Aktualizacja karty szczepionki J&J już w drodze
https://www.mp.pl/szczepienia/aktualnos ... -i-barrego
Zdumiewające, że tak szybko znaleziono powiązania. Znaczy się, że w innych krajach jakoś to działa, tylko w Polsce nic nie ma związku ze szczepionką, o ile nie wykazały tego jakieś zagraniczne ośrodki. Ci których spotkało np. ostre obwodowe porażenie nerwu twarzowego nawet nie mają się jak upomnieć o odszkodowanie, bo oczywiście funduszu kompensacyjnego nikt nie widział, a szukanie odpowiedzialnego finansowo przypomina zdobycie zaświadczenia A38 w "12 pracach Asteriksa".
Jeśli rządowi zależałoby na jak najszybszym przekonaniu nieprzekonanych to zwyczajnie powinien zacząć ponosić odpowiedzialność finansową, z której zwolnił koncerny farmaceutyczne. Ja rozumiem, że wizja wielomiliardowych odszkodowań przerażą, ale Polska to nie USA i sądy będą zasądzać jakieś drobne na lody,... a może uda się to zaczarować jakąś kwotą "o wysokości do..." jak to zakładała ustawa co to nie może drogi do sejmu znaleźć.
Wracając do zespołu Guillaina-Barrego, to warto podkreślić, że co niektórzy medycy już na samym początku formułowali obawy właśnie co do przyszłych zmian w zakresie podatności na choroby autoimmunologiczne. To może nie wyjdzie po roku, czy dwóch. Może nie wyjdzie wcale, ale obserwując jaką sieczkę obecnie robią różne, wcześniej mało znane, albo rzadziej diagnozowane choroby autoimmunologiczne to po prostu dziwi nonszalancja w kwestii szczepienia dzieci, które w przeciwieństwie do niektórych dorosłych nie mają przed sobą jeszcze10-15 lat życia, a 60 lub więcej. Prosty przykład z mojego otoczenia, o ile jeszcze do niedawna przypadki wrzodziejącego zapalenia jelita grubego u dzieci (następstwo niewłaściwej aktywacji układu immunologicznego) można było liczyć na palcach jednej ręki to dziś przypadki liczy się w setkach. Autoimmunologiczne choroby tarczycy to już norma i coraz trudniej znaleźć kogoś, kto nie miałby znajomej z chorobą Hashimoto. To wszystko pewnym stopniu następstwo wielopłaszczyznowych zmian środowiska i stylu życia (głównie diety), ale rodzi się proste pytanie, na ile jeszcze będziemy w stanie ingerować w układ immunologiczny, by nie zaczął zabijać nas samych?
Dla tych, którzy nie pamiętają przypominam, że nikogo nie zniechęcam, ani nie zachęcam do szczepień. To indywidulana decyzja i jak mantrę można powtarzać, że korzyści ze szczepienia w ogromnej liczbie przypadków przewyższają potencjalne ryzyko. Uważam jednak, że to powinna być decyzja świadoma, oparta o uczciwą ocenę ryzyka, a osoby odpowiedzialne za realizację szczepień powinny uczciwie rozwiewać wszelkie pojawiające się pytania i wątpliwości. Nawet jakby musiały użyć tak znienawidzonego wśród polityków "nie wiem".