Jej Wysokość...
: 2005-05-27, 12:36
O Tsushimie i BISMARCKU pamietają wszyscy - a czy równie dużo z Was wie, że dziś obchodzi swoją Rocznicę także "Królowa Mary"? Nie słuchaliście? To poczytajcie!...
...QUEEN MARY (1930-1967)
Absolutne przeciwieństwo Titanica
Brytyjski transatlantyk Queen Mary wyróżnia się zdecydowanie spośród ponad trzech tysięcy statków, jakie przez półtora stulecia pokonywały pod wieloma banderami Ocean Atlantycki, łącząc Stary i Nowy Świat.
Przede wszystkim – ten wielki “pasażer”, jako jedyny z trójki największych zbudowanych transatlantyków, istnieje do dziś. Zarówno młodszej i większej “siostrzycy” (Queen Elizabeth), jak i sławnej, pięknej rywalki francuskiej (Normandie) nie ma już na morzach. Obie padły pastwą ognia niemal równo w odstępie trzydziestu lat.
Statek powstał w stoczni John Brown Shipbuilders z Clydebank, znanej kolebce okrętów dla Royal Navy i transatlantyków. Stąd pochodzą też – słynna cunardowska Lusitania (pierwszy z sześciu brytyjskich “czterokominowców”) i niezapomniany HMS Hood (trzynasty i ostatni brytyjski krążownik liniowy).
Budowa, od położenia stępki (1.12.30) do wyjścia w pierwszy rejs (27.5.36) – trwała pięć i pół roku, z czego ponad dwa lata ogromny kadłub przeleżał bezczynnie na specjalnie dla niego zbudowanej pochylni, kiedy depresja przełomu dekad uniemożliwiła wszelkie prace konstrukcyjne. Do chwili wodowania przyszła duma Cunarda i Królestwa nosiła miano “Job no. 534”.
Wielki statek, prawie dwa razy większy tonażem od niewydarzonego Titanica i zbudowany tak solidnie, jak krążownik liniowy, był dłuższy od wysokości wieży Eiffla w Paryżu, wyższy od spadku wodospadu Niagara w Kanadzie i szybszy od niemieckich torped z pierwszych lat Drugiej Wojny Światowej. Miał 81,237 BRT i 1019 i pół stopy (ca. 311 m) długości całkowitej i dwanaście pokładów. Napęd liniowca, uważany na Wyspach Brytyjskich za najbardziej ambitne przedsięwzięcie techniczne lat trzydziestych, składał się z czterech zespołów turbin parowych o łącznej mocy 160,000 koni mechanicznych. Każda z czterech śrub statku ważyła 36 ton i obracała się na wale o półmetrowej średnicy. Pary dostarczały 24 kotły wodnorurowe, opalane olejem. “Pasażer” mógł rozwinąć prędkość podróżną 28.5 węzła, co pozwalało mu na przebycie Atlantyku w mniej, niż 5 dni w zimowej pogodzie. Queen miała prawie 2000 miejsc pasażerskich w trzech klasach, a załoga liniowca liczyła prawie 1200 osób. Na wypadek nieszczęścia pasażerowie i załoga mieli do dyspozycji aż 24 łodzie ratunkowe, w tym 22 duże (145-osobowe).
W dniu wodowania – 26. września 1934 roku - transatlantyk otrzymał imię Queen Mary. Był ostatnim wielokominowcem na Szlaku Atlantyckim, niebrzydkim, choć tradycyjnym w wyglądzie. W związku z jego sylwetą krążyły tu i tam anegdoty - uważano na przykład, że dziobówkę umieszczono na kadłubie statku jedynie po to, by było gdzie umieścić jego dziewięcioliterową nazwę. “Czepiano się” również charakterystycznych, kanciastych i widocznych z każdej strony “nokhauzów” (tzw. “Docking wings”) na końcach skrzydeł mostka kapitańskiego. Za to wnętrza były naprawdę królewskie – samych wielkich pomieszczeń ogólnych Królowa miała blisko czterdzieści. Do ich wystroju użyto ponad pół setki gatunków szlachetnego drewna, a każda z trzech klas dysponowała swoim własnym zestawem jadalni i salonów. Poza kaplicą okrętową pasażerowie różnych klas niemal nie przebywali ze sobą.
Nazwa statku, wybrana z ponad 50 propozycji, kojarzy się na Wyspach z krążownikiem liniowym, tragicznie utraconym w czasie Bitwy Jutlandzkiej. Oczywiście, nie wróżono nowemu olbrzymowi powodzenia z takim imieniem. Widać jednak osoba matki chrzestnej i Patronki - żony Króla Jerzego V, Victorii Mary of Teck (1867-1953) – przynosiła transatlantykowi szczęście. Dość rzec, że służył dzielnie aż 31 lat. Tysiąc i jeden raz pokonał Ocean Atlantycki, przebył łącznie cztery miliony mil morskich, przewiózł ponad dwa miliony pasażerów i szereg lat dzielnie służył Marsowi.
Nie brak w historii Queen Mary wydarzeń dziwnych i wesołych, trafiały się też i smutne.
Wielki dok dla obu gigantów Cunarda, na budowę którego zawarto kontrakt niemal równocześnie z położeniem stępki pod pierwszy z nich, został ukończony, zanim jeszcze jego “lokatorki” spłynęły na wodę. Otrzymał imię Króla Jerzego V i został uroczyście otwarty przez Patrona w dniu 26. lipca 1933 roku.
W pierwszej, dziewiczej podróży, w którą statek ruszył w końcu maja 1936 roku z prawie dwoma tysiącami pasażerów i tysiącem dwustu ludźmi załogi, odkryto na pokładzie “pasażerów na gapę”. Jeden z nich, tymczasowo zatrudniony w kuchni (po odnalezieniu) niefortunny podróżnik musiał wracać jak niepyszny do Southampton.
Plan odebrania w pierwszym rejsie słynnej Błękitnej Wstęgi Atlantyku starszej o rok, francuskiej rywalce rodem z St. Nazaire – trzeciej Normandie – nie powiódł się wskutek mgły. Armator Królowej, Cunard-White Star z Southampton, wykorzystał niepowodzenie dla reklamy absolutnie bezpiecznej żeglugi pod jego znakiem, choć już w trzy miesiące potem Queen zdobyła trofeum. Walka o nie toczyła się zresztą ze zmiennym szczęściem aż do wybuchu II Wojny Światowej: francuska “piękność” padła pastwą tajemniczego pożaru w lutym 1942 roku, i tak nasza Królowa została rekordzistką Starego Szlaku na długich czternaście lat.
Jesienią 1937 roku, w czasie rejsu na zachód, wielki statek wpadł w bardzo silny sztorm. Odniósł poważne uszkodzenia, a wiele osób na pokładzie doznało ciężkich obrażeń. W efekcie Królowa trafiła do stoczni, gdzie przede wszystkim zakotwiczono na stałe ciężkie meble w pokładach pomieszczeń, a w korytarzach zainstalowano poręcze.
W październiku 1938 roku Nowy Jork był świadkiem niezwykłego wydarzenia: strajk załóg holowników sparaliżował największy port USA; między innymi uniemożliwiając samej Queen Mary zakończenie kolejnej podróży. Jej ówczesny kapitan – komodor R Irving – zdecydował się wówczas wprowadzić potężną Królową, statek o długości prawie 311 i szerokości 36 metrów, do cunardowskiego basenu bez wymaganej asysty conajmniej sześciu holowników. Sztuka udała się, a ponad trzy tysiące ludzi na pokładzie urządziło znakomitemu komodorowi półgodzinną owację. Później Mary (już pod innym dowództwem) powtarzała ten wyczyn jeszcze kilka razy, po raz ostatni w 1963 roku.
W dniu 30. sierpnia 1939 roku Queen Mary opuściła Southampton, wychodząc w swój siedemdziesiąty drugi rejs do Nowego Jorku. Wiozła ponad dwa i pół tysiąca pasażerów i ładunek złota o wartości 44 milionów dolarów. W morzu załoga zaciemniła statek, zamalowując na czarno wszystkie iluminatory. Następnego dnia Wielka Brytania i Francja wypowiedziały wojnę hitlerowskim Niemcom. Po przybyciu do celu podróży trzy kominy liniowca zamalowano na szaro. Właściwą służbę wojenną rozpoczęła Królowa w początku 1940 roku – wielkim rejsem do Australii, gdzie zmieniła się w szybki transportowiec wojenny. Otrzymała uzbrojenie przeciwlotnicze, trały przeciwminowe kontaktowym oraz kabel demagnetyzacyjny przeciw minom magnetycznym.
Z racji prędkości, Queen Mary chodziła samotnie, bez żadnej osłony. Wkrótce też stała się znana, jako Szare Widmo.
W pierwszym swoim rejsie wojennym przewiozła 5000 ludzi z Australii do Gourock w Szkocji. W kwietniu 1941 roku popłynęła w konwoju z Sydney do Suezu, w doborowym towarzystwie innych wielkich “pasażerów”, w tym swej młodszej siostry, Queen Elizabeth. W lutym 1942 roku, po powiększeniu możliwości transportowych, w sławnym “Rejsie Czterdziestu Dni i Nocy” z Bostonu do Sydney, Królowa wiozła po raz pierwszy oddziały amerykańskie. W sierpniu 1942 roku statek po raz pierwszy przewiózł pełną dywizję wojska wraz z wyposażeniem.
W początku października tegoż roku u wybrzeży brytyjskich, Królowa literalnie “rozjechała na dwoje” osłaniający ją, mały brytyjski krążownik Curacoa. Okręt zatonął niemal natychmiast; zginęło ponad trzysta osób z jego załogi. Poharatany dziób statku załatano zrazu prowizorycznie, a w końcu roku Queen Mary popłynęła do Bostonu, gdzie poddano ją remontowi.
Tuż przed Świętami Bożego Narodzenia 1942 roku transportowiec wyszedł w ostatnią swoją podróż na wody australijskie.
W lipcu następnego roku, podczas przygotowań do inwazji alianckiej na Włochy pod Salerno Szare Widmo przewiozło chyba największą liczbę ludzi, jaką kiedykolwiek przetransportowano między dwoma portami na jednym statku: blisko siedemnaście tysięcy, w tym niemal 1000 osób załogi! W dwa lata później na Królowej znalazło się prawie szesnaście tysięcy ludzi.
Pasażerami wielkiego liniowca bywali nie tylko żołnierze – w 1943 roku popłynęli na nim do Stanów jeńcy wojenni, a w 1946 roku, między lutym a wrześniem, Królowa przewiozła w trzynastu rejsach do USA i Kanady brytyjskie żony amerykańskich i kanadyjskich żołnierzy, wraz z dziećmi. Kończąc jeden z tych rejsów, Queen Mary weszła w dniu 10. lutego 1946 roku do portu nowojorskiego bez pomocy holowników!
W dniu 27. września 1946 roku, po siedmiu latach wojennej służby, wielki statek został zadokowany w Southampton. Po trwającej niemal rok odbudowie, w ostatnim dniu lipca 1947 roku - legendarna Królowa, nazywana z szacunkiem Wielką Damą, ruszyła w pierwszy powojenny rejs liniowy.
Wraz z siostrzaną Queen Elizabeth, nasza Królowa otrzymała tuż po wojnie urządzenie radarowe, jako jeden z pierwszych statków handlowych. 22 lata służby powojennej to dla wielkiego “lajnera” czas chwały: mimo utraty rekordu prędkości do s/s United States, statek cieszył się niesłabnącym wzięciem wśród publiczności. Niemal wszyscy chcieli choć raz popłynąć na statku, na którym podróżowali Winston Churchill (pięciokrotnie, w tym trzy razy podczas wojny!), Eleanor Roosevelt, generał D D Eisenhower, Flip i Flap, i wiele innych osobistości. Nawet w ostatnim rejsie, tym do Long Beach w Kalifornii, na Królowej znalazło się 1200 najwierniejszych jej sympatyków.
Jak swego czasu Titanic pod znakiem White Star, tak i obie Królowe u Cunarda stanowiły szczyt drabiny awansu dla oficerów jego floty. Nie mniej, jak 36 dowódców prowadziło Queen Mary po morzach świata. Pierwszy z nich, komodor Britten, zmarł jeszcze w 1936 roku; kapitan McDonald nigdy nie wyszedł na tym statku w rejs, kierując jego odbudową powojenną; za to kapitan D Sorrell odbył na “Królowej” aż 56 podróży transatlantyckich.
Dziś (niemal 70 lat po wejściu na Szlak!) sędziwy transatlantyk przeżywa kolejną młodość, jako wielkie centrum rozrywkowe w Long Beach w Kalifornii. Został w międzyczasie najprawdziwszą “gwiazdą Hollywoodu”, wystepując w roli głównej w “Tragedii Poseidona”, oraz epizodycznie w paru innych filmach.
Sto lat, Królowo!
...QUEEN MARY (1930-1967)
Absolutne przeciwieństwo Titanica
Brytyjski transatlantyk Queen Mary wyróżnia się zdecydowanie spośród ponad trzech tysięcy statków, jakie przez półtora stulecia pokonywały pod wieloma banderami Ocean Atlantycki, łącząc Stary i Nowy Świat.
Przede wszystkim – ten wielki “pasażer”, jako jedyny z trójki największych zbudowanych transatlantyków, istnieje do dziś. Zarówno młodszej i większej “siostrzycy” (Queen Elizabeth), jak i sławnej, pięknej rywalki francuskiej (Normandie) nie ma już na morzach. Obie padły pastwą ognia niemal równo w odstępie trzydziestu lat.
Statek powstał w stoczni John Brown Shipbuilders z Clydebank, znanej kolebce okrętów dla Royal Navy i transatlantyków. Stąd pochodzą też – słynna cunardowska Lusitania (pierwszy z sześciu brytyjskich “czterokominowców”) i niezapomniany HMS Hood (trzynasty i ostatni brytyjski krążownik liniowy).
Budowa, od położenia stępki (1.12.30) do wyjścia w pierwszy rejs (27.5.36) – trwała pięć i pół roku, z czego ponad dwa lata ogromny kadłub przeleżał bezczynnie na specjalnie dla niego zbudowanej pochylni, kiedy depresja przełomu dekad uniemożliwiła wszelkie prace konstrukcyjne. Do chwili wodowania przyszła duma Cunarda i Królestwa nosiła miano “Job no. 534”.
Wielki statek, prawie dwa razy większy tonażem od niewydarzonego Titanica i zbudowany tak solidnie, jak krążownik liniowy, był dłuższy od wysokości wieży Eiffla w Paryżu, wyższy od spadku wodospadu Niagara w Kanadzie i szybszy od niemieckich torped z pierwszych lat Drugiej Wojny Światowej. Miał 81,237 BRT i 1019 i pół stopy (ca. 311 m) długości całkowitej i dwanaście pokładów. Napęd liniowca, uważany na Wyspach Brytyjskich za najbardziej ambitne przedsięwzięcie techniczne lat trzydziestych, składał się z czterech zespołów turbin parowych o łącznej mocy 160,000 koni mechanicznych. Każda z czterech śrub statku ważyła 36 ton i obracała się na wale o półmetrowej średnicy. Pary dostarczały 24 kotły wodnorurowe, opalane olejem. “Pasażer” mógł rozwinąć prędkość podróżną 28.5 węzła, co pozwalało mu na przebycie Atlantyku w mniej, niż 5 dni w zimowej pogodzie. Queen miała prawie 2000 miejsc pasażerskich w trzech klasach, a załoga liniowca liczyła prawie 1200 osób. Na wypadek nieszczęścia pasażerowie i załoga mieli do dyspozycji aż 24 łodzie ratunkowe, w tym 22 duże (145-osobowe).
W dniu wodowania – 26. września 1934 roku - transatlantyk otrzymał imię Queen Mary. Był ostatnim wielokominowcem na Szlaku Atlantyckim, niebrzydkim, choć tradycyjnym w wyglądzie. W związku z jego sylwetą krążyły tu i tam anegdoty - uważano na przykład, że dziobówkę umieszczono na kadłubie statku jedynie po to, by było gdzie umieścić jego dziewięcioliterową nazwę. “Czepiano się” również charakterystycznych, kanciastych i widocznych z każdej strony “nokhauzów” (tzw. “Docking wings”) na końcach skrzydeł mostka kapitańskiego. Za to wnętrza były naprawdę królewskie – samych wielkich pomieszczeń ogólnych Królowa miała blisko czterdzieści. Do ich wystroju użyto ponad pół setki gatunków szlachetnego drewna, a każda z trzech klas dysponowała swoim własnym zestawem jadalni i salonów. Poza kaplicą okrętową pasażerowie różnych klas niemal nie przebywali ze sobą.
Nazwa statku, wybrana z ponad 50 propozycji, kojarzy się na Wyspach z krążownikiem liniowym, tragicznie utraconym w czasie Bitwy Jutlandzkiej. Oczywiście, nie wróżono nowemu olbrzymowi powodzenia z takim imieniem. Widać jednak osoba matki chrzestnej i Patronki - żony Króla Jerzego V, Victorii Mary of Teck (1867-1953) – przynosiła transatlantykowi szczęście. Dość rzec, że służył dzielnie aż 31 lat. Tysiąc i jeden raz pokonał Ocean Atlantycki, przebył łącznie cztery miliony mil morskich, przewiózł ponad dwa miliony pasażerów i szereg lat dzielnie służył Marsowi.
Nie brak w historii Queen Mary wydarzeń dziwnych i wesołych, trafiały się też i smutne.
Wielki dok dla obu gigantów Cunarda, na budowę którego zawarto kontrakt niemal równocześnie z położeniem stępki pod pierwszy z nich, został ukończony, zanim jeszcze jego “lokatorki” spłynęły na wodę. Otrzymał imię Króla Jerzego V i został uroczyście otwarty przez Patrona w dniu 26. lipca 1933 roku.
W pierwszej, dziewiczej podróży, w którą statek ruszył w końcu maja 1936 roku z prawie dwoma tysiącami pasażerów i tysiącem dwustu ludźmi załogi, odkryto na pokładzie “pasażerów na gapę”. Jeden z nich, tymczasowo zatrudniony w kuchni (po odnalezieniu) niefortunny podróżnik musiał wracać jak niepyszny do Southampton.
Plan odebrania w pierwszym rejsie słynnej Błękitnej Wstęgi Atlantyku starszej o rok, francuskiej rywalce rodem z St. Nazaire – trzeciej Normandie – nie powiódł się wskutek mgły. Armator Królowej, Cunard-White Star z Southampton, wykorzystał niepowodzenie dla reklamy absolutnie bezpiecznej żeglugi pod jego znakiem, choć już w trzy miesiące potem Queen zdobyła trofeum. Walka o nie toczyła się zresztą ze zmiennym szczęściem aż do wybuchu II Wojny Światowej: francuska “piękność” padła pastwą tajemniczego pożaru w lutym 1942 roku, i tak nasza Królowa została rekordzistką Starego Szlaku na długich czternaście lat.
Jesienią 1937 roku, w czasie rejsu na zachód, wielki statek wpadł w bardzo silny sztorm. Odniósł poważne uszkodzenia, a wiele osób na pokładzie doznało ciężkich obrażeń. W efekcie Królowa trafiła do stoczni, gdzie przede wszystkim zakotwiczono na stałe ciężkie meble w pokładach pomieszczeń, a w korytarzach zainstalowano poręcze.
W październiku 1938 roku Nowy Jork był świadkiem niezwykłego wydarzenia: strajk załóg holowników sparaliżował największy port USA; między innymi uniemożliwiając samej Queen Mary zakończenie kolejnej podróży. Jej ówczesny kapitan – komodor R Irving – zdecydował się wówczas wprowadzić potężną Królową, statek o długości prawie 311 i szerokości 36 metrów, do cunardowskiego basenu bez wymaganej asysty conajmniej sześciu holowników. Sztuka udała się, a ponad trzy tysiące ludzi na pokładzie urządziło znakomitemu komodorowi półgodzinną owację. Później Mary (już pod innym dowództwem) powtarzała ten wyczyn jeszcze kilka razy, po raz ostatni w 1963 roku.
W dniu 30. sierpnia 1939 roku Queen Mary opuściła Southampton, wychodząc w swój siedemdziesiąty drugi rejs do Nowego Jorku. Wiozła ponad dwa i pół tysiąca pasażerów i ładunek złota o wartości 44 milionów dolarów. W morzu załoga zaciemniła statek, zamalowując na czarno wszystkie iluminatory. Następnego dnia Wielka Brytania i Francja wypowiedziały wojnę hitlerowskim Niemcom. Po przybyciu do celu podróży trzy kominy liniowca zamalowano na szaro. Właściwą służbę wojenną rozpoczęła Królowa w początku 1940 roku – wielkim rejsem do Australii, gdzie zmieniła się w szybki transportowiec wojenny. Otrzymała uzbrojenie przeciwlotnicze, trały przeciwminowe kontaktowym oraz kabel demagnetyzacyjny przeciw minom magnetycznym.
Z racji prędkości, Queen Mary chodziła samotnie, bez żadnej osłony. Wkrótce też stała się znana, jako Szare Widmo.
W pierwszym swoim rejsie wojennym przewiozła 5000 ludzi z Australii do Gourock w Szkocji. W kwietniu 1941 roku popłynęła w konwoju z Sydney do Suezu, w doborowym towarzystwie innych wielkich “pasażerów”, w tym swej młodszej siostry, Queen Elizabeth. W lutym 1942 roku, po powiększeniu możliwości transportowych, w sławnym “Rejsie Czterdziestu Dni i Nocy” z Bostonu do Sydney, Królowa wiozła po raz pierwszy oddziały amerykańskie. W sierpniu 1942 roku statek po raz pierwszy przewiózł pełną dywizję wojska wraz z wyposażeniem.
W początku października tegoż roku u wybrzeży brytyjskich, Królowa literalnie “rozjechała na dwoje” osłaniający ją, mały brytyjski krążownik Curacoa. Okręt zatonął niemal natychmiast; zginęło ponad trzysta osób z jego załogi. Poharatany dziób statku załatano zrazu prowizorycznie, a w końcu roku Queen Mary popłynęła do Bostonu, gdzie poddano ją remontowi.
Tuż przed Świętami Bożego Narodzenia 1942 roku transportowiec wyszedł w ostatnią swoją podróż na wody australijskie.
W lipcu następnego roku, podczas przygotowań do inwazji alianckiej na Włochy pod Salerno Szare Widmo przewiozło chyba największą liczbę ludzi, jaką kiedykolwiek przetransportowano między dwoma portami na jednym statku: blisko siedemnaście tysięcy, w tym niemal 1000 osób załogi! W dwa lata później na Królowej znalazło się prawie szesnaście tysięcy ludzi.
Pasażerami wielkiego liniowca bywali nie tylko żołnierze – w 1943 roku popłynęli na nim do Stanów jeńcy wojenni, a w 1946 roku, między lutym a wrześniem, Królowa przewiozła w trzynastu rejsach do USA i Kanady brytyjskie żony amerykańskich i kanadyjskich żołnierzy, wraz z dziećmi. Kończąc jeden z tych rejsów, Queen Mary weszła w dniu 10. lutego 1946 roku do portu nowojorskiego bez pomocy holowników!
W dniu 27. września 1946 roku, po siedmiu latach wojennej służby, wielki statek został zadokowany w Southampton. Po trwającej niemal rok odbudowie, w ostatnim dniu lipca 1947 roku - legendarna Królowa, nazywana z szacunkiem Wielką Damą, ruszyła w pierwszy powojenny rejs liniowy.
Wraz z siostrzaną Queen Elizabeth, nasza Królowa otrzymała tuż po wojnie urządzenie radarowe, jako jeden z pierwszych statków handlowych. 22 lata służby powojennej to dla wielkiego “lajnera” czas chwały: mimo utraty rekordu prędkości do s/s United States, statek cieszył się niesłabnącym wzięciem wśród publiczności. Niemal wszyscy chcieli choć raz popłynąć na statku, na którym podróżowali Winston Churchill (pięciokrotnie, w tym trzy razy podczas wojny!), Eleanor Roosevelt, generał D D Eisenhower, Flip i Flap, i wiele innych osobistości. Nawet w ostatnim rejsie, tym do Long Beach w Kalifornii, na Królowej znalazło się 1200 najwierniejszych jej sympatyków.
Jak swego czasu Titanic pod znakiem White Star, tak i obie Królowe u Cunarda stanowiły szczyt drabiny awansu dla oficerów jego floty. Nie mniej, jak 36 dowódców prowadziło Queen Mary po morzach świata. Pierwszy z nich, komodor Britten, zmarł jeszcze w 1936 roku; kapitan McDonald nigdy nie wyszedł na tym statku w rejs, kierując jego odbudową powojenną; za to kapitan D Sorrell odbył na “Królowej” aż 56 podróży transatlantyckich.
Dziś (niemal 70 lat po wejściu na Szlak!) sędziwy transatlantyk przeżywa kolejną młodość, jako wielkie centrum rozrywkowe w Long Beach w Kalifornii. Został w międzyczasie najprawdziwszą “gwiazdą Hollywoodu”, wystepując w roli głównej w “Tragedii Poseidona”, oraz epizodycznie w paru innych filmach.
Sto lat, Królowo!