Dokładnie. Człowiek młody może nabrać jakiejś spaczonej wizji kilku bitew.Anonymous pisze:Sorry, zapomniałem o wyrazie "nie"
Nie ma żadnych powodów, żeby błędów NIE prostować i rzeczy niedopowiedzianych NIE doprecyzować (nie musisz tych przypisów czytać).
Andrzej J.
Dowódca niszczyciela
Skąd pewność, że redakcja tekstu nie będzie stanowiła spaczenia kilku morskich bitew?
Kto mi zagwarantuje, że redagujący nie robi sobie jaj?
Jedyną gwarancją zbliżenia do prawdy jest korzystanie z kilku źródeł - nie ma co uczyć kogokolwiek chodzenia za rączkę - alternatywą jest jedynie krytycyzm.
Znów walnę banałem:
nie od dziś wiadomo, że historycy sprzeczają się w różnych kwestiach.
jak w przypisie napiszemy, że to było tak, a nie inaczej, czytelnik od razu nabiera przekonania, że autor wspomnień kręci, a redagujący tekst koniecznie ma rację.
A może jej nie ma wcale?
Kto mi zagwarantuje, że redagujący nie robi sobie jaj?
Jedyną gwarancją zbliżenia do prawdy jest korzystanie z kilku źródeł - nie ma co uczyć kogokolwiek chodzenia za rączkę - alternatywą jest jedynie krytycyzm.
Znów walnę banałem:
nie od dziś wiadomo, że historycy sprzeczają się w różnych kwestiach.
jak w przypisie napiszemy, że to było tak, a nie inaczej, czytelnik od razu nabiera przekonania, że autor wspomnień kręci, a redagujący tekst koniecznie ma rację.
A może jej nie ma wcale?
wiesz zulus, to cena wolności wypowiedzi...
jak mnie uczono kiedyś, punkt jeden: profesor ma zawsze racje, punkt dwa: jak sa wątpliwości patrz punkt jeden, etc etc.
dzisiaj, profesor? jak się powołasz zaraz pada: aha, no a co on zrobił, ze chce by autorytetem w tym temacie? takie padaja pytania czesto i gęsto...
wartość autorytetu, to tylko medialna chwila...
jak mnie uczono kiedyś, punkt jeden: profesor ma zawsze racje, punkt dwa: jak sa wątpliwości patrz punkt jeden, etc etc.
dzisiaj, profesor? jak się powołasz zaraz pada: aha, no a co on zrobił, ze chce by autorytetem w tym temacie? takie padaja pytania czesto i gęsto...
wartość autorytetu, to tylko medialna chwila...
No właśnie, jeśli ceną wolności wypowiedzi ma być cenzura albo komentarz to pięknie dziękuję.
Z tą medialnością autorytetów to jednak przesadzasz.
Wyobraź sobie, że w rozprawie doktorskiej Piotra Olendra ("Wojna japońsko-chińska na morzu...") redaktor wstawia mu przypisy: tu autor się myli, tam nie ma racji, a gdzie indziej nie uwzględnił tego źródła.
Brrr.....
Pachnie socrealizmem.
Z tą medialnością autorytetów to jednak przesadzasz.
Wyobraź sobie, że w rozprawie doktorskiej Piotra Olendra ("Wojna japońsko-chińska na morzu...") redaktor wstawia mu przypisy: tu autor się myli, tam nie ma racji, a gdzie indziej nie uwzględnił tego źródła.
Brrr.....
Pachnie socrealizmem.
Wiesz, ja tam za biernego naśladowcę się nie uważam i nie widzę powodu traktowac społeczeństwa jako bandy kretynów, choć co poniektóre wydarzenia (Media Markt w Łodzi np.) skłaniają do odmiennej refleksji.
A jak ktoś kupuje książkę, nie od razu musi mu chodzi o prawdę - może chciec wyłacznie poczytać.
Trzeba jednak ufać, że ktoś ma cokolwiek we łbie poukładane - ja raczej prowadziłbym krucjatę wychowawczą, uczącą samodzielności w czytaniu i poszukiwaniu wniosków aniżeli wkładającą okreslony segment wiedzy do głowy z zastrzeżeniem, że tak naprawdę było.
Pachnie socrealizmem.....
A jak ktoś kupuje książkę, nie od razu musi mu chodzi o prawdę - może chciec wyłacznie poczytać.
Trzeba jednak ufać, że ktoś ma cokolwiek we łbie poukładane - ja raczej prowadziłbym krucjatę wychowawczą, uczącą samodzielności w czytaniu i poszukiwaniu wniosków aniżeli wkładającą okreslony segment wiedzy do głowy z zastrzeżeniem, że tak naprawdę było.
Pachnie socrealizmem.....
Dokładnie o to chodzi - a jak chce komentarza naukowego, niech go zamieszczą we wstępie (tak np. we wspomnieniach Pattona - wstęp napisał wspaniały Generał Skibiński - przypisy w samym tekście pochodzą wyłacznie od osób "uzdatniających" pamietnik, czyli dwóch amerykańskich oficerów).domek pisze:Wspomnienia to przede wszystkim emocje, nastroje, przekonania,
czyjeś podejście do sprawy. To opis człowieka i jego relacji z otaczającą
rzeczywistością, a nie tego, co się działo wokół niego.
I raczej tego się trzymajmy.
Jak ktoś chce faktów to niech czyta rozprawy naukowe
Zulu - pozwolę sie nie zgodzić z Tobą odnosnie umiejscowienia takich "występów" ( bo czasami to nie wstęp a właśnie występ któy byłby całkiem śmieszny gdyby nie fakt iż wielokrotnie trafia kula w płot ) ... Po przeczytaniu sporej ilości wspomnień poprzedzonych takimi wystąpieniami odnosi się wrażenie iż ma to na celu jedynie autoreklamę i potrząśniecie czytelnikiem "nie wierz autorowi bo tylko MY mamy rację ... oni kłamią ...
Dlatego w paru przypadkach zupełnie pozbawionych obiektywizmu zdecydowanie popieram "wykopanie" takich gości na samą rufę ksiażki aby dopiero po jej lekturze można było mając już pozycję za sobą zabrać się za ocenę innych ...
Dlatego w paru przypadkach zupełnie pozbawionych obiektywizmu zdecydowanie popieram "wykopanie" takich gości na samą rufę ksiażki aby dopiero po jej lekturze można było mając już pozycję za sobą zabrać się za ocenę innych ...