: 2008-09-19, 16:21
Tak całkiem na poważnie, to pozwolę sobie przypomnieć, że: primo, kaptury przeciwpodmuchowe armat były w USN z brezentu (choć przyznaję, nie zawsze: (http://www.navsource.org/archives/01/016312b.jpg) i ciśnienie wylotowe jakoś ich nie rwało na strzępy, secundo, zdarzało się, że armaty artylerii głównej waliły wprost nad lawetami pięciocalówek, Boforsów i Oerlikonów, i dystans od wylotów luf do dość czułych przyrządów celowniczych tych lawet niekiedy nie przekraczał kilkunastu metrów.
Francuzi mieli taki przypadek -- podczas strzelań Richelieu na Andamanach jedna z salw 380 mm poszła przez dziób wzdłuż pokładu, bo okręt robił zwrot, a wieże samoczynnie nadążały za celem. Tak więc ogień wylotowy sięgnął obsadzonych lawet Oerlikona i doszło do pewnych poparzeń wśród obsługi. Ale co ważne, lawety te były normalnie obsadzone podczas działoczynów artylerii głównej i nikt nie robił sensacji z faktu, iż w ogóle na pokładzie dziobowym, o jakieś 30 metrów od wieży nr 1, byli jacyś ludzie. Uważam, że na większości okrętów liniowych obecność obsad artylerii przeciwlotniczej, poza bezpośrednim sąsiedztwem wież artylerii głównej, nie była niczym niezwykłym w trakcie strzelań z wielkich armat.
Francuzi mieli taki przypadek -- podczas strzelań Richelieu na Andamanach jedna z salw 380 mm poszła przez dziób wzdłuż pokładu, bo okręt robił zwrot, a wieże samoczynnie nadążały za celem. Tak więc ogień wylotowy sięgnął obsadzonych lawet Oerlikona i doszło do pewnych poparzeń wśród obsługi. Ale co ważne, lawety te były normalnie obsadzone podczas działoczynów artylerii głównej i nikt nie robił sensacji z faktu, iż w ogóle na pokładzie dziobowym, o jakieś 30 metrów od wieży nr 1, byli jacyś ludzie. Uważam, że na większości okrętów liniowych obecność obsad artylerii przeciwlotniczej, poza bezpośrednim sąsiedztwem wież artylerii głównej, nie była niczym niezwykłym w trakcie strzelań z wielkich armat.