w swej głowicy 550 kg silnego Heksylu)
trele morele ;)
Sławek
Posty: 862
Rejestracja: 2011-02-25, 01:10

Re: Grzegorz Nowak - Pancernik USS Iowa (BB-61) - OKRĘTY Nr

Post autor: Sławek »

MiKo pisze:
Sławek pisze:Ten pierwszy wręcz torpedą-olbrzymem Typu 95 (zwaną potocznie "Long Lance Junior" - zawierała w swej głowicy 550 kg silnego Heksylu)
trele morele ;)
Sorry, już się poprawiłem (za szybko odpisałeś), to była Mod 1, z 405 kg (893 lbs) Heksylu - wciąż bardzo potężna pigułka.
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4773
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Re: Grzegorz Nowak - Pancernik USS Iowa (BB-61) - OKRĘTY Nr

Post autor: Maciej3 »

Ja raczej bym śmiało mógł napisać, że jakby choć jedna tam wybuchła, to wtedy miałby dopiero pecha!
Włosie w Tarencie mieli straszliwego pecha. Na trzech pancernikach.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Sławek
Posty: 862
Rejestracja: 2011-02-25, 01:10

Re: Grzegorz Nowak - Pancernik USS Iowa (BB-61) - OKRĘTY Nr

Post autor: Sławek »

Maciej3 pisze:
Ja raczej bym śmiało mógł napisać, że jakby choć jedna tam wybuchła, to wtedy miałby dopiero pecha!
Włosie w Tarencie mieli straszliwego pecha. Na trzech pancernikach.
Najwyżej dwóch, z czego na Littorio tylko jedna z trzech torped trafiła nisko, choć też nie tak nisko, by nazwać to eksplozją podkilową (eksplozja pod maszyną sterową).
Dwie pozostałe uderzyły dość nisko, ale w sumie "normalnie", w burtę (miedzy wręgi ramowe nr 159-165 oraz nr 183-199).
"Andrea Doria" także dostał torpedę "normalnie", choć nisko nastawioną, między dziobowe magazyny, a i tak siadł na dnie.
Najprawdopodobniej jedynie "Conte di Cavour" otrzymał pewne, typowe trafienie podkilowe.
Tak jak napisałeś - miał pecha, bo nie ma nic gorszego jak wybuch pod kilem.
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4773
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Re: Grzegorz Nowak - Pancernik USS Iowa (BB-61) - OKRĘTY Nr

Post autor: Maciej3 »

Może taka ilustracja.

Zasięg Yamato to 7200 mil / 16w
Zakładam, że to odległość do przepłynięcia na paliwie. W związku z tym jak płyniemy „tam i z powrotem” to mamy 3600 mil.
Zakładając 20% ( licząc z dołu ) zapas zasięgu na złą pogodę, konieczność zwiększenia prędkości itd. mamy zasięg 3000 mil. Zasięg liczony jako promień działania.
3600 mil to 6667 km. ( kolor zielony )
3000 mil to 5556 km. ( kolor czerwony )
Wyruszamy tylko z Japonii
mapaj.jpg
A to po zdobyciu kilku baz. Więcej nie dodawałem dla czytelności.
mapap.jpg
Zaznaczam, że są to odległości możliwe do przepłynięcia tam i z powrotem ( zakładając, że te 7200 mil to prawda ). Kropy wskazują skąd się te kręgi rysowało.
Tak się zastanawiam w czym konkretnie mały zasięg Yamato miałby przeszkadzać.
W inwazji USA przy wypływaniu bezpośrednio z Japonii na pewno.
Ale przy planach jakie Japończycy mieli i tym co realnie mogli zrobić?
Powiedzmy, że Hawaje też by mogli zająć ( osobiście myślę, że by nie dali rady nawet jakby posłali wszystkie amerykańskie siły pod Midway na dno sami nie tracąc nic, ale powiedzmy że to było możliwe i na to mogli liczyć w czasie projektowania Yamato ). A przecież coś tam po drodze się buduje – jakieś bazy bunkrowe itd. A po zajęciu Hawajów to nawet inwazję na USA mogliby tymi pancernikami ubezpieczać. Jeśli o samym zasięgu mówimy oczywiście.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Sławek
Posty: 862
Rejestracja: 2011-02-25, 01:10

Re: Grzegorz Nowak - Pancernik USS Iowa (BB-61) - OKRĘTY Nr

Post autor: Sławek »

Podejść do celu i od razu wracać, bo bez tankowania nie ma opcji.
Cały czas baczyć, by nie przekroczyć 16 w.
Bitwa morska absolutnie nie wchodzi w grę, chyba że przy 16 w.
Działania nawet wycieczkowe poza kręgi możliwe tylko z wielkim tankowcem.
Brak możliwości współdziałania z pozostałymi okrętami w zespole (bo przecież nie podam drogocennego paliwa niszczycielom!)
Strzeżmy się sztormów!!! Bo wtedy zużycie paliwka może skoczyć drastycznie.
itd. itp.
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4773
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Re: Grzegorz Nowak - Pancernik USS Iowa (BB-61) - OKRĘTY Nr

Post autor: Maciej3 »

Wszystko niby zgoda. Tylko, że Japończycy mieli inny punkt widzenia niż Amerykanie!
Dla Amerykanów trzeba było mieć zasięg coby popłynąć z Perl do Filipin, tam się nastukać i jeszcze wrócić z powrotem.
Wtedy te 7200 mi to jest mało.
Ale jak popatrzysz co interesowało Japończyków, to mogliby mieć zasięg Littorio. No trochę przesadzam, ale niewiele.
Ot płyniemy z Japonii na Filipiny tam się stukamy z flotą Pacyfiku w wracamy.
Na to wystarczy paliwa i dla pancernika i dla niszczycieli ( pomijam tą drobnostkę, że Japończycy tak nie tankowali ).
A wypady dalej to po jaką cholerę?
Może używać Yamato do przecięcia linii komunikacyjnych między Hawajami a USA?
Nawet jakby odcięli 100% zaopatrzenia to Hawaje miały zapasy na parę miesięcy działania.
Sztormy i inne takie uwzględnia te 20% zapasu.
To jest 600 mil w każdą stronę czyli 1200 mil w dwie strony czyli ponad 2 tysiące kilometrów płynięcia.
Zapas absolutnie wystarczający.
Chyba ze jakiś Prince of Wales zbiorniki paliwa podziurawi. Ale tu pech - bo te głęboko ukryte i trzeba się sporo natrudzić żeby je podziurawić. Cieśnina duńska nie zadziała
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Sławek
Posty: 862
Rejestracja: 2011-02-25, 01:10

Re: Grzegorz Nowak - Pancernik USS Iowa (BB-61) - OKRĘTY Nr

Post autor: Sławek »

Maciej3 pisze:Wszystko niby zgoda. Tylko, że Japończycy mieli inny punkt widzenia niż Amerykanie!
Dla Amerykanów trzeba było mieć zasięg coby popłynąć z Perl do Filipin, tam się nastukać i jeszcze wrócić z powrotem.
Wtedy te 7200 mi to jest mało.
Ale jak popatrzysz co interesowało Japończyków, to mogliby mieć zasięg Littorio. No trochę przesadzam, ale niewiele.
Ot płyniemy z Japonii na Filipiny tam się stukamy z flotą Pacyfiku w wracamy.
Na to wystarczy paliwa i dla pancernika i dla niszczycieli ( pomijam tą drobnostkę, że Japończycy tak nie tankowali ).
A wypady dalej to po jaką cholerę?
Może używać Yamato do przecięcia linii komunikacyjnych między Hawajami a USA?
Nawet jakby odcięli 100% zaopatrzenia to Hawaje miały zapasy na parę miesięcy działania.
Sztormy i inne takie uwzględnia te 20% zapasu.
To jest 600 mil w każdą stronę czyli 1200 mil w dwie strony czyli ponad 2 tysiące kilometrów płynięcia.
Zapas absolutnie wystarczający.
Chyba ze jakiś Prince of Wales zbiorniki paliwa podziurawi. Ale tu pech - bo te głęboko ukryte i trzeba się sporo natrudzić żeby je podziurawić. Cieśnina duńska nie zadziała
Tu też wszystko niby zgoda, ale;
Działania w systemie zarówno na Atlantyku, jak i na znacznie większym Pacyfiku dowodzą, że zasięg operacyjny jest bezcenną zaletą - ma znaczenie strategiczne.
Dziś jest to jeden z pierwszych warunków, jakie bierze się pod uwagę przy ocenie przydatności okrętu.
Ale co by nie wylać tu ton instruktażowych tekstów, bo chyba nie o to chodzi, powiem tyle, że sami Japończycy uznają zasięg typu Yamato za zbyt mały.
A przecież miały to być "strategiczne superpancerniki"!
Co więcej, historia pokazuje, że niestety ten pech jakoś zwykle trzyma się każdego (mniej lub bardziej)...
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4773
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Re: Grzegorz Nowak - Pancernik USS Iowa (BB-61) - OKRĘTY Nr

Post autor: Maciej3 »

Znów to samo.
Ocena sytuacji Japonii z lat 30-tych czy 40-tych realiami współczesnego USA.
Nic dziwnego co wychodzi.

Można prosić o źródło informacji jakoby Japończycy ( w sensie użytkownicy Yamato z czasów wojny a nie dzisiejsi mieszkańcy Japonii ) uważali zasięg Yamato za zbyt mały?
I w czym konkretnie przeszkodził w czasie wojny.
Ale baz informacji o nieużywaniu pod Guadalcanalem czy gdzie tam z powodu zbyt dużego zużycia paliwa, bo to bzdura jest.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Sławek
Posty: 862
Rejestracja: 2011-02-25, 01:10

Re: Grzegorz Nowak - Pancernik USS Iowa (BB-61) - OKRĘTY Nr

Post autor: Sławek »

Maciej3 pisze:formacji jakoby Japończycy ( w sensie użytkownicy Yamato z czasów wojny a nie dzisiejsi mieszkańcy Japonii ) uważali zasięg Yamato za zbyt mały?
I w czym konkretnie przeszkodził w czasie wojny.
Ale baz informacji o nieużywaniu pod Guadalcanalem czy gdzie tam z powodu zbyt dużego zużycia paliwa, bo to bzdura jest.
Znajdę i podam.
Nie zasłaniałbym się też japońską planistyką czy też realnymi możliwościami w zakresie prowadzenia wojny.
Jak ocenia się okręty, bierze się pod uwagę szerokie spectrum ich zastosowania, a nie funkcję np. obrony wybrzeża.
Guadalcanal? No na pewno zasięg i stopień spalania mazutu nie pomagały w takich działaniach. Nie twierdzę jednak, że to jedyny powód.
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4773
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Re: Grzegorz Nowak - Pancernik USS Iowa (BB-61) - OKRĘTY Nr

Post autor: Maciej3 »

Jak ocenia się okręty, bierze się pod uwagę szerokie spectrum ich zastosowania,
Sensownego zastosowania.
Jak się ocenia pancerniki w kontekście zwalczania okrętów podwodnych, to wychodzi zbędna klasa okrętów.
W tym kontekście ( między innymi ) zostały ocenione po II wojnie i zniknęły z flot świata ( poza nielicznymi wyjątkami ), było o tym w innym wątku, nie ma co się powtarzać.

Przydatność Yamaciaków do ochrony czy zwalczania żeglugi nie ma żadnego znaczenia
W rejonach które japończyków interesowały nie było amerykańskich ciężkich sił rozwalających żeglugę.
Podobnie, co niby miałby zwalczać Yamato nawet jakby miał zasięg 2x większy od Iowki?
Co realnie by pomogło Japończykom ( konkrety proszę ) jakby Yamato miał taki zasięg?

Co do używania pod Guadalcanalem – też to było przerabiane.
Zasięg Kongosów był mniejszy niż Yamato ( nie pamiętam dokładnych wartości, nie chce mi się szukać ). Zużycie paliwa jednego yamaciaka było mniejsze niż dwóch kongosów.
Zespoły po 2 kongosy sobie pływały i jakoś im to nie szkodziło. Zamiast ich dwójki można było dać jednego Yamaciaka. To nie problem z punktu widzenia paliwa.

A co się uzyskuje jak się ocenia okręt zaprojektowany do innych celów innymi kategoriami, to podam skrajny przykład.
Oczywiście South Dakota.
Amerykanie go oceniają jako najlepszy pancernik traktatowy. Taki co to mniej więcej się jeszcze traktatów trzymał. Pancernik prawie idealny. Prawie, bo parę węzłów by się przydało i przestrzeni życiowej w środku też, ale na tej wielkości się nie dało.
I z ich punktu widzenia, mają rację i nie chodzi tylko o napis „made in USA”
Po prostu, planowali takie zastosowanie i robili takie zastosowanie ( przykry epizod na Atlantyku pomińmy ), że jego wady się nie ujawniały.

Anglicy jak ocenili South Dakoty po ich wizycie w Arktyce ocenili je jako gorzej niż bezużyteczne. Z ich punktu widzenia mieli całkowitą rację. Przy pogodzie przy której zwykle sobie wtedy pływali, okręty te nie miały racji bytu, a ich ogromny zasięg czy pojemność komór amunicyjnych ( tak ze 30% większa licząc w pociskach na działo niż dla KGV ) nie miała żadnego znaczenia w brytyjskich realiach!

Toż samo uzyskujemy z Yamatem.
Jak go oceniamy kryteriami alianckimi to wychodzi okręt co najwyżej średni.
Ale w realiach tego do czego mógł służyć to wychodzi prawie idealny. Prawie, bo parę węzłów więcej by się przydało i odporność na torpedy zawsze większa będzie lepsza.
O lekkich działkach plot też warto wspomnieć.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Awatar użytkownika
CIA
Posty: 1657
Rejestracja: 2004-01-18, 12:46
Lokalizacja: Gdansk

Re: Grzegorz Nowak - Pancernik USS Iowa (BB-61) - OKRĘTY Nr

Post autor: CIA »

Maciej3 pisze:Anglicy jak ocenili South Dakoty po ich wizycie w Arktyce ocenili je jako gorzej niż bezużyteczne. Z ich punktu widzenia mieli całkowitą rację. Przy pogodzie przy której zwykle sobie wtedy pływali, okręty te nie miały racji bytu, a ich ogromny zasięg czy pojemność komór amunicyjnych ( tak ze 30% większa licząc w pociskach na działo niż dla KGV ) nie miała żadnego znaczenia w brytyjskich realiach!
Czyżby te wszystkie RPC i stabilizatory żyroskopowe w każdym urzadzeniu nie radziły sobie z 20 stopniowymi przechyłami? :D
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4773
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Re: Grzegorz Nowak - Pancernik USS Iowa (BB-61) - OKRĘTY Nr

Post autor: Maciej3 »

Ciężko powiedzieć czy sobie radziły.
Sami Amerykanie uznali, że strzelać się nie da. Nie przetoczysz amunicji, nawet ze wspomaganiem elektrycznym, bo przy takich przechyłach, to się pociski przewracają.
Do tego idą takie ilości wody do kadłuba, że wieża I i III jest nie do użytku.
Na okręcie przy większej prędkości takie zniszczenia, że trzeba zwalniać do kilkunastu węzłów.

Wszystko razem wychodzi, że w tych warunkach lepiej ich nie mieć niż jeszcze marnować okręty eskorty na chronienie tego badziewia.

A na równym morzu to zupełnie co innego.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
ODPOWIEDZ