Co sie działo na okręcie?
: 2005-12-09, 09:56
Zdarzenia, relacje, stosunki na linii CO - oficerowie - podoficerowie - marynarze. Przypuszczenia i wersje świadków.
Troche to mówi o atmosferze na okręcie i frustracjach oficerów.Kłocz, okazał się tchórzem aż wstyd pisać, chciał najpierw wyczerpać wodę i wejść do neutralnego portu, bał się atakować i rewidować handlarzy, obniżał pod bombami, i wreszcie symulował chorobę, wprowadził okręt do Tallina, nie uciekł kiedy jeszcze byłoby się dało przed aresztowaniem nas, pozwolił zgubić okręt i wreszcie haniebnie został w szpitalu kiedy myśmy wyszli.
No i to:Po Tallinie skoczyliśmy wszyscy o jedno stanowisko a Pierzchlewski uczy się nawigacji i artylerii, aby je wziąć. Chwilowo mam: artylerię, sygnalizację i nawigację (z Pierzchlewskim) B.P. i oddział, więc dość sporo.
Bogu dziękuję za wszystko proszę Go tylko aby nie doszło do skutku zorganizowanie K.M.W. w Anglii bo to byłoby przekreślenie na czas dłuższy ambicji młodych i wartościowych oficerów którzy byliby odsunięci a K.M.W. zapchane „trupami” którzy jeszcze raz zaczęliby wpisywać przygody „Babenberga” albo samotnych Krążowników.
Na Orle wszyscy podskoczyliśmy o jedno stanowisko, takim więc sposobem jestem torpedowym, cieszę się i uczę żeby sprostać funkcji. (...)"
Kim była Pani Teresa Majewska że mogła skutecznie wyszeptać narzeczonemu miejsce na najlepszym OP we Flocie?Pragnieniem Mokrskiego była służba na ORP "Orzeł". Tak pisał do swojej narzeczonej Teresy Majewskiej: "Westchnij czasami, aby mnie przydzielili na "Orła", jak przyjdzie do kraju, dobrze? Tak mi na tym zależy...".
Zachowany fragment listu Mokrskiego do narzeczonej
(zbiory Izby Pamięci Jerzego Pertka//Biblioteka Raczyńskich w Poznaniu)
1 maja 1939 jego marzenie spełniło się - został oficerem nawigacyjnym na ORP "Orzeł".
To chyba było w kontekście jej wzdychania podczas pacierza.fdt pisze:Kim była Pani Teresa Majewska że mogła skutecznie wyszeptać narzeczonemu miejsce na najlepszym OP we Flocie?
Słusznie. Załoga ufała Kłoczkowskiemu z racji jego doświadczenia, wyraz temu dał Olesiński składając swoje zeznania. Natomiast stosunki d-cy z oficerami delikatnie powiedziawszy były bardzo napięte.Maciej pisze:Ale zarówno załoga jak i zwierzchnicy zdaje się musieli ufać
jemu i jego profesjonalizmowi pomimo cech carakteru, skoro
był d-cą najlepszego OP we wrześniu '39 a na okręcie nie doszło
do jakiegokolwiek buntu w czasie jego obecności!
Czy nie wydaje wam się że Kłocz nie do końca ufał młodym oficerom których jeszcze dobrze nie zdążył poznać? Przypuszczam że gdyby mieli trochę czasu to i dowódca przeszedłby z oficerami na lepszą stopę. A tak, będąc odpowiedzialnym za okręt i mając świeżych, niedoświadczonych i niezgranych z załogą młokosów(oczywiści chodzi mi o staż na OP) zaufał raczej doświadczeniu podoficerów, to nawet tak nie dziwi. Skądinąd frustracje oficerów też są w jakiś sposób uzasadnione. Choć fakt że jednomyślnie składali na Kłocza wszystkie winy to raczej przejaw nielojalności, co źle o nich świadczy. A może skoro Kłocz był nieobecny to hurmem przypisali mu wszystko co złe żeby samemu wyjść na czysto?Grom pisze:Słusznie. Załoga ufała Kłoczkowskiemu z racji jego doświadczenia, wyraz temu dał Olesiński składając swoje zeznania. Natomiast stosunki d-cy z oficerami delikatnie powiedziawszy były bardzo napięte.Maciej pisze:Ale zarówno załoga jak i zwierzchnicy zdaje się musieli ufać
jemu i jego profesjonalizmowi pomimo cech carakteru, skoro
był d-cą najlepszego OP we wrześniu '39 a na okręcie nie doszło
do jakiegokolwiek buntu w czasie jego obecności!
Mam wrażenie, że Kłoczkowski świadomie skonfliktował załogę.stajek pisze:... Kłocz ... nie potrafił dogadywać się z oficerami. Coś tu niepasuje, zwykle z dowódcą bywa tak albo świetnie dogaduje się ze swoimi przełożonymi przez co młodzież oficerska żyje w oddaleniu lub odwrotnie wszyscy nie lubimy niemądrych przełożonych i załoga jest silnie związana ze sobą. I czym tłumaczyć taką wrogość oficerów w stosunku do bezpośredniego przełożonego.
Po prostemu, aby op mogl wykazywac sie duza dzielnoscia i charakteryzowac znakomita zgrana zalogą, to uklad musi ( i nie inaczej) wygladac nastepujaco:
D-ca +XO +załoga (+czasami Iszy mechanik) +100% bosman okrętowy (łacznik z załogą) po jednej stronie szalki
a po drugiej hot heads kowboje-wazony młodzi oficerowie
Z_Y_C_I_E
taki jest schemat, taki był wtedy i jest do dzisiaj
gdyby nie skutkował to życie buy je zweryfikowało i wyparło, co nie?
XO sam sobie musi w tej ukladance znalesc swoje miejsce
nie zapomnij ze d-ca nie moze okazywac poblazliwosci wobec xo
no i co najwazniejsze, tak naprawde to xo rzadzi
nie wiedziales o tym?
d-ca wydaje decyzje, wprowadzenie ich w zycie to rola xo
popatrz na filmy o op z usa
wszystkie ale to wszystkie komendy wydane na op z usa musza byc reapatowane przez xo inaczej nikt ich nie slucha. To wymusza aby ci panowie rozumieli sie we wszystkich plaszczyznach dowodzenia.
Grudzinski niestety nie doczekal sie momentu w ktorym moglby udowodnic Kloczowi ze jest godny piastowania po nim wladzy co przy wymagajacym charakterze Klocza cale mnie nie dziwi. Facet trzymal go w ryzach (na dystans).
executive officer - zastępa dowódcyP.S. Co to jest "XO"...?!
Możemy to jakoś rozwinąc ?. Chodzi o ocenę Świrskiego w KMW w Anglii?Bogu dziękuję za wszystko proszę Go tylko aby nie doszło do skutku zorganizowanie K.M.W. w Anglii bo to byłoby przekreślenie na czas dłuższy ambicji młodych i wartościowych oficerów którzy byliby odsunięci a K.M.W. zapchane „trupami” którzy jeszcze raz zaczęliby wpisywać przygody „Babenberga” albo samotnych Krążowników.