Pasja

czyli hobby, kultura, sztuka, wścieklizna i w ogóle offtopic...

Moderator: nicpon

Awatar użytkownika
karol
Posty: 4062
Rejestracja: 2004-01-05, 12:52

Pasja

Post autor: karol »

kto to widział, niech mnie mówi tu, bo nie wiem, czy pójść... ;)
Użytkownik nieaktywny, ale gadatliwy.
Awatar użytkownika
Wampi
Posty: 107
Rejestracja: 2004-03-08, 01:18
Lokalizacja: Rybnik
Kontakt:

Post autor: Wampi »

Wprawdzie nie byłam i raczej nie zamierzam, póki co, (Odłożę sobie Pasję na czas, gdy będie dostępna na dvd lub na mniej legalnym nośniku), ale wkleję kilka ciekawych - moim zdaniem - recenzji, z innego forum, na któym się udzielam. Oczywiście, za zgodą autorów:

Madame Kadamon:

Własnie wróciłan z Pasji (pokaz przedpremiarowy mi sie trafił)
O stronie "merytorycznej" filmu ciezko mi dyskutowac, jako, że jestem osoba niewierzącą. Sądząc po reakcjach publiczności - która opuszczała kino tonąc we łzach film dla osób wierzących jest bardzo poruszający.
(Biorąc pod uwagę to, jak bardzo mnie poruszyła np. niedawna wiadomośc o wkładanium kotów mdo szklanych naczyń mogę sobię wyobrazić jak mocny był film dla niektórych)

Nie pisze, że spoilery będa, bo scenariusz chyba wszyscy w większym lub mniejszym stopniu znają.

Z punktu widzenia osoby niewierzącej była to opowieść - przekazana w sposób liniowy - o tym jak banda buraków zamęczyła, z powodów politycznych, niewinnego faceta.
Dla mnie film był o ludziach - o tym, jaka nasza rasa jest podła, jakich skurwysynów rodzi. Bardzo przykre, tym bardziej, że Jezus z Nazaretu nie był ani pierwszym ani ostatnim zamęczonym w imie racji ważniejszych, lub tylko ku uciesze gawiedzi.

Dalej z punktu widzenia niedowiarka - mam wrażenie, że hałas w koło filmu - w kwestii realizmu i przemocy jest przesadzony. Po pierwsze - tacy są ludzie, nic tu nowego nie pokazano. Po drugie - takie sa teraz filmy, wiadomości, ksiązki, sztuka - tez nic nowego nie pokazano.
Realia historyczne - tu jednak było trochę zgrzytów. Nie wiem dlaczego Gibson zdecydował się na wbijanie gwiżdzi w dłonie a nie w nadgarstki. Nie wiem też dlaczego uparcie twierdzi, że krzyż takich rozmiarów i z litego drewna mógł nieść jeden, w porywach 2 ludzi.
Czy Jezus chodził do dentysty i się depilował na nogach? Jak tam było z hiogieną jamy ustnej? Z filmu wynika, że stała na bardzo wysokim poziomie, przynajmniej u tych "dobrych".

Mam wrazenie, że Gibson przesadził miejscami z patosem - jeśli ma być wierna relacja z Męki Pańskiej, to po diabła rozbudowane patetyczne sceny na temat wysypujących się srebrników?

Niedociągnięcia techniczne - zauważyłam 2, które dosyć zniesmaczyły mi film. Początek - scena pojmania Jezuza i walki apostołow z żołnierzami - ujęcia jak z bitew w Gladiatorze. Po co te sztuczki zarezerwowane dla "epickich" scen bitewnych? To chyba nie o to chodzi w filmie.
Końcówka - pieka scena zmartwychwstania zrypana bardzo nieudolnym wklejeniem postaci Jezusa na czarne tło. Bardzo nieudolnym.... Latający Supermen na blue-box'ie z lat 70 to cudo techniki w porównaniu z ta sceną.

Dead Star:


oto cialo moje, ktore bedzie za was wydane,
czyli male co nie co o passion of the christ gibsona.

wlasnie wrocilem z kina, siedze przy komputerze i nie wiem co napisac... tysiace mysli mam w glowie, ale nie umiem ich teraz wyrzucic w jakies zjadliwej formie. sprobuje zaczac po lekku, zeby nie bylo chaotycznie.
ja kotolik nie jestem, pomimo iz biblie czytam, i z bardzo wieloma rzeczami sie zgadzam i moglbym bronic ich jak swoich wlasnych pogladow. chrystus dla mnie nie jest bogiem (to cale gadanie o trojcy swietej to jedna wielka nadinterpetacja pierwszych chrzescijan, bishopow i zatwardzialych biblistow-katolikow), a jest filozofem czynu (tak jak sokrates), ktory robi to w co wierzy, i nie cofa sie o krok. wiec jest to CZLOWIEK dla mnie prawdziwej wiary, niemal zbrutalizowany przyklad wiernosci pogladom. z takim podejsciem podchodzilem do filmu.

mowi sie, ze film jest zgodny z biblia. racja, ale nie do konca. film jest bardziej mistyczny jednak. w biblii mamy pokazane po prostu wydarzenia w symbolicznej formie, w pasji niemal dotykamy tej magii, metafizyki bezposrednio (w koncu samo slowo nigdy nie dorowna odbiorowi zmyslowemu). stad odbior jest o wiele intensywniejszy.
akcja filmu to ostatnie 24 godziny z zycia jezusa - jednak z tego powodu film nie ogranicza sie do samych scen sadu nad jezusem, drogi krzyzowej, ukrzyzowania, i zmartwychstania. wszystko poprzeplatane jest wspomnieniami, ktore calym wydarzeniom nadaja jeszcze wiekszy sens (sens nie tylko dla chrzescijan - prawdy sa tak uniwersalne, ze kazdy musialby sie nad nimi zastanowic).
dla prawdziwie wierzacych chrzescijan (reszta chrzescijan mnie nie obchodzi) film musi byc naprawde cierpieniem... z ponizenia, z wysmiewania, z tortur, cierpienia. dla reszty jest to okrutna dehumanizacja niewinnego. film gra na uczuciach jak na najcienszych strunach, ktore lada chwila mialy by peknac. na to co sie dzieje, po prostu nie mozna patrzec obojetnie. tak juz jest skonstruowany ten film (i bardzo dobrze), ze nie ma takiej alternatywy jak wierze-nie wierze w przeslanie, ktore film niesie, tylko jakby zywimy sie obrazem i nie ma mowy zebysmy stali w opozycji.

brutalnosc - powiedzmy szczerze, film jest ostry pod tym wzgledem, ale uwazam ze to bardzo dobrze. samo ukrzyzowanie i meka chrystusa jest tak splycona przez ksiezy-splycarzy i specow od koscielnej reklamy, ze bardziej juz nie mozna. co roku na wielkanoc niby obchodzimy pamiatke zmartwychstania, i jak podrazymy temat, to dojdziemy do wniosku, ze chcemy to swieto po prostu odbebnic i odfajkowac. to juz jest tak rozpowszechnione, ze nikogo to nie wzrusza... po co sie zastanawiac, jesli mozna w domu wziachac na sniadanko swieza bulke z nutella? kosciol poprowadzil zla polityke, ktora moze zbyt bezczelnie nazywam polityka krzyza.. krzyz w kazdej sali w szkole, na co trzeciej ulicy... jak jade autobusem widze krzyze z chrystusem ukrzyzowanym, ktory nie cierpi juz z bolu fizycznego a z tej glupoty i bluznierstwa, ktorego stal sie narzedziem. dla mnie takie cos to najzwyklejsza w swiecie profanacja. potem nie dziwne, ze wszyscy chca tylko odfajkowywac wielkanoc, bo na nikim to juz wrazenia nie robi. i wlasnie z tego powodu bardzo cenie film gibsona, bo jest uderzeniem prosto w nos w te oblude. to nie jest film o grzecznym jezusie i niegrzecznych rzymianach. kazda scena to jakby wzspolcierpienie z niesprawiedliwosci ludzkiej i rozpacz nad ponizeniem czlowieka.

bohaterowie - tu tez mozna powiedziec duzo. sa role bardzo dobre i sa role fatalne, ktore po prostu tak rzucaja sie w oczy, ze chcialo by sie wstac i krzyknac ciecie. zacznijmy od tych dobrych - oczywiscie rola jezusa (james caviezel), ktora jak na moj gust nie miala pokazywac jakis aktorskich sztuczek, a sto procent emocji i reakcji na fizyczny bol. to sie udalo wedlug mnie.
judasz - lekka innowacja w tej postaci, bardzo ciekawa wydaje mi sie. nie jest pokazany jako wielki zdrajca, ale jako czlowiek zagubiony, szukajacy chwilowych pociech, ktorym trzeba po prostu pokierowac, bo sam nie moze nic dobrze zrobic. zdradza, ale juz od razu z poczuciem winy. to poczucie winy zabija go powoli i doprowadza do takiego zalamania ze w koncu popelnia samojstwo. motyw krotki i bardzo dobrze zagrany.
genialnym pomyslem jest wprowadzenie postaci szatana - ktory nie jest wcale zlem tego swiata, a jedynie kusicielem i tym, ktory odmierza kare/sprawiedliwosc (motyw dzieci goniacych judasza, czarny kruk na krzyzu). czlowiek sam sie zabija a szatan potepia za grzech. postac tajemnicza, wampirza, wzdrygajaca..
gra rzymian i faryzueszy jest tak realistyczna, ze chcialo by sie wejsc do filmu i skopac im cztery litery. ich uczucia pychy i nienawisci sa pokazane w tak dobry sposob, ze podnosza ocene filmu. poczatkowo sadzilem, ze moga oni byc totalnie bezplciowi, beda grac katow bez twarzy. na cale szczescie sie pomylilem.
pilat - to wedlug mnie postac budzaca najwieksze zainteresowanie (poza jezusem). w biblii dostajemy wizje pilata, ktory nie chce zabic jezusa, ale w koncu ustepuje. i na tym koniec. bezplciowosc krzyczy i domaga sie wiecej. to wiecej dostajemy w pasji. pilat jako czlowiek rozdarty, totalnie uwiklany w historie i stosunki spoleczne. to obok jezusa 'czlowiek' w prawdziwym tego slowa znaczeniu. pod maska sprawiedliwego wladcy kryje sie kruchy czlowiek, dla ktorego abstrakcje jednak cos znacza. scena, w ktorej on pyta jezusa czym jest prawda, jest po prostu do bolu retoryczna, podsycona filozofia, ktorej nie moze zrozumiec, stawiajac sobie na przeciwnych biegunach prawde jedyna/absolutna i prawde czlowieka, ktorej on podlega, i ktorej konsekwencji sie boi. dzieki pasji pilat stal sie dla mnie o wiele prawdziwsza postacia, ktorej powiedzmy sobie szczerze - nalezy sie to.
wsrod tych wszystkich oprawcow jezusa, znajduja sie tacy, ktorzy z biegiem wydarzen widza, ze to co sie dzieje, jest zle. nic nie robia, tylko wykonuja polecenia, ale potem przechodza jakas przemiane, widac ze nie sa tak do konca zli a jedynie uwiklani w cale to ukrzyzowanie.
dwie najgorsze role to rola maryji i jana. maksymalnie sztuczne, bezplciowe i niecharakterystyczne. jakby wyciagneli ich z ulicy, przebrali w szmaty i kazali grac. zero uczuc. sa najslabszym punktem w calym filmie.

muzyka - w polaczeniu z obrazem bardzo dobrze spelnia swoja role. tam gdzie ma byc tajemniczosc jest tajemniczosc, a tam gdzie dramatyzm, jest dramatyzm. lekko pachnie typowym amerykanskim soundtrackiem, ale w tym przypadku to nie przeszkadza, bo cel jest prosty - grac na uczuciach i pokazac konkretna wizje gdzie na wybory wlasne, ktore zazwyczaj sa potegowane bezplciowoscia klimatu, nie ma czasu.

ogolnie mowiac, pasja spelnia swoj najwiekszy cel - pokazac to co sie zdarzylo w formie godnej naszych czasow.
ocenia 10/10 - bezapelacyjnie. kto nie wierzy, niech sam zobaczy.
"The only rules that really matters are these: What a man can do, and what a man can't do."
Awatar użytkownika
karol
Posty: 4062
Rejestracja: 2004-01-05, 12:52

Post autor: karol »

niezwykle ciekawe opinie, ale to wszystko? nikt nic więcej nie ma do powiedzenia? hmm, czyli to chała? no, mimo wszystko nie oczekiwałem takiego rezultatu :o
Użytkownik nieaktywny, ale gadatliwy.
MiKo
Admin FOW
Posty: 4040
Rejestracja: 2004-01-07, 09:02

Post autor: MiKo »

Karolooo! wejdź sobie na twoj.net tam parę stron opinii na ten temat...
Awatar użytkownika
Wampi
Posty: 107
Rejestracja: 2004-03-08, 01:18
Lokalizacja: Rybnik
Kontakt:

Post autor: Wampi »

Hmmm... Wydawało mi się, że druga opinia należy do pozytywnych raczej... ;)
"The only rules that really matters are these: What a man can do, and what a man can't do."
Awatar użytkownika
karol
Posty: 4062
Rejestracja: 2004-01-05, 12:52

Post autor: karol »

nie Wampi, ona tylko robi takie wrażenie przez umiejętny dobór słów, nie pisał tego laik, tylko ekspert religijny 8)
ale jest cenna, nawet bardzo dla mojej opinii przed obejrzeniem czegokolwiek...
Użytkownik nieaktywny, ale gadatliwy.
Awatar użytkownika
karol
Posty: 4062
Rejestracja: 2004-01-05, 12:52

Post autor: karol »

miko, a co to takiego? :hahaha:
Użytkownik nieaktywny, ale gadatliwy.
Awatar użytkownika
Wampi
Posty: 107
Rejestracja: 2004-03-08, 01:18
Lokalizacja: Rybnik
Kontakt:

Post autor: Wampi »

No karolu, to cię zaskoczę - ten pan to zadeklarowany ateista :-D .

Poszłam na tę nieszczęsną pasję - okazało się, że jako pracpownikowi ośrodka, w którym mieści się kino mam bezpłatne wejściówki na każdy film. No więc skorzystałam.

Co do recenzji, to zdecydownie nie był to film dla mnie, chociaż nie znaczy to, zeby był produkcją złą. Ja po prostu nie lubię filmów epatujących ptrzemocą, nie lubię filkmów "o cierpieniu". Wogóle nie lubię wszystkiego co epatuje cierpieniem.... Filmów, książek, ludzi... Nevermind.

Nie zgadzam się z większością zarzutów jakie się pod adresem "Pasji"wysuwa. I myślę, że rozumiem o co chodziło reżyserowi, gdy czynił ten film właśnie takim.
Najbardziej złoszczą mnia zarzuty: "A bo tu tylko krew się leje, a z życia czy nauki Chrystusa to tu prawie nic nie ma". Ale ten film, nazywa się "PASJA", a nie "Żywot Jezusa Chrystusa". I jest o cierpieniu, o męce, o tym, co w historii życia Jezusa miało LUDZKI wymiar.

Dlatego Pasja, to film równie dobry dla zagorzałych katolików, jak i dla ateistów. Katolikom zapewnia spojrzenie na śmierć Boga-człowieka z tej strony, o której w kościele mało co się mówi, natomiast ateistom pozwala spojrzeć na Jezusa jako na człowieka. Dobrego, mądrego człowieka, któego w podły sposób zdradzono,l oszukano, torturowano i zamrodowano z zimną krwią, a wszystko to pod osłoną prawa i sprawiedliwości.

To film uniwersalny. Brawo Gibson.
"The only rules that really matters are these: What a man can do, and what a man can't do."
Awatar użytkownika
karol
Posty: 4062
Rejestracja: 2004-01-05, 12:52

Post autor: karol »

Wampi słoneczko, deklarowany ateizm to antyteza religii, czyli kontrreligia, on jest człowiekiem wierzącym, że nie ma nic! On jest bardziej religijny niż katolicy i świadkowie, bo on wie, a oni wierzą tylko... :)
Użytkownik nieaktywny, ale gadatliwy.
Awatar użytkownika
Wampi
Posty: 107
Rejestracja: 2004-03-08, 01:18
Lokalizacja: Rybnik
Kontakt:

Post autor: Wampi »

Nie nie... Niedokałdnie tak. W to, że nie ma nic, to wierzył bardzo uparcie pewien filozof, którego nazwiska na tę chwile nie jestem w stanie sobie przypomnieć... Pamiętam, że akurat jego teorie przestudiwoałam sojeog czasu z dużym zaciekawieniem.

A pan, o którym mówimy wierzy w to, że jego losem, oraz losem świata nie kieruje żadna "Siła wyższa" zwana potocznei "Bogiem". ON wierzy, że żadnego boga nie ma. Albo inaczej - że sam jest swoim własnym bogiem :D
"The only rules that really matters are these: What a man can do, and what a man can't do."
Awatar użytkownika
karol
Posty: 4062
Rejestracja: 2004-01-05, 12:52

Post autor: karol »

ryba, niespójny wywód, jak studiowałaś socratesa, to wysil się na więcej... :lol:
Użytkownik nieaktywny, ale gadatliwy.
Awatar użytkownika
Wampi
Posty: 107
Rejestracja: 2004-03-08, 01:18
Lokalizacja: Rybnik
Kontakt:

Post autor: Wampi »

A tam zaraz "studiowała". Gdzieś, coś, kiedyś, czytała... :wink:
"The only rules that really matters are these: What a man can do, and what a man can't do."
Awatar użytkownika
karol
Posty: 4062
Rejestracja: 2004-01-05, 12:52

Post autor: karol »

winny sień tłomaczy... :D
Użytkownik nieaktywny, ale gadatliwy.
Awatar użytkownika
Wampi
Posty: 107
Rejestracja: 2004-03-08, 01:18
Lokalizacja: Rybnik
Kontakt:

Post autor: Wampi »

Czepia się ten, kto nie ma argumentów... :-]
"The only rules that really matters are these: What a man can do, and what a man can't do."
Gość

Post autor: Gość »

no dobra, bierzmy się za sferę argumentów! Powiedz Wampi, dlaczego Ktoś, Kogo nie ma (w przekoaniu niektórych z nas oczywiście), mówi z gorejącego krzaka do Mojżesza "Jestem, który Jestem"
Awatar użytkownika
Wampi
Posty: 107
Rejestracja: 2004-03-08, 01:18
Lokalizacja: Rybnik
Kontakt:

Post autor: Wampi »

Dlaczego twierdzisz, że Bóg, Absolut (sic!), czy jakkolwik nie nazwiemy tego, co uważa się za siłę stwórczą świata, to "ktoś" kogo nie ma?

Samo słowo "ktoś" jest wątpliwe, bo on nie koniecznie musi być "kimś", nie musi byc "nim". Jest, jak to się mówi m.in. w filozofii BYTEM.
Bóg JEST. Jest chodźby dlatego, że istnieje w umysłach ludzi, mw systemie językowym jest słowem, które posiada desygnat. Desygnat jest abstrakcyjny, ale jednak jest. Skoro więc jest, to JEST, Istnieje, jest kimś, czymś, nie ważne - jest BYTEM. To, że jest bytem niematerialnym to już inna sprawa.
"The only rules that really matters are these: What a man can do, and what a man can't do."
ODPOWIEDZ