Kto zna jej "rodzeństwo"?
: 2005-05-25, 13:41
"Alexandra" z Flensburga...
...a właściwie z Hamburga, bo tam właśnie, w niewielkiej stoczni Schiffswerfte und Maschinenfabrik w Finkenwerder, powstał mały, parowy stateczek, przeznaczony do obsługi ruchu pasażerskiego na wodach Flensburger Förde. Jego armatorem została firma Flensburg-Ekensunder und Sondeburger Dampfschiffs-Gesellschaft, zwana w skrócie Die Vereinigte, portem macierzystym - Flensburg, zaś imię, jakie nadano salonowemu parowczykowi, brzmiało ALEXANDRA.
140-tonowy parowiec o długości bez mała 37 i szerokości ponad 7 metrów, przybył po raz pierwszy do Flensburga w dniu 6 czerwca 1908 roku. Jego napęd stanowiła tłokowa maszyna parowa, napędzająca 1 śrubę, pary dostarczał jeden kocioł. Statek był na swoje czasy dość szybki - rozwijał prędkość dwunastu węzłów. Dopuszczalna liczba pasażerów wynosiła blisko 600, załoga liczyła 5 osób. Wkrótce okrzyknięto Alexandrę prawdziwą Miss fiordu, okazało się bowiem, że na głowę biła wszystkie pozostałe miejscowe drobnoustroje - była po prostu najładniejsza. W dodatku, jako tak zwany Salondampfer, wcale nie woziła ładunków, lecz miała w rufowej części pokładu salon dla pasażerów. Nic dziwnego, że nowa piękność z miejsca została flagowcem całej floty fiordu, liczącej wówczas prawie 30 statków. Wiele lat służyła w tym charakterze, ciesząc się niesłabnącym wzięciem wśród miejscowych notabli i zwykłych ludzi.
Alexandra przetrwała Pierwszą Wojnę Światową, służąc dzielnie w charakterze pomocniczej jednostki marynarki wojennej. Morscy diabli wzięli za to jej pierwszego armatora: Die Vereinigte zwyczajnie uległa Wielkiemu Kryzysowi. Kiedy w maju 1935 roku przejmowała Alexandrę nowo założona Förde-Reederei GmbH, z licznej do niedawna flotylli Vereinigte zostały wszystkiego jeszcze tylko dwa inne stateczki: Habicht i Albatros. Alexandra tymczasem najspokojniej rozpoczęła kolejny etap służby, tyle, że pod nowym znakiem. Podczas kolejnej wojny światowej służyła na ówczesnej Danziger Bucht, jako jednostka pomocnicza dla nurków niemieckiej marynarki wojennej. W 1945 roku tak zwana Tysiącletnia Rzesza Hitlera runęła w gruzy i przyszedł czas na ewakuację (a właściwie ucieczkę) Niemców z zajmowanych przez nich dotąd ziem na północnym wschodzie Europy. Podczas sławnej Operacji HANNIBAL, mimo kilku przerażających tragedii, ewakuowano morzem na Zachód ponad dwa miliony ludzi; malutka Alexandra miała w tym swój udział, przewożąc w lutym 1945 roku do Niemiec 167 uciekinierów. Nie obyło się bez przygód, ale w końcu statek znalazł się w jednym z portów Szlezwiku-Holsztyna. Po zakończeniu działań tylko upór załogi Alexandry uratował stateczek przed zajęciem przez Aliantów, a może i czymś jeszcze gorszym.
Już wkrótce po zakończeniu wojny powróciła Alexandra do pracy. W końcu lat pięćdziesiątych tak rozkwitła tak zwana żegluga maślana, dochodowy interes, który napędzała możliwość bezcłowych zakupów na pokładach statków. Förde-Reederei rozpoczęła wtedy intensywną modernizację swojej floty, ale dopiero w 1966 roku pojawił się na wodach Flesburger Förde statek szybszy od Alexandry. W 1969 roku wycofano ze służby Albatrosa i Alexandra została ostatnim parowcem na wodach Fiordu. Pozostawała w służbie jeszcze w pierwszej połowie lat siedemdziesiątych; przebudowana na Butterdampfer, sezonowo obsługiwała pod sam koniec służby legendarną linię między Flensburgiem i Glücksburgiem. Z biegiem lat i dni piękna niegdyś Alexandra zwyczajnie się starzała, a jej techniczny stan i kondycja pozostawiały wiele do życzenia. Wreszcie nadszedł ów ostatni dzień sierpnia 1975 roku, w którym weteran bez rozgłosu zakończył niemal siedemdziesięcioletnią służbę. W jej końcowym okresie Alexandra była ostatnim u niemieckich brzegów parowcem z tłokową maszyną i kotłem opalanym węglem.
Następne lata niegdysiejsza Miss Fiordu spędziła w zapomnieniu, w oczach popadając w ruinę. W 1979 roku grupa entuzjastów postanowiła założyć stowarzyszenie specjalnie po to, by Alexandrę uratować przed ostateczną zagładą. Najpierw jako-tako ogarnięto kadłub stateczku i udostępniono go do zwiedzania. Następnie rozpoczęto prawdziwą batalię o zachowanie historycznego parowczyka. Członkowie stowarzyszenia zdawali sobie sprawę, że droga do ostatecznego celu, to jest do ponownego uruchomienia Alexandry bynajmniej nie będzie ani lekka, ani łatwa. Rozpoczęto od przejęcia statku, a po przekazaniu go przez Förde-Reederei Stowarzyszeniu przeholowano byłą Miss do małej stoczni w Arnis nad rzeką Schlei. Tam rozpoczęła się właściwa odbudowa, prowadzona przede wszystkim siłami licznych entuzjastów zabytkowych statków i starej techniki. Po trzynastu latach od ostatniej komendy Stop maszyna! pod kotłem Alexandry znów zapłonął ogień. W dniu 17 grudnia 1988 roku, w ponad osiemdziesiąt lat po pierwszym zawinięciu do flensburskiego portu, Alexandra w wielkim stylu powróciła do macierzystego portu. Wszystkim tym, którzy wcześniej już postawili na niej przysłowiowy krzyżyk - musiało wtedy być co najmniej nieswojo
Od owego grudniowego dnia stateczek znów regularnie pływa w sezonie, wożąc licznych gości po wodach Flensburger Förde, prowadzony i utrzymywany w nienagannym stanie technicznym przez tych samych entuzjastów, którzy go niegdyś wyrwali złomowcom spod palników. Od strony finansowej statkiem opiekują się zamożniejsze firmy, zasiedziałe we Flensburgu od lat. W dniu 26 października 1990 roku wpisano Alexandrę, pływające godło naszego niemieckiego miasta-partnera, do Rejestru Zabytków Szlezwiku-Holsztyna.
...a właściwie z Hamburga, bo tam właśnie, w niewielkiej stoczni Schiffswerfte und Maschinenfabrik w Finkenwerder, powstał mały, parowy stateczek, przeznaczony do obsługi ruchu pasażerskiego na wodach Flensburger Förde. Jego armatorem została firma Flensburg-Ekensunder und Sondeburger Dampfschiffs-Gesellschaft, zwana w skrócie Die Vereinigte, portem macierzystym - Flensburg, zaś imię, jakie nadano salonowemu parowczykowi, brzmiało ALEXANDRA.
140-tonowy parowiec o długości bez mała 37 i szerokości ponad 7 metrów, przybył po raz pierwszy do Flensburga w dniu 6 czerwca 1908 roku. Jego napęd stanowiła tłokowa maszyna parowa, napędzająca 1 śrubę, pary dostarczał jeden kocioł. Statek był na swoje czasy dość szybki - rozwijał prędkość dwunastu węzłów. Dopuszczalna liczba pasażerów wynosiła blisko 600, załoga liczyła 5 osób. Wkrótce okrzyknięto Alexandrę prawdziwą Miss fiordu, okazało się bowiem, że na głowę biła wszystkie pozostałe miejscowe drobnoustroje - była po prostu najładniejsza. W dodatku, jako tak zwany Salondampfer, wcale nie woziła ładunków, lecz miała w rufowej części pokładu salon dla pasażerów. Nic dziwnego, że nowa piękność z miejsca została flagowcem całej floty fiordu, liczącej wówczas prawie 30 statków. Wiele lat służyła w tym charakterze, ciesząc się niesłabnącym wzięciem wśród miejscowych notabli i zwykłych ludzi.
Alexandra przetrwała Pierwszą Wojnę Światową, służąc dzielnie w charakterze pomocniczej jednostki marynarki wojennej. Morscy diabli wzięli za to jej pierwszego armatora: Die Vereinigte zwyczajnie uległa Wielkiemu Kryzysowi. Kiedy w maju 1935 roku przejmowała Alexandrę nowo założona Förde-Reederei GmbH, z licznej do niedawna flotylli Vereinigte zostały wszystkiego jeszcze tylko dwa inne stateczki: Habicht i Albatros. Alexandra tymczasem najspokojniej rozpoczęła kolejny etap służby, tyle, że pod nowym znakiem. Podczas kolejnej wojny światowej służyła na ówczesnej Danziger Bucht, jako jednostka pomocnicza dla nurków niemieckiej marynarki wojennej. W 1945 roku tak zwana Tysiącletnia Rzesza Hitlera runęła w gruzy i przyszedł czas na ewakuację (a właściwie ucieczkę) Niemców z zajmowanych przez nich dotąd ziem na północnym wschodzie Europy. Podczas sławnej Operacji HANNIBAL, mimo kilku przerażających tragedii, ewakuowano morzem na Zachód ponad dwa miliony ludzi; malutka Alexandra miała w tym swój udział, przewożąc w lutym 1945 roku do Niemiec 167 uciekinierów. Nie obyło się bez przygód, ale w końcu statek znalazł się w jednym z portów Szlezwiku-Holsztyna. Po zakończeniu działań tylko upór załogi Alexandry uratował stateczek przed zajęciem przez Aliantów, a może i czymś jeszcze gorszym.
Już wkrótce po zakończeniu wojny powróciła Alexandra do pracy. W końcu lat pięćdziesiątych tak rozkwitła tak zwana żegluga maślana, dochodowy interes, który napędzała możliwość bezcłowych zakupów na pokładach statków. Förde-Reederei rozpoczęła wtedy intensywną modernizację swojej floty, ale dopiero w 1966 roku pojawił się na wodach Flesburger Förde statek szybszy od Alexandry. W 1969 roku wycofano ze służby Albatrosa i Alexandra została ostatnim parowcem na wodach Fiordu. Pozostawała w służbie jeszcze w pierwszej połowie lat siedemdziesiątych; przebudowana na Butterdampfer, sezonowo obsługiwała pod sam koniec służby legendarną linię między Flensburgiem i Glücksburgiem. Z biegiem lat i dni piękna niegdyś Alexandra zwyczajnie się starzała, a jej techniczny stan i kondycja pozostawiały wiele do życzenia. Wreszcie nadszedł ów ostatni dzień sierpnia 1975 roku, w którym weteran bez rozgłosu zakończył niemal siedemdziesięcioletnią służbę. W jej końcowym okresie Alexandra była ostatnim u niemieckich brzegów parowcem z tłokową maszyną i kotłem opalanym węglem.
Następne lata niegdysiejsza Miss Fiordu spędziła w zapomnieniu, w oczach popadając w ruinę. W 1979 roku grupa entuzjastów postanowiła założyć stowarzyszenie specjalnie po to, by Alexandrę uratować przed ostateczną zagładą. Najpierw jako-tako ogarnięto kadłub stateczku i udostępniono go do zwiedzania. Następnie rozpoczęto prawdziwą batalię o zachowanie historycznego parowczyka. Członkowie stowarzyszenia zdawali sobie sprawę, że droga do ostatecznego celu, to jest do ponownego uruchomienia Alexandry bynajmniej nie będzie ani lekka, ani łatwa. Rozpoczęto od przejęcia statku, a po przekazaniu go przez Förde-Reederei Stowarzyszeniu przeholowano byłą Miss do małej stoczni w Arnis nad rzeką Schlei. Tam rozpoczęła się właściwa odbudowa, prowadzona przede wszystkim siłami licznych entuzjastów zabytkowych statków i starej techniki. Po trzynastu latach od ostatniej komendy Stop maszyna! pod kotłem Alexandry znów zapłonął ogień. W dniu 17 grudnia 1988 roku, w ponad osiemdziesiąt lat po pierwszym zawinięciu do flensburskiego portu, Alexandra w wielkim stylu powróciła do macierzystego portu. Wszystkim tym, którzy wcześniej już postawili na niej przysłowiowy krzyżyk - musiało wtedy być co najmniej nieswojo
Od owego grudniowego dnia stateczek znów regularnie pływa w sezonie, wożąc licznych gości po wodach Flensburger Förde, prowadzony i utrzymywany w nienagannym stanie technicznym przez tych samych entuzjastów, którzy go niegdyś wyrwali złomowcom spod palników. Od strony finansowej statkiem opiekują się zamożniejsze firmy, zasiedziałe we Flensburgu od lat. W dniu 26 października 1990 roku wpisano Alexandrę, pływające godło naszego niemieckiego miasta-partnera, do Rejestru Zabytków Szlezwiku-Holsztyna.