Historia niemieckiej floty wojennej do 1898 r.
: 2005-06-24, 12:08
Historia
niemieckiej floty wojennej do 1898 roku (1)
1. Od początków do Wojny Trzydziestoletniej
Chcąc przedstawić kompletny zarys dziejów niemieckiej floty wojennej od jej początków, musimy sięgnąć niemalże do prehistorii tego narodu. Odkąd bowiem Germanie zamieszkiwali swoją ojczyznę, odtąd też i pływali po morzach. Wojna morska zaś jest tak stara, jak i sama żegluga [1]. Nie trzeba przy tym sięgać aż do czasów przodków naszych sąsiadów z Północy – Wikingów, którzy w dawnych latach dosłownie trzęśli wybrzeżami Europy.
W tamtych czasach na morze wypływali jednak ludzie nie tylko skandynawskiego, ale i niemieckiego pochodzenia – przede wszystkim Fryzowie i mieszkańcy Dolnej Saksonii. Nie zważali na olbrzymie niebezpieczeństwa, jakie groziły ich prymitywnym jednostkom. Niejedna matka, żona, córka czy kochanka dzielnego żeglarza zanosiła gorące modły do Nehalennii – bóstwa opiekuńczego ludzi morza. Świadczą o tym poświęcone jej kamienie, których ponad dwadzieścia znaleziono na wyspie Walcheren u ujścia Schelde, a także pozostałości świątyni, poświęconej tej bogini, którą zniszczył był dopiero misjonarz imieniem Willibrord pod koniec siódmego wieku.
Należy wspomnieć także dzielnych Anglów, Sasów oraz Fryzów, którzy na swoich okrętach o dziobach i rufach wygiętych na kształt szyi łabędzia już w piątym wieku przepłynęli Morze Północne, by zgermanizować Brytanię, jak też niemiecką potęgę morską z czasów wypraw krzyżowych, która – jak świadczy o tym średniowieczna poezja niemiecka – już w dwunastym i trzynastym wieku rozbudziła we wszystkich warstwach narodu żywotne zainteresowanie sprawami morza i żeglugi.
Nie powinniśmy rzecz jasna zapomnieć dumnej floty hanzeatyckiej – przez całe stulecia pani wód Bałtyku, potrafiącej przeciwstawić się nawet potędze morskiej ówczesnej Danii.
Gdyby w owym czasie istniało już jednolite i silne państwo niemieckie – z floty Hanzy powinna była rozwinąć się flota wojenna Rzeszy, służąca interesom narodu niemieckiego. Wszyscy wielcy doby ówczesnej – wodzowie i mężowie stanu – zdawali sobie sprawę ze znaczenia floty wojennej dla potęgi politycznej i gospodarczej państwa, lecz brak jedności, nieustabilizowana sytuacja polityczna, a nade wszystko straszliwa nędza, jaką przyniosła tym ziemiom Wojna Trzydziestoletnia uniemożliwiły pospołu realizację ambitnych planów morskich. Armię lądową można od biedy nawet “wytrzasnąć spod ziemi”, ale budowa i utrzymanie floty wojennej jest bardzo kosztowne. Sławny Wallenstein, niedoszły dowódca “przyszłej” floty zdał sobie z tego sprawę, gdy w 1628 roku zabrakło mu okrętów, tak potrzebnych przy obleganiu Stralsundu.
2. Dwaj Wielcy – Elektor i Fryderyk
Pierwszym z dynastii Hohenzollernów, który kazał czerwonemu brandenburskiemu orłowi wzlecieć nad morza, był Fryderyk Wilhelm (1640-88) – Elektor, nazwany “Wielkim” już za życia, nawet przez wrogów. Wspomniany Fryderyk, walcząc przeciw Szwedom, którzy zabrali przypadające mu drogą dziedziczenia Pomorze – wynajął był w lipcu 1675 roku od holenderskiego armatora Benjamina Raulego trzy statki, uzbrojone w sumie w 48 dział oraz dwa mniejsze z szesnastoma działami. Tej małej flotylli, dowodzonej przez Jacoba Raulego (brata Benjamina), udało się już w pierwszym roku swego istnienia zdobyć szwedzką fregatę “Leopard”, która została pierwszym własnym okrętem floty Elektora.
Ten ostatni, rad z sukcesu, pracował dalej nad stworzeniem floty wojennej; nie stracił ducha nawet wtedy, gdy pokój w Saint-Germain-en-Laye (1679) pozbawił go niemal wszystkich, tak ciężko dotąd wywalczonych zdobyczy. O męstwie załóg młodej floty świadczą działania przeciw Hiszpanom, którzy zalegali Elektorowi ze spłatą długu w wysokości dwóch milionów talarów. Zdobyto szereg hiszpańskich jednostek – między innymi w Zatoce Meksykańskiej.
Jako że sukces jednych budzi czasem zawiść innych – pozostałe mocarstwa morskie nie szczędziły wysiłków, by możliwie skutecznie utrudnić życie flocie brandenburskiej i spowodować zawieszenie działań Elektora przeciw Hiszpanom. Od tego momentu flota brandenburska oddała się wyłącznie służbie handlowi, aby przyczynić się do poprawy bardzo złej wskutek wojny sytuacji ekonomicznej ludności Brandenburgii. Fryderyk Wilhelm zdawał sobie sprawę z tego, jak wielkie korzyści gospodarcze niesie z sobą posiadanie kolonii, więc już w 1680 roku wysłał swoje okręty do Gwinei i Angoli, by załogi ich podniosły na Czarnym Lądzie jego flagę i zawarły z miejscowymi władcami umowy, mocą których nad ziemiami tymi rozciągnąć się miała władza Elektora, a za banderą miał pójść handel. Tak Brandenburgia weszła w poczet potęg kolonialnych.
Flota brandenburska stopniowo urosła do 75 jednostek (w tym 35 dużych), uzbrojonych łącznie w 300 dział; mogła z powodzeniem wypełniać swe zadanie ochrony wybrzeży, ba – dałaby sobie zapewne radę w niejednej potyczce z Holendrami. Tymczasem jednak holenderska VOC [2], zazdrośnie strzegąca własnego stanu posiadania, spustoszyła brandenburską kolonię i obległa Friedrichsburg. Jednak do starcia już nie miało dojść, bowiem 29 kwietnia 1688 roku Wielki Elektor Fryderyk Wilhelm zakończył swoje pracowite i pełne chwały życie.
Po jego śmierci zarówno flota, jak i kolonie szybko upadły. Jeszcze w 1708 roku planowano wyposażyć i wysłać na pomoc dzielnym i wiernym Brandenburczykom na Czarnym Lądzie ekspedycję ratunkową, lecz zaledwie w dwadzieścia lat po śmierci Elektora żaden z dwudziestu istniejących jeszcze okrętów nie nadawał się już do tak dalekiej podróży. Musiano zatem, jak za dawnych dobrych lat, wynająć dwa statki holenderskie, lecz teraz załogi ich nie zgodziły się wypłynąć pod flagą brandenburską, obawiając się zajęcia na morzu przez siły morskie innych państw.
Król Prus, Fryderyk Wilhelm I, któremu armia pruska tak wiele zawdzięczała i którego nazwano “Królem Żołnierzy” – nie miał, niestety, horyzontów tak szerokich jak Elektor Brandenburski, więc sprzedał posiadane kolonie Holendrom za sumę ledwie 6000 dukatów. I to był niesławny koniec tak dobrze onegdaj rozpoczętego dzieła.
Fryderyk Wielki podczas Wojny Siedmioletniej, polecił w latach 1759 i 1761 zorganizować małą flotyllę z kilku uzbrojonych statków. Było to jednak zbyt mało, by stawić czoła daleko wówczas silniejszej flocie Szwecji. Po zakończeniu tej wojny król miał ręce zbyt zajęte ratowaniem swej armii, by móc przy niemal pustej kasie myśleć jeszcze i o flocie.
Tak oto myśl o flocie na długo zapadła w niepamięć. Dopiero w połowie bieżącego stulecia, wraz z ideą niemieckiej jedności, obudziła się w narodzie ponownie.
3. Republikańska Reichsmarine i marynarka wojenna Szlezwiku-Holsztyna. 1848
Już w roku 1818 planowano odtworzyć pruską flotę wojenną, ale wykonanie tych planów musiano odłożyć na później z racji tego, że przedsięwzięcie takie jest z reguły bardzo kosztowne. Od początku lat czterdziestych XIX wieku coraz mocniej dawały się słyszeć głosy, podnoszące z naciskiem sprawę zdobycia przez Rzeszę kolonii i posiadania floty wojennej. Kiedy zatem w burzliwym roku 1848 doszło do zwołania Zgromadzenia Narodowego, które miało ustanowić jedność wszystkich ziem niemieckich, do jego najważniejszych zadań zaliczono też utworzenie floty wojennej Rzeszy. Sprawa floty była o tyle ważna, że właśnie wtedy mała Dania przystąpiła do blokady niemieckich wybrzeży w celu zdławienia tamtejszego handlu morskiego.
Utworzono Komisję d/s Reichsmarine, na której czele na życzenie austriackiego arcyksięcia Johanna stanął Książę Adalbert Pruski. Jednak nawet księciu Adalbertowi – przy braku jedności poszczególnych państw niemieckich, nie kwapiących się do płacenia na flotę – nie udało się “z niczego” stworzyć floty, zdolnej przeciwstawić się Duńczykom. Mimo to 4 czerwca 1849 roku flota trzech małych parowców pod dowództwem późniejszego admirała K R Brommy’ego zdecydowanie wystąpiła przeciw duńskiej eskadrze blokującej, lecz musiała odstąpić nie wykonawszy zadania, bowiem Duńczycy wycofali się zawczasu na wody terytorialne angielskiego podówczas Helgolandu.
Po wojnie wciąż trudniej było zdobyć pieniądze na flotę i pomimo zakupu przez Prusy dwóch kolejnych okrętów – resztę z nich jesienią 1852 roku sprzedano w Bremie na licytacji za pośrednictwem niejakiego Hannibala Fischera, uzyskując ledwie 432,800 ówczesnych talarów.
W wojnie z Duńczykami wzięła też udział oddzielna flota Szlezwiku-Holsztyna. Nie mogąc zbyt wiele zdziałać przeciw Duńczykom – zdołała przecież utrzymać żeglugę do Kilonii, udaremnić blokadę ujścia rzeki Schlei i dowieść bohaterstwa w boju.
4. Flota Królestwa Prus do 1867 roku
Jak już wspominaliśmy, w Prusach już w 1818 roku myślano o flocie wojennej, jako o ewentualnej ochronie wybrzeży przed wrogimi atakami, lecz zamysły te upadły wskutek braku pieniędzy. Powrócono do tych planów w osiemnaście lat później, w 1836 roku, tworząc komisję doradczą, która miała zająć się przygotowaniem nowych odpowiedzi na liczne związane z tym pytania. Komisja ta zaleciła budowę odpowiednich umocnień brzegowych oraz utworzenie małej floty. Założono budowę pewnej liczby kanonierek wiosłowych oraz holowników w ilości po jednym na każdych sześć owych kanonierek, a także pewnej ilości żaglowych okrętów szkolnych. Na drodze do realizacji założeń – mimo, iż jak nigdy dotąd zdawano sobie sprawę z konieczności posiadania floty – stanął jednak po raz kolejny brak środków finansowych.
Pierwszy krok w kierunku morskiej potęgi zrobiono dopiero w latach czterdziestych XIX wieku. W roku 1842 zbudowano pierwsze okręty dla pruskiej floty wojennej: żaglowiec “Amazone”, który służyć miał do szkolenia sterników, podlegając Ministerstwu Handlu, i dwie tzw. Kanonenjollen. Te ostatnie, podobnie jak założone w Stralsundzie składy Marynarki Wojennej i sekcja morska przy Gwardyjskim Batalionie Saperów – podlegały administracji wojskowej.
Duszą wszystkich tych poczynań był wspomniany już wcześniej Książę Adalbert Pruski, podówczas Generalny Inspektor Artylerii. Zdolny ten człowiek już w swoich bardzo wczesnych latach zaczął był żywo interesować się sprawami Marynarki; podczas licznych podróży morskich i dogłębnych studiów poznał tę dziedzinę znakomicie, więc w 1848 roku to on stanął na czele Komisji ds. Marynarki.
Prusy nie mogły jednak jeszcze myśleć o utworzeniu floty tak silnej, by musiały się z nią liczyć morskie potęgi. Z drugiej strony nie chciano tam ograniczać się w tej mierze li tylko do wymagań chwili, lecz powzięto zamiar utworzenia marynarki wojennej, która mogłaby w przyszłości bronić portów Prus i innych państw północnoniemieckich, a także chronić niemiecki handel morski na wszystkich morzach. W tym celu, na polecenie Króla, rozpoczęto w dniu 23 maja 1848 roku budowę osiemnastu kanonierek, z których każda miała zostać uzbrojona w dwa ciężkie działa. Uzbrojono też okręt szkolny “Amazone” i parowiec “Preussischer Adler”[3], a w Ministerstwie Wojny utworzono Wydział Marynarki, na którego czele stanął Książę Adalbert. Niezbędnych oficerów przeniesiono z innych służb, w tym i częściowo z marynarki handlowej.
Nowe dzieło podjęto w całym kraju z wielkim zapałem, takież były też związane z nim nadzieje. W miastach portowych – Stralsundzie, Greifswaldzie, Danzigu [4] czy Stettinie – zaczęły powstawać specjalne komitety, które zbierały środki od prywatnych darczyńców, by wspomóc Rząd w realizacji przedsięwzięcia. Już szesnastego sierpnia 1848 roku, wśród wiwatów licznie przybyłych do miejscowej stoczni mieszkańców Stralsundu, spłynęła na wodę pierwsza z budowanych kanonierek, otrzymując nazwę “Strela-Sund”.
Młoda marynarka nie mogła jeszcze, rzecz jasna, wystąpić w wojnie przeciw Danii. Potyczka, stoczona 27 czerwca 1849 roku przez “Pruskiego Orła” z duńskim brygiem “St. Croix”, nie przyniosła rozstrzygnięcia, ale ukazała bojowego ducha pruskiej floty. W wydanym z tej okazji przez Księcia Adalberta Pruskiego rozkazie dziennym dla Marynarki Wojennej czytamy:
Dla wszystkich oficerów, podoficerów i marynarzy, którzy dotąd nie mieli okazji godnie dowieść swej dzielności w obliczu wroga, bohaterstwo kolegów będzie, jak mniemam, tym większą zachętą do wytrwałości i odwagi w walce, by nasza młoda flota zyskała szacunek w kraju i poza jego granicami.
Po wojnie lat 1848-51 Marynarka Wojenna Prus rozwijała się powoli, lecz nieustannie. W 1850 roku utworzono piechotę morską (nazywaną wtedy Marinekorps). W nowo utworzonej stoczni marynarki w Danzigu zbudowano “Danzig”, pierwszą korwetę parową napędzaną kołami łopatkowymi, zaś w Wolgast – szkuner “Frauenlob”, którego budowę wsparło kwotą dwudziestu trzech tysięcy ówczesnych talarów założone w 1848 roku Zrzeszenie Kobiet. Dwa dalsze okręty przejęto od Reichskriegsmarine; były to – zdobyty na Duńczykach koło Eckernfoerde “Gefion” i “Barbarossa”. Kolejne dwie kanonierki parowe – “Nix” i “Salamander” – zakupiono w Anglii, odsprzedając je zresztą wkrótce z powrotem w zamian za fregatę żaglową “Thetis”, pierwszy w pruskiej flocie wojennej okręt szkolny dla kadetów.
W 1852 roku flota pruska liczyła w sumie 50 rozmaitych jednostek: 3 okręty żaglowe, 5 parowych i 42 mniejsze jednostki artyleryjskie (tzw. Kanonenschaluppen i wspomniane już wcześniej Kanonenjollen).
Z kolei nadszedł czas ujęcia marynarki w trwałe ramy organizacyjne. W 1853 roku utworzono “Admiralicję”, na której czele stanął Książę Adalbert, zwany odtąd “Admirałem Pruskich Wybrzeży”. Stan osobowy marynarki podzielono na Matrosen-Korps (odpowiadający późniejszym Matrosen-Divisionen) i Werft-Korps (następnie Werft-Divisionen). Wprowadzono obowiązkowy pobór do służby we flocie, utworzono rezerwę i lokalne oddziały morskiej samoobrony (Seewehr), wzorowane na siłach lądowych.
Wielkie znaczenie dla dalszego rozwoju marynarki wojennej Prus miał podpisany w dniu 20 lipca 1853 roku układ, mocą którego w ręce pruskie przeszedł rejon ujścia Jade; powstał tam port wojenny Morza Północnego, uroczyście otwarty 17 czerwca 1869 roku, w obecności Króla i Książąt Oldenburga i Mecklenburga/Schwerina. Otrzymał nazwę Wilhelmshaven, a koszty całego przedsięwzięcia sięgnęły 9.6 miliona talarów.
Młoda marynarka miała bardzo szybko dowieść swej przydatności i poziomu wyszkolenia. Już bowiem 7 grudnia [5] 1852 roku marokańscy piraci napadli u tamtejszych brzegów na pruski statek handlowy [6]. W 1856 [7] roku książę Adalbert Pruski wyruszył na parowej korwecie “Danzig” na rozpoznanie owego rejonu. Podczas ekspedycji łódź okrętowa z Księciem na pokładzie została ostrzelana z brzegu. Tego było już za dużo; Książę Adalbert postanowił ukarać zbójeckie bractwo [8] i w niezwykle ciężkim terenie poprowadził desant swoich ludzi na ląd. Prusacy zadali piratom znaczne straty, gdy jednak ci ostatni ściągnęli znaczne posiłki – książę i jego mały oddział musiał się wycofać. Straty wyniosły siedmiu zabitych, zginął m. in. jeden oficer. 22 ludzi, w tym sam Książę Adalbert, odniosło rany.
Wydarzenie to odbiło się w świecie znacznym echem. Pewien francuski oficer, który niedługo później znalazł się na miejscu niedawnej potyczki, zapisał w swoim dzienniku:
Gdyby Prusacy rzeczywiście nie przeprowadzili tam lądowania – sądziłbym, że jest to niemożliwe.
Przyszły kolejne wyprawy. W latach 1852-53 pierwszy zespół okrętów pruskich, złożony z flagowego “Gefiona”, “Amazone” i “Mercura” pod dowództwem komodora Schroedera – pojawił się na Atlantyku. Okręty zawinęły m. in. na Maderę, do Rio, Montevideo i Buenos Aires w Ameryce Południowej oraz do licznych portów Indii Zachodnich.
W latach 1859-62 zorganizowano pierwszą ekspedycję do krajów Dalekiego Wschodu (Japonii, Chin i Syjamu [9]) w celu ożywienia handlu poprzez zawarcie rozmaitych układów i sojuszy. Dywizjonem pruskim dowodził komandor Sundewall z pokładu “Arkony”, prowadząc “Frauenloba”, “Thetis” i “Elbe”. Najpierw okręty wyruszyły po kolei do Singapuru, dokąd udał się też drogą lądową pruski poseł z delegacją, docierając na miejsce 2 sierpnia 1860 roku. W końcu 1862 roku jednostki powróciły do domu – niestety bez “Frauenloba”, który 3 września [10] 1860 roku padł pastwą tajfunu w pobliżu Dżiddy, zabierając ze sobą na dno całą załogę (4 oficerów, lekarza i 41 marynarzy). Dla młodej floty była to ciężka strata.
Los uderzył jeszcze mocniej 14 listopada 1861 [11] roku, gdy w huraganie u wybrzeży Holandii zatonął okręt szkolny dla kadetów “Amazone”. Wraz z nim zginęła cała załoga: komendant, kpt. mar. Herrmann, 4 oficerów, lekarz, 19 kadetów i 120 marynarzy.
Mimo ciężkich strat pruska marynarka wojenna pokazała, że wiązane z nią nadzieje nie są tak zupełnie płonne. Wyraził to król Prus, mówiąc w listopadzie 1861 roku w Breslau:
Flota nasza, choć jeszcze nieduża, z czasem stanie się, jak mniemam, godnym i wartościowym członem sił zbrojnych Prus. Nie służy ona li tylko wojnie, lecz winna i w czas pokoju chronić nasz handel i rozwój. Jak pokazały ostatnie miesiące – obecność naszych okrętów na morzach dalekich może (i będzie) nieść pożytek całej Ojczyźnie. Wszystkim, którzy wypełniają to wielkie, dalekosiężne dzieło – z serca za to, wyrazami szacunku i zachęty dziękuję.
Niestety – przedsięwzięta reorganizacja armii lądowej spowodowała, iż marynarkę wciąż traktowano po macoszemu. W przeciwnym wypadku flota na pewno odegrałaby znacznie większą rolę w wojnie 1864 roku, oszczędzając wiele krwi żołnierskiej, jednak w tym czasie wciąż nie dorastała jeszcze siłą do poziomu floty Danii, dysponującej już nawet jednostkami opancerzonymi! Mimo to marynarka wojenna Prus zdołała pokazać wrogowi, iż nie da się już tak łatwo blokować pruskich portów, a w bitwie koło Jasmund (17 marca) załogi jej okrętów dowiodły, że niestraszna im na morzu duńska przewaga. Jednostki pruskie uczestniczyły też w działaniach na Morzu Północnym, choć tam musiały w bitwie koło Helgolandu (9 maja) uznać wyższość silniejszego, austriackiego przeciwnika.
Wojna ta pokazała po raz kolejny, że praca nad powiększaniem siły floty postępuje zbyt wolno, a długoletnich zaległości na tym polu szybko nadrobić się nie da. Po wybuchu wojny zdecydowano się wprawdzie na zakupy okrętów w Anglii i we Francji, lecz było rzecz jasna już zbyt późno, bowiem działania dobiegły końca zanim kupione jednostki dotarły do nowych właścicieli.
Najważniejszym dla Marynarki Wojennej wydarzeniem, spowodowanym przez wojnę 1864 roku, było przeniesienie w 1865 roku głównej bazy na Bałtyku z Danziga do Kilonii, gdzie też utworzono artylerię morską.
Wojna roku 1866 skończyła się tak szybko, że flota w ogóle nie zdążyła wejść do akcji. Jedynie kilka jej jednostek, będących akurat w pobliżu Hamburga, zaatakowało twierdzę Stade i zajęło hanowerskie baterie u ujść rzek Łaby, Wezery i Ems.
5. Flota Północnoniemiecka i wojna francusko-pruska 1870-71
Po zakończeniu wojny flota pruska przeszła w posiadanie Związku Północnoniemieckiego. 1 października 1867 roku wszystkie jej jednostki podniosły nową, czarno-czerwono-złotą banderę.
Dopiero teraz przewidziano w budżecie i zatwierdzono większe sumy na obronę wybrzeża i budowę portów, opracowano też plan utworzenia floty wojennej, zakładający jej rozrost w ciągu lat dziesięciu do stanu obejmującego 16 jednostek pancernych, 20 fregat i korwet, 8 tzw. awiz [12], 22 kanonierki o napędzie parowym, 2 okręty artyleryjskie i 5 jednostek szkolnych. Przewidywano już wówczas możliwość (czy raczej prawdopodobieństwo) wybuchu wojny z Francją, gdy jednak to nastąpiło – Związek Północnoniemiecki dysponował ledwie 37 okrętami, z których jedynie 5 było opancerzonych. Marynarka wojenna Francji przewyższała tę wielkość ponad sześciokrotnie, dysponując 232 jednostkami, w tym 33 opancerzonymi.
Na szczęście sytuacja na lądzie rozwijała się pomyślnie dla strony niemieckiej – armia lądowa zdołała odnieść tak znaczące zwycięstwa, że Francuzi nie mogli sobie pozwolić na wycofywanie z frontu jakichkolwiek oddziałów z przeznaczeniem do ewentualnych desantów. Niemieckie porty i ujścia rzek chronione były zagrodami minowymi. Na wodach europejskich nie doszło w ogóle do znaczących bitew jednostek obu flot. Francuzi, nie mogąc dosłownie nic zdziałać na Bałtyku, opuścili go bardzo szybko, by połączyć siły z eskadrą Morza Północnego. Ta ostatnia tymczasem, nie mogąc przejść do ataku, bardzo szybko musiała się ograniczyć jedynie do blokady portów niemieckich.
Spośród załóg jednostek niemieckich, będących w czasie działań poza wodami Europy, prochu powąchali jedynie oficerowie i marynarze kanonierki “Meteor”. Oto bowiem w dniu 9 listopada 1870 roku w pobliżu Hawany wspomniany “Meteor” podjął walkę z silniejszym pod każdym względem francuskim awizem “Bouvet”. Okręt niemiecki, zręcznie manewrując i celnie strzelając ze swoich dział, zmusił silniejszego przeciwnika do ucieczki na hiszpańskie [13] wody terytorialne. Dowództwo “Meteora” składało się z następujących oficerów: kapitana mar. (dziś admirała i szlachcica) Knorra, porucznika mar. Kuhna, podporucznika mar. Bendemanna (dziś kontradmirała i szlachcica), młodszego lekarza dra Wiedemanna, intendenta Riemera i mechanika Pfeffera. Załoga okrętu liczyła 65 osób.
Marynarka wojenna nie wyniosła zbyt wielu laurów z wojny z Francją, choć wypełniła, podobnie jak armia, swój obowiązek. Niewielu z nas zdaje sobie sprawę, ile wysiłku wymagała wielodniowa służba na wyznaczonych stanowiskach i pozycjach, której celem były ochrona i patrole wzdłuż wybrzeży. Jednak praca i trudy, przez które musiały przejść załogi, a także ich służba pełniona dla ojczyzny, pozostają w cieniu świetnych zwycięstw naszych wojsk lądowych.
Przypisy tłumacza
1. ...oraz piractwo, jak bowiem pisał Goethe – Krieg, Handel und Piraterie dreieinig sind und nicht zu trennen (Wojaczka handel i piractwo trójcę stanowią niepodzielną, przekład mój, wmw).
2. VOC to Vereenigde Oostindische Compagnie, czyi sławna Kompania Wschodnioindyjska.
3. Dawna słynna, Cunardowska “Britannia”.
4. W całym tekście tłumacz używa nazw z oryginału niemieckiego.
5. U Israel i J Gebauer w swojej książce Kriegsschiffe unter Segel und Dampf (MV der DDR Berlin 1988, ss. 49 i 50) podają datę 7 lutego 1852.
6. ...bryg o nazwie “Flora” (zob. tamże).
7. Tamże inna wersja: data wyprawy na zbudowanej w 1851 roku w ówczesnym Danzigu korwecie tegoż imienia – to sierpień 1853 roku, zaś samej “potyczki pod Tres Forcas” – dokładnie 7 sierpnia 1853. P P Wieczorkiewicz (Historia wojen morskich, t II “Wiek pary”), w przypisie na str. 147 podaje datę potyczki, zgodną z wersją Autorów DKB (zob. DKB s. 296), to jest rok 1856.
8. Byli to Kabyle ze szczepu Beni-Julafa (zob. Israel/Gebauer, Kriegsschiffe..., s. 49).
9. Tj. dzisiejszej Tajlandii.
10. Dalej w tejże samej “Małej książce o Marynarce” (na “Liście okrętów skreślonych, sprzedanych i utraconych”, ss. 296 ff) jest inna data zatonięcia “Frauenloba”: 2 września 1860.
11. Dalej w tejże samej “Małej książce...” i na tejże samej liście (ss. 296 ff) jest inny rok zatonięcia “Amazone”: 1862.
12. “Awizo” to nie tylko pocztowe zawiadomienie o przesyłce, lecz także pomocnicza jednostka floty wojennej, używana głównie do celów łącznikowych.
13. Kuba, na której leży Hawana, była w tym czasie jeszcze kolonią hiszpańską.
niemieckiej floty wojennej do 1898 roku (1)
1. Od początków do Wojny Trzydziestoletniej
Chcąc przedstawić kompletny zarys dziejów niemieckiej floty wojennej od jej początków, musimy sięgnąć niemalże do prehistorii tego narodu. Odkąd bowiem Germanie zamieszkiwali swoją ojczyznę, odtąd też i pływali po morzach. Wojna morska zaś jest tak stara, jak i sama żegluga [1]. Nie trzeba przy tym sięgać aż do czasów przodków naszych sąsiadów z Północy – Wikingów, którzy w dawnych latach dosłownie trzęśli wybrzeżami Europy.
W tamtych czasach na morze wypływali jednak ludzie nie tylko skandynawskiego, ale i niemieckiego pochodzenia – przede wszystkim Fryzowie i mieszkańcy Dolnej Saksonii. Nie zważali na olbrzymie niebezpieczeństwa, jakie groziły ich prymitywnym jednostkom. Niejedna matka, żona, córka czy kochanka dzielnego żeglarza zanosiła gorące modły do Nehalennii – bóstwa opiekuńczego ludzi morza. Świadczą o tym poświęcone jej kamienie, których ponad dwadzieścia znaleziono na wyspie Walcheren u ujścia Schelde, a także pozostałości świątyni, poświęconej tej bogini, którą zniszczył był dopiero misjonarz imieniem Willibrord pod koniec siódmego wieku.
Należy wspomnieć także dzielnych Anglów, Sasów oraz Fryzów, którzy na swoich okrętach o dziobach i rufach wygiętych na kształt szyi łabędzia już w piątym wieku przepłynęli Morze Północne, by zgermanizować Brytanię, jak też niemiecką potęgę morską z czasów wypraw krzyżowych, która – jak świadczy o tym średniowieczna poezja niemiecka – już w dwunastym i trzynastym wieku rozbudziła we wszystkich warstwach narodu żywotne zainteresowanie sprawami morza i żeglugi.
Nie powinniśmy rzecz jasna zapomnieć dumnej floty hanzeatyckiej – przez całe stulecia pani wód Bałtyku, potrafiącej przeciwstawić się nawet potędze morskiej ówczesnej Danii.
Gdyby w owym czasie istniało już jednolite i silne państwo niemieckie – z floty Hanzy powinna była rozwinąć się flota wojenna Rzeszy, służąca interesom narodu niemieckiego. Wszyscy wielcy doby ówczesnej – wodzowie i mężowie stanu – zdawali sobie sprawę ze znaczenia floty wojennej dla potęgi politycznej i gospodarczej państwa, lecz brak jedności, nieustabilizowana sytuacja polityczna, a nade wszystko straszliwa nędza, jaką przyniosła tym ziemiom Wojna Trzydziestoletnia uniemożliwiły pospołu realizację ambitnych planów morskich. Armię lądową można od biedy nawet “wytrzasnąć spod ziemi”, ale budowa i utrzymanie floty wojennej jest bardzo kosztowne. Sławny Wallenstein, niedoszły dowódca “przyszłej” floty zdał sobie z tego sprawę, gdy w 1628 roku zabrakło mu okrętów, tak potrzebnych przy obleganiu Stralsundu.
2. Dwaj Wielcy – Elektor i Fryderyk
Pierwszym z dynastii Hohenzollernów, który kazał czerwonemu brandenburskiemu orłowi wzlecieć nad morza, był Fryderyk Wilhelm (1640-88) – Elektor, nazwany “Wielkim” już za życia, nawet przez wrogów. Wspomniany Fryderyk, walcząc przeciw Szwedom, którzy zabrali przypadające mu drogą dziedziczenia Pomorze – wynajął był w lipcu 1675 roku od holenderskiego armatora Benjamina Raulego trzy statki, uzbrojone w sumie w 48 dział oraz dwa mniejsze z szesnastoma działami. Tej małej flotylli, dowodzonej przez Jacoba Raulego (brata Benjamina), udało się już w pierwszym roku swego istnienia zdobyć szwedzką fregatę “Leopard”, która została pierwszym własnym okrętem floty Elektora.
Ten ostatni, rad z sukcesu, pracował dalej nad stworzeniem floty wojennej; nie stracił ducha nawet wtedy, gdy pokój w Saint-Germain-en-Laye (1679) pozbawił go niemal wszystkich, tak ciężko dotąd wywalczonych zdobyczy. O męstwie załóg młodej floty świadczą działania przeciw Hiszpanom, którzy zalegali Elektorowi ze spłatą długu w wysokości dwóch milionów talarów. Zdobyto szereg hiszpańskich jednostek – między innymi w Zatoce Meksykańskiej.
Jako że sukces jednych budzi czasem zawiść innych – pozostałe mocarstwa morskie nie szczędziły wysiłków, by możliwie skutecznie utrudnić życie flocie brandenburskiej i spowodować zawieszenie działań Elektora przeciw Hiszpanom. Od tego momentu flota brandenburska oddała się wyłącznie służbie handlowi, aby przyczynić się do poprawy bardzo złej wskutek wojny sytuacji ekonomicznej ludności Brandenburgii. Fryderyk Wilhelm zdawał sobie sprawę z tego, jak wielkie korzyści gospodarcze niesie z sobą posiadanie kolonii, więc już w 1680 roku wysłał swoje okręty do Gwinei i Angoli, by załogi ich podniosły na Czarnym Lądzie jego flagę i zawarły z miejscowymi władcami umowy, mocą których nad ziemiami tymi rozciągnąć się miała władza Elektora, a za banderą miał pójść handel. Tak Brandenburgia weszła w poczet potęg kolonialnych.
Flota brandenburska stopniowo urosła do 75 jednostek (w tym 35 dużych), uzbrojonych łącznie w 300 dział; mogła z powodzeniem wypełniać swe zadanie ochrony wybrzeży, ba – dałaby sobie zapewne radę w niejednej potyczce z Holendrami. Tymczasem jednak holenderska VOC [2], zazdrośnie strzegąca własnego stanu posiadania, spustoszyła brandenburską kolonię i obległa Friedrichsburg. Jednak do starcia już nie miało dojść, bowiem 29 kwietnia 1688 roku Wielki Elektor Fryderyk Wilhelm zakończył swoje pracowite i pełne chwały życie.
Po jego śmierci zarówno flota, jak i kolonie szybko upadły. Jeszcze w 1708 roku planowano wyposażyć i wysłać na pomoc dzielnym i wiernym Brandenburczykom na Czarnym Lądzie ekspedycję ratunkową, lecz zaledwie w dwadzieścia lat po śmierci Elektora żaden z dwudziestu istniejących jeszcze okrętów nie nadawał się już do tak dalekiej podróży. Musiano zatem, jak za dawnych dobrych lat, wynająć dwa statki holenderskie, lecz teraz załogi ich nie zgodziły się wypłynąć pod flagą brandenburską, obawiając się zajęcia na morzu przez siły morskie innych państw.
Król Prus, Fryderyk Wilhelm I, któremu armia pruska tak wiele zawdzięczała i którego nazwano “Królem Żołnierzy” – nie miał, niestety, horyzontów tak szerokich jak Elektor Brandenburski, więc sprzedał posiadane kolonie Holendrom za sumę ledwie 6000 dukatów. I to był niesławny koniec tak dobrze onegdaj rozpoczętego dzieła.
Fryderyk Wielki podczas Wojny Siedmioletniej, polecił w latach 1759 i 1761 zorganizować małą flotyllę z kilku uzbrojonych statków. Było to jednak zbyt mało, by stawić czoła daleko wówczas silniejszej flocie Szwecji. Po zakończeniu tej wojny król miał ręce zbyt zajęte ratowaniem swej armii, by móc przy niemal pustej kasie myśleć jeszcze i o flocie.
Tak oto myśl o flocie na długo zapadła w niepamięć. Dopiero w połowie bieżącego stulecia, wraz z ideą niemieckiej jedności, obudziła się w narodzie ponownie.
3. Republikańska Reichsmarine i marynarka wojenna Szlezwiku-Holsztyna. 1848
Już w roku 1818 planowano odtworzyć pruską flotę wojenną, ale wykonanie tych planów musiano odłożyć na później z racji tego, że przedsięwzięcie takie jest z reguły bardzo kosztowne. Od początku lat czterdziestych XIX wieku coraz mocniej dawały się słyszeć głosy, podnoszące z naciskiem sprawę zdobycia przez Rzeszę kolonii i posiadania floty wojennej. Kiedy zatem w burzliwym roku 1848 doszło do zwołania Zgromadzenia Narodowego, które miało ustanowić jedność wszystkich ziem niemieckich, do jego najważniejszych zadań zaliczono też utworzenie floty wojennej Rzeszy. Sprawa floty była o tyle ważna, że właśnie wtedy mała Dania przystąpiła do blokady niemieckich wybrzeży w celu zdławienia tamtejszego handlu morskiego.
Utworzono Komisję d/s Reichsmarine, na której czele na życzenie austriackiego arcyksięcia Johanna stanął Książę Adalbert Pruski. Jednak nawet księciu Adalbertowi – przy braku jedności poszczególnych państw niemieckich, nie kwapiących się do płacenia na flotę – nie udało się “z niczego” stworzyć floty, zdolnej przeciwstawić się Duńczykom. Mimo to 4 czerwca 1849 roku flota trzech małych parowców pod dowództwem późniejszego admirała K R Brommy’ego zdecydowanie wystąpiła przeciw duńskiej eskadrze blokującej, lecz musiała odstąpić nie wykonawszy zadania, bowiem Duńczycy wycofali się zawczasu na wody terytorialne angielskiego podówczas Helgolandu.
Po wojnie wciąż trudniej było zdobyć pieniądze na flotę i pomimo zakupu przez Prusy dwóch kolejnych okrętów – resztę z nich jesienią 1852 roku sprzedano w Bremie na licytacji za pośrednictwem niejakiego Hannibala Fischera, uzyskując ledwie 432,800 ówczesnych talarów.
W wojnie z Duńczykami wzięła też udział oddzielna flota Szlezwiku-Holsztyna. Nie mogąc zbyt wiele zdziałać przeciw Duńczykom – zdołała przecież utrzymać żeglugę do Kilonii, udaremnić blokadę ujścia rzeki Schlei i dowieść bohaterstwa w boju.
4. Flota Królestwa Prus do 1867 roku
Jak już wspominaliśmy, w Prusach już w 1818 roku myślano o flocie wojennej, jako o ewentualnej ochronie wybrzeży przed wrogimi atakami, lecz zamysły te upadły wskutek braku pieniędzy. Powrócono do tych planów w osiemnaście lat później, w 1836 roku, tworząc komisję doradczą, która miała zająć się przygotowaniem nowych odpowiedzi na liczne związane z tym pytania. Komisja ta zaleciła budowę odpowiednich umocnień brzegowych oraz utworzenie małej floty. Założono budowę pewnej liczby kanonierek wiosłowych oraz holowników w ilości po jednym na każdych sześć owych kanonierek, a także pewnej ilości żaglowych okrętów szkolnych. Na drodze do realizacji założeń – mimo, iż jak nigdy dotąd zdawano sobie sprawę z konieczności posiadania floty – stanął jednak po raz kolejny brak środków finansowych.
Pierwszy krok w kierunku morskiej potęgi zrobiono dopiero w latach czterdziestych XIX wieku. W roku 1842 zbudowano pierwsze okręty dla pruskiej floty wojennej: żaglowiec “Amazone”, który służyć miał do szkolenia sterników, podlegając Ministerstwu Handlu, i dwie tzw. Kanonenjollen. Te ostatnie, podobnie jak założone w Stralsundzie składy Marynarki Wojennej i sekcja morska przy Gwardyjskim Batalionie Saperów – podlegały administracji wojskowej.
Duszą wszystkich tych poczynań był wspomniany już wcześniej Książę Adalbert Pruski, podówczas Generalny Inspektor Artylerii. Zdolny ten człowiek już w swoich bardzo wczesnych latach zaczął był żywo interesować się sprawami Marynarki; podczas licznych podróży morskich i dogłębnych studiów poznał tę dziedzinę znakomicie, więc w 1848 roku to on stanął na czele Komisji ds. Marynarki.
Prusy nie mogły jednak jeszcze myśleć o utworzeniu floty tak silnej, by musiały się z nią liczyć morskie potęgi. Z drugiej strony nie chciano tam ograniczać się w tej mierze li tylko do wymagań chwili, lecz powzięto zamiar utworzenia marynarki wojennej, która mogłaby w przyszłości bronić portów Prus i innych państw północnoniemieckich, a także chronić niemiecki handel morski na wszystkich morzach. W tym celu, na polecenie Króla, rozpoczęto w dniu 23 maja 1848 roku budowę osiemnastu kanonierek, z których każda miała zostać uzbrojona w dwa ciężkie działa. Uzbrojono też okręt szkolny “Amazone” i parowiec “Preussischer Adler”[3], a w Ministerstwie Wojny utworzono Wydział Marynarki, na którego czele stanął Książę Adalbert. Niezbędnych oficerów przeniesiono z innych służb, w tym i częściowo z marynarki handlowej.
Nowe dzieło podjęto w całym kraju z wielkim zapałem, takież były też związane z nim nadzieje. W miastach portowych – Stralsundzie, Greifswaldzie, Danzigu [4] czy Stettinie – zaczęły powstawać specjalne komitety, które zbierały środki od prywatnych darczyńców, by wspomóc Rząd w realizacji przedsięwzięcia. Już szesnastego sierpnia 1848 roku, wśród wiwatów licznie przybyłych do miejscowej stoczni mieszkańców Stralsundu, spłynęła na wodę pierwsza z budowanych kanonierek, otrzymując nazwę “Strela-Sund”.
Młoda marynarka nie mogła jeszcze, rzecz jasna, wystąpić w wojnie przeciw Danii. Potyczka, stoczona 27 czerwca 1849 roku przez “Pruskiego Orła” z duńskim brygiem “St. Croix”, nie przyniosła rozstrzygnięcia, ale ukazała bojowego ducha pruskiej floty. W wydanym z tej okazji przez Księcia Adalberta Pruskiego rozkazie dziennym dla Marynarki Wojennej czytamy:
Dla wszystkich oficerów, podoficerów i marynarzy, którzy dotąd nie mieli okazji godnie dowieść swej dzielności w obliczu wroga, bohaterstwo kolegów będzie, jak mniemam, tym większą zachętą do wytrwałości i odwagi w walce, by nasza młoda flota zyskała szacunek w kraju i poza jego granicami.
Po wojnie lat 1848-51 Marynarka Wojenna Prus rozwijała się powoli, lecz nieustannie. W 1850 roku utworzono piechotę morską (nazywaną wtedy Marinekorps). W nowo utworzonej stoczni marynarki w Danzigu zbudowano “Danzig”, pierwszą korwetę parową napędzaną kołami łopatkowymi, zaś w Wolgast – szkuner “Frauenlob”, którego budowę wsparło kwotą dwudziestu trzech tysięcy ówczesnych talarów założone w 1848 roku Zrzeszenie Kobiet. Dwa dalsze okręty przejęto od Reichskriegsmarine; były to – zdobyty na Duńczykach koło Eckernfoerde “Gefion” i “Barbarossa”. Kolejne dwie kanonierki parowe – “Nix” i “Salamander” – zakupiono w Anglii, odsprzedając je zresztą wkrótce z powrotem w zamian za fregatę żaglową “Thetis”, pierwszy w pruskiej flocie wojennej okręt szkolny dla kadetów.
W 1852 roku flota pruska liczyła w sumie 50 rozmaitych jednostek: 3 okręty żaglowe, 5 parowych i 42 mniejsze jednostki artyleryjskie (tzw. Kanonenschaluppen i wspomniane już wcześniej Kanonenjollen).
Z kolei nadszedł czas ujęcia marynarki w trwałe ramy organizacyjne. W 1853 roku utworzono “Admiralicję”, na której czele stanął Książę Adalbert, zwany odtąd “Admirałem Pruskich Wybrzeży”. Stan osobowy marynarki podzielono na Matrosen-Korps (odpowiadający późniejszym Matrosen-Divisionen) i Werft-Korps (następnie Werft-Divisionen). Wprowadzono obowiązkowy pobór do służby we flocie, utworzono rezerwę i lokalne oddziały morskiej samoobrony (Seewehr), wzorowane na siłach lądowych.
Wielkie znaczenie dla dalszego rozwoju marynarki wojennej Prus miał podpisany w dniu 20 lipca 1853 roku układ, mocą którego w ręce pruskie przeszedł rejon ujścia Jade; powstał tam port wojenny Morza Północnego, uroczyście otwarty 17 czerwca 1869 roku, w obecności Króla i Książąt Oldenburga i Mecklenburga/Schwerina. Otrzymał nazwę Wilhelmshaven, a koszty całego przedsięwzięcia sięgnęły 9.6 miliona talarów.
Młoda marynarka miała bardzo szybko dowieść swej przydatności i poziomu wyszkolenia. Już bowiem 7 grudnia [5] 1852 roku marokańscy piraci napadli u tamtejszych brzegów na pruski statek handlowy [6]. W 1856 [7] roku książę Adalbert Pruski wyruszył na parowej korwecie “Danzig” na rozpoznanie owego rejonu. Podczas ekspedycji łódź okrętowa z Księciem na pokładzie została ostrzelana z brzegu. Tego było już za dużo; Książę Adalbert postanowił ukarać zbójeckie bractwo [8] i w niezwykle ciężkim terenie poprowadził desant swoich ludzi na ląd. Prusacy zadali piratom znaczne straty, gdy jednak ci ostatni ściągnęli znaczne posiłki – książę i jego mały oddział musiał się wycofać. Straty wyniosły siedmiu zabitych, zginął m. in. jeden oficer. 22 ludzi, w tym sam Książę Adalbert, odniosło rany.
Wydarzenie to odbiło się w świecie znacznym echem. Pewien francuski oficer, który niedługo później znalazł się na miejscu niedawnej potyczki, zapisał w swoim dzienniku:
Gdyby Prusacy rzeczywiście nie przeprowadzili tam lądowania – sądziłbym, że jest to niemożliwe.
Przyszły kolejne wyprawy. W latach 1852-53 pierwszy zespół okrętów pruskich, złożony z flagowego “Gefiona”, “Amazone” i “Mercura” pod dowództwem komodora Schroedera – pojawił się na Atlantyku. Okręty zawinęły m. in. na Maderę, do Rio, Montevideo i Buenos Aires w Ameryce Południowej oraz do licznych portów Indii Zachodnich.
W latach 1859-62 zorganizowano pierwszą ekspedycję do krajów Dalekiego Wschodu (Japonii, Chin i Syjamu [9]) w celu ożywienia handlu poprzez zawarcie rozmaitych układów i sojuszy. Dywizjonem pruskim dowodził komandor Sundewall z pokładu “Arkony”, prowadząc “Frauenloba”, “Thetis” i “Elbe”. Najpierw okręty wyruszyły po kolei do Singapuru, dokąd udał się też drogą lądową pruski poseł z delegacją, docierając na miejsce 2 sierpnia 1860 roku. W końcu 1862 roku jednostki powróciły do domu – niestety bez “Frauenloba”, który 3 września [10] 1860 roku padł pastwą tajfunu w pobliżu Dżiddy, zabierając ze sobą na dno całą załogę (4 oficerów, lekarza i 41 marynarzy). Dla młodej floty była to ciężka strata.
Los uderzył jeszcze mocniej 14 listopada 1861 [11] roku, gdy w huraganie u wybrzeży Holandii zatonął okręt szkolny dla kadetów “Amazone”. Wraz z nim zginęła cała załoga: komendant, kpt. mar. Herrmann, 4 oficerów, lekarz, 19 kadetów i 120 marynarzy.
Mimo ciężkich strat pruska marynarka wojenna pokazała, że wiązane z nią nadzieje nie są tak zupełnie płonne. Wyraził to król Prus, mówiąc w listopadzie 1861 roku w Breslau:
Flota nasza, choć jeszcze nieduża, z czasem stanie się, jak mniemam, godnym i wartościowym członem sił zbrojnych Prus. Nie służy ona li tylko wojnie, lecz winna i w czas pokoju chronić nasz handel i rozwój. Jak pokazały ostatnie miesiące – obecność naszych okrętów na morzach dalekich może (i będzie) nieść pożytek całej Ojczyźnie. Wszystkim, którzy wypełniają to wielkie, dalekosiężne dzieło – z serca za to, wyrazami szacunku i zachęty dziękuję.
Niestety – przedsięwzięta reorganizacja armii lądowej spowodowała, iż marynarkę wciąż traktowano po macoszemu. W przeciwnym wypadku flota na pewno odegrałaby znacznie większą rolę w wojnie 1864 roku, oszczędzając wiele krwi żołnierskiej, jednak w tym czasie wciąż nie dorastała jeszcze siłą do poziomu floty Danii, dysponującej już nawet jednostkami opancerzonymi! Mimo to marynarka wojenna Prus zdołała pokazać wrogowi, iż nie da się już tak łatwo blokować pruskich portów, a w bitwie koło Jasmund (17 marca) załogi jej okrętów dowiodły, że niestraszna im na morzu duńska przewaga. Jednostki pruskie uczestniczyły też w działaniach na Morzu Północnym, choć tam musiały w bitwie koło Helgolandu (9 maja) uznać wyższość silniejszego, austriackiego przeciwnika.
Wojna ta pokazała po raz kolejny, że praca nad powiększaniem siły floty postępuje zbyt wolno, a długoletnich zaległości na tym polu szybko nadrobić się nie da. Po wybuchu wojny zdecydowano się wprawdzie na zakupy okrętów w Anglii i we Francji, lecz było rzecz jasna już zbyt późno, bowiem działania dobiegły końca zanim kupione jednostki dotarły do nowych właścicieli.
Najważniejszym dla Marynarki Wojennej wydarzeniem, spowodowanym przez wojnę 1864 roku, było przeniesienie w 1865 roku głównej bazy na Bałtyku z Danziga do Kilonii, gdzie też utworzono artylerię morską.
Wojna roku 1866 skończyła się tak szybko, że flota w ogóle nie zdążyła wejść do akcji. Jedynie kilka jej jednostek, będących akurat w pobliżu Hamburga, zaatakowało twierdzę Stade i zajęło hanowerskie baterie u ujść rzek Łaby, Wezery i Ems.
5. Flota Północnoniemiecka i wojna francusko-pruska 1870-71
Po zakończeniu wojny flota pruska przeszła w posiadanie Związku Północnoniemieckiego. 1 października 1867 roku wszystkie jej jednostki podniosły nową, czarno-czerwono-złotą banderę.
Dopiero teraz przewidziano w budżecie i zatwierdzono większe sumy na obronę wybrzeża i budowę portów, opracowano też plan utworzenia floty wojennej, zakładający jej rozrost w ciągu lat dziesięciu do stanu obejmującego 16 jednostek pancernych, 20 fregat i korwet, 8 tzw. awiz [12], 22 kanonierki o napędzie parowym, 2 okręty artyleryjskie i 5 jednostek szkolnych. Przewidywano już wówczas możliwość (czy raczej prawdopodobieństwo) wybuchu wojny z Francją, gdy jednak to nastąpiło – Związek Północnoniemiecki dysponował ledwie 37 okrętami, z których jedynie 5 było opancerzonych. Marynarka wojenna Francji przewyższała tę wielkość ponad sześciokrotnie, dysponując 232 jednostkami, w tym 33 opancerzonymi.
Na szczęście sytuacja na lądzie rozwijała się pomyślnie dla strony niemieckiej – armia lądowa zdołała odnieść tak znaczące zwycięstwa, że Francuzi nie mogli sobie pozwolić na wycofywanie z frontu jakichkolwiek oddziałów z przeznaczeniem do ewentualnych desantów. Niemieckie porty i ujścia rzek chronione były zagrodami minowymi. Na wodach europejskich nie doszło w ogóle do znaczących bitew jednostek obu flot. Francuzi, nie mogąc dosłownie nic zdziałać na Bałtyku, opuścili go bardzo szybko, by połączyć siły z eskadrą Morza Północnego. Ta ostatnia tymczasem, nie mogąc przejść do ataku, bardzo szybko musiała się ograniczyć jedynie do blokady portów niemieckich.
Spośród załóg jednostek niemieckich, będących w czasie działań poza wodami Europy, prochu powąchali jedynie oficerowie i marynarze kanonierki “Meteor”. Oto bowiem w dniu 9 listopada 1870 roku w pobliżu Hawany wspomniany “Meteor” podjął walkę z silniejszym pod każdym względem francuskim awizem “Bouvet”. Okręt niemiecki, zręcznie manewrując i celnie strzelając ze swoich dział, zmusił silniejszego przeciwnika do ucieczki na hiszpańskie [13] wody terytorialne. Dowództwo “Meteora” składało się z następujących oficerów: kapitana mar. (dziś admirała i szlachcica) Knorra, porucznika mar. Kuhna, podporucznika mar. Bendemanna (dziś kontradmirała i szlachcica), młodszego lekarza dra Wiedemanna, intendenta Riemera i mechanika Pfeffera. Załoga okrętu liczyła 65 osób.
Marynarka wojenna nie wyniosła zbyt wielu laurów z wojny z Francją, choć wypełniła, podobnie jak armia, swój obowiązek. Niewielu z nas zdaje sobie sprawę, ile wysiłku wymagała wielodniowa służba na wyznaczonych stanowiskach i pozycjach, której celem były ochrona i patrole wzdłuż wybrzeży. Jednak praca i trudy, przez które musiały przejść załogi, a także ich służba pełniona dla ojczyzny, pozostają w cieniu świetnych zwycięstw naszych wojsk lądowych.
Przypisy tłumacza
1. ...oraz piractwo, jak bowiem pisał Goethe – Krieg, Handel und Piraterie dreieinig sind und nicht zu trennen (Wojaczka handel i piractwo trójcę stanowią niepodzielną, przekład mój, wmw).
2. VOC to Vereenigde Oostindische Compagnie, czyi sławna Kompania Wschodnioindyjska.
3. Dawna słynna, Cunardowska “Britannia”.
4. W całym tekście tłumacz używa nazw z oryginału niemieckiego.
5. U Israel i J Gebauer w swojej książce Kriegsschiffe unter Segel und Dampf (MV der DDR Berlin 1988, ss. 49 i 50) podają datę 7 lutego 1852.
6. ...bryg o nazwie “Flora” (zob. tamże).
7. Tamże inna wersja: data wyprawy na zbudowanej w 1851 roku w ówczesnym Danzigu korwecie tegoż imienia – to sierpień 1853 roku, zaś samej “potyczki pod Tres Forcas” – dokładnie 7 sierpnia 1853. P P Wieczorkiewicz (Historia wojen morskich, t II “Wiek pary”), w przypisie na str. 147 podaje datę potyczki, zgodną z wersją Autorów DKB (zob. DKB s. 296), to jest rok 1856.
8. Byli to Kabyle ze szczepu Beni-Julafa (zob. Israel/Gebauer, Kriegsschiffe..., s. 49).
9. Tj. dzisiejszej Tajlandii.
10. Dalej w tejże samej “Małej książce o Marynarce” (na “Liście okrętów skreślonych, sprzedanych i utraconych”, ss. 296 ff) jest inna data zatonięcia “Frauenloba”: 2 września 1860.
11. Dalej w tejże samej “Małej książce...” i na tejże samej liście (ss. 296 ff) jest inny rok zatonięcia “Amazone”: 1862.
12. “Awizo” to nie tylko pocztowe zawiadomienie o przesyłce, lecz także pomocnicza jednostka floty wojennej, używana głównie do celów łącznikowych.
13. Kuba, na której leży Hawana, była w tym czasie jeszcze kolonią hiszpańską.